Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Rynek
  4. >
  5. Ceny energii
  6. >
  7. Sejmowy walec przetoczył się po rynku energii

Sejmowy walec przetoczył się po rynku energii

Coraz bliżej do ustawy, która wprowadza maksymalne ceny dla gospodarstw domowych, małych i średnich firm oraz samorządów. Ale przy okazji może też wykończyć małe spółki obrotu energią oraz zlikwidować kontrakty PPA. Czy taka była intencja rządu?
rynek niszczenie konkurencji

Sejmowa komisja energii i skarbu państwa mogła choć w części zastąpić konsultacje społeczne projektu, który ogranicza ceny energii dla samorządów i instytucji publicznych, a także wprowadza maksymalne, choć nieznane jeszcze, pułapy dla cen hurtowych. Niestety tak się nie stało – komisja zaczęła obrady o 21.00 gdyż sprawozdanie komisji ma być gotowe na czwartek, kiedy Sejm ma uchwalić ustawę. Aby usprawnić pracę komisji, przedstawiciele różnych branż przemysłu i energetyki dostali od przewodniczącego Marka Suskiego (PiS) zaledwie 2 minuty na wypowiedź. Czasem udało im się mówić przez 3 minuty.

Przypomnijmy, że jest to jedna z najważniejszych dla polskiej gospodarki ustaw – dotyczy zamrożenia cen dla gospodarstw domowych, samorządów oraz małych i średnich firm. Tak jak już pisaliśmy, dla gospodarstw domowych, które zużyją więcej niż 2 MWh rocznie wprowadzana jest cena maksymalna 693 zł za MWh (oczywiście dotyczy to nadwyżki ponad 2 MWh, które zostały zamrożone na poziomie 2022 r.)

Dla porównania stawka proponowana np. przez PGE Obrót nowym klientom w najprostszej  taryfie G11 to dziś 790 zł za MWh.

Maksymalne ceny dostaną też samorządy i rozmaite instytucje użyteczności publicznej, m.in. szkoły i szpitale, a także małe i średnie firmy. Wyniesie ona 785 zł za MWh.

Za sprzedaż poniżej kosztów zakupu energii na rynku hurtowym (ceny na 2023 r. w połowie roku przekraczały 1000 zł ) spółki obrotu dostaną rekompensaty, które wypłaci spółka Zarządca Rozliczeń. Limit rekompensat 2022, 2023 i 2024 r. to 13,6 mld zł, ale nie znamy podziału na poszczególne lata.

To rozwiązanie jest na pewno konieczne, choć towarzyszą mu legislacyjne dziury, o których niżej.

Druga część projektu kończy ze swobodnym ustalaniem cen na rynku hurtowym, zarówno na giełdzie, jak i na tzw. rynku OTC. Ceny będą wyznaczane na podstawie kalkulacji kosztów wytwarzania, osobno dla każdej technologii (wiatr, PV, węgiel brunatny, węgiel kamienny, gaz, odpady, woda, biomasa, biogaz). Specjalny podatek, zwany dla niepoznaki „kwotą wpłaty” na Fundusz Rozliczeń będzie stanowił „Iloczyn wolumenu sprzedaży energii elektrycznej oraz dodatniej różnicy średniej ważonej wolumenem ceny rynkowej sprzedanej energii elektrycznej oraz średniej ważonej wolumenem limitu ceny sprzedanej energii elektrycznej, gdzie wszystkie wartości są określane na dzień obliczenia odpisu na Fundusz”. Rząd chce zebrać w ten sposób 19 mld zł.

– Będziemy musieli zamknąć działalność. Nie da się funkcjonować, gdy oddajesz wszystkie swoje dzienne zyski, a zostają u ciebie wszystkie dzienne straty – mówi przedstawiciel spółki obrotu energią. – Nie zakładam, że ten przepis został tak skonstruowany, aby wyeliminować spółki obrotu z rynku. Prawdopodobnie ktoś po prostu nie pomyślał o konsekwencjach. Skopiowano wzór dla wytwórców i tyle – dodaje.

Kluczowe pytanie brzmi – jaki będzie ów limit ceny. Tego się jednak z projektu ustawy nie dowiemy, bo sposób obliczania limitu określi dla każdej technologii Rada Ministrów w rozporządzeniu. Posłowie pytali się o projekt rozporządzenia, ale oficjalnej wersji nie dostali. Z nieoficjalnych informacji wynika, że limit cen ma się opierać na kosztach zmiennych plus 8 proc. marży. Do kosztów węgla kamiennego wchodzi 40 proc. surowca z importu i 60 proc. krajowego.

Taki system będzie wymagał ciągłego raportowania o cenach i kosztach do Urzędu Regulacji Energetyki, który będzie musiał obliczać i publikować limit ceny raz w miesiącu.

W trakcie posiedzenia komisji padło kilka ważnych pytań, na które niestety nie poznaliśmy odpowiedzi. Reprezentująca rząd wiceminister klimatu Anna Łukaszewska-Trzeciakowska nie chciała bądź nie mogła odnieść się do wielu kwestii.

Rząd wie, ale nie powie. No chyba, że nie wie

Po pierwsze, wciąż nie wiadomo jaka będzie stawka VAT na energię w 2023 r. To fundamentalne pytanie zwłaszcza dla samorządów, bo one nie są „vatowcami” więc podatku sobie nie odliczą. Przedstawiciel Związku Miast Polskich tłumaczył, że jeśli w 2023 r. skończy się „tarcza inflacyjna” i podatek wzrośnie z 5 do 23 proc. to dla samorządów stawka nie będzie wynosić 783 zł a 963 zł.

Jest połowa października, rząd złożył już projekt budżetu, ale stawka VAT m.in na prąd i paliwa jest wciąż słodką tajemnicą. Resort finansów przedstawił tylko projekt rozporządzenia o utrzymaniu obniżonych stawek m.in. na prąd i paliwa do końca 2022 r. To sugeruje, że albo podatki wzrosną w przyszłym roku, ale rząd nie chce jeszcze o tym powiedzieć, albo, że wciąż nie podjęto decyzji. Wiceminister Łukaszewska-Trzeciakowska stwierdziła tylko, że projekt ustawy tej kwestii nie dotyczy.

Kolejne pytanie posłów na które wiceminister klimatu nie chciała odpowiedzieć, dotyczy cen polskiego węgla. 18 października opublikowano indeksy cen węgla za sierpień PSCMI1 i PSCMI2. Ceny dla energetyki wzrosły o ponad 100 proc. a ceny dla ciepłowni o 300 proc. i zrównały się z cenami węgla importowanego. Poseł Tomasz Nowak z KO pytał, czy w ten sposób transferowane są marże z energetyki do górnictwa, ale wiceminister Łukaszewska-Trzeciakowska ceny krajowego węgla przemilczała.

Czytaj też: Polski węgiel astronomicznie drogi. Hipokryzja górników przebiła strop

Kuriozalną sprawę podnieśli przedstawiciele branży medycznej. Projekt przewiduje, że cena 783 zł może być stosowana dla „podmiotów udzielającym świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, w zakresie, w jakim zużywa energię elektryczną na potrzeby udzielania tych świadczeń”. Oczywiście przychodnie i szpitale mają zarówno pacjentów „na NFZ” jak i prywatnych. Jak w takiej sytuacji rozliczyć energię? – Czy mamy podzielić gniazdka na pół? – pytała przedstawicielka branży. Odpowiedzi nie było.

Jak rozliczać umowy PPA

Ustawa stwarza też duże problemy dla firm z branży OZE, które podpisały z odbiorcami tzw. umowy corporate PPA (Power Purchase Agreement). To coraz popularniejszy wśród przedsiębiorców przemysłowych i handlowych sposób zabezpieczania się przed zmiennością cen.

Zwyczajowo kontrakty cPPA zawierane są poniżej cen rynkowych na długi termin, aby zabezpieczyć się przed zmiennością ceny (długoterminowy charakter umowy powoduje, iż wytwórcy oferują odbiorcom dużo niższą jednostkową cenę za energię elektryczną, niż aktualnie (w czasie zawierania umowy cPPA) obserwowane na rynku) – napisało w swoim stanowisku Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej.

Po wejściu w życie ustawy wytwórcy OZE będą musieli zwracać pieniądze dwa razy – raz jako podatek zwany „wpłatą” do Zarządcy Rozliczeń, a drugi raz do przedsiębiorcy, który jest stroną umowy.

W rezultacie cały biznes PPA, pod który często był brany kredyt na farmy wiatrowe czy PV, przestanie się opłacać.

Rząd uważa, że taka była też intencja unijnego rozporządzenia o podatku od wytwórców energii, które włącza kontrakty PPA. Ale PSEW zwraca uwagę, że podatek z unijnych przepisów wyraźnie mówi o zrealizowanych zyskach, których w tym wypadku nie ma. Dyskusji oczywiście nie było.

Czytaj też: UE wprowadza nowe podatki dla firm energetycznych. Co zrobi Polska?

Handel energią tylko dla wybranych

Ustawa może też zlikwidować niezależne spółki obrotu, które handlują prądem. Obracając na giełdzie, raz osiągają zysk, a raz – zwłaszcza w weekendy – mają stratę.

Tymczasem „proponowane rozwiązania dotyczące odpisu na Fundusz opierają się na zyskowności przedsiębiorstw w poszczególnych dniach okresu, dla którego ustawa ma obowiązywać. Biorąc pod uwagę specyfikę działania na rynku energii sytuacją całkowicie naturalną jest, że przedsiębiorstwo w danym okresie dostawy odnotowuje zarówno dni zyskowne, jak i te powodujące stratę. Zaliczanie na Fundusz jedynie dni z pozytywnym wynikiem z bardzo dużym prawdopodobieństwem będzie prowadzić do sytuacji, w której wpłaty na fundusz będą przewyższać zyski przedsiębiorstwa i w efekcie mogą prowadzić do jego niewypłacalności” – napisało w swoim stanowisku Towarzystwo Obrotu Energią.

Według naszych informacji straty obrotowców mogą z tego powodu sięgnąć 3,5 mld zł. Podobno w pierwotnej wersji ustawy spółek obrotu w ogóle nie było, ale dopisano je w ostatniej chwili, gdyż obawiano się, że elektrownie będą tanio sprzedawać energię spółkom obrotu, a zysk będzie odkładał się u obrotowców. Aby temu zapobiec, wystarczyło określić w ustawie maksymalne marże spółkom obrotu.

Czy intencją rządu jest wyeliminowanie z rynku kilkudziesięciu niezależnych spółek obrotu czy też to tylko legislacyjna niedoróbka? Tego nie wiemy. Przewodniczący komisji Marek Suski (PiS) był raczej krytyczny wobec giełdowego handlu energią.

Spekulacje na TGE sięgnęły zenitu. Obrót robią tam spółki zarejestrowane na „Kurakao” a nasze spółki muszą kupić dużo drożej, żeby potem sprzedać taniej. Jedna z posłanek opozycji zapytała, dlaczego przewodniczący nie zawiadomił prokuratury o tak bulwersujących manipulacjach. Odpowiedzi nie dostała.

Z nieoficjalnych informacji portalu WysokieNapiecie.pl wynika, że Urząd Regulacji Energetyki brał udział w opracowaniu projektu. Ale prezes URE Rafał Gawin, który mógłby częściowo rozwiać wątpliwości posłów oraz przedstawicieli branży w kwestii intencji i skutków projektu ustawy, nie poprosił o głos w trakcie posiedzenia komisji.

Kto za, kto przeciw, dobranoc

Praca nad kolejnymi zapisami ustawy to był już zupełnie pusty rytuał. Posłowie opozycji zgłaszali poprawki, których nawet nie chciało im się uzasadniać. Przewodniczący Suski pytał o stanowisko rządu. Anna Łukaszewska-Trzeciakowska rzucała krótko „negatywne”. Nikt z posłów opozycji nie zapytał nawet ani razu dlaczego resort klimatu się nie zgadza na kolejne poprawki. Wyniku głosowania to by oczywiście nie zmieniło, ale zmusiłoby przedstawicieli resortu klimatu do jakiegoś wysiłku intelektualnego – przedstawienia motywów, które stały za takim a nie innym rozwiązaniem w ustawie. W ten sposób mogłyby wyjść na jaw także motywy ukryte. Pora była jednak późna, a materia skomplikowana…

Posłowie koalicji poprawki bez dyskusji odrzucali. Za dwadzieścia druga projekt był „odfajkowany” a posłowie koalicji strzelili sobie słitfocię, zapewne żeby w „socialach” pokazać wyborcom jak ciężko pracują po nocach dla ich dobra.

Rynek energii rozwija:
W ciągu miesiąca polski węgiel sprzedawany ciepłowniom podrożał o niemal 200% i znacznie przebił ceny węgla w portach ARA. Jest dziś najdroższy w historii, choć na Zachodzie tanieje. W miesiąc kopalnie podwoiły też ceny dla elektrowni. To szczyt hipokryzji, bo jeszcze niedawno górnicy przekonywali, że ceny rynkowe nie mogą dotyczyć węgla. Równolegle wypłacili sobie już drugą nagrodę w tym roku i rozmawiają o wysokości trzeciej. Za chwilę sytuacja się odwróci.
wegiel ceny polska ARA pscmi porownanie zl t
Uruchomiony 1 października gazociąg Baltic Pipe przesyła gaz zgodnie z planem, ale nie jest to jeszcze gaz bezpośrednio z Norwegii. Duńczycy zanotowali kolejne opóźnienie w terminalu odbiorczym Nybro i ślą do Polski gaz z Niemiec.
baltic pipe
Za kierownicą samochodu elektrycznego przemierzyliśmy ponad 5 tys. km z Warszawy do Stambułu i wokół Bałkanów. Sprawdziliśmy jak na tej trasie spisał się Hyundai Kona Electric, jak sieć ładowarek i ceny ładowania w Polsce wypadają na tle 12 innych państw Europy i czy elektromobilność wciąż ma sens, przy rosnących stawkach na publicznych ładowarkach.
erajd wschod 2022 bosfor balkany czas koszty