Spis treści
Premier Mateusz Morawiecki wyznaczył zadania – Węglokoks ma znaleźć za granicą 2 mln ton, PGE Paliwa – 4,5 mln ton. Obie spółki potwierdziły, że polecenie do nich dotarło i że podjęły odpowiednie działania, choć w rzeczywistości zachęta premiera nie była potrzebna – szukają węgla od dawna.
Jakie są szanse, że państwowe spółki znajdą za granicą węgiel, który zastąpi ten, sprowadzany dotychczas z Rosji? Polecenie jest absolutnie niewykonalne – usłyszeliśmy z kręgów kierowniczych jednej z nich.
Premier obiecał ostatnio, że w obliczu węglowego deficytu krajowe kopalnie zwiększą wydobycie. Na razie zwiększą swoje koszty, bo związkowcy z PGG i Taurona wywalczyli sobie „dodatki inflacyjne”. W PGG będzie to jednorazowo od 4 do 6,4 tys. zł brutto, co ma kosztować spółkę 200 mln zł. W Tauronie, który też ma kopalnie, pracownicy dostaną po 7 tys. brutto w dwóch transzach.
Obie kontrolowane przez państwo spółki twierdzą oczywiście, że te bonusy dla załóg nie wpłyną negatywnie na ich kondycję.
Rząd dokręca śrubę na rynku gazu
Rząd błyskawicznie przyjął projekt ustawy, który – jak to określono – wzmacnia bezpieczeństwo gazowe państwa. Projekt, który trafił już do Sejmu zakłada przedłużenie do kończ 2027 roku taryfowania gazu dla gospodarstw domowych i innych odbiorców, którzy mają dziś prawo do taryf.
Minister klimatu będzie mógł wprowadzać na czas określony stan kryzysowy, a projekt przewiduje, że w czasie takiego stanu mogą być wprowadzane ograniczenia dla odbiorców. Kto się do nich nie zastosuje, zapłaci karę w wysokości wskazanej w proponowanej regulacji.
Dodatkowo minister będzie mógł w tym i przyszłym roku obniżyć poziom giełdowego obliga dla gazu, a w razie wprowadzenia stanu kryzysowego – nawet je zawiesić. Obecnie wynosi ono 55% i dotyczy w praktyce wyłącznie PGNiG.
Natomiast małe spółki obrotu gazem będą musiały zdobyć koncesję na tą działalności, zniknąć ma bowiem zwolnienie z obowiązku koncesyjnego gdy roczny obrót nie przekracza 100 tys. €.
Nord Stream 1 stoi i nie wiadomo czy ruszy
Gazociąg Nord Stream 1 planowo został zatrzymany na doroczne prace serwisowe. Mają potrwać 10 dni, ale w Niemczech i w całej Europie nie brak obaw, że Gazprom dostaw nie wznowi. Gazprom już przed przerwą serwisową zredukował dostawy, twierdząc, że bez turbiny nie może tłoczyć więcej, zwłaszcza, że z powodu sankcji musiał wyłączyć inną turbinę. To w sumie 2 z 6 turbin, napędzających sprężarki gazu w tłoczni Portowa, więc opowieści o drastycznym spadku możliwości przesyłu można włożyć miedzy bajki.
Tymczasem Kanada zdecydowała się pozbyć gorącego kartofla w postaci turbiny, zwracając ją nie Gazpromowi – czego zakazują sankcje, ale Niemcom. I to niemiecki rząd będzie musiał zdecydować, czy złamać unijne sankcje.
Rosjanie celowo podgrzewają atmosferę i potęgują niepewność, wysyłając sygnały, że nic nie wiedzą o zwrocie turbiny, a w ogóle to nie mogą zagwarantować „bezpiecznej eksploatacji” Nord Stream 1 po przerwie.
KE zgadza się na miliardy dla wodoru
Komisja Europejska dała zgodę na status IPCEI (Important Projects of Common European Interest) dla wodorowej inicjatywy Hy2Tech – skupiającej 35 firm and 41 różnych projektów z 15 państw UE, w tym i Polski. Dla dywersyfikacji źródeł energii i dla szybkiej zielonej transformacji potrzeba wielu technologii, ale wodór jest ich niezbędnym komponentem – oceniła KE. Potrzebne dofinansowanie dla projektów w IPCEI ocenia się na ponad 14 mld €. Cała inicjatywa podzielona jest na 4 obszary technologii: wytwarzania zielonego wodoru, wodorowych ogniw paliwowych, przechowywania, transportu i dystrybucji wodoru, oraz sposobów wykorzystywania tego paliwa przez odbiorców końcowych, na przykład do napędu pojazdów czy statków.
Zgoda jest obwarowana licznymi warunkami dla uczestniczących w Hy2Tech firm, np. unijna pomoc może trafić wyłącznie na technologie uznawane za przełomowe, i musi prowadzić do uruchomienia danego rozwiązania.