Spis treści
Drugi stopień w niemieckiej nomenklaturze oznacza, że rynek wciąż działa i nie ma na razie interwencji regulacyjnych. Odbiorcy powinni być jednak gotowi na wprowadzenie trzeciego stopnia, czyli ograniczeń. Dotkną one przede wszystkim przemysłu.
Habeck przyznał też, że w sytuacji napełnienie magazynów gazu do 90 proc. w listopadzie będzie niewykonalne. Na razie poziom wynosi 58 proc. To więcej niż w zeszłym roku, ale jeśli Rosjanie utrzymają dostawy na obecnym poziomie, magazyny zaczną „wysychać” zamiast się napełniać. Rosjanie dostarczają ponad połowę zużywanego w Niemczech gazu, a większość z tego płynie przez Nord Stream1.
W ciągu ostatnich kilkunastu dni Gazprom ograniczył przesył o 60 proc. Tłumaczy to awarią jednej z turbin napędzających sprężarki, tłoczące gaz w ponad 1000 km trasę pod Bałtykiem do Niemiec.
Turbina pojechała na naprawę do Kanady, a kanadyjski rząd stwierdził, że nie może ona wrócić do Rosji ze względu na obowiązujące sankcje. Niemiecki rząd próbował rozmów z Kanadyjczykami, żeby jednak Siemens w jakiś sposób mógł zwrócić turbinę Gazpromowi. Ostatecznie sprawa ma stanąć na szczycie G7. Jak twierdzą Kanadyjczycy, szukają rozwiązania, które z jednej strony będzie zgodna z sankcjami, a z drugiej – nie będzie szkodzić sojusznikowi, czyli Niemcom.
Siemens Energy tłumaczył, że fabryka w Montrealu jest jedynym miejscem, w którym turbina mogła być serwisowana.
Druga z turbin w tłoczni Portowa miała wypracować swój „resurs techniczny” i iść na przegląd, niemożliwy z powodu sankcji. Dlatego – jak twierdzi Gazprom – rosyjski dozór nakazał ją wyłączyć.
Tłocznia gazu Portowa, położona niedaleko Wyborga to najpotężniejszy tego typu obiekt na świecie. Moc zainstalowanych tam turbin gazowych, napędzających sprężarki gazu to 366 MW. Nawet zbudowana w Ust-Łudze dla Nord Stream 2 tłocznia Słowiańska jest słabsza, ma moc 352 MW.
W Portowej znajduje się 6 zespołów tłoczącym o mocy 52 MW każdy, napędzanych turbinami oznaczanymi przez Siemensa SGT-A65, choć w rzeczywistości jest to konstrukcja Industrial Trent 60 Rolls-Royce’a. Siemens w 2014 roku kupił bowiem zajmujący się turbinami gazowymi oddział brytyjskiego koncernu. Cena urządzenia to 19-23 mln dol.
Ze zrealizowanych w ostatnich latach kontraktów wynika, że czas dostawy to ok. sześciu miesięcy, a montaż trwa około dwóch tygodni. Wyprodukowanie nowej w szybkim terminie nie wchodzi więc w grę, zresztą nie wiadomo czy Rosjanie zgodziliby się za nią zapłacić.
Taka turbina to nic innego jak zmodyfikowany silnik lotniczy Trent 800, który spotyka się w mniejszej wersji Boeinga 777. W Portowej są jeszcze dwie 27 MW SGT-A35 (Industrial RB211) – pochodne mniejszego silnika lotniczego produkcji Rolls-Royce’a.
Urządzenia tego typu, wywodzące się z silników lotniczych są dość popularne i wykorzystywane nie tylko w gazownictwie, ale i na przykład w układach kogeneracyjnych. Na przykład w należącej do PGE Energia Ciepła gazowej elektrociepłowni w Toruniu pracują dwie 50 MW turbiny gazowe LM 6000 produkcji GE. Pochodzą wprost od popularnego silnika turbowentylatorowego CF6-80, którego różne wersje napędzają m.in. Boeingi 767, czy starsze wersje jumbo-jetów B747.
Czy do uzupełnienia wysyłanych do Niemiec wolumenów gazu nie da się wykorzystać infrastruktury Nord Stream 2? Sam gazociąg Rosjanie na pewno chętnie by uruchomili, ale pozwolenia na to strony niemieckiej nie ma. Nord Stream 2 czerpie gaz z zupełnie innych źródeł niż Nord Stream 1, a wiodące do nich gazociągi nie są połączone. Wykorzystanie pracującej dla NS 2 tłoczni Słowiańska albo jej urządzeń też raczej nie wchodzi w grę.
Otóż w Słowiańskiej znajduje się 11 zespołów, napędzany przez zupełnie inne turbiny – GPA-32 Ładoga produkcji rosyjskiej. Wywodzi się ona z turbiny MS 5002 produkcji GE, która jednak nie ma nic wspólnego z silnikiem lotniczym. Była projektowana w latach 70. jako urządzenie przemysłowe, a nie do napędu samolotów. W 2008 roku. GE sprzedało licencję na jej produkcję rosyjskiej firmie REP. Jako jej zaletę przedstawiano możliwość pełnego serwisu u klienta, bez demontażu i wysyłania na drugi koniec świata. W związku z tym Rosjanie mogą serwisować te turbiny sami.
Niemcy włączyli tryb oszczędzania
Setki tysięcy firm pracują nad oszczędzaniem energii – ogłosił Siegfried Russwurm, szef największej organizacji przedsiębiorców BDI, cytowany przez Reutersa.
BASF, światowy lider wśród firm chemicznych, pracuje nad planem awaryjnym dla swojej największej fabryki w Ludwigshafen. Ten kolos konsumuje 1 proc. gazu zużywanego w Niemczech. Fabryka zużywa też aż 6 TWh prądu, czyli więcej niż jakiekolwiek polskie miasto. Dopóki dostawy gazu nie spadną o połowę, fabryka będzie pracować. Na razie BASF rozmawia z rządem, jak ustawić produkcję w razie ograniczenia dostaw – część produkcji jest niezbędna do wytwarzania żywności, lekarstw czy samochodów.
Rywal BASF, koncern Lanxness postanowił opóźnić zamknięcie starej elektrociepłowni na węgiel. Bawarski producent wiskozy Kelheim Fibre chce przestawić swoją „eckę” z gazu na olej, ale wymaga to milionów euro i od sześciu do ośmiu miesięcy. – Olej ma jedną zaletę – jego dostawy są bezpieczne- powiedział szef firmy Wolfgang Ott.
Ale i w tej kwestii niemiecki menedżer może okazać się nadmiernym optymistą – UE jest importerem diesla, znaczna jego część pochodziła z Rosji, a obecnie na czołowego eksportera do UE wyrastają Indie, które przerabiają olbrzymie ilości taniej rosyjskiej ropy.
Na razie Niemcy uruchomiły program skupu gazu, który ma pomóc napełnić magazyny. Rząd federalny wydzielił na to 15 mld euro. Jeśli wprowadzony zostanie trzeci poziom zagrożenia, niemiecki regulator BNetzA uruchomi aukcje na dostępne ilości gazu dla przemysłu. Wówczas każda firma będzie mogła policzyć czy opłaca się jej kupić gaz czy lepiej wstrzymać lub ograniczyć produkcję.
Trzeci stopień zasilania może dotknąć też Polskę – PGNiG, który nie założył konta w rublach kupuje obecnie duże ilości gazu płynącego z Niemiec. Co się stanie w przypadku wprowadzenia przez Niemcy trzeciego stopnia zagrożenia? To pytanie wkrótce poszuka swojej odpowiedzi.
Mamy gaz i nie zawahamy się go użyć
W przeszłości w trakcie przeglądu NS1 Rosjanie zwiększali dostawy gazu przez Polskę oraz Ukrainę. Teraz oczywiście tego nie robią – na EuroPolGaz czyli spółkę administrującą polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego, nałożyli własne sankcje, ofertę Ukrainy zwiększenia tranzytu gazu pominęli milczeniem.
Czy Rosjanie zdecydowali już o pełnym odłączeniu UE od gazu przed zimą, czy też grają tylko na unijne ustępstwa w jakiejś kwestii, np. tranzytu przez Litwę do Obwodu Kaliningradzkiego, tego nie sposób w tej chwili wyjaśnić.
Na pewno cała historia pokazuje pułapki uchwalanych w pośpiechu i bez głębszej analizy zachodnich sankcji. Ich autorzy przewidzieli wprawdzie możliwość eksportu do Rosji technologii niezbędnych dla bezpieczeństwa energetycznego UE – w takiej sytuacji każde państwo samodzielnie udziela zgody swoim firmom, musi tylko powiadomić Komisję Europejską.
Ale to, że pracująca dla Rosjan turbina pojedzie do Kanady, a tam zostanie aresztowana, ani unijnym, ani kanadyjskim politykom i urzędnikom nie przyszło do głowy, podobnie jak kwestia tranzytu przez Litwę.
Takich spraw będzie zapewne coraz więcej.