Spis treści
W ostatnich latach inwestorzy złożyli około stu wniosków dotyczących projektów morskich farm wiatrowych. Po przyjęciu ustawy o offshore i planu zagospodarowania przestrzennego morskich wód wewnętrznych, morza terytorialnego i wyłącznej strefy ekonomicznej otwiera się droga do przyznania nowych pozwoleń lokalizacyjnych. Ubiegają się o nie krajowi i zagraniczni inwestorzy. W gronie tym znajduje się między innymi należąca do PKN Orlen Energa, Tauron Ekoenergia, Synthos oraz spółki z udziałem RWE Renewables i Iberdroli. Są też prywatni inwestorzy jak Baltex, który ma jeszcze dwie ważne decyzje lokalizacyjne, czy założyciel spółki BTI. O pozwolenia na wznoszenie lub wykorzystanie sztucznych wysp, konstrukcji i urządzeń dla morskich farm wiatrowych będzie ostra rywalizacja. W dodatku jest wiele niewiadomych związanych z samym ocenianiem wniosków.
Razem czy osobno?
Już teraz tworzą się partnerstwa w sprawie przyszłych inwestycji. PKN Orlen podpisał list intencyjny z Synthosem w sprawie rozwoju technologii małych reaktorów jądrowych. Jednocześnie w ramach współpracy koncernów, poza obszarem SMR, analizowane będą również wspólne inwestycje w obszarze morskiej energetyki wiatrowej. Orlen zdobywa doświadczenie w przygotowaniu tego rodzaju inwestycji, ponieważ jest w trakcie realizacji projektu Baltic Power o mocy 1,2 GW. Tu jego partnerem jest kanadyjski Northland Power. O tym, czy Synthos będzie partnerem w kolejnych projektach zdecydują najbliższe trzy miesiące, kiedy obie spółki mają wypracować model współpracy.
O czym będą rozmowy? Obie strony starają się o nowe lokalizacje dla farm wiatrowych na Bałtyku. Energa, która należy do PKN Orlen, złożyła wnioski na ok. 3,6 GW mocy – wynika z danych udostępnionych na geoportalu. Z kolei Synthos złożył sam wnioski na ponad 1,2 GW, choć spółka ma też zawarte porozumienie z Vattenfallem.
Czytaj także: Energa ma ogromny apetyt na farmy na morzu
List intencyjny o współpracy przy offshore podpisały też w styczniu energetyczne spółki skarbu państwa: PGE, Tauron i Enea. W tej grupie to PGE jest liderem, ponieważ wraz z Orstedem spółka rozwija dwa projekty: Baltica 2 i Baltica 3 o mocy 2,5 GW. Ma też ważne pozwolenie na trzeci projekt – Baltica 1.
Tauron poinformował niedawno, że wygasł jego list intencyjny z Ocean Winds czyli konsorcjum francuskiego Engie i portugalskiego EDP. Wedle komunikatu spółki nastąpiło to ” z przyczyn obiektywnych i niezależnych od którejkolwiek ze stron, w szczególności w konsekwencji zmiany otoczenia regulacyjnego i wejścia w życie ustawy o promowaniu wytwarzania energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych, zaistniał stan zupełnej, trwałej i obiektywnej niemożliwości wykonania zobowiązań zaciągniętych w Umowie”. Nie bardzo jednak wiadomo dlaczego wejście w życie ustawy miałoby uniemożliwić wspólny start w przyszłych aukcjach, bardziej prawdopodobnym powodem są namowy pozostałych dwóch spółek skarbu państwa – PGE i Enei – aby Tauron wybrał współpracę raczej z nimi.
Enea w ubiegłym roku zakończyła rozmowy z Iberdrolą, nie podejmując współpracy przy projektach morskich farm wiatrowych o potencjalnej mocy 3,3 GW. Hiszpańska spółka została natomiast partnerem firmy Sea Wind, spółki która stara się o kilka pozwoleń w polskiej strefie.
Dużo projektów, mało miejsca
Choć wniosków o przyznanie nowych pozwoleń dla farm wiatrowych jest dużo, to zdecydowana większość zapewne zostanie umorzona. Z danych geoportalu wynika, że w przypadku 28 wniosków wydano postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania, kolejne 3 wnioski umorzono, a 2 dostały odmowę w wyniku negatywnej opinii MON. Zawieszonych wniosków jest 14, na rozpatrzenie czeka 48.
Czytaj także: Szykuje się największa bitwa w historii Bałtyku
Najważniejsza jest kwestia lokalizacji projektów, które muszą mieścić się w obszarach wskazanych w załączniku 2 do ustawy o offshore. W tym załączniku określono obszary, dla farm wiatrowych, które mogą startować w aukcjach.
„Współrzędne we wniosku powinny dokładnie odpowiadać współrzędnym z załącznika nr 2.” – podkreśla Ministerstwo Infrastruktury. Brak spełnienia tego kryterium powoduje, że wniosek jest umarzany – wynika z ustawy o offshore. Dopiero po umorzeniu dotychczasowych postępowań i uwolnieniu w ten sposób lokalizacji, będzie można składać nowe wnioski. W przeciwnym wypadku inwestora spotyka odmowa o wszczęciu postępowania, co spotkało na przykład wnioski PGE (na ok. 1,6 GW), ale też kilka wniosków spółek RWE czy Iberdroli.
Zbyt ostre rygory finansowe?
Inwestorzy nie mogą się doczekać rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie oceny wniosków w postępowaniu rozstrzygającym. Rozporządzenie określi szczegółowe kryteria oceny wniosków, kryteria ich oceny, punktację za każde kryterium, minimum kwalifikacyjne oraz niezbędne warunki, jakie musi spełnić inwestor. Teraz nie ma żadnych przepisów, które by to regulowały.
Pierwszy projekt rozporządzenia pojawił się w grudniu ubiegłego roku. Po zebraniu uwag, na początku maja pojawiła się druga wersja projektu. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej ocenia, że niektóre zapisy mogą dyskryminować zagranicznych inwestorów. Chodzi na przykład o gwarancje bankowe, gdzie wymogiem jest, by instytucja finansowa miała siedzibę na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej czy o zapis dotyczący sprawozdania finansowego sporządzonego zgodnie z polską ustawa o rachunkowości. Co ciekawe, według projektu nie będą liczyły się doświadczenia inwestora na rynkach spoza UE i EFTA, co w praktyce wyklucza rynek brytyjski czy amerykański. Wykluczone mogą też być spółki celowe, ponieważ spełnienie kryteriów m.in. ratingu, możliwości finansowania projektu czy doświadczenia mają odnosić się wyłącznie do podmiotu składającego wniosek, nie zaś całej grupy.
Jak podkreślają eksperci, czasu jest coraz mniej, ponieważ pierwsze aukcje dla morskich farm wiatrowych o mocy 2,5 GW przewidziano na 2025 rok, a procedury uzyskiwania pozwoleń są bardzo długie.