Spis treści
W sezonie grzewczym problem staje się wręcz widoczny – w bezwietrzne dni gęste od dymu powietrze ciąży nad miastami i uświadamia mieszkańcom, czym tak naprawdę oddychają. Smog odstrasza turystów, zniechęca deweloperów do inwestycji w „smogowych” miejscowościach, ale i przeraża mieszkańców, zwłaszcza rodziców, których dzieci są narażone na większe ryzyko chorób. Lekarze biją na alarm.
3 tys. proc. normy
Wyniki stacji badań jakości powietrza też nie pozostawiają złudzeń. Wiele miejscowości na własną rękę zaczęło pomiary zanieczyszczeń, ponieważ nie ma w nich stacji włączonych do Państwowego Monitoringu Środowiska. Dane pokazywane przez „pyłomierze” pokazują przekraczanie norm o kilkaset procent, a w skrajnych przypadkach nawet kilka tysięcy. Samorządy też później je weryfikują, zamawiając mobilne stacje Inspekcji Ochrony Środowiska.
Tych danych nie da się już podważyć. W miejscowościach na Śląsku i w Małopolsce poziom zanieczyszczeń jest przekraczany wielokrotnie, zarówno pod względem stężenia zanieczyszczeń w ciągu doby, jak i liczby dni z przekroczonymi normami jakości powietrza w ciągu roku. Kiedy w styczniu 2018 roku niemal cała Polska była zasnuta smogiem, w Rybniku padł rekord – stacja pomiarowa niedaleko Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego wykazała przekroczenie dopuszczalnego maksymalnego stężenia pyłu zawieszonego w powietrzu (PM10) o 3170 procent.
W gminie Wilkowice pod Bielsko-Białą ustawiono dziesięć „ekosłupków” przy wszystkich szkołach, przedszkolach oraz przy Urzędzie Gminy. Gdy jakość powietrza jest dobra świecą się na zielono, przy przekroczeniach zanieczyszczeń zmieniają kolor na żółty i potem czerwony. Mieszkańcy mogą codziennie sprawdzić, jakim powietrzem oddychają. – Gdy tę wiadomość do domu przynosi dziecko, przekaz jest znacznie głębszy w szczególności przy przekroczeniach – mówi wójt gminy Wilkowice Janusz Zemanek.
Czytaj także: Ekosłupek w szkole czyli jak gminy walczą ze smogiem
Grzywna się nie opłaca
„Poprawa jakości powietrza jest dla nas priorytetem” – często mówią włodarze miast. Smog to obok dróg i transportu oraz służby zdrowia najczęstszy temat rozmów z mieszkańcami. Problemem jest nierzadko kontrola tego, czym mieszkańcy palą w piecach. Kiedy strażnicy miejscy, zaalarmowani przez sąsiadów, docierają na miejsce w piecach nierzadko nie ma już śladu po tym, co zostało spalone. Dopiero analiza popiołu przez wyspecjalizowane laboratorium dostarcza jasnych danych na temat składu wykorzystanego opału. Problem w tym, że zbadanie jednej próbki to wydatek rzędu 600 zł, a maksymalna grzywna, jaka grozi za spalanie odpadów, wynosi 500 zł.
Drogą do walki ze smogiem nie może być samo karanie mieszkańców, konieczna jest edukacja i programy dofinansowania wymiany pieców i termomodernizacji domów. Coraz więcej osób chce mieszkać poza dużymi miastami i tak powstają „obwarzanki” – miejscowości podmiejskie, gdzie o jakości powietrza decydują domowe systemy ogrzewania. Najsłynniejszy jest „obwarzanek” – krakowski.
Skawina, Zabierzów – to przykład miast z krakowskiego obwarzanka, gdzie działania antysmogowe są bardzo prężne. W Zabierzowie z unijnego programu Horyzont 2020 sfinansowano działania ekodoradców, u których mieszkańcy mogą uzyskać porady w sprawie programów dotacyjnych. Latem ubiegłego roku Zabierzów podpisał porozumienie z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w sprawie przyjmowania wniosków z programu Czyste Powietrze.
Gmina ma też swój własny program dotacji do wymiany pieców i mieszkańcy dzięki czemu mieszkańcy mogą łączyć dotacje z wielu źródeł. Najubożsi mogą skorzystać z programu Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Skawina przystąpiła do dwóch programów antysmogowych – „Czyste Powietrze” i „Stop Smog”, a powołanie ekodoradców jest współfinansowane z unijnego programu LIFE. Ekodoradcy pomagają zwłaszcza starszym mieszkańcom, którzy mają trudności z wypełnieniem papierów, wyjaśniają wątpliwości, pokazują jak zmienią się ich rachunki za ciepło.
Rybnicki samorząd stara się też edukować mieszkańców na inne sposoby. Miasto wydało w tym roku ulotkę, jej okładka wymownie przemawia do Ślązaków słowem „Gańba!”, co po śląsku oznacza hańba. To odwołanie do poczucia honoru, odpowiedzialności i dążenia do utrzymania porządku.
Czytaj także: Dzieci z Rybnika mają węgiel we krwi. Dosłownie
Węglowi już dziękujemy
Widać coraz wyraźniej, że konieczna jest rezygnacja z dofinansowania wymiany starych kopciuchów na nowoczesne kotły węglowe. –To są tylko trochę lepsze kopciuchy – mówi burmistrz Skawiny. Spełniające wymogi ekoprojektu kotły na paliwo stałe (węgiel) zmniejszają emisje, ale problem zanieczyszczenia powietrza pyłami, metalami ciężkimi i substancjami rakotwórczymi pozostaje.
Czytaj także: W Skawinie zimą nieba nie widać
W Skawinie od tego roku zrezygnowano z dofinansowania pieców węglowych. Podobnie planuje Pszczyna. – Nadal wielu ludzi dąży w kierunku węgla, świadomość mieszkańców jest zbyt niska – opowiada burmistrz Pszczyny Dariusz Skrobol. Jak wyjaśnia, odpowiada za to bliskość surowca, deputaty do węgla, a dodatkowo przyzwyczajenie sprawiają, że ludziom trudno jest od niego odejść. Przecież tu połowa chałup ma wyposażenie z książeczek G – uśmiecha się burmistrz.
Książeczki G w PRL umożliwiały górnikom zakup deficytowych towarów. W poprzednich dwóch latach można było kopciuchy wymieniać na nowe kotły 5 klasy na węgiel, Pszczyna zdecydowała, że dopłaty będą tylko do kotłów gazowych, kotłów na pellet i pomp ciepła.
W kierunku bezemisyjnego ogrzewania zmierza też unijna polityka. Z unijnej kasy ma pochodzić finansowanie w kolejnych latach sztandarowego rządowego programu walki ze smogiem „Czyste Powietrze”. Polska stara się w Brukseli o 8 mld euro. Pozostaje otwarte pytanie, czy za unijne pieniądze będzie można finansować ogrzewanie gazowe – obecnie odpowiadające za ok. 46 proc. wniosków przy wymianie kotłów w „Czystym Powietrzu”.
Trzy miliony budynków
W ciągu dwóch lat w programie „Czyste Powietrze” złożono blisko 176 tys. wniosków, opiewających na ponad 3,3 mld zł. To ogromne inwestycje, jednak nadal tempo termomodernizacji domów i wymiany kopciuchów jest niższe od oczekiwanego. Uruchomiony we wrześniu 2018 roku program będzie realizowany do 2029 roku. Powinien objąć ok. 3 mln budynków. To oznacza rocznie ok. 300 tys. wniosków.
W maju tego roku ruszyła druga odsłona programu „Czyste Powietrze”. Uproszczono wnioski, skrócono czas ich rozpatrywania, umożliwiono składanie wniosków przez internet. Zrezygnowano całkowicie z udzielania pożyczek przez Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej – tym mają zająć się banki. Rozmowy w tej kwestii są prowadzone ze Związkiem Banków Polskich. Dotacje nie są przyznawane osobom, których roczny dochód jest większy niż 100 tys. zł.
Podstawowy poziom dotacji to 30 proc., osoby uboższe mogą dostać dotacje w wysokości do 37 tys. zł. Składanie wniosków o podwyższone dofinansowanie jest możliwe od 21 października. Warunkiem jest posiadania zaświadczenia z gminy o dochodach – limit to 1400 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym i 1960 zł w gospodarstwie jednoosobowym.
Wiceprezes NFOŚiGW Paweł Mirowski liczy, że po uruchomieniu podwyższonego poziomu dofinansowania będzie więcej wniosków, w czym mogą pomoc właśnie gminy i ich udział w aktywizowaniu mieszkańców do ekoinwestowania we własne budynki mieszkalne. – Niejednokrotnie gminy mają własne programy wymiany źródeł ciepła, a mogą przecież te pieniądze dołożyć mieszkańcom do inwestycji, jako ich wkład własny – mówi wiceprezes Mirowski w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl.
Czas na nowe technologie
Prowadzone są już prace nad programem „Czyste Powietrze” (3.0), skierowanym do gmin, gdzie problem jakości powietrza jest najbardziej znaczący. W pilotażu ma uczestniczyć Pszczyna. Planowane jest rozszerzenie dofinansowania o budynki wielolokalowe.
– Wsłuchujemy się w głosy płynące od beneficjentów, ekspertów oraz z szeroko rozumianego „rynku” ekoinwestycji i w miarę możliwości będziemy starali się realizować ich oczekiwania. Byłbym orędownikiem pochylenia się nad propozycją finansowania w programie „Czyste Powietrze” pomp ciepła i ogrzewania elektrycznego oraz fotowoltaiki w nowo budowanych domach – wylicza wiceprezes NFOŚiGW Paweł Mirowski.
Dlaczego taka akcja?
Na liście Światowej Organizacji Zdrowia 50 najbardziej zanieczyszczonych miast na świecie aż 36 znajduje się w Polsce. Głównym źródłem tego problemu jest tak zwana niska emisja – zanieczyszczenia ulatujące z domowych kominów w wyniku spalania w przestarzałych kotłach niskiej jakości paliwa, a nierzadko nielegalnie spalania odpadów. Zły stan jakości powietrza w Polsce został również potwierdzony w wyroku z dnia 22 lutego 2018 r. Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. TSUE uznał, że Rzeczpospolita Polska uchybiła zobowiązaniom wynikającym z dyrektywy w sprawie jakości powietrza i czystszego powietrza dla Europy.
Ogrzewanie budynków musi zostać zmienione na bardziej ekologiczne, a ich efektywność energetyczna powinna jak najszybciej zostać poprawione. To zadanie na lata.
Wspólnie z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej postanowiliśmy opisać kilka miejscowości, gdzie walka ze smogiem nabrała realnego kształtu. Chcielibyśmy oddać głos ludziom, którzy w mniejszych miastach i miasteczkach borykają się z problemem zanieczyszczonego powietrza i chcą to zmienić.