Spis treści
Ustawa o efektywności energetycznej będzie zmieniona i już sam fakt pojawianie się projektu noweli cieszy branżę. Jak podkreślają eksperci, z którymi rozmawiał portal WysokieNapiecie.pl, większość zmian idzie w dobrym kierunku. Potrzebne jest jedynie „dopracowanie” projektu.
Jednym z największych problemów jest wielomiesięczny okres oczekiwania na wydanie białych certyfikatów. System „zapychają” audyty efektywności energetycznej, na podstawie których Urząd Regulacji Energetyki wydaje świadectwa – białe certyfikaty poświadczające oszczędność energii. Certyfikatami przedsiębiorstwa energetyczne rozliczają corocznie obowiązek wynikający z ustawy.
– Teraz URE wymaga pełnego przedstawienia danych z przedsięwzięć przedstawionych w audycie, w tym umów, zamówień i dokumentów księgowych, co rodzi pytanie o poufność danych. Po zmianach, obejmujących zachowanie efektu zachęty do projektów wnioskowanych w ramach białych certyfikatów, które byłyby wskazane na etapie audytu energetycznego przedsiębiorstwa, przeglądanie dokumentów księgowych nie byłoby konieczne – Piotr Danielski, wiceprezes giełdowej spółki DB Energy.
URE ponosi całą odpowiedzialność za ocenę wniosków o wydanie białych certyfikatów, tymczasem w przypadku większych projektów często przygotowywane audyty efektywności energetycznej są bardzo skomplikowane. – Dobrym rozwiązaniem byłoby tu skorzystanie z rozwiązania, jakie przyniosłoby obowiązkowe ubezpieczenie audytora oraz większe zaufanie do roli składanych z wnioskami oświadczeń o odpowiedzialności podmiotów za przedstawione dane. Warto przy tym wskazać, że już teraz wspomniane oświadczenia wnioskodawca składa z każdym wnioskiem – proponuje Danielski.
Czytaj także: Komentarz do projektu nowelizacji ustawy o efektywności energetycznej
Kto będzie mógł przeprowadzić audyt efektywności energetyczny?
Nowela wprowadza nowe wymogi dotyczące osób, które przygotowują audyty efektywności energetycznej. Zgodnie z projektem, taki specjalista powinien mieć co najmniej roczne doświadczenie, poświadczone wydanymi na podstawie jego pracy białymi certyfikatami. Z kolei osoby, które chciałaby wejść na ten rynek, musiałyby mieć co najmniej tytuł doktora nauk technicznych (przy tym żadnego doświadczenia stricte) lub pięcioletnie doświadczenie zawodowe „w zakresie obsługi, eksploatacji, montażu danego rodzaju obiektów, urządzeń technicznymi czy instalacji objętymi audytem efektywności energetycznej”.
– Wykonanie audytu efektywności energetycznej oraz określenie oszczędności energii na skutek realizacji różnego rodzaju przedsięwzięć najczęściej sprowadza się do wykonania nieskomplikowanych obliczeń inżynierskich. W mojej ocenie, nie jest przy tym wymagana zaawansowana wiedza techniczna, wieloletnia eksploatacja urządzeń technicznych czy wykształcenie wyższe w stopniu doktora nauk technicznych, które na ogół wiąże się z wąską specjalizacją, niekoniecznie związaną z efektywnością energetyczną. Niezbędna jest tutaj raczej ogólna wiedza techniczna, tym bardziej, że URE podczas oceny audytów wymaga stosowania metodyki obliczeń określonej w różnego rodzaju opublikowanych już aktach normatywnych, które są znane audytorom. Tych aktów normatywnych jest dużo – to prawda, ale przedstawiona w nich metodyka obliczeń jest obecnie stosowana w przypadku większości przedsięwzięć, dla których wymagane są audyty efektywności energetycznej – mówi dr Michał Stępień, dyrektor działu technicznego Energy Solution, firmy konsultingowej z Warszawy.
Jego zdaniem o zdolności merytorycznej do przeprowadzenia audytu efektywności energetycznej decyduje znajomość określonych w ustawie i aktach wykonawczych wymagań. Spółka, proponuje, aby Ministerstwo Klimatu, uwzględniając istniejące regulacje, opublikowało we współpracy z URE przewodnik dobrych praktyk dla audytorów albo uregulowało wymagania związane z takimi audytami w osobnym rozporządzeniu.
Audyt nie wykaże oszczędności energii w przypadku kogeneracji
Opublikowany w sierpniu projekt zmiany ustawy o efektywności energetycznej nie porusza innej kwestii, na którą wskazują zainteresowane uzyskaniem certyfikatów podmioty – inwestycji w kogenerację, chyba że do zasilania używany jest gaz z odmetanowienia lub odzyskany z procesu produkcyjnego.
– Wydawanie świadectw efektywności energetycznej dla przedsięwzięć polegających na budowie jednostek kogeneracji jest problematyczne ze względu na zapisy prawa. Związane jest to bezpośrednio z ustawową definicją oszczędności energii, a w konsekwencji – ze sposobem obliczania możliwej do uzyskania oszczędności energii (w porównaniu do ilości energii zużywanej przez obiekt/ urządzenie techniczne/ instalację przed realizacją przedsięwzięcia) – wskazała Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka URE.
Jak tłumaczy, porównując wprost jedynie sprawność wytwarzania ciepła w kotłach i sprawność wytwarzania ciepła w jednostce kogeneracyjnej, nie ma możliwości uzyskania oszczędności, gdyż nie ma poprawy sprawności. – Zastąpienie kotłów tradycyjnych nową jednostką kogeneracyjną nie powoduje oszczędności w zużyciu energii finalnej, powoduje natomiast zwiększone zużycie energii pierwotnej (wytwarzanie, obok ciepła, także energii elektrycznej, która dotychczas była kupowana). Przepis natomiast odnosi się wprost jedynie do produkcji ciepła na cele ogrzewania obiektów. Tak więc, abyśmy mogli wydać „biały certyfikat” podmiot musi potwierdzić audytem możliwą do uzyskania oszczędność energii. Audyty natomiast odnoszą się do sprawności całkowitej jednostki kogeneracyjnej, czyli uwzględniają w swoich obliczeniach także wyprodukowaną energię elektryczną – wyjaśnia Głośniewska.
Czego zabrakło w noweli
Projekt nie precyzuje, jak mają działać proponowane nowe programy dofinansowań przedsięwzięć u odbiorców końcowych. To ma być dodatkowa możliwość uzyskania oszczędności energii przez zobowiązane przedsiębiorstwa.
Czytaj także: Ustawa o efektywności energetycznej wprowadzi nowe dotacje
– Z opcji wprowadzania takich programów wyłączono podmioty posiadające koncesje wytwórcze, co wyłącza sporą grupę zajmujących się profesjonalnie przemysłowymi źródłami energii. Z kolei przedsiębiorstwom państwowym ciężko będzie realizować tego typu programy, gdyż są to inwestycje w obce środki trwałe – wskazuje Piotr Danielski.
Jego zdaniem, przeprowadzaniu takich inwestycji powinny mieć przedsiębiorstwa typu ESCO, a ich definicja powinna zostać dodana w projekcie.
Projekt nie precyzuje, jak będą prowadzone audyty efektywności energetycznej dofinansowanych przedsięwzięć i jak będą za nie wydawane białe certyfikaty.