Spis treści
Blisko 1,5 mln mieszkańców Polski zostało odciętych od dostaw energii elektrycznej w czasie orkanu Ksawery. Kolejne 80 tys. podczas styczniowego załamania pogody. Wcale nie musiało tak być.
Według informacji Państwowej Straży Pożarnej w trakcie przechodzenia nad Polską orkanu Ksawery na początku grudnia 2013 r. bez dostaw energii elektrycznej musiało obyć się ponad pół miliona gospodarstw domowych, czyli ok. 1,5 mln mieszkańców kraju. Tylko w gdańskiej Enerdze w najgorszym momencie huraganu prąd nie docierał do aż 300 tys. odbiorców.
Z niszczycielską siłą wiatru przekraczającego w porywach 100 km/h nie da się wygrać. Napowietrzne linie energetyczne były zrywane przez łamane drzewa i odcinały odbiorców na wiele godzin zanim służby energetyczne (we wspomnianej Enerdze pracowało ich nawet 100 jednocześnie) zdołały do nich dotrzeć i naprawić awarię.
Jednak odbiorców pozbawionych zasilania mogło być mniej
Polskie sieci nie są jeszcze przystosowane do radzenia sobie w takich sytuacjach. Nowopowstające najważniejsze połączenia energetyczne budowane są już dwutorowo – czyli równolegle, jedna pod drugą, idą dwie linie. Gdy jedna zostanie uszkodzona, np. przez spadające gałęzie, prąd może płynąć drugą. U nas takich sieci jest jeszcze niewiele.
Najważniejsze dla zabezpieczenia dostaw prądu są jednak także tzw. pierścienie energetyczne. Siatka ważnych dla kraju i poszczególnych regionów połączeń energetycznych powinna funkcjonować tak, aby energia docierała przynajmniej z dwóch stron. Gdy zasilanie przestanie docierać z jednej, pracować będą sieci z drugiej strony. Chociaż polskie spółki sieciowe robią wiele, aby te pierścienie podomykać, to nadal nie wszędzie udało się to zrobić.
– W naszym przypadku nie udało się jeszcze domknąć połączenia na zachód od Gdańska. Gdyby fragment pierścienia na odcinku Żarnowiec-Sierakowice już istniał rzeczywiście prawdopodobnie mniej odbiorców zostałoby odciętych od zasilania przez orkan Ksawery – przyznaje Rafał Czyżewski, prezes Energi Operator, do której należą sieci dystrybucyjne obejmujące jedną czwartą terytorium Polski.
Skutki zerwania linii mogły być jednak tragiczniejsze. – Wyłączenie linii zasilającej GPZ Sierakowice [wielka stacja transformatorowa na zachód od Gdańska – red.] pozbawiło zasilania na blisko pięć godzin ok. 8 tys. odbiorców. Awarię usunęliśmy szybko, bo była stosunkowo niewielka – złamane drzewo nie zerwało przewodów, tylko uruchomiło zabezpieczenia linii. Jednak dalsza eskalacja awarii mogła pozbawić zasilania nawet kilkaset tysięcy odbiorców – mówi Mirosław Nowakowski, dyrektor Departamentu Zarządzania Majątkiem Sieciowym Energi Operator.
Sieci budowane od 14 lat
Linie Żarnowiec-Sierakowice i Błonia-Pruszcz Gdański pozwoliłyby na zamknięcie pierścienia energetycznego zabezpieczającego woj. pomorskie, ale od lat (pierwsza dokładnie od dziewięciu, a druga od czternastu) nie można ich wybudować.
Jak tłumaczy Mirosław Nowakowski ze zdecydowaną większością właścicieli gruntów udaje się dogadać w spawie odszkodowania za przechodzące nad działką sieci, ale zawsze znajdzie się grupa, która zgodnie z prawem będzie przeciągała postępowanie. Z kolei przychylność władz gminy często zależy od kalendarza wyborczego. Inwestycje przedłużają także błędy urzędników. Nawet drobne uchylenia formalne można zaskarżyć do samorządowego kolegium odwoławczego. – Po SKO postępowanie wraca do urzędu, który ponownie może popełnić błędy formalne – tłumaczy nasz rozmówca.
Zgodnie z prawem energetykom trudno jest omijać nieruchomości prywatne. Muszą budować sieci w dużej odległości od dróg, nawet jeżeli znalazłoby się miejsce na poboczu. Kolejne ograniczenia to obszary chronionej natury. Często, wbrew przekonaniu mieszkańców, nie mogą zakopać kabli pod ziemią. Oprócz przepisów na przeszkodzie stoją też koszty. – Wybudowanie 11 km linii do Pruszcza Gdańskiego pod ziemią kosztowałoby kilka razy więcej, niż na nowoczesnych słupach rurowych. Za te same pieniądze moglibyśmy wybudować np. 360 km linii napowietrznych średnich napięć – porównuje Nowakowski.
Specustawa czeka
W Polsce szybciej można wybudować elektrownię, niż linię do niejW Polsce szybciej można wybudować elektrownię, niż linię łączącą ją z krajowym systemem energetycznym. Dlatego od dawna planowane jest przyjęcie specustawy ułatwiającej inwestycje w nowe sieci. Zresztą gdy tylko przyjęto specustawę o Euro 2012, wiele linie energetycznych zostało dzięki niej dokończonych – m.in. linie wokół Poznania i Wrocławia. Z powodu badań środowiskowych z ustawy nie udało się już jednak skorzystać Enerdze, jej wniosek o realizację linii w ramach ustawy o Euro 2012, już po zakończeniu turnieju, odrzucił minister infrastruktury. Firma się odwołała, ale jeżeli przegra, całą procedurę będzie musiała powtórzyć.
Prace nad przyjęciem ustawy o korytarzach przesyłowych, która ułatwiałaby inwestycje m.in. w sieci elektroenergetyczne i gazowe, trwają od 2009 r. i nic nie wskazuje na to, by szybko się zakończyły. Ustawa miała ułatwić budowę linii energetycznych m.in. dzięki mechanizmowi wyliczającemu wartość odszkodowań dla właścicieli działek, przez które linia będzie przechodzić. Dzisiaj negocjacje i spory sądowe o ich wysokość potrafią ciągnąć się latami. Kolejnym ułatwieniem miało być przeniesienie postępowania ws. lokalizacji linii na szczebel starosty lub wojewody, czyli jednego organu odpowiedzialnego za całą linię. Nowe prawo miało także uregulować sytuację blisko 19 mln działek na których sieci wybudowano jeszcze za PRL bez odszkodowania.
Kto nie chce ustawy o korytarzach przesyłowych
Ale każde z tych ułatwień ma swoich wrogów, który skutecznie blokują jej przyjęcie. – Projekt wstrzymują samorządy, które obawiają się utraty władzy – mówi nam osoba z Ministerstwa Gospodarki.
– Proszę nie traktować samorządowców jako hamulcowych w sprawie ustawy korytarzowej. To, że projekt nie idzie naprzód, nie jest kwestią braku naszej zgody i stawianie sprawy w ten sposób byłoby dużym nadużyciem – odpowiada Marek Wójcik, dyrektor biura Związku Powiatów Polskich.
– Cieszyłbym się, gdyby ustawa została w końcu przyjęta, bo rozwiązanie kwestii służebności przesyłu [wynagrodzeń za linie przechodzące przez nieruchomości – red.] jest ważne dla mieszkańców. Osobiście znam osoby, które po kilka lat procesują się w sądach o wyjaśnienie kwestii odszkodowań za linie energetyczne, które stawiano na ich gruntach jeszcze w latach 70-tych, czy 80-tych – dodaje wójt jednej z gmin w Wielkopolsce.
Nie wszyscy samorządowcy są jednak tak przychylni przepisom. Swoje protesty do rządu wysłały m.in. związki samorządowców z województw śląskiego i lubuskiego. jak przekonują ustawa jest niekonstytucyjna, bo będzie prowadziła do wywłaszczania właścicieli nieruchomości.
Wielka kasa
Tylko uregulowanie sytuacji istniejących już linii pozbawiłoby rzeczoznawców majątkowych 4 mld zł przychodówNasz rozmówca z resortu gospodarki wymienia jeszcze jedno – jego zdaniem wpływowe lobby – rzeczoznawców majątkowych. Przyjęcie algorytmu służącego do wyceny odszkodowań dla właścicieli nieruchomości pozbawiłoby ich sporych przychodów. Ministerstwo szacuje, że tylko przez uregulowanie sytuacji istniejących już linii koło nosa przeszłyby im 4 mld zł. Bez wątpienia jest o co walczyć, ale gdyby rzeczoznawcy naprawdę byli wstanie blokować przyjęcie ustawy, byłby to jaskrawy przykład słabości państwa.
Jeszcze większe pieniądze wchodzą w grę w przypadku samych zainteresowanych ustawą – właścicieli sieci. Zgodnie z nowymi przepisami energetycy, gazownicy i ciepłownicy musieliby wyłożyć na odszkodowania dla właścicieli 19 mln nieruchomości, przez które sieci już przechodzą, średnio po 1,1 tys. zł, co w rezultacie daje niebagatelną kwotę 21 mld zł. W zdecydowanej większości koszty poniosłyby firmy państwowe, ale i one i prywatne doliczyłyby koszty rekompensat do swoich taryf. W rezultacie dostawy prądu i gazu podrożałyby o kilka procent, a taki wzrost cen w okresie wyborczym nie jest na rękę rządowi.
Mała ustawa korytarzowa
Dlatego resort gospodarki planuje okrojenie ustawy o korytarzach przesyłowych i przedstawienie jej małej wersji. Projekt zawierać ma przede wszystkim ułatwienia administracyjne. W ustawie nie będzie jednak kontrowersyjnego algorytmu do wyceny odszkodowań i obowiązku wypłaty rekompensat za istniejące już sieci.
Wstępem od małych zmian będzie przyjęcie na jutrzejszym posiedzeniu rządu zmiany w specustawie o terminalu LNG. Przepisy ustawy mają ułatwić budowę większej liczby gazociągów. Sieci elektroenergetycznych niestety już nie obejmą. Te będą musiały poczekać na kolejną „łatę” prawa.
– Potrzebna jest kompleksowa zmiana przepisów, przeprowadzona „za jednym zamachem”. Wycofanie się z rozwiązania problemu w ten sposób traktuję jako brak odwagi do załatwienia tego pilnego przecież problemu. Można odbierać to w ten sposób, że wewnątrz rządu brakuje osób wystarczająco zdeterminowanych. A być może komuś innemu zależy, by ustawa korytarzowa nie została szybko przyjęta – podsumowuje ministerialne plany Marek Wójcik.