Coraz częściej polskie spółki, które jadą po kapitał do Londynu, Nowego Jorku czy Frankfurtu słyszą, że pożyczkę dostaną, ale pieniądze nie mogą pójść na przedsięwzięcia związane z węglem
Pierwszy był casus Energi, która w lutym b.r. wyemitowała warte 300 mln euro obligacje. Z prospektu emisyjnego wynikało, że pieniądze mają być przeznaczone na realizację strategii spółki, zatem także na planowaną budowę elektrowni w Ostrołęce. Po monitach organizacji pozarządowych jeden z agentów emisji, amerykański bank JP Morgan Chase odpowiedział m.in. reporterom Reutersa, że w umowie z inwestorami znalazł się zapis, uniemożliwiający wykorzystanie pożyczonych przez nich pieniędzy na węgiel. Energa nie skomentowała tego faktu.
Z takim samym podejściem spotkał się Tauron. Śląska spółka pozyskała w czerwcu 500 mln euro emitując obligacje. Papiery cieszyły się sporym wzięciem, popyt niemal trzykrotnie przewyższał podaż, ale warunek jest mniej więcej ten sam jak w Enerdze – „wyłączenie projektów węglowych”. W przeciwieństwie do Energi Tauron sam poinformował o klauzuli antywęglowej na konferencji prasowej.
Tauron jest w trakcie budowy wartego ok. 6 mld zł bloku elektrowni w Jaworznie. Spółka chce pozyskać do niej partnerów, w tym celu utworzyła osobną spółkę. Na razie jedynym chętnym jest Polski Fundusz Rozwoju, który wstępnie zadeklarował 880 mln zł. Dalsze losy tej inwestycji będą bardzo interesujące, bo skądinąd wiadomo, że nadzorujący PFR resort rozwoju kierowany przez Mateusza Morawieckiego nie patrzy na węgiel z takim optymizmem jak Ministerstwo Energii.
Wiceprezes spółki ds. finansowych, Marek Wadowski podkreślał na konferencji prasowej 18.08, że budowa Jaworzna nie jest w żaden sposób zagrożona, bo spółka ma pieniądze z innych źródeł, głównie z polskich banków oraz z bieżącej działalności.
WysokieNapiecie.pl pisało już po konferencji klimatycznej w Paryżu, że „zobowiązania klimatyczne” instytucji finansowych stały się bardzo popularne. Ale skutki widać dopiero teraz. A lista instytucji finansowych wciąż się wydłuża –ostatnio dołączył do niej wielki amerykański fundusz inwestycyjny BlackRock.
Zapewne mniejsze problemy będą miały inwestycje już realizowane, ale skurczą się bardzo możliwości pozyskania na rynku pieniędzy potrzebnych na tak pożądane przez resort energii inwestycje w nowe elektrownie węglowe, a także w kopalnie. Problemy będą zwłaszcza z wielkimi, ogromnie kapitałochłonnymi przedsięwzięciami. Elektrownia Ostrołęka ma kosztować 6 mld, planowana przez PGE Dolna Odra pewnie między 2,5 – 3 mld zł. Do tego dochodzą inwestycje w Polskiej Grupie Górniczej, szacowane na 7 mld zł.
Kontrolowana przez państwo część sektora finansowego w Polsce nie będzie w stanie pożyczyć takich pieniędzy. Już kilka miesięcy temu wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski mówił posłom z sejmowej komisji energii i skarbu, że zaangażowanie banków w górnictwo jest pod lupą Komisji Nadzoru Finansowego, która analizuje ryzyko strat. Polska energetyka nie jest tak niepewnym ostatnio sektorem jak śląskie górnictwo, ale jej wskaźniki finansowe (zwłaszcza dług do EBITDA) będzie, z uwagi na olbrzymie inwestycje rosnąć. Szerzej pisał o tym na naszych łamach były prezes PGE, Paweł Urbański.
W dodatku część instytucji finansowych, która jeszcze jest gotowa pożyczać pieniądze mocno „węglowym” spółkom energetycznym, domaga się od nich dywersyfikacji portfela, zwłaszcza inwestycji w OZE. Jednak ze względu na kolejne ograniczenia administracyjne jest to w Polsce coraz trudniejsze. Także sam klimat inwestycyjny jest, oględnie mówiąc, taki sobie, a banki przymierzają się już do restrukturyzacji zadłużenia inwestorów wiatrowych (zobacz: 70% farm wiatrowych przyniosło straty).
Oczywiście kapitał jest do zdobycia w krajach takich jak Chiny czy Japonia. Jednak tamtejsze instytucje finansują głównie własne technologie, co oznaczałoby, że przetargi trzeba ogłaszać na budowę bloku łącznie z jego finansowaniem. Na razie żadna ze spółek tego nie zrobiła.