W ciągu ostatniego roku w naszej części Europy nie skończono żadnej wielkiej inwestycji infrastrukturalnej. W Polsce Gaz-System po kawałku buduje przyszły korytarz Północ-Południe, wiodący do węzła Strachocina na Podkarpaciu. Na jego niezwykle ważny element przyjdzie jednak poczekać do wiosny 2022 r. Wtedy przewidziane jest zakończenie budowy interkonektora ze Słowacją. W połączeniu z rozbudowanym terminalem LNG w Świnoujściu pozwoli to przesłać znaczące ilości gazu na południe od Polski. Jak wynika z analiz ENTSO-G, właśnie na południowy-wschód od Polski leży obszar, znacznie bardziej narażony na skutki ewentualnego kryzysu na Ukrainie.
U progu sezonu zimowego państwa UE zgromadziły rekordowe zapasy gazu. W magazynach jest ok. 100 mld m sześc., najwięcej od 8 lat. Polskie magazyny zapełnione są w całości, zgromadzono w nich ok. 3 mld m sześc. Jest to wypadkowa wysokiego poziomu zapasów na zakończenie poprzedniego sezonu zimowego oraz niskiej rynkowej ceny gazu w 2019 r. Zamiast sprzedawać, dostawcy wolą trzymać gaz w magazynach, licząc na lepsze ceny w sezonie zimowym.
Do tego dochodzi rosnące wykorzystanie terminali LNG. Po drugiej stronie jest stale spadające wydobycie gazu w UE. W sumie jednak, jak wskazuje ENTSO-G, sytuacja jest dobra. Przy utrzymaniu dostaw, nawet w razie fali mrozów, gazu może brakować jedynie w Bośni i Hercegowinie, a to z powodu braków w infrastrukturze.
Zobacz także: Prąd z gazu kosztowałby dziś 160 zł/MWh, o 40 proc. taniej niż na giełdzie
Jak co roku powraca temat ewentualnych zakłóceń tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę. Okazuje się, że tylko w przypadku splotu przerwania dostaw trasą ukraińską oraz wysokiego popytu z powodu niskich temperatur niedostatek gazu może pojawić się w Rumunii, Bułgarii i Grecji. Przy czym najbardziej narażona jest Bułgaria. Ryzyko dla Grecji jest już znacząco mniejsze dzięki rozbudowie terminala LNG Revithoussa.
W UE nikomu nic nie grozi natomiast w razie zakłóceń dostaw przez Białoruś. Głównym elementem tej trasy jest biegnący przez Polskę gazociąg jamalski. Nawet przerwanie dostaw nim w momencie najwyższego zapotrzebowania (ENTSO-G przyjęło największy pik popytu oraz najzimniejsze dwa tygodnie z ostatnich 20 lat) nie grozi żadnymi konsekwencjami Polsce, Litwie czy Łotwie. Zmniejsza się tam jedynie margines bezpieczeństwa. Większy problem powstałby dopiero przy jednoczesnym wstrzymaniu tranzytu przez Białoruś i Ukrainę. To jednak nigdy się nie zdarzyło.
Innym regionem, który czekają kłopoty w razie przerwania dostaw z Rosji są kraje bałtyckie i Finlandia. W razie zakłóceń gazu zabraknie w Finlandii i Estonii z powodu braku możliwości dostarczenia surowca.
Zobacz także: Polska walczy o możliwość wydawania funduszy unijnych na sieci gazowe
Sytuację tą zmieni dopiero uruchomienie Balticconnectora – czyli gazociągu Finlandia-Estonia, który rusza 1 stycznia 2020 r., oraz budowa GIPL – czyli połączenia Polska-Llitwa. Na terenie Polski gazociąg ten ma już pierwsze pozwolenia na budowę.