Spis treści
Podsumowujemy cztery lata rządów Prawa i Sprawiedliwości w energetyce i górnictwie. Wystawiliśmy oceny pozytywne [+], negatywne [-] lub mieszane [+/-]. Ale najpierw kilka uwag wstępnych.
Wokół polskiej energetyki trwał i trwa spór. Po jednej stronie są „oporniki”, którzy politykę klimatyczno-energetyczną UE uważają za szkodliwą zachodnią fanaberię motywowaną ideologicznie, bądź też ukrytą intrygę służącą sprzedaży przez Zachód własnych technologii i zniszczeniu polskiej gospodarki.
Po drugiej stronie są „transformatory” sądzący, że nasz kraj nie może pozostawać na uboczu światowej transformacji energetycznej i musi się do niej włączyć, a energetyka w obecnym kształcie nie ma przyszłości.
Ten spór toczy się nie tylko wśród polityków, ale także samych energetyków.
Obejmując władzę, PiS przychodził z nastawieniem bardzo niechętnym transformacji energetycznej i dekarbonizacji rozumianej jako koniec gospodarki węglowej. Przełom w myśleniu następował powoli. Po zmianie ław opozycyjnych na rządowe politycy PiS lepiej zrozumieli sytuację w jakiej znajduje się polskie górnictwo (chociaż wciąż nie przyznają publicznie). Wydaje się, że kluczowy moment miał jednak miejsce w listopadzie 2017 r., kiedy Polska przegrała negocjacje w sprawie nowelizacji dyrektywy CO2. To wtedy „grupa trzymająca władzę” w energetyce zrozumiała, że zmierzchu węgla nie da się powstrzymać i trzeba myśleć o alternatywnej strategii. Wszystko to, co nastąpiło później – podwyżka cen CO2 w 2018 r. i wzrost cen prądu, unijny „pakiet zimowy”, błyskawiczny rozwój OZE na całym świecie – udowodniło, że „transformatory” miały rację. Dziś już praktycznie nie ma dyskusji czy odchodzić od węgla, lecz jak to zrobić, w jakim tempie i ile to będzie kosztować.
Lepiej późno niż wcale…
Zobacz także artykuł na rozpoczęcie rządów Prawa i Sprawiedliwości z 2015 roku: Co dla energetyki oznacza rząd PiS?
Strategia jest, ale nie wiadomo która
[+/-] Przez trzy lata narzekaliśmy wraz z całą branżą na brak strategicznego dokumentu, który określałby cele i środki polityki energetycznej rządu. Po czterech latach mamy kłopot bogactwa – pojawiły się bowiem od razu aż dwa dokumenty, częściowo ze sobą sprzeczne. Pierwszy to projekt Polityki Energetycznej Państwa 2040 (PEP 2040). Drugi to Krajowy Plan dla Energii i Klimatu (KPEiK), który musiał zostać opracowany ze względu na unijne przepisy i jest negocjowany z Komisją Europejską. Oba te dokumenty są niespójne.
PEP 2040 jest nierealistyczny, mocno przeszacowuje popyt na prąd i oczywiście zakłada, że zużyjemy tyle węgla, ile tylko się da. Dokument utknął w konsultacjach międzyresortowych. KPEiK znacznie bardziej trzyma się ziemi, a rozmowy z Komisją Europejską sprawią, że jego jakość jeszcze się poprawi. Niezależnie od tego kto wygra wybory, dokument ten będzie podstawą strategii dla sektora, bo do końca roku musi być uzgodniony z Brukselą, a trudno sobie wyobrazić, że przez trzy miesiące ktokolwiek napisze nowy.
Przypomnijmy, że KPEiK zakłada m.in. zamknięcie do 2035 r. połowy starych bloków węglowych, o 3 tys. MW więcej niż w PEP 2040.
Górnictwo – plusy nie przesłaniają minusa
Rząd musiał dosłownie z marszu w 2015 roku zająć się ratowaniem tonącego wówczas sektora. W latach rządów PO-PSL ówczesna Kompania Węglowa i Katowicki Holding Węglowy, po oszałamiających wynikach finansowych w 2012 r. związanych z rekordowo wysokimi cenami węgla, stopniowo pogrążały się w finansowym bagnie po spadku cen. Odpowiedzialność za to ponosi zarówno poprzednia koalicja, która w sprawie górnictwa uprawiała „zarządzanie przez inercję” jak i działacze związkowi sprzeciwiający się jakimkolwiek próbom zmian.
Na plus zapisujemy:
[+] Zamknięcie nierentownych kopalń „Krupiński”, „Makoszowy”, „Anna” i kilku innych.
[+] Rozsądne poprowadzenie negocjacji z Komisją Europejską i bankami-wierzycielami. KE zgodziła się na program pomocy publicznej dla likwidowanych zakładów, a banki na restrukturyzację zadłużenia.
[+] Rozpoczęcie negocjacji z Brukselą w sprawie utworzenia specjalnego unijnego funduszu na rewitalizację obszarów pogórniczych. Dziś tzw. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji jest częścią unijnej strategii, ale Polska musi jeszcze wynegocjować kwotę, którą dostanie oraz mieć pomysł jak wydać te pieniądze.
[+] import węgla już nie jest taki straszny. Po początkowym potrząsaniu szabelką rząd pogodził się z oczywistym faktem, że import „czarnego złota”, także z Rosji, jest nieunikniony, bo w Polsce surowca wysokiej jakości jest po prostu za mało.
Jak mawiał w „Misiu” Ryszard Ochódzki „rozchodzi jednak o to, żeby te plusy nie przesłaniały nam minusów”. Bo choć minus jest tylko jeden, ale za to olbrzymi.
[-] Zbyt płytka restrukturyzacja. W 2016 r. ceny węgla zaczęły iść w górę, PGG zyskała oddech i skończyła się determinacja rządu żeby w górnictwie radykalnie coś poprawić (podobnie, jak działo się to za rządów PO-PSL). Nie poprawiono wskaźników wydobycia, które wciąż przypominają lata 30 ub. wieku, nie ma nadal nowoczesnego, motywacyjnego systemu płac, bo związki zawodowe zablokowały rozmowy a rząd nie naciskał. Po raz kolejny okazało się, że w górnictwie najważniejszy jest tzw. spokój społeczny. W efekcie po czterech latach wracamy powoli do punktu wyjścia.
Energetyka konwencjonalna – wielka niepewność
[+] Rynek mocy – to chyba największy sukces Ministerstwa Energii. Niewątpliwie potrzebny jest jakiś system wsparcia elektrowni, niezbędnych w systemie energetycznym, a przynoszących straty na „gołym”rynku energii. Nie tylko nasz kraj znalazł się w takiej sytuacji, dotyczy to większości krajów UE. Polsce udało się przekonać Komisję Europejską, która jednak wymusiła na Warszawie spore ustępstwa. Ale zostajemy z pytaniem czy rynek mocy musi tyle nas kosztować. Z dokumentów KE wynika, że pierwotnie zakładany koszt to 100 tys. zł za megawat, a już jest ponad 200 tys zł, co oznacza, że nie zmieszczono się w zakładanym budżecie 4 mld zł. Daje o sobie znać nadmierna koncentracja polskiego rynku. W dodatku rynek mocy został zaskarżony do Trybunału Sprawiedliwości UE.
[+] „Zajawka” na innowacje w spółkach energetycznych, zwłaszcza elektromobilność. To bardzo potrzebne, bo na świecie dokonuje się właśnie transformacja energetyki, w której Polska niestety bierze udział ograniczony, i to wyłącznie jako biorca technologii. Jak grzyby po deszczu powstają przy spółkach skarbu państwa rozmaite fundusze, które mają inwestować w nowe technologie. Tyle, że daje o sobie znać brak swobody menedżerów. Wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że spółek z nowoczesnym know –how należy przede wszystkim szukać za granicą. Nikt jednak nie zainwestuje kilkuset mln zł w spółkę z USA czy Niemiec, bojąc się reakcji politycznej.
[+] System wsparcia dla kogeneracji – po wielu latach dyskusji udało się napisać ustawę, która dostała zgodę Komisji Europejskiej. Ustawa umożliwi rozwój ciepłownictwa, zwłaszcza w mniejszych miastach. Nowoczesne elektrociepłownie, zasilane już nie węglem, ale gazem, biomasą czy wodami geotermalnymi mogą być źródłem nie tylko ciepła i prądu, ale także chłodu w lecie. Potencjał kogeneracji w Polsce ocenia się na 2 do 3 GW czyli tyle ile planowana elektrownia jądrowa, która w dodatku daje wyłącznie „goły” prąd. Błędem jest jednak brak wsparcia dla elektrociepłowni przemysłowych – one mogą odegrać olbrzymią rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego i zmniejszeniu emisji CO2.
Zobacz także: Rządowe sukcesy i porażki w walce ze smogiem. Czy taryfa grzewcza działa?
[+]zielone światło dla gazu. O tym, że bloki gazowe będą zastępować węglówki wiadomo już od jakiegoś czasu. Po początkowych wahaniach resort energii dał zgodę na blok gazowo-parowy w Dolnej Odrze, który będzie pełnił rolę regulacyjną, a także zaczęto mówić otwarcie o zastępowaniu węgla gazem w ciepłownictwie.
[+] Na plus można zaliczyć też decyzję o rozbudowie możliwości regazyfikacyjnych terminala LNG w Świnoujściu o 50%, do 7,5 mld m3 rocznie (finisz inwestycji jest planowany na 2021 r.) i rozwój rynku LNG w Polsce. Bez wątpienia jest to najdynamiczniej rozwijający się sektor gazowy i dobrze, że jesteśmy jego uczestnikiem.
[+] Uwolnienie cen gazu – Ministerstwu Energii udało się pomyślnie zakończyć sprawę trwającego od 2009 r. postępowania przeciwko Polsce w sprawie administracyjnego regulowania cen gazu dla odbiorców biznesowych. W 2015 r. Trybunał Sprawiedliwości UE uznał, że naruszamy prawo w tym zakresie. Polskie władze znowelizowały Prawo energetyczne, ustalając na 1 października termin uwolnienia cen dla małych i średnich firm, co kończy sprawę (taryfy dla gospodarstw domowych będą ustalane jeszcze do 2024 r.).
[+/-] Projekt Baltic Pipe – ma wspierać cel, jakim jest dywersyfikacja źródeł gazu. Co do zasady projekty dywersyfikacyjne popieramy. Ale jesteśmy też zwolennikami wolnego rynku, konkurencji i możliwie najniższych cen dla odbiorców. A wciąż nie wiemy ile miałby kosztować gaz z Norwegii. Sama budowa polskiej części gazociągu to koszt rzędu ok. 3,7 mld zł.
[+/-] Nie powtórzyła się kompromitująca dla Polski sytuacja ze stopniami zasilania z z sierpnia 2015 r. a PSE uruchomiło szereg programów zwiększających bezpieczeństwo energetyczne. Niestety, mimo postulatów URE, wciąż nie zmieniono anachronicznych, pochodzących jeszcze z PRL, przepisów dotyczących stopni zasilania i wyłączania odbiorców.
Na minus zapisujemy:
[-] Rozmontowanie rynku energii. Od 2015 r. resort energii wydawał się wierzyć, że niskie ceny CO2 będą trwały wiecznie, bo przecież „Niemcy nie dopuszczą”, w czym utwierdzali go także niektórzy polscy eksperci. Okazało się, że dopuścili i nawet wołają o jeszcze. Szok jaki wywołał skokowy wzrost cen CO2 z 8 do 25 euro pod koniec 2018 r. oraz związany z tym wzrost hurtowych cen prądu wywołał nerwową reakcję w postaci ustawy o zamrożeniu detalicznych cen prądu.
Ustawa była w gruncie rzeczy niepotrzebna –przemysł i samorządy po rytualnych lamentach poradziły sobie z podwyżkami cen energii zupełnie nieźle, rekompensaty, które dostaną w drugiej połowie roku, są potrzebne „na plaster”, gdy rana już się dawno zagoiła. Rzeczywiście potrzebne programy osłonowe dla 200-300 przedsiębiorstw energochłonnych i tak pojawiły się z kolei w innej ustawie. Natomiast taryfy dla gospodarstw domowych wciąż zatwierdza Urząd Regulacji Energetyki, nie dający energetyce na tej grupie odbiorców zarobić. Przeciętna polska rodzina wydała miesięcznie w 2017 r tyle samo wskutek podwyżek cen masła niż wydałaby w 2019 r. na droższy prąd, ale nikt jakoś nie pomyślał o zamrożeniu cen masła.
Rząd wywołał tylko gigantyczny chaos, który będzie się ciągnął prawdopodobnie przez kilka lat. Zmarnowano też 4 mld zł, które mogłyby zostać przeznaczone na modernizację polskiej energetyki. Przy okazji wystraszono też banki, które tę modernizację mają sfinansować.
[-] Zapaść w efektywności energetycznej. Od początku transformacji gospodarczej spadała energochłonność polskiej gospodarki. Niestety, w 2015 r. ten pozytywny trend się zatrzymał, mimo, że polska gospodarka na jednostkę PKB wciąż zużywa znacznie więcej energii niż kraje starej UE.
[-] Popychanie spółek w stronę kosztownych i niepotrzebnych projektów. Mamy tu na myśli zwłaszcza Elektrownię Ostrołęka (Enea i Energa). Nowy blok w Ostrołęce za blisko 6 mld zł krytykują nawet energetycy związani z tym rządem (m.in. doradca Mateusza Morawieckiego, dr Wojciech Myślecki).
[-] Zarządzanie i polityka kadrowa. W spółkach skarbu państwa panuje niestety ręczne sterowanie, nawet ludzie o niezłych kompetencjach menedżerskich nie mają swobody w podejmowaniu decyzji, podwładni przynoszeni są w teczkach przez lokalnych polityków, którzy wpływy w spółkach skarbu państwa uważają za miarę swojego znaczenia. W wielu firmach nastąpił prawdziwy exodus fachowców, a w dodatku w energetyce konwencjonalnej powstaje luka pokoleniowa, która będzie się pogłębiać. Dla świetnie wykształconych młodych inżynierów praca w elektrowni węglowej nie jest atrakcyjna i trudno im się dziwić. Najbardziej skrajnym przypadkiem jest gdańska Energa, gdzie od 2015 roku prezesi zmieniali się już ośmiokrotnie.
Zobacz także: Konsolidacja energetyki czyli kiedy duży może więcej
[-] Zmiany prawne, które utrudniły import gazu wszystkim konkurentom PGNiG. Kilkanaście firm z koncesją na obrót gazem z zagranicy wycofało się z tej działalności. Prawdopodobnie jednak ustawa o zapasach ropy i gazu w tej wersji to i tak rozwiązanie tymczasowe, bo Komisja Europejska wszczęła postępowanie, zobaczymy jaki będzie jego efekt.
[-] Energetyka atomowa. Przez pierwsze dwa lata ludzie odpowiedzialni za ten sektor w resorcie energii żyli w świecie swoich fantasmagorii, a jedynym efektem ich działalności są gry edukacyjne oraz puzzle. Wymieniono ich na urzędników z bardziej prawdziwego zdarzenia, ale wciąż nie ma odpowiedzi na pytanie – dlaczego mamy angażować się w technologię schyłkową, od której odchodzą USA i kraje „starej” UE. A jeśli już mamy to zrobić – to wciąż nie wiadomo jak ma wyglądać model finansowania.
Zielona energia – wiatr wieje nie wiadomo skąd
Minusy
[-] Największą porażką rządu Prawa i Sprawiedliwości w obszarze odnawialnych źródeł energii będzie brak realizacji 15-procentowego celu udziału „zielonej” energii w krajowym miksie na koniec przyszłego roku. Co ciekawe, pierwsze dwa lata Ministerstwo Energii krytykowało rządy PO-PSL za „zbyt szybki” rozwój OZE, co miało, wg ministra Tchórzewskiego, kosztować Polaków miliardy złotych. Kolejne dwa lata z kolei były czasem powolnego oswajania otoczenia premiera i Brukseli z myślą, że Polska celu OZE jednak nie zrealizuje, bo zamiast dalszego wzrostu udziału „zielonej” energii lub chociaż jego utrzymania, ten zaczął już spadać (z 11,74% w 2015 roku do 10,9% w 2017 roku). Kilka tygodni temu rząd zrobił kolejna woltę, zapowiadając Brukseli, że Polska 15% cel jednak zrealizuje, jednak obiektywnie rzecz biorąc nie ma już na to od dawna żadnych szans. Ponownego przyśpieszenia dostać mają bowiem jedynie inwestycje w obszarze „zielonej” elektroenergetyki, a ekologiczny transport i ogrzewanie leżą odłogiem daleko od zakładanych celów.
[-] Pomimo wpisania wśród priorytetów morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku i dania zielonego światła na takie inwestycje dwóm państwowym koncernom – PGE i Orlenowi – przez ostatnie cztery lata niewiele się w tej materii zmieniło. Nie zaproponowano nawet modelu wsparcia takich inwestycji. Przyśpieszeniu i ułatwieniu nie uległy także procedury związane z lokalizacją wiatraków na morzu. Chociaż polski przemysł ma, częściowo już wykorzystywany, potencjał rozwoju takich projektów, to jest to kolejna technologia, której dynamiczny rozwój na świecie rząd przesypia, nie wspierając w ten sposób potencjalnych polskich eksporterów.
[-] Rząd miotał się jednak nie tylko w przypadku celu OZE, ale także najważniejszej technologii w obszarze „zielonego” prądu – farm wiatrowych na lądzie. Najpierw przyjął bez żadnych badań niezwykle restrykcyjne ograniczenia, uniemożliwiające budowę turbin wiatrowych w odległości ok. 2-3 km od budynków mieszkalnych i lasów, ale także… zabraniające wznoszenia nowych domów w tej samej odległości od wiatraków, częściowo wywłaszczając właścicieli ok. 4 proc. terytorium Polski, o ówczesnej wartości ok. 7 mld zł. Przy okazji nałożył na właścicieli turbin dodatkowe obciążenia podatkowe, doprowadzając do bankructwa część producentów i z premedytacją pozostawiając przepisy na tyle niejasne, aby doprowadzić do procesów samorządów przeciwko właścicielom wiatraków. Po tym wszystkim, pod naciskami Brukseli, zwracającej uwagę, że w ten sam sposób rząd musiałby opodatkować teraz elektrownie węglowe i atomowe, przepisy ponownie zostały zmienione. Co więcej, ponownie wydłużono także czas na powstawanie farm wiatrowych w mniejszych odległościach od budynków mieszkalnych.
Zobacz także: Lex Energa pomoże państwowemu koncernowi
Plusy
[+/-] Rząd wprowadził do prawa ciekawą koncepcje klastrów i spółdzielni energetycznych, co skutkowało powstaniem na papierze wielu mniej lub bardziej ciekawych projektów lokalnej energetyki. Za pierwszymi zmianami nie poszły jednak kolejne, które wprowadzałyby realne zachęty do realizacji tego typu inwestycji. Kilka tygodni temu w życie weszły jednak zmiany, które mogą w ciągu najbliższych lat umożliwić rozwój w oparciu o te przepisy rzeczywistych projektów niewielkich obszarów potrafiących w dużej mierze bilansować się bez pomocy dużych dystrybutorów i wytwórców energii.
[+] Bezsprzecznym sukcesem rządu jest przeznaczenie 1 mld zł ze sprzedaży praw do emisji CO2 na prosty w obsłudze program dotacji w wysokości 5000 zł do domowych instalacji fotowoltaicznych. „Mój prąd” w połączeniu z przyjętymi także w tej kadencji systemem opustów oraz ulgi podatkowej, zdecydowanie zwiększył zainteresowanie Polaków energetyką słoneczną. Pomogło w tym także nagłośnienie przez rząd problemu rosnących cen energii i wielomiesięczne „walki” o ich zamrożenie.
Transport i elektromobilność – mogło być gorzej
Plusy
[+] Niewątpliwym sukcesem ostatnich czterech lat rządów PiS jest początek rozwoju elektromobilności w Polsce. W 2015 roku nasz kraj był białą plamą na mapie szybkich stacji ładowania „elektryków”, podczas gdy taką infrastrukturę miały już nie tylko Skandynawia i Niemcy, ale też Czechy, Słowacja czy Estonia. Co prawda główną rolę w tej rewolucji odegrał słowacki GreenWay, ale w ostatnim roku dołączyły do niego także większe sieci państwowych koncernów – PGE, Orlenu i Taurona. Teraz czas na wsparcie rozwoju punktów ładowania o małej mocy, aby ułatwić posiadanie aut elektrycznych mieszkańcom miast.
[+] Rząd dostrzegł, że Polska może być jednym z liderów rozwoju i produkcji elektrycznych autobusów. Płynące w kierunku samorządów pieniądze wspierają ten trend. W 2018 roku byliśmy największym unijnym eksporterem takich pojazdów, z 36 proc. udziałem w rynku, dzięki Solarisowi, Volvo i Ursusowi.
Minusy
[-] Ośmieszeniem rządu zakończyły się za to igrzyska dla ludu – czyli absurdalny pomysł budowy polskiego samochodu elektrycznego przez państwowe koncerny energetyczne, nie mające na rynku motoryzacyjnym najmniejszego doświadczenia, według projektu wyłonionego przez celebrytów spośród prac plastycznych nadsyłanych przez obywateli. Na plus można zapisać tylko to, że nie zorganizowano telewizyjnego show z projektami samochodów i sms-owym głosowaniem widzów na najlepszą wizualizację, co było już w planach. Spółka Electromobility Poland nadal jednak działa i planuje produkcję, ale bez zaangażowania się w projekt po stronie kapitałowej jakiejkolwiek firmy prywatnej, trudno jest liczyć na jego powodzenie.
[-] Fiaskiem zakończył się konkurs NCBR, mający wspierać budowę autobusów na prąd, który wygrał Ursus, z polskim kapitałem, ale za to z najmniejszym doświadczeniem i w najgorszej kondycji finansowej. Rząd nie ustaje jednak we wspieraniu „prawdziwie polskich” producentów – upadający Autosan przejęła Polska Grupa Zbrojeniowa. Kilka dni temu ten producent pokazał swój pierwszy autobus elektrycznych i także marzy o zagranicznej ekspansji, jednak w państwowych rękach trudno może się to okazać bardzo trudnym zadaniem.
[-] Słabo wygląda rozwoju transportu zbiorowego. Rząd nadal broni monopolistycznej pozycji PKP wśród przewoźników, przez co ceny biletów, a często także jakość obsługi, nie zachęcają do wyboru pociągów na wielu trasach. Powolny rozwój infrastruktury także nie jest w stanie odwrócić trendu rosnącego udziału przewozów drogowych. W dodatku, zamiast dobrych połączeń kolejowych z największymi portami lotniczymi, wciąż realizowane są plany rozwoju lotnisk w mniejszych miejscowościach, a zachodnioeuropejski trend odchodzenia od wysokoemisyjnych krótkich i średnich lotów pasażerskich na rzecz niskoemisyjnej kolei, jest wyśmiewany przez prezesa LOT-u.
Na koniec wszystkim politykom startującym w tych wyborach dedykujemy modlitwę amerykańskiego teologa Reinholda Niebuhra: „Panie Boże, daj mi pokorę abym pogodził się z tym czego zmienić nie mogę, odwagę abym zmienił to, co mogę zmienić, oraz mądrość abym odróżnił jedno od drugiego”.