Spis treści
Energa ma teraz w produkcji własnej największy udział energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych wśród polskich grup energetycznych. Posiada 46 elektrowni wodnych, pięć farm wiatrowych, dwie farmy fotowoltaiczne. W sumie to 590 MW. Plany są znacznie większe, bo uwzględniają między innymi elektrownię wodną na Wiśle ( tzw. drugi stopień czyli nową zaporę pod Włocławkiem) i farmy na morzu. Potencjalna moc może zaskoczyć.
– Spółka należąca do Grupy Energa odpowiedzialna za produkcję energii – Energa Wytwarzanie jest zainteresowana nieustannym zwiększaniem udziału wytwarzanej energii z OZE w aktywach wytwórczych. Dlatego, złożyliśmy trzy wnioski o wydanie pozwolenia na wznoszenie i wykorzystywanie sztucznych wysp, konstrukcji i urządzeń na polskich obszarach morskich. W tych trzech wnioskowanych lokalizacjach szacujemy, że w sumie moglibyśmy uzyskać maksymalną moc 3,34 GW z farm wiatrowych na wodzie – poinformował nas Piotr Meler, prezes Energi Wytwarzanie.
Czytaj także: Więcej chętnych na wiatraki na polskim Bałtyku
Kto zainwestuje w farmy na morzu?
To, że Energa złożyła wnioski o wydanie pozwoleń na wznoszenie sztucznych wysp (PSZW) – czyli pozwoleń lokalizacyjnych dla farm na morzu – wcale nie znaczy, że rzeczywiście ma możliwość zbudowania ponad 3 GW na Bałtyku. Po pierwsze, chętnych do inwestycji jest aż nadto wielu, a dostępny do inwestycji obszar jest ograniczony. Już teraz wydane warunki przyłączenia i umowy przyłączeniowe morskich farm wiatrowych opiewają na prawie 7,1 GW. Tu zaliczają się dwa projekty PGE Baltica (2 i 3), trzy projekty Polenergii i Equinoru, projekt PKN Orlen oraz najmniejszy z nich – projekt Baltic Trade & Invest. Ale to nie wszystko.
Jak pokazuje praktyka – można mieć PSZW i nic z tym nie robić. Wydanych pozwoleń lokalizacyjnych jest w sumie 13, z czego opłacono 9, a wiele stoi w miejscu. Nieopłacone pozwolenia albo stracą ważność, albo nadal podlegają rozpatrzeniu – informowało portal WysokieNapiecie.pl Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Tymczasem te uśpione projekty blokują tereny, na które apetyt mają inne firmy.
Plan zagospodarowania morza
Po drugie – czas na realizację potencjalnych inwestycji Energi jest odległy. Wydawanie pozwoleń lokalizacyjnych zostało wstrzymane do uchwalenia Planu zagospodarowania przestrzennego polskich obszarów morskich. Polska ma na to czas do końca marca 2021 r.
Czytaj także: Polskie wiatraki na Bałtyku toną w papierach
Do projektu planu zgłoszono w konsultacjach wiele uwag. Swoje postulaty złożyła także Energa. Najważniejsza z nich to zwiększenie obszarów pod rozwój morskiej energetyki wiatrowej. Energa Wytwarzanie rekomendowała też zniesienie nakazu wyznaczania korytarza wolnego od zabudowy, ponieważ zmniejsza on potencjał elektrowni na morzu.
Według projektu, obszar przewidziany dla elektrowni wiatrowych na morzu wynosi ok. 2,43 tys. km2. Dotychczas wydane decyzje lokalizacyjne to 1,34 tys. km2. Teoretycznie pozostaje około tysiąca kilometrów kwadratowych. W praktyce – nie wiadomo, ile z tego realnie nadaje się do posadowienia wiatraków. Żaden z dotychczas rozwijanych projektów nie zakończył badań geologicznych dna.
Czytaj także: Polityka energetyczna 2040 – pobożne życzenia