Spis treści
Nowa strategia Polskiej Grupy Energetycznej to reakcja na szybko zachodzące zmiany na rynku energii elektrycznej. Ma pomóc spółce przetrwać i rozwijać się w nowych obszarach. Sukces PGE zależeć będzie od tego, czy spółka będzie w stanie realizować ambitne plany i na co pozwoli jej właściciel.
Zaostrzanie norm ochrony środowiska, ograniczanie emisji dwutlenku węgla, rosnąca opłacalność „zielonej” energetyki i coraz silniejsza presja konkurencyjna ze strony sąsiednich rynków energii – to kluczowe wyzwania zidentyfikowane w odświeżonych strategiach zarówno Taurona – przedstawionej w poniedziałek – jak i Polskiej Grupy Energetycznej – opublikowanej we wtorek.
Zobacz także: Co w nowej strategii Taurona?
Obie strategie charakteryzuje jeszcze jedno – dość krótki horyzont. W przypadku Taruona to 2025 rok, z kolei wczorajsza aktualizacja strategii PGE sięga jedynie 2020 roku, a więc aż o 15 lat krócej, niż pierwotna treść tego dokumentu z 2012 roku. Pięcioletni horyzont charakteryzuje branże, w których następują szybkie zmiany technologiczne i wyraźnie są one spodziewane przez obie spółki. Przesądzić mogła jeszcze jedna – bardziej prozaiczna przyczyna – eksperci ze spółek energetycznych spodziewają się, że realizacja obietnic politycznych rządu o dalszym stawianiu na energetykę węglową będzie niezwykle trudna do obronienia przed mniejszościowymi akcjonariuszami i instytucjami finansującymi. Krótszy horyzont pozwala im manewrować pomiędzy oczekiwaniami większościowego właściciela i pozostałych interesariuszy.
Zgodnie z nową strategią PGE, podobnie jak inne zachodnioeuropejskie koncerny, oddziela elektrownie węglowe od pozostałych aktywów. Od dawna osobno funkcjonuje już segment wytwarzania opartego na odnawialnych źródłach, teraz oddzielnie rozwijać mają się także ciepłownie i elektrociepłownie. Po ostatnich, sięgających niemal 9 mld zł, odpisach (zobacz: PGE chce być mniej węglowa) niewielka elektrociepłownia biomasowa w Szczecinie o mocy 69 MWe jest już warta więcej, niż dwie ogromne elektrownie Turów i Dolna Odra razem wzięte (o łącznej mocy ponad 2800 MW). To skala problemu z jakim będzie się musiała zmierzyć grupa.
Dostosowanie wytwarzania do nowych potrzeb
Po raz pierwszy w strategii PGE znalazła się odpowiedź na jedno z kluczowych wyzwań – dostosowania do zmieniającego się rynku energii z coraz większym udziałem niestabilnych źródeł (wiatrowych i słonecznych). PGE chce w wybranych jednostkach zmniejszyć tzw. minimum techniczne, a więc minimalne obciążenie bloku energetycznego, aż o 20 punktów procentowych (obecnie bloki węglowe zwykle nie mogą pracować poniżej połowy swojej mocy zainstalowanej). Jednocześnie czas ich rozruchu ma się skrócić o 10%, a szybkość zmiany obciążenia o 10% na minutę, dzięki czemu bloki węglowe będą wstanie elastycznie uzupełniać skoki w produkcji wiatrowej i słonecznej. To pozwoli im łatwiej zarabiać na rynku z rosnącym udziałem OZE.
Powrócił także, podkreślony w pierwotnej strategii z 2012 roku, a następnie pominięty w aktualizacji sprzed dwóch lat, pomysł budowy morskiej farmy wiatrowej na Bałtyku o mocy 1000 MW. Chociaż PGE nie będzie wstanie wybudować jej do 2020 roku, to ma nadzieję, że do tego czasu uda jej się wygrać aukcję na zakup energii z tej instalacji. Budowa tak potężnego obiektu mogłaby istotnie pobudzić przemysł stoczniowy. Oznaczałaby ponadto dla spółki niemal pewny zysk.
Usługi dla klientów
Także PGE Dystrybucja ma sięgnąć po nowe technologie, jak choćby inspekcja sieci elektrycznych dronami, oferowana już przez polskie firmy, czy mechanizmy elastycznego zarządzania sieciami przy rosnącym udziale źródeł odnawialnych. System inteligentnych liczników nadal będzie rozwijany, chociaż wciąż w formie pilotaży. Całość ma znacznie ograniczyć przerwy w dostawach energii. Z kolei nowi odbiorcy mają być przyłączani średnio w ciągu pół roku, zamiast niemal roku, jak to się dzieje obecnie.
PGE prognozuje rosnącą opłacalność mikroinstalacji do produkcji energii przez samych odbiorców, dlatego chce wejść na ten rynek oferując im kompleksowe usługi w tym zakresie. Grupa chce także rozwinąć usługi doradcze w zakresie efektywności energetycznej i oferować swoim klientom dodatkowe produkty (m.in. gaz ziemny, który jest już w ofercie, ale na razie mało eksponowany). PGE chce także postawić na rozwój nowych technologii służących do obsługi samochodów elektrycznych oraz magazynowanie energii.
Zapędy polityków
Wiele z elementów, które zostały podkreślone w aktualizacji strategii znalazły się w niej po raz pierwszy już w 2012 roku lub zostały dodane w aktualizacji z 2014 roku (zobacz: Strategia PGE pod lupą). O ile spółka wywiązała się z tego, na czym zna się najlepiej – inwestycji w duże bloki konwencjonalne (choć i tu nie obyło się bez problemów), to zapisane wcześniej plany budowy przynajmniej 1000 MW w lądowych farmach wiatrowych, wprowadzenia innowacyjnych produktów dla klientów, rozwoju infrastruktury e-mobilty, wzrostu EBITDA do 10 mld zł, czy przeznaczania min. 1,5% zysku netto na badania i rozwój doczekały się do tej pory najwyżej częściowej realizacji.
Ogromne znaczenie w realizacji nowych planów będzie mieć także postawa właściciela. Podstawowym wskaźnikiem, jakim kierować ma się PGE przy podejmowaniu decyzji ma być stopa zwrotu na zainwestowanym kapitale (tzw. wskaźnik ROIC). Tymczasem już kilkukrotnie PGE była zmuszana do inwestowania w aktywa, które nie gwarantują jej najlepszych efektów ekonomicznych – jak chociażby budowa bloków węglowych w Opolu i Turowie bez systemu wsparcia, ratowanie bankrutującej Kompanii Węglowej (dzisiaj PGG), czy poszukiwanie gazu łupkowego.
Jeżeli zapędy do ręcznego sterowania grupą przez polityków nadal będą tak silne, PGE zamiast dobrze obranego kursu w przyszłość, będzie dryfować tracąc cenny czas i pieniądze.