Poniższa dyskusja była prowadzona podczas seminarium „Budowle w energetyce a podatek od nieruchomości” zorganizowanego przez Wydział Ekonomii i Zarządzania Uczelni Łazarskiego w Warszawie.
O podłożu sporu prawnego pisaliśmy, jeszcze przed uchwaleniem ustawy, tutaj: Parlament świadomie tworzy złe prawo?
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Gdy rozpoczynamy dyskusję o regulacji ustawowej opodatkowania budowli, to rodzi się podstawowe pytanie, czy my jeszcze mamy o czym rozmawiać, jeżeli pominiemy zagadnienia konstytucyjne? Czy w podatku od nieruchomości w zakresie podatkowania budowli my jeszcze szukamy rozwiązania naszych problemów w ustawach, czy właściwie wyroki TK maja dla nas walor ustawy? Innymi słowy, czy wyroki TK nie zastąpiły nam w zakresie problematyki budowli przepisów ustaw podatkowych?
Dr Krzysztof Radzikowski: Oczywiście, że mamy o czym dyskutować. W systemie prawa stanowionego brzmienie słów ustawy jest podstawowym wyznacznikiem treści norm prawa powszechnie obowiązującego, a orzecznictwo tylko je doprecyzowuje, przy czym wiąże jedynie sentencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego, trudno zaś jednoznacznie sprecyzować rolę jego uzasadniania.
Wyroki Trybunału w sprawach dotyczących budowli traktowanych jako przedmiot opodatkowania podatkiem od nieruchomości, tzn. w sprawie wyrobisk górniczych (P 33/09) i kontenerów telekomunikacyjnych (SK 48/15), nie sanują chaosu normatywnego, z jakim mamy do czynienia w zakresie związków prawa podatkowego z prawem budowlanym, a wręcz przeciwnie: potęgują go, gdyż na dotychczasowe problemy interpretacyjne nakładają nowe, związane z delimitacją granic „ubytku” części normy prawnej dekodowanej z art. 1a ust. 1 pkt 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Nie mamy tutaj bowiem do czynienia z klasycznym wyrokiem dotyczącym całości przepisu, ale ze szczególnymi typami wypracowanymi w praktyce orzeczniczej Trybunału: tzw. wyrokiem interpretacyjnym i tzw. wyrokiem zakresowym. Dotyczą one jedynie fragmentów przepisów w zestawieniu z konkretnymi problemami praktyki stosowania prawa oraz konkretnymi wzorcami kontroli konstytucyjnej. Gdyby chcieć ograniczyć pole naszej dyskusji, w pierwszej kolejności pominąłbym spory o poszczególne – często wzajemnie sprzeczne – fragmenty uzasadnień obu wyroków.
Dr Piotr Karwat: Nie znam wyroku TK, który udzielałby odpowiedzi na kluczowe dla nas pytanie: „Gdzie jest definicja budowli”? Ostatniego słowa nie zamierza również w tym zakresie powiedzieć ustawodawca, który – nie mogę się oprzeć temu wrażeniu – nieustannie zaprasza nas do gry w podchody, a Trybunał Konstytucyjny bynajmniej nie odżegnuje się od udziału w tej grze. Pierwsza ustawowa wskazówka dla poszukiwań definicji budowli wydaje się być prosta: prawo budowlane. Od razu jednak pojawia się wątpliwość natury ortograficznej, czy chodzi o „Prawo budowlane” czy o „prawo budowlane”? Za właściwy do rozstrzygnięcia tej wątpliwości uznał się TK, który zezwolił na poszukiwanie rozumienia terminu „budowla” w innych aktach prawnych związanych z prawem budowlanym, nie tylko w Prawie budowlanym. Inne akty prawne mogą – zdaniem TK – definiować i doprecyzowywać pojęcie budowli. Idąc tym tropem ustawodawca zaproponował nam – ponad rok temu – „wycieczkę” w głąb prawa budowlanego, tj. w przepisy szczególne o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Jakkolwiek ustawa ta niewątpliwie należy do podgałęzi prawa budowlanego, uważam, że próbując poszukiwać w niej definicji (elementów definicji) budowli jako przedmiotu opodatkowania, podjęliśmy błędny trop. Powinniśmy z niego zawrócić, skupiając się na Prawie budowlanym…Twierdzę tak nie tylko w odniesieniu do obecnego stanu prawnego, ale także przy założeniu, że wejdzie w życie ustawa nowelizująca przepisy Prawa budowlanego i ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych według projektu rządowego z 20 lutego (obecnie będącego przedmiotem prac sejmowych).
Chciałoby się apelować do ustawodawcy, aby nie zmuszał TK, sądów, organów podatkowych i podatników do gry w podchody. Definicja budowli, podobnie jak każdego innego przedmiotu opodatkowania, musi być jasna, a przynajmniej powinna być jasność, w których przepisach należy jej poszukiwać. Wracając jednak do zasadniczego wątku naszej dyskusji: postawiliśmy sobie zadanie ustalenia de lege lata treści, ale też źródła pojęcia budowli. Podyskutujmy więc, gdzie jest ta definicja budowli…
Dr Grzegorz Liszewski: Moim zdaniem należy trzymać się przepisów ustawy podatkowej (tu – u.p.l.), w której znajduje się słownik pojęć. Zgodnie z art. 1a ust. 1 pkt 2 budowlą ma być „obiekt budowlany w rozumieniu przepisów prawa budowlanego…” Oczywiście ta definicja jest, najoględniej mówiąc, bardzo daleka od doskonałości. Nie potrafię jednak wymyślić lepszej. Co najwyżej postulowałbym doprecyzowanie sposobu rozumienia obiektów małej architektury, których ani w u.p.l., ani w Prawie budowlanym nie zdefiniowano (szczątkowego katalogu przykładów oraz stwierdzenia, że mają to być „niewielkie obiekty”, nie uznaję za definicję).
W ustawie podatkowej odesłano do przepisów prawa budowlanego wyłącznie w zakresie sposobu rozumienia obiektu budowlanego, a nie budowli. Niestety sądy i Trybunał, z niejasnych dla mnie przyczyn, zaczęły w prawie budowlanym poszukiwać definicji budowli (mimo ze została ona wskazana w art. 1a ust. 1 pk2 2 u.p.l). Tego procesu myślowego sądów niestety nie da się już odwrócić i jesteśmy „skazani” na lekturę przepisów budowlanych.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Jeżeli jednak uznamy, że ustawa podatkowa ma w podatku od nieruchomości jeszcze jakieś znaczenie, to kluczowe wydaje się rozumienie odesłań do ustaw „pozapodatkowych”. W zakresie definicji budowli mamy do czynienia z odesłaniem do „przepisów prawa budowlanego”, które mają w istocie wykreować zakres opodatkowania podatkiem od nieruchomości. Co to są „przepisy prawa budowlanego”, które mają nam definiować pojęcie budowli? Czy tzw. „ustawa antywiatrakowa” to przepisy prawa budowlanego, czy może są to bardziej przepisy dotyczące zagospodarowania przestrzennego? Jeżeli ustawa ta nie stanowiłaby przepisów prawa budowlanego, to nie mogłaby przecież wpływać na zakres pojęcia budowli.
Dr Krzysztof Radzikowski: Na wstępie chcę odwołać się do art. 217 Konstytucji, który wymaga ustawowej rangi regulacji podmiotu i przedmiotu opodatkowania, stawek podatku oraz ulg i zwolnień. Mowa tam o ustawie, czyli jakiejkolwiek ustawie, a nie tylko ustawie podatkowej, czyli takiej, która niczym innym się nie zajmuje, jak tylko podatkami. Innymi słowy, każda ustawa pozostaje legitymowana do tego, aby nie tylko doprecyzować w ramach odniesień systemowych elementy konstrukcyjne podatku, ale samodzielnie go nałożyć. Artykuł 1a ust. 1 pkt 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych odsyła do szeroko pojętych przepisów prawa budowlanego; oczywistym jest, że w pierwszej kolejności idzie o ustawę – Prawo budowlane, niemniej cechę przepisów prawa budowlanego w tym rozumieniu będą miały wszelkie regulacje, które regulują wznoszenie i eksploatację poszczególnych obiektów budowlanych i urządzeń budowlanych, rozważanych jako przedmioty opodatkowania podatkiem od nieruchomości. Trudno tu wyznaczyć jakąkolwiek „twardą” granicę – w szczególności nie stanowi jej wyliczenie w art. 2 ustawy Prawo budowlane zakresu zagadnień, do których tej ustawy nie stosuje, lecz zastępują ją przepisy odrębne. W konsekwencji, przepisami prawa budowlanego okaże się prawo energetyczne, prawo telekomunikacyjne czy prawo przewozów kolejowych, i nie idzie tylko o wiodącą ustawę z każdej z tych dziedzin ale także szeroko pojęte ustawy szczególne, choć ze względu na art. 217 Konstytucji odrzucimy rozporządzenia wykonawcze.
Nie mam wątpliwości, że „ustawa antywiatrakowa” pozostaje legitymowana do regulacji elementów konstrukcji podatku od nieruchomości. Inną sprawą jest negatywna ocena tego zjawiska ze względu na chaos normatywny oraz niekontrolowane przez ustawodawcę zmiany norm prawa podatkowego poprzez kaskadowe odniesienia systemowe do kolejnych ustaw szczególnych, bez żadnej zmiany litery ustawy podatkowej. Pokazuje to konieczność zmiany sposobu definiowania przedmiotu opodatkowania, aby ustawa podatkowa wyraźnie „odcięła” wpływ ustaw „niepodatkowych”.
Dr Paweł Majka: Zgodnie z art. 1a ust. 1 pkt 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, budowlą jest obiekt budowlany w rozumieniu przepisów prawa budowlanego niebędący budynkiem lub obiektem małej architektury. Nie ulega wątpliwości, że użyty w przepisie zwrot „przepisy prawa budowlanego” nie dotyczy wyłącznie ustawy Prawo budowlane, będącej aktem prawnym o charakterze ogólnym, lecz obejmuje dziedzinę prawa obejmującą proces budowlany, w tym przykładowo regulacje prawa geologicznego i górniczego lub prawa energetycznego. W ramach przepisów prawa budowlanego mieszczą się również regulacje ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Pogląd powyższy można uzasadnić odwołując się do treści tej ustawy, w tym przede wszystkim do art. 4 ust. 1, który przewiduje odległości od budynku mieszkalnego, w której może być lokalizowana i budowana elektrownia wiatrowa. Analogiczne rozwiązania przewidujące odległości dla usytuowania budynków zawarte są jednocześnie w § 12 rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Ponieważ rozporządzenie to wydane jest na podstawie ustawy Prawo budowlane nie ulega wątpliwości, że normy dotyczące wymaganych odległości należy kwalifikować jako regulacje prawa budowlanego, będące tzw. przepisami techniczno-budowlanymi. Nie ma tym samym uzasadnienia pogląd, iż ustawy „antywiatrakowa” to akt prawny, którego przepisy dotyczą wyłącznie planowania przestrzennego i w związku z tym nie są „przepisami prawa podatkowego”. Powyższy wniosek nie oznacza jednocześnie akceptacji dla przyjętego przez ustawodawcę „kaskadowego” sposobu definiowania pojęć w prawie podatkowym w odniesieniu do elektrowni wiatrowych jako budowli, dodatkowo z odwołaniem się do kategorii obiektów budowlanych przewidzianych w załącznikach do ustawy Prawo budowlane. Taki sposób definiowania należy bowiem ocenić negatywnie z zastrzeżeniem, iż regulacje w powyższym zakresie budzą istotne wątpliwości co do zgodności z konstytucyjną zasadą określoności.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Ja jednak mam duże wątpliwości, czy nasza „ustawa antywiatrakowa” jest przepisem prawa budowlanego. Ona reguluje umieszczenie tych obiektów w przestrzeni, a nie ich wykonywanie. wykonywanie, budowanie nadal podpada pod reglamentację ustawy Prawo budowlane. To, w jakiej odległości od innych budynków można wybudować wiatrak, to jest już zagospodarowanie przestrzenne. Oczywiście kryteria rozgraniczenia tych dwóch regulacji są trudne do uchwycenia. Co najmniej widziałbym tu dużą wątpliwość, czy „ustawa antywiatrakowa” ma znaczenie dla zdefiniowania budowli czy obiektu budowlanego.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Gdy widzimy ciągłe zmiany definicji obiektu budowlanego, wpisywanie i wykreślanie elektrowni wiatrowych z art. 3 pkt 3 Prawa budowlanego rodzi się naturalne pytanie: czy prawodawca panuje nad sytuacją, czy już działa na zasadzie nieskoordynowanych nerwowych ruchów? Co do kazusu wpisywania i wykreślania elektrowni wiatrowych z art. 3 pkt 3 Prawa budowlanego: zgadzacie się Panowie z poglądem, że to akurat nie ma żadnego znaczenia z punktu widzenia logiki prawniczej, czy tam wprost te nieszczęsne elektrownie wiatrowe będą wskazane?
Dr Krzysztof Radzikowski: Rozdzielmy problem rzeczywistego panowania ustawodawcy nad stanem normatywnym od tego, że nie można apriorycznie odrzucić żadnej normy prawa powszechnie obowiązującego rangi ustawowej z tego powodu, jakoby tworząc ją ustawodawca miał nie być świadomy jej wpływu na wymiar podatków. Skoro jakiś przepis obowiązuje, naszym zadaniem jest go interpretować i stosować.
Uważam, że mamy do czynienia z dwoma różnymi pojęciami: „budowlą podatkową” i „budowlą budowlaną”. To nie jest to samo: gdy uważnie przeanalizujemy art. 1a ust. 1 pkt 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych oraz art. 3 pkt 1 i 3 ustawy Prawo budowlane okaże się, że wszystko to, co stanowi budowlę budowlaną musi wchodzić w skład budowli podatkowej, lecz nie zachodzi tu relacja odwrotna. Budowla podatkowa składa się z budowli budowlanej „powiększonej” o maszyny i urządzenia techniczne, czyli – w obecnym stanie prawnym – instalacje zapewniające możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem, zaś do 28 czerwca 2015 r. – całość techniczno-użytkową wraz z instalacjami i urządzeniami. Nota bene znów prawo podatkowe zmieniło się na mocy ustawy niepodatkowej, mającej na celu jedynie doprecyzować definicję obiektu budowlanego. Jeżeli więc coś zostało wskazane w wyliczeniu z art. 3 pkt 3 ustawy Prawo budowlane nie powinno być wątpliwości, że stanowi budowlę także w rozumieniu podatkowym. Co do zasady wyliczenie z art. 3 pkt 3 ustawy Prawo budowlane ma walor wyjaśniający, choć budowlami mogą okazać się także obiekty spoza tej listy, tym niemniej, gdyby ustawodawca wskazał w tym wyliczeniu obiekt, który budowlą nie jest, w tym zakresie to wyliczenie efektywnie stworzy definicję budowli – na podobnej zasadzie jak „rak stał się rybą”.
Dr Piotr Karwat: Zgadzam się z poglądem, że technika wpisywania i wykreślania, z punktu widzenia logiki prawniczej nie ma znaczenia. Cały czas mówimy o otwartym, przykładowym katalogu obiektów, w stosunku do których nastąpił podział na części budowlane i pozostałe. Otwarty katalog ma to do siebie, że nie stanowi definicji w sensie logicznym, stanowi jedynie pomocniczy element tej definicji, mający – w sensie logicznym – jedynie takie znaczenie, że wiadomo, że do zakresu definiowanego pojęcia wchodzą elementy wymienione w katalogu, natomiast katalog nie ma żadnego znaczenia dla ustalenia, jakie jeszcze elementy wchodzą do tego zakresu. Przykładowo, jeżeli stwierdzimy, że do wielokątów foremnych zaliczamy figury geometryczne, które mają wszystkie boki i kąty równe (trójkąt równoboczny, kwadrat i inne wielokąty), a następne z wyrażenia w nawiasie wykreślimy kwadrat, to nie będzie oznaczało, że kwadrat przestał być wielokątem foremnym, ponieważ po pierwsze, dalej „pasuje” do definicji” a po drugie, nie został de facto wyeliminowany z katalogu w nawiasie, ponieważ mieści się w kategorii „inne wielokąty”). Co nam chodziło po głowie, gdy ten kwadrat usuwaliśmy z wyliczenia w nawiasie, to już zupełnie inna sprawa; pewne jest, że nie zdołaliśmy sprawić, aby kwadrat przestał być wielokątem foremnym. Nawiązując do wypowiedzi Krzysztofa zgadzam się, że mocą wypowiedzi definicyjnej jesteśmy w stanie sprawić, aby „rak był rybą”, ale musimy w tym celu jednoznacznie wyrazić taką myśl, a definicja budowli – w odniesieniu do elektrowni wiatrowej – takiej myśli nie wyraża, nawet w sposób dorozumiany, nie mówiąc już o wyraźnym przekazie.
Dr Grzegorz Liszewski: Czy prawodawca panuje nad sytuacją? Pytanie chyba należałoby sformułować inaczej: czy ustawodawca chce panować na sytuacją tak, jak tego my oczekujemy? I tu odpowiedź brzmiałaby: NIE. Tak długo jak będziemy mieć w u.p.l. odesłanie (jakiekolwiek) do przepisów prawa budowlanego, ustawodawca będzie ingerował w przepisy budowlane. Wyjściem z tej niewygodnej sytuacji jest całkowite oderwanie (uniezależnienie) od prawa budowlanego i stworzenie własnych definicji w ustawie podatkowej.
Warto też pamiętać, że manipulowanie prawem budowlanym jest dla ustawodawcy „wygodniejsze” – odsuwa uwagę od głębszej analizy skutków finansowych (w szczególności podatkowych) zmian. Przypomnę tylko, że:
1) w uzasadnieniu projektu zmian Prawa budowlanego uchwalonych 28 lipca 2005r. (dopisano wiatraki do nawiasu) w ogóle nie wspomniano o elektrowniach wiatrowych, za to wyraźnie napisano, że zmiana nie wywoła żadnych skutków dla budżetów j.s.t. Nie pamiętam, aby reprezentacje samorządów zgłaszały wtedy jakieś uwagi to tej zmiany;
2) w uzasadnieniu projektu ustawy „wiatrakowej” z 20 maja 2016r. ograniczono się jedynie do stwierdzenia, że zmiany z 2005r., rzekomo wprowadzone w ramach senackiej poprawki, „jak się wydaje” miały na celu zwolnienie części niebudowlanych z podatku. Projektodawcy akcentują jednak, że ustawa „wiatrakowa” ma regulować zagadnienie lokalizacji takich inwestycji oraz objęcie elementów technicznych definicją budowli, aby ich utrzymanie podlegało reżimowi prawa budowlanego
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Jeżeli poszukujemy podstawy prawnej do opodatkowania elektrowni wiatrowych i innych obiektów, to może rozwiązanie wszelkich naszych problemów znajduje się w załączniku do ustawy – Prawo budowlane? Czy można przyjąć, że obiekty wskazane w nim na pewno podlegają opodatkowaniu jako budowle?
Dr Krzysztof Radzikowski: Załącznik do ustawy – Prawo budowlane pełni podobną rolę jak wyliczenie z art. 3 pkt 3. Jeżeli więc wraz z definicją z ustawy anywiatrakowej załącznik ten potwierdza, że cała elektrownia wiatrowa stanowi budowlę w rozumieniu prawa budowlanego, a moim zdaniem – choć pewnie będzie jeszcze okazja o tym dyskutować – potwierdza, tym bardziej cała elektrownia wiatrowa będzie budowlą w rozumieniu podatkowym. Odpada wówczas problem maszyn i urządzeń dołączanych do masztu czy fundamentu i zastanawiania się, jak daleko sięgnie całość techniczno-użytkowa czy instalacje zapewniające możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem. Nie twierdzę, że jest to logiczne i racjonalne, ażeby akurat w przypadku elektrowni wiatrowych aparaturę techniczną wyraźnie włączyć do pojęcia budowli, podobnie z resztą jak okablowanie w przypadku obiektów liniowych – wyłączyć, tym niemniej brzmienia przepisów pominąć nie sposób.
Dr Piotr Karwat: Funkcją załącznika jest wskazanie obiektów, dla których konieczne jest uzyskanie pozwolenia na użytkowane (art. 55 Upb) oraz kar w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości w trakcie kontroli budowy (art. 59f Upb). Ale skupmy się nie na kwestiach funkcjonalnych, lecz na logice: załącznik ten w żadnym razie nie stanowi elementu definicji budowli (przepis „definicyjny”, tj. art. 3 Upb, nie odsyła do załącznika). Ponadto, posługując się terminem „elektrownia wiatrowa”, załącznik nie odsyła do art. 2 pkt 1 Uiew, co – trzymając się ścisłej logiki i zasady racjonalności ustawodawcy – wskazuje, że chodzi o inne rozumienie tego terminu niż to, o którym mowa w art. 2 pkt 1 Uiew. Skąd ten, na pozór, absurdalny wniosek? Użycie zwrotu „elektrownie wiatrowe” w art. 82 ust. 3 pkt 5b Upb – Przepis ten reguluje właściwość organów administracji architektoniczno – budowlanej w sprawach obiektów i robót budowlanych. W przepisie tym mamy wyraźne odesłanie do pojęcia elektrowni wiatrowej zdefiniowanego w art. 2 pkt 1 tej ustawy. Skoro w tym samym akcie prawnym ustawodawca powołuje się na „elektrownie wiatrowe” (w załączniku) oraz na „elektrownie wiatrowe w rozumieniu art. 2 pkt 1 Uiew” (w art. 82), to nie można przyjąć, że racjonalnemu ustawodawcy w obu przypadkach chodzi o to samo. Z tego samego powodu nie można przyjąć, że przepisy te „doprecyzowują” w jakikolwiek sposób definicję ustawową budowli, skoro ani one nie nawiązują do tej definicji, ani odwrotnie: przepis definicyjny nie nawiązuje do żadnego z nich.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Dla mnie odwoływanie się do załącznika także jest logicznie trudne do zaakceptowania. Załącznik tylko kategoryzuje to, co jest obiektem budowlanym na podstawie definicji. To jest stawianie wozu przed końmi. Najpierw rozstrzygnijmy, co jest obiektem budowlanym i budowlą, a potem patrzmy do jakiej kategorii przypisuje go załącznik. A nie odwrotnie.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Czy pomocna dla kwalifikacji obiektów jako budowli lub budynków może być ewidencja gruntów i budynków? Czy można rozumować, że jak coś jest wpisane do ewidencji, to jest budynkiem, a skoro nie jest wpisane, to jest budowlą? Swego czasu sporo kontrowersji wywołał wyrok sądu administracyjnego zgodnie z którym taki sam elektrofiltr mógł być opodatkowany labo jako budynek, albo jako budowla, w zależności od tego, czy był wpisany do ewidencji gruntów i budynków jako budynek.
Dr Paweł Majka: Koncepcja traktowania jako rozstrzygającej bądź co najmniej pomocnej dla kwalifikacji obiektów jako budowli ewidencji gruntów i budynków wydaje się błędna, a jej skutkiem będzie pogłębienie istniejących sporów. Rozumowanie, zgodnie z którym jeżeli obiekt jest wpisany do ewidencji, to jest budynkiem, a skoro nie jest wpisany, to jest budowlą pozornie wydaje się stanowić pomoc w rozstrzyganiu wątpliwości co do charakteru obiektów. Taki sposób rozumowania można przy tym odnaleźć w orzecznictwie sądowym. Tytułem przykładu wskazać należy na orzecznictwo sądowe dotyczące opodatkowania obiektów będących elektrofiltrami. Obiekty te z zewnątrz przypominające budynek wykorzystywane są w elektrowniach do usuwania pyłu z gazu. W wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach z 25.04.2012 r. (I SA/Gl 1069/11) uznano, że sam elektrofiltr mógł być opodatkowany jako budynek, albo jako budowla, w zależności od tego, czy był wpisany do ewidencji gruntów i budynków jako budynek. Jednocześnie oceniając powyższą koncepcję należy wziąć pod uwagę brak jednolitych linii orzeczniczych co do zakresu związania organów podatkowych danymi zawartymi w ewidencji gruntów i budynków. Orzecznictwo dotyczące kwestii znaczenia w ewidencji gruntów i budynków jest zróżnicowane co do kwestii oznaczenia podmiotu, tego czy dane w ewidencji wiążą w zakresie oznaczenia gruntów w ewidencji jako rolnych lub leśnych, znaczenia ewidencji w sytuacji niezgodności innych niż klasyfikacja gruntów rolnych i leśnych danych wpisanych do ewidencji z rzeczywistością oraz niezgodności danych wpisanych do ewidencji z danymi z innych rejestrów. Traktowanie ewidencji gruntów i budynków jako rozstrzygającej o charakterze obiektu, przy faktycznym braku przepisów, które uzasadniałyby to stanowisko wyłącznie zwiększyłoby istniejące wątpliwości. Jako nieprzydatne dla klasyfikacji obiektów jako budowli dla celów opodatkowania podatkiem od nieruchomości należy uznać także wykorzystanie rozporządzeń wydanych na podstawie przepisów o statystyce publicznej – Polskiej Klasyfikacji Obiektów Budowlanych oraz Klasyfikacji Środków Trwałych. Zawarte w powyższych rozporządzeniach definicje budowli są bowiem odmienne od pojęcia przyjętego dla potrzeb opodatkowania podatkiem od nieruchomości.
Dr Krzysztof Radzikowski: Z wykorzystaniem ewidencji na potrzeby podatku od nieruchomości są cztery problemy. Po pierwsze, ewidencja nie zawiera danych o budowlanych a jedynie o gruntach, na jakich są posadowione (oraz o budynkach). Po drugie, co stanowi podstawę prawną związania ewidencją wymiaru podatku od nieruchomości? Zwróćmy uwagę, że ustawa o podatkach i opłatach lokalnych odwołuje się do ewidencji tylko w zakresie gruntów podlegających podatkowi rolnemu oraz podatkowi leśnemu, nie odwołuje się zaś w przypadku innych gruntów oraz budynków. Po trzecie, szczegółowa analiza kryteriów klasyfikacyjnych bardzo często prowadzi do wniosku, że inne cechy decydują o jakimś pojęciu w rozumieniu ewidencji a inne w rozumieniu podatkowym. Przykładowo, w rozumieniu ewidencji wiata, czyli np. myjnia samochodowa, będzie budynkiem, w rozumieniu tak prawa budowlanego, jak też prawa podatkowego – nie będzie. Odwołanie do ewidencji okaże się więc nie tyle nawet, że nieprzydatne, ale mylące. Po czwarte, reguły prowadzenia ewidencji i szczegółowe kryteria klasyfikacyjne są regulowane rozporządzeniami, które zgodnie z art. 217 Konstytucji nie powinny wpływać na elementy konstrukcyjne podatków.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Czy interpretując przepisy podatkowe powinniśmy patrzeć na intencje prawodawcy? Jakie były intencje prawodawcy, gdy chodzi o zagadnienie opodatkowania elektrowni? Czy jesteśmy je w stanie odtworzyć?
Dr Krzysztof Radzikowski: Intencje ustawodawcy są pomocniczym argumentem interpretacyjnym, aczkolwiek musimy je rozważać w dwóch kontekstach. Po pierwsze, idzie o intencje jawne, wskazane w projekcie ustawy i materiałach informacyjnych dotyczących procesu legislacyjnego. W przypadku ustawy antywiatrakowej początkowo nie było słowa o podatkach, tym niemniej w toku prac parlamentarnych, w odróżnieniu od innych nowelizacji podatku od nieruchomości bez zmiany litery ustawy podatkowej, posłowie zdali sobie sprawę, że procesowana ustawa wpływa na opodatkowanie elektrowni wiatrowych poprzez znaczący wzrost poziomu obciążenia. Posłowie opozycyjni uznali ją za przysłowiowy „gwóźdź do trumny” farm wiatrowych, naruszający zasady równego traktowania wobec innych typów elektrowni, przedstawiciele partii rządzącej podkreślali natomiast, że dotychczasowy brak opodatkowania ich najcenniejszych elementów stanowił niedozwoloną pomoc publiczną. Efektem tych dyskusji był intertemporalny art. 17 ustawy antywiatrakowej, zgodnie z którym do 31 grudnia 2016 r. podatek od nieruchomości dotyczący elektrowni wiatrowej ustala się i pobiera na podstawie poprzednio obowiązujących przepisów. Trudno wiec mówić, że ustawodawca nie była świadomy czy nie miał zamiaru zmienić zasad opodatkowania elektrowni wiatrowych. Oczywiście, że taki zamiar miał, czym innym jest zaś ocena, czy ten cel zasługuje na aprobatę z punktu widzenia społeczno-gospodarczego.
Drugim problemem, zwłaszcza nowelizacji dokonywanej za pomocą kaskadowych odniesień systemowych, jest pytanie o intencje ukryte, które nie są ujawniane opinii publicznej. Paradoksalnie, o obciążeniach daninowych decydują regulacje, które nie tylko nie należą do prawa podatkowego, ale mają marginalne znaczenie dla macierzystej gałęzi prawa, przez co wzbudzają niewielkie zainteresowanie specjalistów ze swojej dziedziny i mediów, „po cichu” zaś wpływają w zasadniczy sposób na prawo podatkowe. Co więcej, otwiera się pole zachowań patologicznych: kontrowersyjne przepisy są zazwyczaj wprowadzane w toku prac parlamentarnych na szczeblu roboczym przez pojedynczych posłów, najczęściej z argumentacją, że nie chodzi o nic więcej, jak tylko o „uściślenie” czy „dostosowanie” do innych regulacji, czego konsekwencji podatkowych nikt nie jest świadomy. W rezultacie, tego rodzaju zmiany prawa podatkowego zawsze są nieczytelne, a często okażą się dość przypadkowe, jako „suma” ukrytych intencji niektórych uczestników procesu legislacyjnego oraz jego swoistej siły bezwładu.
Co ważne, organy państwa nie tworzą przepisów dotyczących podatku od nieruchomości „dla siebie”, ale „dla” samorządu terytorialnego. Tak jak podatnicy, zmianami jest zaskakiwanych prawie 2,5 tys. gmin, dla których ten podatek stanowi najistotniejsze źródło dochodów własnych. Nie możemy o tym zapominać w kontekście systemu finansów publicznych jako całości oraz wzajemnych rozliczeń państwa i samorządu terytorialnego.
Dr Piotr Karwat: Zdecydowanie powinniśmy patrzeć na intencje prawodawcy, choćby z powodów, o których powiedział Krzysztof, a jeżeli nie są jasne, możemy wspomagać się intencjami projektodawcy wyrażonymi w uzasadnieniu do projektu ustawy. W przypadku ustawy antywiatrakowej i jedno, i drugie było jasne: definicja elektrowni wiatrowej została sformułowana ściśle na potrzeby ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych i tylko w celach którym ta ustawa miała służyć. Cele te są wyrażone w art. 1: „Ustawa określa warunki i tryb lokalizacji i budowy elektrowni wiatrowych oraz warunki lokalizacji elektrowni wiatrowych w sąsiedztwie istniejącej albo planowanej zabudowy mieszkaniowej”. O tym, że cele te nie obejmowały jakichkolwiek zmian w opodatkowaniu budowli, świadczy uzasadnienie projektu ustawy: „W obowiązującym stanie prawnym brak jest organu, który w sposób całościowy odpowiadałby za prawidłową eksploatację elektrowni wiatrowych. Kompetencje te podzielone są obecnie pomiędzy organy nadzoru budowlanego i Urząd Dozoru Technicznego, przy czym zasady eksploatacji niektórych elementów elektrowni wiatrowych, np. łopaty nie zostały w ogóle uregulowane w przepisach prawa”.
Miarą uwagi, jaką projektodawca przywiązuje do ewentualnych skutków podatkowych jest to, że projektodawcy jedynie „wydaje się”, że nowelizacja Upb w 2005 r. spowodowana była względami podatkowymi, polegającymi na „zwolnieniu” (sic!) od podatku części niebudowlanych elektrowni wiatrowych. Cały dorobek orzeczniczy zbudowany na wersji tekstu prawnego sprzed nowelizacji w 2005 r. oraz rzeczywisty cel tej nowelizacji, jakim było nadanie temu dorobkowi postaci niebudzącego wątpliwości interpretacyjnych tekstu prawnego, jest dla projektodawcy Uiew niezauważalny i bez znaczenia. Równie niezauważalne są potencjalne spory podatkowe na tle obowiązującego już tekstu Uiew, skoro w odniesieniu do skutków finansowych ustawy w uzasadnieniu jej projektu stwierdza się jedynie: „Przedkładana regulacja wpłynie na koszty inwestorów z uwagi na dodatkowe koszty związane z nowymi wymaganiami w procesie uzyskiwania pozwolenia na budowę oraz obowiązkiem poddania elementów elektrowni wiatrowej odpłatnemu dozorowi technicznemu (cennik ustali minister właściwy ds. gospodarki)”. Potwierdzeniem tego jest brak w projekcie jakichkolwiek przepisów intertemporalnych dotyczących podatku od nieruchomości. Dopiero na etapie prac sejmowych – o czym wspomniał Krzysztof – dostrzeżono możliwy wpływ projektowanych regulacji na opodatkowanie i wprowadzono art. 17 – przepis przejściowy dotyczący opodatkowania.
W tym kontekście zasadne jest pytanie: czy – poprzez wprowadzenie definicji ustawowej elektrowni wiatrowej – ustawa antywiatrakowa ma „skutek uboczny” w postaci niezamierzonej zmiany zasad opodatkowania podatkiem od nieruchomości?
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Ja jestem zawsze sceptyczny, gdy chodzi o patrzenie na intencje prawodawcy. Zwłaszcza, gdyby chodziło o intencje odtworzone na podstawie np. uzasadnienia ustawy, czy dyskusji posłów. Przyczyna jest prosta – nie widziałem takich dokumentów w Dzienniku Ustaw. Można próbować odtwarzać intencje na podstawie tekstu prawnego, ale łatwe to nie jest. Prowadzić to może do absurdów. Przykładowo mamy w ustawie antywiatrakowej (konsekwentnie będę używał tej nazwy, bo jest ona zgodna z intencjami prawodawcy) przepisy intertemporalne dotyczące tego, od kiedy obowiązują zasady opodatkowania elektrowni wiatrowych. Ale gdzie są te nowe reguły? Czy z przepisu intertemporalnego możemy wnioskować o zasadach opodatkowania? Moim zdaniem to byłoby sprzeczne z zasadami wykładni systemowej – przepis intertemporalny ma swoje miejsce w strukturze tekstu prawnego i nie powinien tego tekstu zdominować.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Czy, gdy patrzymy na art. 2 ustawy antywiatrakowej, to Panów zdaniem jest tam jasno wyrażone, że elektrownia wiatrowa jest budowlą? Moim zdaniem z przepisu wcale to nie wynika. Jest tam napisane tylko tyle, że warunkiem uznania jakiegoś obiektu za elektrownię wiatrową jest uprzednie uznanie go za budowlę w rozumieniu przepisów prawa budowlanego. To może absurdalny wniosek, ale moim zdaniem wcale nie jest pewne, że każda elektrownia wiatrowa w potocznym tego słowa znaczeniu jest elektrownią wiatrową w rozumieniu ustawy. Skąd bowiem wiemy, że jest budowlą?
Dr Krzysztof Radzikowski: Artykuł 2 pkt 1 ustawy antywiatrakowej definiuje elektrownię wiatrową jako budowlę w rozumieniu przepisów prawa budowlanego, składającą się co najmniej z fundamentu, wieży oraz elementów technicznych o określonej mocy, zgodnie zaś z pkt 2 tego artykułu elementami technicznymi są: wirnik z zespołem łopat, zespół przeniesienia napędu, generator prądotwórczy, układy sterowania i zespół gondoli wraz z mocowaniem i mechanizmem obrotu. Nie mam żadnych wątpliwości, że wraz ze wspominanymi już wcześniej zmianami w definicji budowli w art. 3 pkt 3 oraz w załączniku do ustawy Prawo budowlane, które odwracają dotychczasowy wniosek, że budowlą w rozumieniu prawa budowlanego były tylko elementy stricte konstrukcyjne elektrowni wiatrowej, de lege lata całość została uznana za budowlę w rozumieniu prawa budowlanego, co oznacza, że ta całość automatycznie staje się budowlą w rozumieniu ustawy podatkowej, gdyż budowla „budowlana” jest najważniejszym elementem i warunkiem sine qua non budowli „podatkowej”. Wątpliwości tych nie mają także sądy administracyjne, nie potrafię natomiast znaleźć żadnych przeciwnych argumentów natury jurydycznej. Obrona poglądu, że ustawodawca „nie chciał” zmieniać prawa podatkowego na mocy ustawy antywiatrakowej w moim przekonaniu narusza elementarne reguły rzemiosła prawniczego i jest walką nomen omen z wiatrakami…
Odrębnymi zagadnieniami pozostają natomiast: 1) krytyczna ocena społeczno-gospodarczych skutków nowej ustawy, także – a może przede wszystkim – poza podatkowych, 2) naganna ścieżka nowelizacji prawa podatkowego oraz 3) wątpliwości co do zgodności obciążenia podatkiem „całości” siłowni wiatrowych przy pozostawieniu poza zakresem opodatkowania maszyn i urządzeń technicznych innych rodzajów elektrowni, gdzie aktualne pozostają dotychczasowe dylematy interpretacyjne dotyczące całości techniczno-użytkowej oraz instalacji, z konstytucyjną zasadą równości i z unijnym prawem pomocy publicznej.
Dr Piotr Karwat: Nawiązując do wypowiedzi Krzysztofa, walką z wiatrakami jest w ogóle próba dochodzenia czego ustawodawca „chciał” w zakresie skutków podatkowych wprowadzając ustawę antywiatrakową. Dlatego, jakkolwiek jestem gorącym zwolennikiem tezy, że nie da się prawidłowo dokonać wykładni przepisu bez ustalenia, czego chciał ustawodawca, równie gorąco sprzeciwiam się próbom wmawiania w ustawodawcę takich czy innych „chęci”. Jeśli chcemy się posługiwać zamiarem ustawodawcy jako drogowskazem w wykładni przepisów prawa, co jest absolutnie słuszne, musimy mieć pewność tego zamiaru. Jeżeli tej pewności nie mamy – a w dyskutowanej sprawie brak jakichkolwiek skonkretyzowanych zamiarów ustawodawcy co do zmian w podatkach jest wręcz manifestowany w uzasadnieniu projektu – pozostaje nam poszukiwanie treści normy „po omacku”, czyli z użyciem tradycyjnej wykładni literalnej, ale – w braku innych dostępnych metod – stosowanej z żelazną konsekwencją, bez żadnych ustępstw wobec logiki tekstu prawnego. Zacznijmy więc od oczywistości: przepis art. 2 ustawy antywiatrakowej nie jest definicją budowli, lecz elektrowni wiatrowej. „Budowla” stanowi tu definiens a nie definiendum, co jednoznacznie wynika z treści art. 2 pkt 1. Funkcją definicji jest objaśnianie definiendum za pomocą definiensa a nie na odwrót. Z definicji „elektrownia wiatrowa = budowla składająca się z co najmniej określonych elementów” logicznie wynika tylko tyle, że dany obiekt jest elektrownią wiatrową o ile (1) jest budowlą w rozumieniu prawa budowlanego i (2) składa się co najmniej z wymienionych w definicji elementów. Nie sposób natomiast wywieść z tej definicji wniosku, że zakres znaczeniowy pojęcia „budowla” z art. 3 pkt 3 Upb został rozszerzony o elektrownię wiatrową (rozumianą tak jak w art. 2 pkt 1), ponieważ wnioskowanie takie obciążone byłoby błędem circulus in definiendo (koło w definiowaniu, definicja pośrednio tautologiczna).
Innymi słowy, aby można było odpowiedzieć na pytanie, czy dane urządzenie jest elektrownią wiatrową w rozumieniu art. 2 pkt 1, należy najpierw stwierdzić, czy jest ono budowlą w rozumieniu prawa budowlanego, a w tym celu nie można ograniczyć się do stwierdzenia, że jest elektrownią wiatrową, ponieważ – w świetle definicji z art. 2 pkt 1 – stwierdzenie takie jest niemożliwe bez uprzedniego ustalenia, że obiekt ten jest budowlą. Konkludując: definicja elektrowni wiatrowej z art. 2 pkt 1 nie może być – z przyczyn wynikających z zasad logiki – podstawą do ustalenia, czy analizowane urządzenie jest budowlą. Tym samym przepis ten jest nieprzydatny dla ustalenia zakresu pojęciowego budowli. Nawiasem mówiąc, ustawodawca zdawał się mieć tego świadomość, skoro – definiując pojęcie „elektrownia wiatrowa” – użył pojęcia „budowla”, w zakresie rozumienia którego odesłał do przepisów prawa budowlanego.
W świetle powyższych rozważań bez związku ze sprawą pozostają powoływane w podobnych sprawach tezy wyroku TK z 13 września 2011 r. sygn. P 33/09. Nie sposób odmówić racji twierdzeniu, że niekiedy odrębne przepisy „precyzują bądź definiują wyrażenia występujące w prawie budowalnym albo nawet wprost stanowią, iż dany obiekt (urządzenie) jest albo nie jest budowlą (urządzeniem budowlanym)”. Niemniej, w przypadku elektrowni wiatrowych, żadna z tych sytuacji nie zachodzi. Przepisy ustawy antywiatrakowej nie precyzują ani nie definiują wyrażeń zawartych w prawie budowlanym ani tym bardziej wprost nie stanowią, że dany obiekt jest lub nie jest budowlą. Jest dokładnie odwrotnie: to przepisy Prawa budowalnego są wykorzystywane przez ustawę antywiatrakową do zdefiniowania pojęć na „własne potrzeby” tej ustawy.
Sytuacja, o której mówi TK, miałaby miejsce, gdyby np. definicja budowli z prawa budowlanego została uzupełniona o „elektrownie wiatrową” (bez zdefiniowania tego terminu) a ustawa antywiatrakowa definiowała ten termin lub też istniał przepis ustawy antywiatrakowej stanowiący: „Elektrownia wiatrowa jest budowlą”. Nie ma takiego przepisu. Z całą pewnością przepisem takim nie jest definicja ustawowa, ponieważ jedyną funkcją definicji ustawowej jest definiowanie, czyli nadanie precyzyjnego znaczenia terminowi. Nie ma ona poza tym funkcji normatywnej.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: W pełni zgadzam się z tezą, że rozważana definicja nie przewiduje, ze każda i w całości elektrownia wiatrowa jest budowlą. Ona tylko stwierdza, ze jeżeli chcemy ustalić, czy „coś” jest elektrownią wiatrową w rozumieniu ustawy, to trzeba najpierw wykazać, że jest budowlą. Czyli niekoniecznie cos co w potocznym odbiorze byłoby elektrownia wiatrową, byłoby nią też w rozumieniu ustawy. Prawodawca może coś chciał napisać, ale napisał to kompletnie „na opak”. A skutków nieporadności legislacyjnej nie możemy intepretować na niekorzyść podatnika. Gdy pierwszy raz to napisałem, omawiając zmiany w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych w artykule w Przeglądzie Podatkowym, to miałem jeszcze wątpliwości. teraz ich nie mam. Ta ustawa to bubel, nie ma w niej żadnej logiki. Nie wywołuje ona żadnego skutku podatkowego. Może prawodawca miał takie intencje, ale mu umiejętności nie starczyło, ot takie usiłowanie nieudolne.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: A może definicja budowli jest w głowie sędziego sądu administracyjnego? Bo chyba tylko sędziowie rozumieją, dlaczego wydają takie a nie inne wyroki. Czy jest jakaś logika w opodatkowaniu obiektów energetycznych w Polsce? Czy normalny człowiek zrozumie, dlaczego jeden obiekt jest opodatkowany w całości, a drugi w części.
Dr Paweł Majka: Wszelkie próby poszukiwania racjonalnego uzasadniania traktowania przez ustawodawcę poszczególnych obiektów jako budowli opodatkowanych podatkiem od nieruchomości skazane są na porażkę. W szczególności obiekty związane z produkcją oraz przesyłem energii są dobrym przykładem na to, że ustawodawca nie posługuje się żadnym czytelnym kryterium w wyborze obiektów, które podlegają opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości. Analiza orzeczeń sądów administracyjnych prowadzi do wniosku, że z jednej strony ustawodawca zdecydował się uznać jako budowle całe elektrownie wiatrowe, przy jednoczesnym uznaniu, że przykładowo w wypadku ogniw fotowoltaicznych opodatkowaniu podlega wyłącznie ich część budowlana. Nie są również opodatkowane jako całość elektrownie węglowe natomiast opodatkowane są te ich części, które są budowlami wymienionymi expressis verbis w ustawie Prawo budowlane. Co interesujące, w czasie, gdy rozpoczynał się spór dotyczący opodatkowania budowli, tj. ok. 10 lat temu, zarzucano słusznie niekonsekwencję w opodatkowaniu budowli wskazując, iż opodatkowanie ma charakter „branżowy”, polegający na tym, że w świetle orzecznictwa sądowego podobne obiekty o tej samej funkcji podlegają często opodatkowaniu lub nie stanowią budowli w zależności od tego, której z branż dotyczą (np. energetyka, telekomunikacja, gazownictwo, wydobycie kopalin itd.). Obecnie wydaje się ustawodawca dopuszcza również rozróżnienie w ramach poszczególnych branż nie posługując się przy tym logiką w opodatkowaniu obiektów energetycznych. Pożądany model opodatkowania budowli, w którym podatnik będzie rozumiał, przyczyny dla których jeden obiekt jest opodatkowany w całości, natomiast drugi w części przy obecnej konstrukcji podatku od nieruchomości wydaje się zatem odległy.
Dr Krzysztof Radzikowski: Znów powiem, że logiki nie ma żadnej, i to nie tylko w brzmieniu przepisów, jak i liniach orzeczniczych, ale także w piśmiennictwie. Oczekiwałbym od nie tylko od sędziego, ale także od każdego z nas, większej konsekwencji poglądów. Tymczasem ci, którzy prezentują poglądy bliższe interesom podatników, bagatelizują znaczenie najnowszych zmian dotyczących elektrowni wiatrowych, uwypuklają zaś zmiany z 2005 r., podobnie zmiany dotyczące definicji obiektu budowlanego z 2015 r. i obiektu liniowego z 2010 r., natomiast autorzy prezentujący poglądy bliższe interesom jednostek samorządu terytorialnego – na odwrót. Tymczasem rzetelność i konsekwencja nakazują traktować równą miarą każdą tego typu nowelizację i stosować te same wnioskowania; przykładowo skoro wcześniej utrzymywaliśmy, że przepisy prawa budowlanego w rozumieniu art. 1a ust. 1 pkt 2 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych wykraczają poza ustawę Prawo budowlane, nie powinniśmy teraz podważać znaczenia ustawy szczególnej z zakresu szeroko pojętego prawa energetycznego, gdy zaś wcześniej odmawialiśmy znaczenia prawu geologicznemu i górniczemu, prawu telekomunikacyjnemu czy prawu przewozów kolejowych, nie wywodźmy z tej ustawy zbyt daleko idących konsekwencji.
Niezależnie od jednoznacznie negatywnej oceny tego typu nowelizacji, nie można ich pomijać w toku interpretacji i stosowania prawa, bez względu na to, czy działają na korzyść podatnika czy władzy publicznej, natomiast rolą nauki, orzecznictwa i praktyki organów podatkowych jest ukształtowanie racjonalnej treści gąszczu tych przepisów.
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Czy teraz będziemy się spierać o budowle w budynkach? Bo taka chyba będzie riposta gmin na wyrok TK z 13.12.2017?
Dr Paweł Majka: Uważam, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 13.12.2018 r. nie rozwiązuje sporu o to, czy za budowlę można uznać obiekt usytuowany w budynku. W uzasadnieniu wyroku Trybunału nie odniesiono się bowiem do kwestii możliwości istnienia samoistnej budowli w obrębie budynku. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że część organów podatkowych wciąż będzie uznawały jako prawidłowy pogląd, iż jeżeli podatnik jest właścicielem dwóch obiektów, tj. budynku i budowli, to naturalna jest konieczność opodatkowania obydwu tych obiektów bez uwzględnienia ich usytuowania. Pogląd ten można z kolei kwestionować odwołując się do nadal nierozstrzygniętej kwestii, czy zamieszczenie obiektu w budynku powoduje utratę przymiot jego samodzielności, co następnie uniemożliwia zakwalifikowanie go do podatkowej kategorii budowli.
Dr Krzysztof Radzikowski: Oczywiście, że będziemy się spierać o „budowle w budynkach”. Trybunał zakwestionował koncepcję reklasyfikacji, czyli swoistej przemiany budynku w budowlę, zaś w literaturze – co wyjątkowe – panowała zgoda, że pozostaje to niezgodne z prawem, choć często takie podejście prezentowały sądy administracyjne. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie rozwiązuje natomiast problemów: 1) kryteriów kwalifikacji tymczasowych obiektów budowlanych jako budynku albo jako budowli (z wyroku wiemy jedynie, że nie może on być i budynkiem, i budowlą), ani 2) możliwości wyodrębnienia jako samoistnych budowli obiektów ulokowanych w przestrzeni budynku.
Dr Grzegorz Liszewski: Moim zdaniem reakcją gmin powinno być dokładniejsze przyjrzenie się obiektom budowlanym pod kątem wytypowania „budowli w budynkach”. Wspomniany wyrok TK z 13 grudnia 2017r. zabrania traktowania budynków jak budowli. W pełni zgadzam się z poglądem Trybunału. Zgodnie z u.p.l. budowla ma być obiektem niebędącym budynkiem. Definicję budynku (dość jasną) mamy w art. 1a u.p.l. Jeżeli więc jakiś obiekt budowlany ma przegrody budowlane, dach fundament i jest trwale związany z gruntem, to jest budynkiem a nie budowlą.
Pamiętajmy jednak, że Trybunał nie wykluczył istnienia budowli w budynkach. Co więcej, w świetle niedawnych zmian Prawa budowlanego (2015 r.), tj. modyfikacji definicji obiektu budowlanego, łatwiej będzie „wyłuskać” takie budowle: wszak teraz elementem budynku mają być wyłącznie te instalacje, które zapewniają możliwość użytkowania obiektu zgodnie z jego przeznaczeniem. Przykładowy transformator umieszczony wewnątrz budynku (zapełniający całą kubaturę) na pewno nie jest instalacją, która zapewnia możliwość użytkowania budynku zgodnie z przeznaczeniem; to budynek jest „otoczką”, która zapewnia możliwość użytkowania transformatora zgodnie z jego (transformatora) przeznaczeniem. Będziemy mieli tu do czynienia z dwoma obiektami (przedmiotami opodatkowania podatkiem od nieruchomości): budynkiem oraz transformatorem będącym częścią składową nie budynku, lecz sieci energetycznej (będącej przecież budowlą liniową).
Dr hab. Wojciech Morawski, profesor UMK: Budowli w budynkach nie ma. Przegrody budowlane wyznaczają granice takiego obiektu budowlanego jak budynek. Mam nadzieje, że sądy nie dadzą się wpuścić w problem dzielenia obiektów na kawałki i szukania wewnątrz jednego obiektu, kolejnych obiektów. bo dojdzie do opodatkowania maszyn w hali fabrycznej, kabli w ścianach i tym podobnych absurdów. Nie dajmy się zwariować.
Zobacz także: Wiatraki wygrają walkę o podatek?