Skraplanie gazu w Omanie albo sprowadzenie pływającego terminala skraplającego (FLNG) to najszybsze opcje rozpoczęcia przez Iran eksportu gazu. Irańczycy, nie czekając na zniesienie sankcji, prowadzą rozmowy na temat obu tych możliwości.
Skraplanie gazu w Omanie albo sprowadzenie pływającego terminala skraplającego (FLNG) to najszybsze opcje rozpoczęcia przez Iran eksportu gazu. Irańczycy, nie czekając na zniesienie sankcji, prowadzą rozmowy na temat obu tych możliwości.
Mimo, że porozumienie otwierające drogę do zniesienia międzynarodowych sankcji podpisano w połowie roku, to cofnięcie restrykcji ma nastąpić po spełnieniu przez Iran wszystkich warunków umowy. Władze w Teheranie oczekują, że nastąpi to do końca roku. Teoretycznie wtedy Iran mógłby zacząć sprzedawać gaz ze swoich olbrzymich zasobów, jednak na razie drogi eksportu niemal nie istnieją. Jest mała szansa, że irański gaz popłynie w świat przez Turcję, bo sami Irańczycy uważają, że ta droga im się nie opłaca, a główny udziałowiec gazociągu TANAP – państwowy koncern z Azerbejdżanu nie ma zamiaru wpuszczać do swojej rury gazu konkurencji. Gazowym oknem na świat zostaje więc Zatoka Perska.
Na początku grudnia przedstawiciele władz Iranu i leżącego po drugiej stronie Zatoki Omanu ogłosili, że spodziewają się wkrótce podpisać umowę o eksporcie irańskiego gazu. Surowiec miałby być przesyłany podmorskim gazociągiem z Iranu do omańskiego terminala skraplającego Qalhat. Pomysł nie jest nowy, kilka lat temu zawarto już umowę, która ostatecznie nie weszła w życie. Teraz jednak oba kraje uzgodniły, że rurą popłynie 20 mld m sześc. gazu rocznie, z których część Oman zużyje na własne potrzeby, a resztę wyeksportuje jako LNG. Podpisanie ostatecznego kontraktu ma być kwestią najbliższych tygodni. Irańczycy podpisali już kontrakty na studia wykonalności zarówno naziemnej jak i podwodnej części i oceniają, ze budowa 200 km podwodnej rury potrwa co najwyżej pięć miesięcy.
Drugą w miarę szybką opcją jest sprowadzenie do Zatoki Perskiej pływającego terminala skraplającego FLNG. Irańczycy ogłosili ostatnio, że dwie firmy z tego kraju uzgodniły z partnerem z zachodniej Europy wspólną eksploatację jednostki FLNG, mogącej wyprodukować milion ton skroplonego gazu rocznie. Surowiec miałby pochodzić z jednego z pól naftowych, na którym jest obecnie po prostu spalany. Irańczycy są zresztą światowymi rekordzistami jeśli chodzi o spalanie gazu, wydobywanego razem z ropą. Władze Iranu oceniają, że inwestycja pochłonie między 800 mln a miliardem dolarów, ale LNG mógłby być dostępny już za dwa lata.
Oczekując na zniesienie sankcji Iran podjął również rozmowy w sprawie innej drogi eksportu gazu – podmorskim rurociągiem do Indii. Szybko rozwijające się Indie szukają nowym źródeł energii, ale jednocześnie nie zależy im zbytnio, by gaz znad Zatoki Perskiej płynął przez terytorium arcywroga – Pakistanu. Stąd pomysł wyeliminowania kosztem ok. 4,5 mld dol. problemu państw tranzytowych jakby żywcem skopiowany z Morza Bałtyckiego. Iran od najdalej na zachód wysuniętej części Indii – mocno uprzemysłowionego stanu Gudżarat dzieli zaledwie 800 kilometrów, Dla porównania Nord Stream ma ponad 1200 km.