W piątek samorząd Małopolski poinformował, że niemal 126 mln zł dofinansowania wesprze cztery projekty rozwoju odnawialnych źródeł energii na terenie województwa. Beneficjentów będzie jednak dużo więcej. Tylko w największym projekcie dofinansowanie otrzyma aż 3 tysiące rodzin planujących produkcję na własne potrzeby „zielonego” prądu lub ciepła, a także blisko 150 gminnych instytucji – m.in. szkół, urzędów i straży pożarnych. Łącznie wsparcie otrzyma niemal 10 tys. rodzin z kilkudziesięciu małopolskich gmin, w tym niemal wszystkich otaczających Kraków, gdzie poziom smogu zimą znacznie przekracza normy.
– Najpopularniejszym źródłem energii wybieranym przez mieszkańców są panele fotowoltaiczne [produkujące energię elektryczną ze słońca – red.]. Do końca 2020 roku zainstalujemy je na dachach prawie 2,4 tysięcy domów w Małopolsce. W ponad 300 z nich ogrzewanie pomieszczeń lub podgrzewanie wody użytkowej zapewnią dodatkowo pompy ciepła, częściowo zasilane prądem z tych paneli. Ponadto na dachach niemal tysiąca budynków znajdą się kolektory słoneczne do podgrzewania wody użytkowej, a w ponad stu budynkach stare piece węglowe zastąpią nowoczesnymi kotłami na biomasę – wylicza Jakub Maceja, wiceprezes krakowskiej firmy doradczej Doeko Group, odpowiedzialnej za realizację zwycięskiego projektu, o łącznej wartości 70 mln zł, przedstawionego przez porozumienie aż 41 małopolskich gmin.
To największe w Polsce zrzeszenie samorządów zabiegających wspólnie o pieniądze dla swoich mieszkańców na inwestycje w ekologiczne elektrownie i ciepłownie. Należą do niego m.in. Bukowina Tatrzańska, Oświęcim, Bochnia, a także wszystkie gminy północnej części powiatu krakowskiego, w tym lider porozumienia – gmina Kocmyrzów-Luborzyca oraz Skała. O tej ostatniej wpływowy dziennik Financial Times pisał dwa lata temu, że ma gorsze powietrze od Pekinu. Dofinansowanie „zielonych” inwestycji prywatnych w małopolskich gminach jest o tyle istotne, że – jak wykazały badania AGH z 2016 roku – podkrakowskie miejscowości, gdzie domy ogrzewa się starymi piecami węglowymi, mają zimą gorsze powietrze, niż sam Kraków, ogrzewany w coraz większym stopniu przez miejską elektrociepłownię.
Mieszkańcy gmin, które wywalczyły dofinansowanie, będą mogli liczyć na zwrot 60% kosztów inwestycji netto. Pozostałe 40% plus podatek VAT (zwykle 8%) będą musieli wyłożyć z własnych kieszeni.
– W przypadku paneli fotowoltaicznych, pokrywających zapotrzebowanie na prąd średniej wielkości rodziny mieszkającej w budynku jednorodzinnym, mówimy o inwestycji rzędu 16-17 tys. zł netto. Właściciele domu muszą więc dołożyć ok. 8-9 tys. zł brutto z własnej kieszeni – wylicza Jakub Maceja z Doeko Group. – Kolektory słoneczne z 250-litrowym zasobnikiem gorącej wody, a także piec na biomasę to wydatek rzędu 8-10 tys. zł netto, więc ok. 4,5 tys. zł trzeba wyłożyć z prywatnych pieniędzy. Na powietrzne pompy ciepła trzeba przygotować z własnej kieszeni od 3,5 tys. zł (przy podgrzewaniu tylko ciepłej wody użytkowej) do nawet 21 tys. zł (przy ogrzewaniu zarówno wody jak i pomieszczeń w 250-metrowym domu). Niemal wszyscy beneficjenci pompy ciepła łączyli jednak z instalacjami fotowoltaicznymi, bo takie rozwiązanie jest najbardziej uzasadnione ekonomicznie – dodaje Maceja.
– Bardzo ważne jest, aby inwestycje w ekologiczne ogrzewanie i produkcję własnego prądu dobierać indywidualnie m.in. do wielkości rodziny, kubatury budynku, poziomu jego ocieplenia i nasłonecznienia oraz profilu zużycia energii elektrycznej. Za każdym razem trzeba dobrać rozwiązania tak, aby wydatki na inwestycję pojedynczej rodziny zwróciły się maksymalnie w ciągu 5-6 lat przy 60% dotacji. W przypadku dotacji sięgających 85% kosztów kwalifikowanych, jak np. w województwie śląskim, prosty okres zwrotu skraca się do 3 lat – tłumaczy wiceprezes Doeko. Jak dodaje, oprócz kwestii ekonomicznych, coraz większe znaczenie dla beneficjentów ma też ekologia i ochrona powietrza.
Zainteresowanie dotacjami w Małopolsce było tak duże, że województwo postanowiło zwiększyć z 85 do 126 mln zł wartość dofinansowania w tym konkursie. Dzięki temu wybrano nie jeden, a cztery projekty, w ramach których wsparcie otrzyma nawet 10 tys. rodzin i instytucji. To wciąż jednak mało. Na liście rezerwowej znalazło się 15 kolejnych projektów, wycenianych w sumie na 276 mln zł brutto. Starają się o kolejne 148 mln zł netto dofinansowania z Regionalnego Programu Operacyjnego Województw Małopolskiego, których na razie nie ma.
– W ramach dostępnego obecnie budżetu nie przewidujemy już kolejnego naboru. Może się to jednak zmienić w przypadku pozyskania przez Województwo Małopolskie dodatkowych środków – po przeglądzie programów operacyjnych, który odbędzie się w 2019 r. – tłumaczy Tomasz Kobylański z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. – Jest to jednak sytuacja czysto hipotetyczna, ponieważ nie wiadomo jeszcze czy w ogóle będą pieniądze, o które można byłoby się ubiegać, ani jakie będą zasady rywalizacji o te ewentualne, dodatkowe środki – dodaje.
Poza pieniędzmi z regionalnych programów operacyjnych wsparcia prywatnych inwestycji w odnawialne źródła energii udzielają jednak też wojewódzkie fundusze ochrony środowiska, niektóre banki prywatne (poprzez nieoprocentowana pożyczkę), a wkrótce mają je wesprzeć także dodatkowe środki gromadzone przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Na początku miesiąca jego wiceprezesem został Piotr Woźny, odpowiadający w rządzie za programu „Czyste Powietrze”.
Zobacz także: „Minister od smogu” dostał nową funkcję i pieniądze