Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Bez kategorii
  4. >
  5. Dekarbonizacja Unii złapała zadyszkę,  Bruksela szykuje lifting

Dekarbonizacja Unii złapała zadyszkę,  Bruksela szykuje lifting

Komisja Europejska będzie musiała przedstawić kilka nowych propozycji aby przekonać państwa do 90 proc. celu dekarbonizacji w 2040 r. W grę wchodzi m.in. rozliczanie inwestycji poza UE
Depositphotos 647885060 XL

Po publikacji pod koniec lutego przez Komisję Europejską Clean Industrial Deal – strategii poprawy konkurencyjności przemysłu UE – w ostatnich tygodniach dyskusje w Brukseli zaczęły skupiać się na ustaleniu celu redukcji emisji CO2 na 2040 r., który jest kolejnym priorytetem w obszarze realizacji polityki klimatycznej bloku.

Nowy skład Komisji wjechał do Brukseli z propozycją celu  90% do 2040 r. na sztandarach, zapewniając, że mimo osłabienia poparcia dla przyspieszonej dekarbonizacji w Radzie i Parlamencie Europejskim przedstawi możliwie szybko legislację  właśnie z takim poziomem ambicji, jaki pozostawiła po sobie poprzednia KE.

Nie ma jasnej większości

Ale w ostatnim czasie pojawiało się coraz więcej wypowiedzi sceptycznych, padających ze strony kluczowych graczy. Krytycznie o celu 90% wypowiadał się ostatnio publicznie m.in. włoski minister ds. energii Gilberto Fratin, a swój sprzeciw podkreślają też m.in. Czechy, Słowacja, i Węgry. Wiadomo, że z celem 90% nie po drodze także naszemu rządowi, choć w trakcie trwania Prezydencji nie wypada o tym głośno mówić. 

W związku z rosnącymi kontrowersjami wokół poziomu ambicji na 2040 r., KE przełożyła przedstawienie projektu nowelizacji Rozporządzenia o Europejskim Prawie Klimatycznym wraz z nowym celem z pierwszego kwartału tego roku na bliżej nieokreślony termin. Nowy komisarz UE ds. klimatu, Wopke Hoestra, który w swoim liście misyjnym otrzymał dowiezienie celu 90% jako jedno ze swoich głównych zadań, w ostatnich tygodniach sonduje w instytucjach UE stanowiska państw i kluczowych europosłów co do ich preferencji, szukając przekonującej większości dla propozycji Komisji.

Ostatnio wypowiadał się publicznie, że będzie potrzebował na to być może tygodni lub miesięcy, podkreślając jednak, że jego intencją jest propozycja legislacyjna jeszcze przed latem, a więc pod koniec polskiej Prezydencji.  

Nieformalnie wiadomo, że aby zwiększyć przychylność sceptycznych prawodawców, Komisja rozważa cztery opcje elastyczności, które towarzyszyłyby celowi 90%.

Bruksela chce dać marchewki

Pierwszą z nich byłaby „strategia kija hokejowego” – czyli początkowo spowolniony spadek emisji, a następnie jego przyspieszenie pod koniec lat 30. Nie kryje się za tym jakaś głębsza filozofia poza odłożeniem w czasie problemu redukcji emisji w kosztownych sektorach.

Drugą i najciekawszą opcją jest powrót do włączenia redukcji emisji uzyskanych w projektach realizowanych tańszym kosztem poza UE (w państwach rozwijających się) – jak to miało miejsce do 2020 r. w ramach mechanizmu CDM (ang. Clean Development Mechanism). To opcja potencjalnie zmieniająca najwięcej w obecnym systemie handlu uprawnieniami jeśli będzie wprowadzona na większą skalę.

CDM był stosowany w poprzednich dwóch fazach systemu EU ETS (lata 2008-2020). Dana firma zamiast redukować emisje we własnych instalacjach mogła zainwestować w redukcję emisji np. w Chinach, a następnie użyć tych jednostek do rozliczenia własnych emisji lub sprzedać je na rynku EU ETS. Jednostki tej redukcji (tzw. CERy) były znacznie tańsze niż uprawnienia w EU ETS, więc cieszyły się dużym powodzeniem. Możliwość korzystania z nich była jednak ograniczona. W okresie od 2008 do 2020 r. polskie firmy objęte EU ETS mogły w ten sposób rozliczyć do 11% uprawnień przyznanych im na lata 2008-2012.

Trzecim rozważanym wariantem jest zwiększenie roli negatywnych emisji generowanych przez zalesianie lub technologie wychwytu CO2 z powietrza, czy spalania biomasy. Tak wytwarzane redukcje mogłyby „offsetować” utrzymującą się emisję z instalacji konwencjonalnych w przemyśle, czy energetyce.

Emisje Polskie w sektorach ETS fot  KE
Polskie emisje w sektorach objętych systemem EU ETS. Fot. KE

Problem z tym, że  instalacje o negatywnej emisji netto jak technologie wychwytu i magazynowania CO2 w instalacjach biomasowych (tzw. BECCS – Bioenergy with Carbon Capture and Storage) i z powietrza (ang. Direct Air Carbon Capture and Storage – DACCS) na dziś praktycznie nie istnieją. Pierwszy projekt BECCS w Europie dopiero startuje w elektrowni Drax w Wielkiej Brytanii i już wywołuje dużo kontrowersji środowiskowych. Biomasa, a zwłaszcza ta drzewna, jest z kolei wypierana z produkcji energii elektrycznej w Europie z uwagi na kwestie zrównoważonego rozwoju, czy konkurencję o surowiec z przemysłem drzewnym.

Podsumowując, bez dodatkowych zachęt i środków finansowych te technologie nie powstaną w skali, która zapewni ich znaczącą rolę w dekarbonizacji unijnej gospodarki. A na razie takich programów nie widać.

Ostatnia, czwarta, opcja dotyczy możliwości spowolnienia redukcji emisji w danym sektorze – np. w rolnictwie, czy w budynkach –  i jej nadrobienia w innych sektorach, np. w elektroenergetyce. Jej wdrożenie oznaczałoby jednak jeszcze szybszą transformację energetyczną w sektorach
o niższych jednostkowych kosztach redukcji emisji, więc nie jest jasne czy jest to do zrobienia.

Berlin ma trzy warunki

Kluczowym graczem w tej dyskusji będzie nowy rząd Niemiec, który właśnie uzgodnił swoje stanowisko w kwestiach klimatu i energii. Przedstawiona umowa koalicyjna zawiera poparcie dla rozważanego przez UE celu 90% do 2040 r., pod warunkiem umożliwienia ograniczonej kwoty 3 pkt.% redukcji poprzez międzynarodowe offsety generowane przez inwestycje poza UE.

Dodatkowo, Berlin chce mieć możliwość dowiezienia celu niższego niż cała UE, tj. 88% do 2040 r., zgodnie z wcześniej przyjętym celem krajowym. A więc w praktyce Niemcy nie zgadzają się na żadne dodatkowe zobowiązania ponad te już wewnętrznie ustalone.

Nowa koalicja chce także możliwości zaliczania na poczet realizacji celu negatywnych emisji.

Akceptacja Niemiec będzie bardzo ważna dla komisarza Hoekstry, który już wie, że może liczyć na poparcie Berlina dla celu 90% przy stosunkowo niewielkich ustępstwach, bo powyższe warunki nie powinny być trudne do spełnienia, a ostatni z nich w zakresie zaliczania negatywnych emisji jest właściwie oczywisty.

Najbardziej kontrowersyjną kwestią w dalszych negocjacjach będzie zapewne przywrócenie kontrowersyjnych offsetów w postaci jednostek redukcji pozyskanych w projektach poza UE, które zostały wyeliminowane z systemu EU ETS w 2020 r. Istnieje mnóstwo uzasadnionych wątpliwości co do ich efektów, transparentności i wartości dodanej. Sama idea powrotu tych projektów działa jak „płachta na byka”  na niektóre rządy, lewą część Parlamentu Europejskiego i środowiskowe NGO.

Paryż chce ograniczać ETS2 ale  przykręcić śrubę energetyce

Z dużych krajów UE na razie Francja nie poparła jeszcze jasno celu 90% i zwraca uwagę na konieczność zachowania konkurencyjności unijnego przemysłu.

Natomiast ostatnio głośnym echem także w polskich mediach odbiło się stanowisko Francji w sprawie oczekiwanej reformy EU ETS. Mieliśmy możliwość analizy tej propozycji i należy doprecyzować wbrew wcześniejszym publikacjom, że Paryż chciałby ograniczyć koszty wyłącznie nadchodzącego systemu ETS2 obejmującego od 2027 r. budynki i transport. Miałoby się to oprzeć na większym dopływie uprawnień w tym systemie z tzw. rezerwy stabilizacyjnej („MSR”)
w przypadku gwałtownych wzrostów ich cen. Francuzi nie chcą jednak opóźniać wejścia w życie ETS 2, do czego dąży m.in. Polska, czy Czechy.

Natomiast w kwestii ETS1 obejmującego energetykę i przemysł Francuzi obawiają się raczej zbyt niskich cen uprawnień, a więc dokładnie odwrotnie niż Polska. W swoim dokumencie nawołują np. do ustalenia ceny minimalnej na rynku handlu i przedstawienia przez Komisję Europejską swoich prognoz cen pozwoleń w średnim i długim terminie, aby zapewnić inwestorom przewidywalność co do przyszłej opłacalności ich projektów.

Dziś podejmowane indywidualne decyzje dotyczące zakupu kotłów na biomasę w programie „Czyste Powietrze” zdają się być racjonalne. Czy takie same będą, kiedy koszty biomasy wzrosną? Kiedy w pojawią się pierwsze nośne medialnie „rachunki grozy”?
Depositphotos 186250196 XL
Blackout w Hiszpanii i Portugalii to największe tego typu zjawisko w Europie od lat. Co było przyczyną zaniku zasilania u kilkudziesięciu milionów Europejczyków? Dlaczego Polska jest dziś w lepszej sytuacji niż Hiszpania i Portugalia, ale w gorszej niż Niemcy?
hiszpania portugalia blackout
Technologie wspiera:
Zagraniczna prasówka energetyczna: GE rośnie na gazowym boomie; Całkowita elektryfikacja niesie ze sobą wiele zagrożeń; Wojna celna może zaszkodzić amerykańskiemu LNG; Trump nie pozbawił branży OZE optymizmu.
Turbina gazowa. Fot. GE Vernova
Turbina gazowa. Fot. GE Vernova
Fotowoltaikę wspiera:
Partner działu Klimat:
Zielone technologie rozwijają:
Technologie wspiera:
Ustawa wiatrakowa w podkomisji, przesunięcie taryf już u prezydenta; Europosłowie za poluzowaniem zasad magazynowania gazu; Orlen próbuje podratować Ukrainę gazem; Czeski czempion podobno chce się pozbyć atomowego projektu.
Oze wiatrak

Partnerzy portalu