Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Technologia
  4. >
  5. Zielony przemysł
  6. >
  7. Bruksela może uznać, że amerykański metan nie jest taki szkodliwy

Bruksela może uznać, że amerykański metan nie jest taki szkodliwy

Zagraniczna prasówka energetyczna: Komisja Europejska rozmawia z amerykańskimi gazownikami; Trump chce cłami odbudować elektrolizę aluminium; Tesla traci w Europie, a korzystają na tym Chińczycy; USA wolniej dekarbonizują energetykę od Chin.
Statek do transportu LNG. Fot. Depositphotos
Fot. Depositphotos

Komisja Europejska rozmawia z amerykańskimi gazownikami

Nadchodzące wymogi dotyczące emisji metanu mogą stanowić przeszkodę dla zwiększenia przez Unię Europejską importu LNG z USA. KE rozmawia jednak z przedstawicielami amerykańskich firm o potencjalnym złagodzeniu przepisów – donosi Politico.

Portal przypomina, że zwiększenie dostaw zakupów amerykańskiego surowca jest istotne nie tylko z powodu napiętej sytuacji na europejskim rynku gazu, ale też z uwagi na relacje pomiędzy UE a USA.

Donald Trump wciąż grozi nałożeniem wysokich ceł na unijne towary, aby zniwelować deficyt we wzajemnych obrotach handlowych. Większe dostawy amerykańskiego LNG mogłyby więc poprawić napięte stosunki pomiędzy Unią a Stanami Zjednoczonymi.

Jednak problem polega na tym, że od 2027 r. mają zacząć obowiązywać zaostrzone unijne przepisy, związane z nadmierną emisją metanu. Związek ten jest o wiele bardziej szkodliwy dla klimatu niż CO2, a za sporą część jego emisji odpowiadają wycieki, które towarzyszą wydobyciu, magazynowaniu i transportowaniu gazu.

Zgodnie z planowanymi przepisami firmy importujące gaz do UE będą obciążane dodatkowymi opłatami, jeśli sprowadzany przez nie surowiec nie będzie spełniał określonych wymogów emisji metanu. Potencjalnie może to zatem obniżyć konkurencyjność LNG z USA, a także uderzyć w importerów – zarówno europejskich, jak i filie amerykańskich przedsiębiorstw.

Politico informuje jednak, że ws. problematycznych przepisów od kilku tygodni trwają rozmowy pomiędzy urzędnikami KE a przedstawicielami amerykańskiej branży gazowej. Dyskusja toczy się równolegle do rozmów na wyższym szczeblu pomiędzy Waszyngtonem a Brukselą, które dotyczą stosunków handlowych i polityki celnej.

Oficjalnie ze strony KE płynie stanowisko, że dotychczasowe rozmowy mają charakter wymiany poglądów i na obecnym etapie nie jest planowane uchylenie planowanych przepisów.

Jednocześnie od amerykańskiej branży gazowej oraz obserwatorów rynku można usłyszeć, że choć nie należy spodziewać się gruntownej zmiany przepisów, to jednak wymagania dotyczące dozwolonego poziomu emisji metanu mogą ulec modyfikacji lub ich wejście w życie zostanie opóźnione.

Wpływ na to będzie miała nie tylko chęć poprawy relacji z USA, ale też sytuacja na rynku gazu. Zmniejszenie podaży surowca odbiłoby się na jego cenach w Europie, a te już dziś dają się mocno we znaki unijnemu przemysłowi.

Zobacz też: Polska funduje sobie gazową niepewność

Trump chce cłami odbudować elektrolizę aluminium

Podniesienie ceł przez Donalda Trumpa ożywiły nadzieje związane z odbudowaniem pozycji amerykańskiego hutnictwa aluminium. Na przeszkodzie mogą jednak stanąć ceny energii elektrycznej – analizuje „Financial Times”.

W lutym cła na aluminium importowane do USA zostały podniesione z 10 do 25 proc. Taką decyzję uzasadniono względami bezpieczeństwa narodowego. Jednocześnie administracja prezydenta Trumpa stawia sobie za cel wzmocnienie podupadłych gałęzi przemysłu i zmniejszenie zależności Ameryki od importu metali.

Rok 2000 był ostatnim, w którym USA produkowały więcej (3,7 mln ton) aluminium pierwotnego niż Chiny (2,6 mln ton). Natomiast przez cały XXI wiek, od kiedy Chiny stały się członkiem WTO, amerykańska produkcja stopniowo się kurczyła, a chińska dynamicznie rosła. W efekcie Amerykanie w 2024 r. zakończyli produkcją wynoszącą niespełna 0,7 mln ton, a Państwo Środka zamknęło ubiegły rok rekordowym wynikiem na poziomie 43 mln ton.

U szczytu świetności – na początku lat 80. XX wieku – USA odpowiadały za 30 proc. światowej produkcji pierwotnego aluminium. Obecnie jest to zaledwie 1 proc. Tendencje spadkowe zaczęły się rysować w latach 90. Wówczas mocno zwiększyła się też produkcja aluminium wtórnego, do którego surowcem jest złom aluminiowy.

Ten segment amerykańskiego rynku pozostaje stabilny na przestrzeni ostatnich dekad, a jego rozmiar w 2024 r. wyniósł ok. 3 mln ton. Jednak przetop złomu jest procesem, którego energochłonność jest niewielka w porównaniu do produkcji aluminium pierwotnego, pozyskiwanego w procesie elektrolizy tlenku glinu.

To właśnie koszty energii, obok konkurencji ze strony tańszej produkcji w Chinach, były główną przyczyną regresu amerykańskiego hutnictwa aluminium. Dlatego przedstawiciele branży, cytowani przez „Financial Times” pozostają sceptyczni w ocenie tego, czy samo podniesienie ceł przez Trumpa pozwoli uruchomić wygaszone w ostatnich kilku latach huty.

Co prawda kursy giełdowe takich koncernów jak Alcoa czy Century Aluminum zanotowały znaczące wzrosty na wieść o wyższych cłach, a wokół upadłych hut mają się kręcić zainteresowani inwestorzy. Jednak długoterminowo to atrakcyjne ceny energii i stabilna polityka handlowa byłyby impulsem do kosztownego uruchamiana zamkniętych zakładów. Firmy produkujące aluminium muszą bowiem planować swoją przyszłość na znacznie dłuższy okres niż prezydencka kadencja.

Zobacz również: Brukselski plan wspierania europejskiego przemysłu – dużo pomysłów, mało konkretów

Tesla traci w Europie, a korzystają na tym Chińczycy

Polityczne zaangażowanie Elona Muska nie służy wynikom Tesli w Europie. Zyskują za to marki elektryków należące do chińskich producentów, choć nabywcy tych pojazdów nie zawszą muszą mieć świadomość jakiej narodowości kapitał stoi za tymi samochodami – wskazuje Euractiv.

Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), w styczniu tego roku Tesla zanotowała 50-procentowy spadek sprzedaży względem analogicznego okresu ubiegłego roku.

W Niemczech, gdzie Elon Musk przed niedawnymi wyborami promował prorosyjską i antyimigracyjną Alternatywę dla Niemiec, a jednocześnie ganił partie głównego nurtu, sprzedaż Tesli zaliczyła spadek o 60 proc. – przy 50-procentowy ogólnym wzroście sprzedaży elektryków. We Francji spadek wyniósł 63 proc., a w przodującej elektryfikacji transportu Norwegii był to zjazd o 38 proc.

Tymczasem największy globalnie rywal Tesli, czyli chiński BYD, zwiększył sprzedaż o 175 proc. Natomiast producentem z Państwa Środka, który sprzedał najwięcej pojazdów styczniu był SAIC Motors, który poprawił wynik o 77 proc. – dzięki należącej do niego marce MG o brytyjskim rodowodzie, którą kupił w 2006 r.

Według danych ACEA początek 2025 r. przyniósł wzrost sprzedaży pojazdów elektrycznych chińskich producentów wszędzie poza Luksemburgiem i Szwecją. Trzycyfrowy wzrost – o 112 proc. – odnotowano nawet w Niemczech, gdzie przemysł motoryzacyjny jest filarem gospodarki, a kierowcy są przywiązani do rodzimych marek.

Zdaniem Beatrix Keim, ekspertki CAR Institute, cytowanej przez Euractiv, spora część nabywców może nie zdawać sobie sprawy z tego, że za brytyjską marką MG stoi chiński produkt. Na europejski rynek zaczyna też wchodzić dawna hiszpańska marka Ebro, obecnie produkowana przez Chery – czwartego co do wielkości producenta elektryków w Chinach. Natomiast joint venture z Leapmotor w segmencie tańszych pojazdów zawiązał Stellantis.

W opinii Keim obecne wyniki sprzedażowe osiągane przez firmy zza Wielkiego Muru stanowią prognostyk zmian, które zachodzą na europejskim rynku motoryzacyjnym.

Jej zdaniem zbudowanie dobrej sieci sprzedaży i serwisu może doprowadzić do tego, że chińscy producenci ugruntują swoją pozycję w Europie w podobny sposób, jak stało się to w minionych dekadach z japońskimi i południowokoreańskimi koncernami. Europejskie grupy motoryzacyjne muszą zatem być gotowe na tę rywalizację.

Zobacz także: Dodatkowe 850 mln zł na Mój Prąd 6.0

USA wolniej dekarbonizują energetykę od Chin

Choć moc zainstalowana elektrowni węglowych w Chinach wciąż się zwiększa, to dzięki rozwojowi OZE emisyjność tamtejszego systemu elektroenergetycznego w ostatnich latach spada szybciej niż w USA – wskazuje Gavin Maguire, komentator Reutersa.

Powołuje się przy tym na dane think tanku Ember, według których w 2024 r. paliwa kopalne stanowiły 62 proc. chińskiego miksu energetycznego. W przypadku USA było to 58 proc., przy czym Chińczycy produkują ponad dwukrotnie więcej energii niż Amerykanie.

W ostatnich pięciu latach Chiny wykonały też bardziej zdecydowane kroki, aby obniżyć emisyjność energetyki. Między 2019 a 2024 r. dostawy energii z OZE wzrosły tam o 68 proc., co przełożyło się na ogólny wzrost produkcji energii o 36 proc. Natomiast w USA przyrost energii z OZE wyniósł 17 proc., co dało 5-procentowy wzrost produkcji ogółem. Udział czystej energii w miksie energetycznym w ciągu pięciu minionych lat wzrósł w Chinach z 31 do 38 proc., a w USA z 38 do 42 proc.

W nadchodzących latach te tendencje powinny się utrzymać, gdyż Pekin zakłada dalszy szybki rozwój OZE. Natomiast nowa administracja w Waszyngtonie ma negatywny stosunek do energetyki odnawialnej, a jednocześnie chce wspierać dalszy intensywny rozwój energetyki gazowej oraz złagodzić wymogi emisyjne dla elektrowni węglowych.

Gavin Maguire zwraca uwagę, że statystycznie ogólna emisyjność chińskiej energetyki wciąż jest większa od amerykańskiej. Według electricitymaps.com w 2024 r. wyniosła ona 534 g CO2/kWh energii elektrycznej wobec 395 g CO2/kWh w USA.

Jednocześnie komentator Reutersa zwraca uwagę, że w Chinach system elektroenergetyczny jest zarządzany w scentralizowany sposób przez państwowego operatora State Grid Corporation. Natomiast w USA zarządzenie sieciami jest bardziej zdecentralizowane. Część z nich miało emisyjność na wyższym poziomie niż chińska średnia. Tak było np. w systemie obejmującym takie środkowe stany jak Dakota Południowa, Wyoming, Nebraska i Kolorado, gdzie emisyjność wyniosła 675 gramów CO2/kWh, czyli o jedną czwartą więcej niż w Chinach.

Zobacz też: Ciepłownicy i energetycy czekają, co resort klimatu zrobi z biomasą

Elektromobilność napędza:
Partner działu Klimat:
Zielone technologie rozwijają:
Technologie wspiera:
Materiał Partnera
Destabilizacja dostaw surowców energetycznych, wywołana sytuacją geopolityczną, ujawniła słabości unijnej polityki w dziedzinie energii i bezpieczeństwa dostaw. Gwałtowny wzrost cen energii szczególnie uderzył w przemysł energochłonny, powodując erozję konkurencyjności i poważne problemy gospodarcze.
grafika do artykułu 1
Partner działu Klimat:
Rynek energii rozwija:
Tydzień Energetyka: Komitet Stały RM przyjął ustawę wiatrakową; Amerykańsko-kanadyjska wojna celna sięga po prąd; JSW wyfedrowała większość strat górnictwa; Orlen sprzedaje gaz Ukrainie
wiatraki dom
Od epoki drewna, poprzez epokę węgla, ropy aż do epoki atomu i  odnawialnych źródeł energii. Francuski badacz udowadnia, że ta linearna wizja dziejów jest błędna. W rzeczywistości mamy do czynienia z samonakręcającą się spiralą popytu na wszystkie nośniki energii.
transformacja energetyczna
Technologie wspiera:
Partner działu Klimat:
Zielone technologie rozwijają:
Fotowoltaikę wspiera: