Spis treści
Chodzi o „pomoc publiczną na realizację projektów inwestycyjnych o znaczeniu strategicznym dla przejścia na gospodarkę o zerowej emisji netto”. Zgodę na uruchomienie tego wsparcia Komisja Europejska wydała we wrześniu 2024 r.
Tworzenie takich programów przez państwa członkowskie UE umożliwiły w 2023 r. Tymczasowe Kryzysowe i Przejściowe Ramy Prawne (TCTF), które poluzowały zasady stosowania pomocy publicznej. Ich założeniem było wzmocnienie unijnych gospodarek w obliczu skutków agresji Rosji na Ukrainę.
Dla kogo te miliardy
W tym przypadku TCTF miały być też pewną namiastką działań, które w ostatnich latach realizowała w USA administracja byłego już prezydenta Joe Bidena w zakresie wsparcia dla inwestycji w produkcję czystych technologii.
Tam zostały one mocno rozpędzone dzięki wartej setki miliardów dolarów ustawie Inflation Reduction Act (IRA), z której wydawanie środków obecnie chce ukrócić świeżo zaprzysiężony prezydent Donald Trump, nieukrywający swojego sceptycznego podejścia do transformacji energetycznej i polityki klimatycznej.
Krajom unijnym trudno jest się dogadać, aby analogiczne środki uruchomić na poziomie budżetu UE, więc otwarto im furtkę do wspierania takich projektów z własnych budżetów dzięki poluzowaniu zasad pomocy publicznej. Program skrojono pod bardzo duże przedsięwzięcia, a mianowicie warte co najmniej 110 mln euro, co miało ograniczyć ucieczkę na drugą stronę Atlantyku tzw. gigainwestycji.
Pomoc może dotyczyć inwestycji w produkcję takich technologii jak baterie, panele słoneczne, turbiny wiatrowe, pompy ciepła, elektrolizery oraz urządzenia do wychwytywania i składowania CO2 (CCUS). Wsparcie można pozyskać też na wytwarzanie komponentów do tych urządzeń, a także na produkcję lub odzysk surowców krytycznych niezbędnych w tych urządzeniach i komponentach.
Zgodnie z zasadami programu pomoc jest udzielana w formie dotacji celowej. Intensywność pomocy dla projektu niskoemisyjnego nie może przekraczać od 15 do 35 proc. kosztów kwalifikowanych, a łączna kwota tej pomocy dla jednego przedsiębiorcy nie może przekroczyć równowartości od 150 do 350 mln euro – w zależności od regionu, w którym inwestycja zostałaby ulokowana. Pomoc może być udzielana do końca 2025 r., czyli zgodnie z terminem obowiązywania zasad zapisanych w TCTF.
Wśród głównych warunków wsparcia znajduje się jeszcze utworzenie co najmniej 50 miejsc pracy, a także spełnienie minimum pięciu kryteriów jakościowych spośród czternastu możliwych. Potencjalne opcje to m.in. ulokowanie inwestycji na obszarze zagrożonym wykluczeniem, robotyzacja i automatyzacja procesów, inwestycja w źródła OZE, zatrudnienie znacznie większej liczby pracowników niż minimalny próg, a także prowadzenie działalności B+R.
Rząd wierzy w miedzianą folię i wiatrowe wieże
Na początku października ubiegłego roku informowaliśmy na łamach portalu WysokieNapiecie.pl o dużym zainteresowaniu programem uruchomionym przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT). Resort podał nam wówczas, że otrzymał wnioski o wsparcie inwestycji na kwotę przeszło 7 mld zł – przede wszystkim w sektorach energetyki wiatrowej i bateryjnym.
Zobacz więcej: Producenci baterii i wiatraków ustawili się w kolejce po 5 mld zł
Te informacje zmaterializowały się jak na razie w postaci dwóch umów, które w ostatnim kwartale minionego roku ministerstwo podpisało z południowokoreańską firmą SK Nexilis oraz spółką Baltic Towers, czyli joint-venture, za którym stoją Agencja Rozwoju Przemysłu i hiszpańskie GRI Renewable Industries.
Jeśli chodzi o SK Nexilis, to przedsięwzięcie obejmuje budowę w Stalowej Woli zakładu produkującego folię miedzianą, wykorzystywaną w akumulatorach litowo-jonowych. Docelowo fabryka ma mieć moce produkcyjne na poziomie 50 tys. ton rocznie.
Wartość dotacji wynosi ponad 545 mln zł, a łączna wartość inwestycji ma sięgnąć 2,68 mld zł do końca 2026 r. Z kwoty dotacji 378 mln zł zostało już wypłacone w ubiegłym roku, a reszta ma trafić do spółki w tym roku.
W umowie, którą SK Nexilis podpisała z resortem rozwoju, spółka zobowiązała się do utworzenia co najmniej 333 nowych miejsc pracy. Zatrudnienie i działalność fabryki musi zostać utrzymane przez co najmniej pięć lat.
Z kolei Baltic Towers pozyskał dotację na budowę w Gdańsku zakładu produkcji wież dla morskich turbin wiatrowych – w szczególności dla jednostek o mocach 15 MW+. Rozruch fabryki ma ruszyć w drugim kwartale 2025 r. Osiągnięcie docelowych mocy (150 wież rocznie) nastąpi między czwartym kwartałem 2026 a czwartym kwartałem 2027 r.
Zobacz też: Ile jest polskich ogniw w łańcuchu dostaw dla morskich wiatraków?
Wartość dotacji wynosi 376 mln zł, a łączna wartość inwestycji to 1,08 mld zł. W ubiegłym roku Baltic Towers wypłacono już 122 mln zł, a resztę firma ma otrzymać w latach 2025-2033 – co roku po ok. 28,3 mln zł. Spółka zobowiązała się utworzyć co najmniej 217 nowych miejsc pracy i utrzymać zatrudnienie i działalność zakładu przez minimum pięć lat.
Kto jeszcze w kolejce po wsparcie?
Z informacji, które przekazało nam Ministerstwo Rozwoju, dwa wnioski, o których mówiono nam w październiku, zostały wycofane. Jednocześnie wpłynął jeden nowy. W efekcie wartość wsparcia w złożonych wnioskach, kwalifikujących się do pomocy, wynosi aktualnie 6,5 mld zł. Budżet programu to 5 mld zł, więc resort podtrzymuje wykorzystanie tych środków w 100 proc.
Ministerstwo w odpowiedzi na nasze pytania uściśliło, że obok dominujących pod względem ilości złożonych wniosków sektorów wiatrowego i bateryjnego znajdują się też projekty dotyczące komponentów do paneli fotowoltaicznych oraz odzysku surowców krytycznych.
Jak udało nam się ustalić, że do tych ostatnich należy spółka Elemental Battery Metals, należąca do wyspecjalizowanej w odzysku surowców grupy Elemental. Sylwester Puczen, który odpowiada za komunikację w tej firmie, przekazał nam, że spółka złożyła do MRiT wniosek o wsparcie budowy zakładu produkującego surowce krytyczne m.in. dla przemysłu bateryjnego i energetyki odnawialnej, zwłaszcza litu, kobaltu, manganu, niklu i miedzi.
– Jest to projekt kluczowy z punktu widzenia gospodarki i ograniczonych zasobów metali strategicznych, a jednocześnie wpisujący się doskonale w gospodarkę obiegu zamkniętego – wyjaśnił Puczen, nie precyzując na obecnym etapie lokalizacji i wartości inwestycji.
Przypomnijmy, że w połowie 2024 r. Elemental otworzył w Zawierciu pierwszy w Europie wielkoskalowy zakład recyklingu baterii litowo-jonowych.
Zobacz więcej: Recykling baterii litowo-jonowych: Polska liderem UE
Natomiast jeśli chodzi o komponenty do paneli fotowoltaicznych, to na pewno wśród złożonych wniosków jest projekt spółki Giga PV, założonej przez Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO), co potwierdził nam Grzegorz Wiśniewski, prezes IEO.
Szacowany koszt fabryki ogniw fotowoltaicznych w technologii TOPCon to 525 mln zł, a jej budowa jest planowana w Raciborzu lub Bytomiu. W optymistycznym scenariuszu rozruch fabryki mógłby ruszyć w 2028 r. Natomiast docelowe moce produkcyjne na poziomie 1,3 GW rocznie osiągnęłaby w 2029 r.
Sama dotacja to za mało, aby produkować PV w Europie
Grzegorz Wiśniewski w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl zastrzega jednak, że samo wsparcie z TCTF to za mało, aby móc zrealizować inwestycję w produkcje ogniw fotowoltaicznych.
– Przy obecnej sytuacji na rynku fotowoltaiki nawet dofinansowanie na poziomie połowy wartości inwestycji nie pozwala osiągnąć aktualnych cen paneli PV producentów chińskich, wynoszących ok. 10 eurocentów/wat (ogniwa to ok. 50 proc. kosztu panelu), które udało im się osiągnąć dzięki długoletnim dotacjom – tłumaczy prezes.
– Poziom, który byłby opłacalny w Europie, to minimum 25 eurocentów/wat. Jest to zatem ponad dwukrotnie więcej niż w przypadku dumpingowych cen na rynku chińskim, gdzie w ostatnich miesiącach wielu producentów musiało ogłosić upadłość. Cześć z nich przenosi produkcje do USA, gdzie rynek jest chroniony wysokimi cłami, a aktualna cena to ok. 28 centów – dodaje.
Szef IEO zwraca uwagę, że dofinansowanie na budowę fabryki to jedno, ale w przypadku fotowoltaiki bardzo wysokie są też koszty operacyjne, związane m.in. z zakupem surowców – zwłaszcza srebra.
– Tymczasem komercyjne instytucje finansowe zazwyczaj nie wierzą, że jest możliwy szybko wzrost cen fotowoltaiki do poziomu uzasadniającego jej produkcję w Europie. Dlatego dla takiego projektu jak Giga PV oprócz TCTF jest jeszcze potrzebne dodatkowe wsparcie na CAPEX lub opcja pozyskania wsparcia na OPEX, tak jak w USA – mówi Wiśniewski.
W tej sytuacji – jak dodaje prezes – szansą dla Giga PV są środki pożyczkowe i wejścia kapitałowe KPO (zaangażowanie NFOŚGW w postaci objęcia udziałów), które w połączeniu ze wsparciem z TCTF dają szansę na realizację tej inwestycji.
Jednak dodatkowym warunkiem jest jeszcze wejście w życie tzw. kryteriów niecenowych z uwagi na local content w zamówieniach publicznych, dotacjach i aukcjach zgodnie postanowieniami Net Zero Industry Act, mówiących o 40-procentowym pokryciu zapotrzebowania UE na zielone technologie z unijnej produkcji.
– Do tego należy założyć, że po trwających bankructwach i konsolidacji branży fotowoltaicznej w Chinach oraz utworzeniu tamże kartelu cenowego podobnego do OPEC, ceny pójdą w górę, co poprawi postrzeganie europejskich producentów przez banki. W obecnej sytuacji geopolitycznej i rozkręcającej się wojnie celnej, posiadanie własnych fabryk komponentów OZE jest kluczowe dla suwerenności krajów UE. Nikt nie zadba o nasze interesy, jeśli nie zrobimy tego sami. Dlatego mam nadzieję, że takie fabryki jak Giga PV zaczną szybko powstawać w całej UE – podkreśla prezes Wiśniewski.
– Dostępność środków pożyczkowych z KPO jest spodziewana w połowie tego roku, a do końca roku są dostępne środki z TCTF. Nasz wniosek jest złożony w Ministerstwie Rozwoju, więc potencjalnie do końca 2025 r. mamy szanse na to, że uda nam się poskładać wszystkie elementy finansowej układanki – konkluduje szef IEO.
Przy tym wszystkim na koniec warto pamiętać, że olbrzymi zastrzyk kapitału, czy to prywatnego czy państwowego, połączony nawet ze wsparciem dużych koncernów, nie gwarantuje sukcesu. Przykładem jest niedawny, spektakularny upadek grupy Northvolt, która jawiła się jako szansa na przełamanie dominującej w Europie pozycji azjatyckich dostawców baterii. Finalnie spółce – mimo wydanych kilkunastu miliardów dolarów – nie udało się nawet rozkręcić produkcji na większą skalę.
Zobacz więcej: Europa marzyła o bateriach i zderzyła się z rzeczywistością