Nowy rząd postawi na ciepłownictwo, może też próbować wprowadzić rynek mocy i odebrać źródłom odnawialnym pierwszeństwo w dostępie do sieci. Dwie ostatnie kwestie wymagają jednak zgody Brukseli, o którą nie będzie łatwo.
Kandydaci PiS do resortów gospodarczych – Paweł Szałamacha i Piotr Naimski ujawnili wczoraj trochę więcej szczegółów dotyczących energetyki.
Piotr Naimski, prawdopodobny minister energetyki w rządzie PiS, powiedział w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl, że prace legislacyjne dotyczące energetyki będą podporządkowane realizacji strategicznego celu, jakim jest utrzymanie silnej pozycji węgla w Polsce przez najbliższe 30-40 lat.
Jako jeden z kierunków zmian w prawie dotyczącym sektora energetycznego wskazał możliwe zmiany w przepisach dotyczących dostępu do sieci. Czy to oznacza, że OZE stracą pierwszeństwo we wprowadzaniu swojej energii do systemu przed innymi technologiami? – Jeśli myślimy o celu strategicznym, jakim jest utrzymanie pozycji węgla, to nie powinno być takiej sytuacji, że nawet nowe, najbardziej efektywne elektrownie są nieopłacalne – wyjaśnił Naimski.
Pierwszeństwo w dostępie do sieci to jeden z przywilejów jaki zgodnie z unijną dyrektywą mają odnawialne źródła energii. Oprócz tego dostają obowiązują rozmaite systemy ich wspierania.Dzięki temu farmy wiatrowe i panele fotowoltaiczne coraz mocniej wypierają z systemu część bloków konwencjonalnych. W Polsce dotyczy to głównie farm wiatrowych pracujących w nocy, kiedy zapotrzebowanie jest małe. To był jeden z powodów, dla których PGE we wrześniu przeszacowała wartość swoich kluczowych elektrowni o ok. 9 mld zł w dół.
Więcej o tym: PGE chce być mniej węglowa.
Dyskusja o pierwszeństwie w dostępie do sieci dla OZE toczy się w Brukseli, choć niewiele z tego przecieka do opinii publicznej. W jednym z widzianych przez nas a omawianych przez Komisję Europejską wstępnych projektów nowego modelu rynku, znalazło się zdanie, że należy zrewidować przywileje w dostępie do sieci jakie mają niektóre technologie odnawialne. Chodzi głównie o elektrownie wiatrowe na lądzie i panele fotowoltaiczne, które przez wielu są uważane za technologie dojrzałe niepotrzebujące wsparcia.
Ostatecznie jednak zdanie to wypadło z końcowego komunikatu Komisji o nowym modelu rynku. Nie znaczy to jednak, że dyskusja jest zakończona. Do pakietu działań wspierających wytwarzanie energii z węgla Naimski dodał też rozwiązania dotyczące szeroko pojętego rynku mocy. W tej kwestii uzyskanie zgody Komisji Europejskiej byłoby niezwykle trudne. Patrz Jak Bruksela widzi rynek energii.
– Proszę zwrócić uwagę, że nie mówię dzisiaj o konkretnych projektach ustaw, a tylko o strategicznych priorytetach. Więcej szczegółów będziemy mogli przedstawić za kilka tygodni – zaznaczył Naimski.
Już wiadomo, że kwestie klimatyczne będą w nowym rządzie traktowane znacznie ostrzej niż w poprzednim. Prezydent Andrzej Duda wetując w ostatnich dniach ustawę o ratyfikacji tzw. poprawki dauhańskiej do Protokołu z Kioto pokazał, że Polska będzie sprzeciwiać się międzynarodowym porozumieniom klimatycznym tam gdzie to jest możliwe (więcej o konsekwencjach tego weta napiszemy jutro).
Z kolei typowany na ministra gospodarki Paweł Szałamacha w radiowych „Sygnałach Dnia” mówił programie „odbudowy popytu na krajowy węgiel poprzez modernizację rozbudowę sieci ciepłowniczych w Polsce”. – Dyskutowaliśmy kilka tygodni temu o ustawie antysmogowej, o Krakowie. To jest jeden tylko z przykładów, ale sytuacji takich jest dziesiątki, jeżeli nie setki w całym kraju. Uważamy, że rozwiązanie części problemów związanych z jakością powietrza może polegać na tym, że rozproszone źródła, czyli te drobne piece, w których ludzie, mówiąc szczerze, często palą, tym co wejdzie do pieca, jakimiś śmieciami, kartonami i tak dalej, zostanie to zastąpione przez municypalne ciepło sieciowe, czy to przez ciepłownie miejskie, czy przez ciepłownie w ramach spółek energetycznych. To odbuduje zapotrzebowanie na węgiel kamienny i pomoże podźwignąć tą drugą stronę rachunku strat i zysków w kopalniach, czyli ich wpływy – wyjaśniał Szałamacha.
Rozwój ciepłownictwa, w tym kogeneracji to plan ze wszech miar słuszny, postulowaliśmy to też na łamach WysokieNapiecie.pl. Rzeczywiście pomaga to zmniejszyć emisję szkodliwych pyłów i innych substancji z domowych pieców.
Poza tym jest całkowicie zgodny z planami UE – wsparcie dla kogeneracji jest zapisane w unijnych dyrektywach.
Przerobienie miejskich ciepłowni na elektrociepłownie pozwoli uzyskać co najmniej 2 a może nawet 3 tys. MW elektrycznych mocy. Dzięki wykorzystaniu tzw. zbiorników ciepła można by też myśleć o pozyskaniu dodatkowej mocy szczytowej, która będzie nam bardzo potrzebna w najbliższym czasie.
Na pewno powinien być to priorytet dla Polskich Inwestycji Rozwojowych. Na razie PIR zaangażował się w dwa projekty budowy elektrociepłowni – w Toruniu (razem z EDF) i w Olsztynie (razem z miastem).
Można by też na to pozyskać pieniądze z funduszy unijnych, czy z Funduszu Modernizacyjnego wynegocjowanego przez premier Ewę Kopacz na szczycie w Brukseli w 2014 r. ale pamiętajmy, że program wsparcia i tak będzie musiał być zatwierdzany przez UE.
Chyba zbyt optymistyczne są rachuby Pawła Szałamachy, że rozwój ciepłownictwa znacząco podniesie popyt na polski węgiel. Kogeneracja dzięki swojej wysokiej sprawności raczej zmniejsza zużycie paliwa. Poza tym ciepłownictwo do niedawna było jednym z większych odbiorców importowanego węgla – tańszego i lepszej jakości. Wielka wyprzedaż zorganizowana przez Kompanię Węglową oczywiście zmieniła te proporcje, ale polskie górnictwo na dłuższą metę nie wytrzyma cen poniżej 170 zł za tonę miałów (czy też 7- 8 zł za GJ).
Potrzebne jest więc zamykanie nierentownych kopalń. Rząd PiS musi też pamiętać, że za trzy lata kończy się możliwość dopłacania do zamykania kopalń z budżetu. Kluczowa decyzja Rady UE 487 wygasa w 2018 r. Później za wygaszanie kopalń będą musiały płacić same spółki górnicze, co je finansowo dobije.
Szałamacha mówił o restrukturyzacji górnictwa dość ostrożnie: „W sektorze górnictwa kamiennego jest na pewno kilka działań do wykonania, to znaczy zarówno poprawa sfery kosztowej działalności firm, to znaczy w naszym przekonaniu one naprawdę obrosły bardzo dużą siecią umów, kontraktów zawieranych, mówiąc eufemistycznie, nie na przejrzystych warunkach rynkowych, żeby zaprzyjaźnione osoby uzyskiwały korzyści”.
Pełna zgoda, sęk w tym, że bardzo często owymi „zaprzyjaźnionymi osobami” byli związkowcy i kontrolowane przez nich bezpośrednio lub pośrednio spółki.
Najlepszy przykład to oczywiście Katowicki Holding Węglowy, w którym w soboty fedrowała spółka należąca do związków. Tych samych związków, które nie chcą zgodzić się aby górnicy pracowali w soboty.
Inny przykład to Konsorcjum Ochrony Kopalń, należąca do Kompanii Węglowej spółka ochroniarska. Kiedy na początku roku prezes Kompanii Krzysztof Sędzikowski uznał, że znacznie taniej będzie ogłosić przetarg i wynająć firmę zewnętrzną, śląski poseł PiS Grzegorz Tobiszowski zgłosił protestacyjną interpelację w obronie Konsorcjum.
Podobne historie działy się wcześniej. Jeden z byłych członków zarządu Kompanii opowiadał nam, jak związkowcy przychodzili z gniewnymi interwencjami w sprawie konkretnych przetargów, w obronie firm od różne usługi dla spółki.