Spis treści
Opublikowane wczoraj raporty Najwyższej Izby Kontroli o tym jak rząd PiS „zabezpieczył” dostawy węgla po wprowadzeniu embarga na rosyjski węgiel to smutne świadectwo bylejakości naszego państwa. Podejmowanie decyzji o olbrzymich konsekwencjach „na hurra”, bez żadnych analiz, kosztowało podatników ok. 10 mld zł. Szansa, że ktoś za to odpowie, jest bliska zeru.
NIK przypomina fakty: wojna wybucha w lutym 2022 r. Już w marcu 2022 minister klimatu Anna Moskwa pisze do KPRM pismo z wnioskiem, że może warto by postarać się o zabezpieczenie dostaw węgla z innych kierunków niż Rosja, z której sprowadzaliśmy wtedy ok. 12 mln ton węgla czyli ok. 70 proc. importu, głównie do ciepłowni i gospodarstw domowych.
Wniosek był przytomny, ale minister nie czekała na jego rozpatrzenie. Już miesiąc później dołączyła się do projektu ustawy zgłoszonego przez MSWiA. Zaproponowała sankcje na rosyjski węgiel. Projekt procedowano w odrębnym trybie, bez konsultacji i żadnych analiz możliwych skutków.
Jak wyjaśniła minister Moskwa kontrolerom NIK, sytuacja wymagała szybkiego działania, a na analizy nie było czasu. Minister tłumaczyła, że wprowadzając embargo chciała zmniejszyć „podatność Polski” na rosyjskie manipulacje, ale w rezultacie polski rząd zmanipulował się sam.
Myślenie ma podobno kolosalną przyszłość, ale politykom rzeczywiście trudno znaleźć na nie czas w natłoku obowiązków….
Politycy wiedzą lepiej
NIK zauważył, że minister Moskwa zlekceważyła ostrzeżenia powołanego przez siebie zespołu kryzysowego ( byli tam m.in. dyrektorzy departamentów i przedstawiciele spółek państwowych). Ostrzegali. że „wprowadzenie embarga na import rosyjskiego węgla na teren RP, może doprowadzić do istotnego zaburzenia w dostawach węgla do odbiorców indywidualnych i lokalnych ciepłowni, a w dalszej kolejności energetyki zawodowej. Ponadto w związku z trudną sytuacją na rynku paliw energetycznych i wysokimi cenami gazu, wprowadzenie regulacji uniemożliwiających import węgla z Rosji może zdezorganizować logistykę dostaw do elektrowni zawodowych. Z tego względu niezbędne jest monitorowanie harmonogramu budowy zapasów zgodnie z założeniami przedłożonymi przez spółki a w przypadku identyfikacji zagrożenia budowy zapasów niezbędne jest dokonanie analizy przedmiotowej sytuacji i ustalenie harmonogramu działań eliminujących zagrożenia„.
Embargo na węgiel uchwalił Sejm w kwietniu, ustawa weszła w życie niemal natychmiast. Wniosek poparła cała opozycja, nikt nie pytał o to czy rząd ocenił skutki tej ustawy, nikt nawet nie poprosił o jakieś analizy.
UE, która również wprowadziła w maju 2022 embargo na import węgla z Rosji, postąpiła znacznie bardziej racjonalnie – pozostawiono do końca roku vacatio legis na realizację istniejących kontraktów.
W Polsce atmosfera patriotycznego wzmożenia przesłoniła zdrowy rozsądek. Oczywiście polskiego embarga rosyjskie górnictwo nie odczuło zupełnie, za to polski rynek doznał kompletnego załamania. Dostawy z Rosji ustały, ale nikt nie wszedł na ich miejsce.
Rząd się obudził i nakazuje
Od kwietnia do lipca niewiele się działo w rządowych korytarzach, za to na rynku zaczęło brakować węgla. W końcu rząd dostrzegł problem, który sam stworzył i zaczęto go rozwiązywać.
Premier wydał decyzję zobowiązującą spółki PGE Paliwa i Węglokoks do sprowadzenia 5 mln ton węgla o określonych parametrach, głównie dla ciepłowni i gospodarstw domowych. NIK nie analizuje alternatywnych scenariuszy, które na pewno okazałyby się tańsze. Można było ogłosić przetarg, w którym wystartowaliby wszyscy importerzy węgla, mając gwarancje Skarbu Państwa, bez problemu sprowadziliby potrzebne ilości. Wybrano najprostszy sposób znany politykom – ręczne sterowanie, a kosztami nikt się nie przejmował, bo przecież Fundusz Covid 19 może wydrukować dowolne ilości banknotów.
Zresztą rząd nie raczył nawet zabezpieczyć w budżecie pieniędzy na ten cel. Oddajmy głos kontrolerom NIK:
Prezes Rady Ministrów w wydanych poleceniach wskazywał nieprawidłowo i niekonsekwentnie źródło finansowania zakupu węgla przez wyznaczone podmioty. Źródła finansowania nie wskazali także wyznaczeni w poleceniach ministrowie, co sprawiło, że spółki realizujące polecenia Prezesa Rady Ministrów działały przez ponad 12 miesięcy w warunkach niepewności i ponosiły ryzyko związane z nieprawidłowym i nierzetelnym przygotowaniem operacji – pisze NIK.
Jak wynika z ustaleń kontroli – jeszcze po wydaniu poleceń przez Prezesa Rady Ministrów, w ówczesnej sytuacji rynkowej nie było możliwe dokładne, czy nawet przybliżone oszacowanie zapotrzebowania na węgiel, jakie zostanie zgłoszone przez odbiorców – zatem wskazana w poleceniach Prezesa Rady Ministrów ilość 5 milionów ton węgla nadającego się do celów bytowych i komunalnych, jaki należało przywieźć do Polski mogła znacznie przekraczać realne zapotrzebowanie. Nie przewidziano także, że do rozwiązania pozostanie problem z węglem drobnym (miałem energetycznym), który pozostanie po odsianiu grubszych frakcji – a zatem z paliwem, którego dostateczne ilości dostarczane były do polskich elektrowni i elektrociepłowni przez polskie kopalnie. W rezultacie spółki, w ramach poleceń Prezesa Rady Ministrów, sprowadziły łącznie 7,5 mln ton węgla niesortowanego, z czego tylko 0,7 mln ton zostało dostarczone do gmin na warunkach określonych w ustawie o preferencyjnym zakupie węgla.
Pozostała część niezagospodarowanego węgla stanowiła nadwyżkę, wpływając tym samym na ogólną nieplanowaną podaż węgla w kraju, zaburzając tym samym równowagę rynku w tym obszarze. Na dzień 30 kwietnia 2023 r. stan magazynowy spółek importujących wynosił jeszcze 2,8 mln ton węgla. Według danych katowickiego Oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. w lutym 2023 r., zapasy węgla na składach przykopalnianych przekroczyły 1,5 mln ton i od tego czasu systematycznie rosły. Na koniec grudnia 2023 r. stan zapasów węgla kamiennego przy kopalniach wyniósł ponad już 4,2 mln ton. Razem z zapasami surowca przy elektrowniach i ciepłowniach, całkowita ilość wyniosła już blisko 13,1 mln ton.
Tymczasem w całym 2023 r. polskie kopalnie wydobyły ok. 4,5 mln ton węgla kamiennego mniej niż rok wcześniej, a sprzedaż krajowego surowca była mniejsza rdr. o ok. 6,2 mln ton. Wydobycie w 2023 r. spadło do 48,3 mln ton.
NIK zauważa, że w konsekwencji trzeba było zwiększyć dotacje do polskich spółek górniczych. Ale to i tak była kropla w morzu wydatków.
Politycy wolno, ale się uczą
NIK stwierdził też że minister aktywów Jacek Sasin nie zadbał nawet o umowę PGE Paliwa i Węglokoksu z PKP Cargo, co kosztowało budżet ponad 80 mln zł. Izba złożyła wniosek do prokuratury, ale 80 mln zł przy 20 mld, które kosztowała cała impreza wygląda, jak przysłowiowe „waciki”.
Zresztą NIK czepia się wicepremiera zupełnie niesłusznie – nie miał czasu podpisać umowy bo przecież musiał jeździć po gminach w asyście telewizji i pokazywać szczęśliwie kupiony węgiel, który właśnie tam dotarł.
W tym całym bałaganie jest jeden jasny punkt – zachowanie PGE Paliwa i Węglokoksu, które wykonywały polecenie rządu, ale cały czas wytykały błędy, apelowały o zmniejszenie ilości węgla do kupienia i prosiły o zawarcie z nimi umowy. Menedżerowie tych spółek zachowali zawodową staranność. A nawet więcej – to dzięki apelom Węglokoksu, który dowodził, że rząd chce sprowadzić zbyt dużo węgla, zdecydowano się zmniejszyć zakładaną pierwotnie ilość.
Po doświadczeniach z węglem zrozumiano, że strategia „na złość mamie odmrożę sobie uszy” nie ma wielkiego sensu i – jak zauważa NIK – przynajmniej w przypadku LPG nie popełniono błędów, które wyszły z węglem.
W 2022 r. z Rosji sprowadzono 1 161 tys. ton LPG a jego wartość importowanego LPG wynosiła 710,3 mln euro – więcej niż wartość importu rosyjskiego węgla w tamtym czasie.
UE wprowadziła w 2023 r. embargo na rosyjskie LPG, ale okres przejściowy wygasa w grudniu tego roku i Polska zachowała go.
Ówczesny premier Mateusz Morawiecki nie odpowiedział na pytanie NIK dlaczego Polska przy embargu na węgiel nie zachowała się tak samo, jak pozostałe państwa UE.
A nie mówiliśmy….
Mamy wątpliwą satysfakcję, że scenariusz opisywany przez NIK przewidzieliśmy już gdy posłowie uchwalali ustawę o embargu (notabene raport NIK powołuje się na jeden z naszych tekstów).
Czytaj również: Dlaczego importujemy węgiel z całego świata?
Katastrofę wieszczył też szef śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” Dominik Kolorz i był to chyba jedyny przypadek, w którym WysokieNapiecie.pl się z nim zgadzało.
Czytaj również: Polska szarża na rosyjski węgiel
Ale w najśmielszych snach nie przypuszczaliśmy, że głupota ówczesnego rządu i wszystkich posłów będzie kosztować nas 20 mld zł.
Nasze państwo usypało nam za tę kwotę piękną górę węgla, której nie można nawet sfotografować na pamiątkę.