Spis treści
Gorący i słoneczny wyż atmosferyczny zalegający nad niemal całą Europą wpływa na system elektroenergetyczny i ceny energii. Jego efekty widać zwłaszcza w południowo-wschodniej Europie, gdzie temperatury są obecnie najwyższe, a region ma jednocześnie dość mało elastycznych źródeł mocy i niewiele możliwości importu energii w szczycie zapotrzebowania z reszty Europy.
Prąd na Węgrzech: 290 zł w dzień i 3800 zł wieczorem
W efekcie dziś wieczorem (o godz. 21:00 czasu środkowoeuropejskiego) dostawę energii elektrycznej na Węgrzech wyceniono na astronomiczne 891 euro/MWh (3800 zł/MWh). Węgrzy w ciągu dnia pokrywają swoje zapotrzebowanie na moc głównie atomem i fotowoltaiką. Nie mają jednak wystarczająco dużo elastycznych źródeł energii, które mogłyby wejść w miejsce spadającej generacji słonecznej wieczorem. Posiłkują się wówczas importem.
Jednak w całym regionie sytuacja jest zbliżona, a wieczorne ceny bardzo mocno rosną zwłaszcza w tych krajach, które mają najgorszy dostęp do ogromnych magazynów energii Europy – elektrowni wodnych w Alpach i Górach Skandynawskich.
Cena energii na Polsce: 2000 zł/MWh. Pierwszy raz od kryzysu
Cena energii elektrycznej w Polsce o godz. 21:00 będzie dziś dużo niższa niż na Węgrzech czy Rumunii, ale i tak będzie to wręcz astronomiczny poziom – ponad 2000 zł/MWh. To najwyższa cena na Runku Dnia Następnego od szczytu kryzysu energetycznego w sierpniu i wrześniu 2022 roku. W historii polskiej giełdy energii (liczy sobie 24 lata) mieliśmy niewiele ponad 120 godzin z tak wysokimi cenami.
W Polsce powody są podobne – w ciągu dnia ceny energii mocno obniża generacja słoneczna, ale brakuje nam magazynów energii, które mogłyby pokryć zapotrzebowanie przez 2-4 godziny pomiędzy wieczornym spadkiem produkcji z fotowoltaiki a nocną doliną zapotrzebowania na moc ze strony odbiorców. Ten szczyt zapotrzebowania pokrywamy głównie blokami węglowymi i energetyką wodną (elektrowniami szczytowo-pompowymi). Tych ostatnich mamy jednak niewiele.
Cena energii w Finlandii: 0 zł/MWh
Brak elastyczności przejawia się jednak nie tylko bardzo wysokimi cenami. Podczas gdy o 21:00 Węgrzy zapłacą dziś niemal 3800 zł/MWh, Finowie (u nich będzie o godzinę później) zapłacą za prąd 0 zł/MWh. Żeby być bardziej precyzyjnym, cena wyniesie o 22:00 tamtejszego czasu minus 3 centy/MWh.
Czytaj także: 80% Polaków może zyskać zmieniając taryfę na prąd
W Finlandii, po wielu latach opóźnień, ruszył wreszcie kolejny blok elektrowni atomowej Olkiluoto. Dzięki niemu kraj pokrywa połowę swojego zapotrzebowania niemal bezemisyjną energią jądrową (4 GW). Kolejne 2 GW generują elektrownie wodne przepływowe, a blisko 1 GW elektrownie na biomasę pracujące głównie na potrzeby przemysłu, a więc także nieelastyczne cenowo (produkcja trwa bez względu na zapotrzebowania na cenę energii elektrycznej, która jest tam „odpadem” przy produkcji ciepła przemysłowego). Dziś wieczorem będzie w Finlandii dobrze wiać, co wygeneruje dodatkowe 2 GW mocy z turbin wiatrowych. Finowie, także leżący na uboczu Europy, mają co prawda połączenia podmorskie z Estonią i Szwecją, więc część tej energii mogą wyeksportować, ale to za mało, aby utrzymać wieczorne ceny powyżej zera.
Potrzebna elastyczność
Ceny energii w Europie mogą jeszcze bardziej wzrosnąć w wieczornych szczytach zapotrzebowania w czwartek i piątek, bo wysokie temperatury obejmą także Europę Środkową i Zachodnią, wliczając w to Francję i Niemcy.
Letnie wieczorne szczyty cenowe trwają stosunkowo krótko (2-4 godziny). Aby ograniczyć je w przyszłości, Europa potrzebuje większej elastyczności cenowej popytu i generacji oraz magazynów.
Czytaj także: Nowy plan energetyczny resortu klimatu: przyspieszony koniec węgla
Gdy południowcy wracają wieczorem do nagrzanych w ciągu dnia mieszkań, włączają klimatyzację bez względu na ceny prądu na giełdzie, bo w większości płacą jedną stawkę przez całą dobę. Klimatyzacja mogłaby schłodzić im mieszkanie przed ich przyjściem korzystając z bardzo taniej energii w ciągu dnia, ale wymagałoby to automatyki, która jest dziś rzadkością w europejskich domach.
Sytuacje poprawiłaby także większa elastyczność generacji energii. Wieczorne szczyty zapotrzebowania mogłyby być w znacznej mierze pokryte np. przez elektrownie na biogaz, gdyby te nie pracowały przez całą dobę z taką samą mocą, tylko magazynowały produkowany non-stop biometan w ciągu dnia i spalały go wieczorami w dwukrotnie większych silnikach. W Polsce żaden rząd do tej pory nie pochylił się nad takim rozwiązaniem, wymagającym relatywnie niewielkich nakładów finansowych, ale niewiele lepiej jest też we Francji czy w Niemczech, gdzie systemy wsparcia dodatkowo usztywniają produkcję energii z biogazowni.
Kolejnym elementem poprawiającym elastyczność, choć na razie najdroższym, są magazyny energii – zarówno w postaci elektrowni wodnych szczytowo-pompowych i przepływowych ze zbiornikami, jak i elektrochemicznych czy mechanicznych. Latem bez problemu mogą one obsługiwać kilkugodzinne szczyty produkcji prądu ze słońca i przenosić tę energię na wieczorny szczyt zapotrzebowania odbiorców. Ten segment rynku rozwija się dziś jednak najdynamiczniej w stosunku do dwóch pozostałych, co daje nadzieję na ograniczanie takich skoków cenowych w przyszłości.