Dzięki reformom struktury państwowych firm, politycznym decyzjom i pewnym regulacjom powstał mocno zdekoncentrowany, płynny rynek, który spełnia swoje podstawowe zadanie – dostarcza paliwa po konkurencyjnej cenie.
W 2017 r. niemal 70 proc. produkcji litewskich ciepłowni pochodziło z biomasy, w 2020 r. ma to być już 80 proc. Rozpowszechnienie biomasy to efekt wysokich niegdyś cen gazu. Gazprom przez lata nie miał wobec Litwy żadnych sentymentów i kraj ten płacił za rosyjski prawdopodobnie najwięcej w Europie. Stąd polityczna decyzja, żeby ograniczając zużycie drogiego gazu, promować biomasę jako źródło ciepła, a giełdowy rynek biomasy powstał jako metoda uzyskania optymalnej ceny paliwa.
Oczywiście uruchomieniu giełdy w 2012 r. musiały towarzyszyć odpowiednie regulacje. Główna zasada jest prosta. Ponieważ ceny ciepła sieciowego na Litwie podlegają regulacji, to ciepłownie, które sprzedają produkt po regulowanej cenie muszą kupić paliwo na giełdzie. Pakiet innych regulacji ułatwił budowę i przyłączanie do sieci ciepłowniczych nowych źródeł. Wreszcie, w ramach reformy struktur państwowych firm sprzed kilku lat, litewskim lasom państwowym odebrano prowadzenie aukcji na biomasę i przekazanie go niezależnemu operatorowi. Padło na Baltpool – giełdę energii, należącą do państwowych holdingów energetycznych, która w ramach tej reorganizacji przestała być giełdą energii, a stała się giełdą biomasy, a od niedawna także drewna użytkowego. Bo również handel tym surowcem Litwini zabrali swoim lasom państwowym.
Efekty? Od 2012 ceny biomasy spadły o ok. 40 proc., a ciepła sieciowego – przeciętnie o 30 proc. Udało się włączyć w rynek nawet niewielkich dostawców, a jednocześnie ograniczyć dominującą pozycję lasów, które na początku, razem z podmiotami z nimi powiązanymi, miały ponad połowę udziału – mówi nam prezes Baltpool Andrius Smaliukas. Zwraca też uwagę na jeszcze inny parametr. Otóż kiedyś różnice w cenach ciepła w różnych miejscach Litwy sięgały nawet 50 proc. W żaden sposób nie dawało się to wytłumaczyć jedynie kosztami transportu, potrzeba zwiększenia konkurencji była ewidentna – wskazuje Smaliukas. I podkreśla, że do dziś te regionalne różnice w cenach spadły trzykrotnie. A od początku działania obrót giełdy sięgnął już 200 mln euro.
Warunkiem koniecznym była jednak standaryzacja towaru. Na Litwie znacząca większość biomasy pochodzi z lasów. Standardową formą są zrębki, posegregowane na trzy grupy jakościowe, opisane szeregiem parametrów. W ten sposób wiadomo czym się handluje. Dla biomasy rolniczej proces ten jest znacznie trudniejszy, ale Litwini z Baltpool chcą zmierzyć się i z tym wyzwaniem. Choćby dlatego, że zaczęli ekspansję zagraniczną. Na litewskiej giełdzie działają dostawcy z Łotwy, ale Baltpool zaczął organizować już handel i w tym kraju i łotewski rynek ma już 30 uczestników. W planach jest także Finlandia, a w lutym 2018 r. Litwini pojawili się w Danii, gdzie ich platforma ma już kilku uczestników. O ile Łotwa i Finlandia to także głównie zrębki, ale w Danii rynek może oczekiwać handlu większą ilością produktami z rolnictwa – podkreśla prezes Baltpool.
Giełda działa na zasadzie typowej aukcji, w której kupujący wyznaczają swoja maksymalną cenę, a wygrywają najtańsze oferty sprzedających. Przy czym operator zanim dopuści nowego uczestnika do rynku, prześwietla go i przyznaje odpowiednią kategorię. Z kategorią tą wiąże się odpowiedni poziom zabezpieczeń, a w przypadku niewielkich dostawców – ograniczenia sprzedawanych wolumenów i długości kontraktów. Głównie po to, żeby niewielki dostawca nie mógł sprzedać ilości towaru, której nie będzie w stanie dostarczyć.
Kontrakty są tygodniowe, miesięczne, kwartalne oraz najdłuższe – półroczne w dwóch typach: na sezon grzewczy i poza nim. Wszystkie typy kontraktów są powiązane z fizyczną dostawą towaru, zatem Baltpool nie został objęty regulacjami MiFID II. Co ciekawe, system uwzględnia w pewnym zakresie położenie dostawcy i odbiorcy. Ponieważ w ostatecznej cenie transakcyjnej zawarte są koszty transportu, sprzedający może zastrzec, że nie interesują go oferty z odległości większej niż np. 50 km, bo nie chce ponosić za dużych wydatków na dowóz towaru.
Na takim rynku można już wdrażać pewne strategie zakupowe, chociaż, jak podkreślają nasi rozmówcy z Baltpool, niektórzy uczestnicy muszą się jeszcze sporo nauczyć. Dominują bowiem zakupy na ostatnią chwilę, tymczasem najlepsze ceny dostają ci, którzy zaczynają kupować już w czerwcu.
W ostatnich dwóch latam mieliśmy dobre przykłady prawidłowej reakcji rynku najkrótszych kontraktów tygodniowych – mówi Smaliukas. Poprzednia wiosna była ciepła, rynek był nasycony, ceny bardzo niskie w stosunku do długoterminowych kontraktów. W tym roku zima była ciężka i długa, niektórzy dostawcy czekali, aż ceny osiągną zadowalający ich poziom i wtedy rzucili towar na rynek. Kontrakty zostały zawarte, wszystko zadziałało jak trzeba – podkreśla prezes Baltpool. W ciągu pięciu lat od miejsca, gdzie na początku nikt nic nie wiedział przeszliśmy do całkowicie rynkowych mechanizmów wyznaczania cen – dodaje.
Litwa może być bardzo interesującym modelem dla Polski. W naszym kraju niestety nie udało się stworzyć transparentnego rynku biomasy- krajową biomasę leśną sprzedają przede wszystkim Lasy Państwowe. Przy czym praktycznie jedyną formą handlu są aukcje. Aukcje są doskonałą i transparentną formą handlu, ale z punktu widzenia kupujących mają jedną wadę- windują cenę. Tymczasem biomasa będzie pełniła coraz większą rolę w polskiej energetyce, a zwłaszcza w ciepłownictwie. Małe i średnie miasta mają dziś dylemat- czym zastąpić stare PRL-owskie kotły węglowe w ciepłowniach, tzw. WR, które po wejściu w życie unijnej dyrektywy MCP w 2025 r. trzeba będzie po prostu zastąpić gazem lub biomasą. Część miast robi to już teraz – np. Biała Podlaska. Warto się zastanowić czy nie stworzyć mechanizmu, który wymusi raczej obniżkę, a nie zwyżkę cen. Zainteresowana jest energetyka oraz Towarowa Giełda Energii, ale dotychczasowe próby zorganizowania parkietu dla biomasy nie dały rezultatu z powodu braku chęci współdziałania ze strony Lasów Państwowych oraz urzędników.