Spis treści
Europejski semestr to coroczna procedura, która ma pomagać w koordynacji najważniejszych polityk krajów UE – m.in. gospodarczej, fiskalnej, społecznej, a także transformacji energetycznej czy zrównoważonego rozwoju. Procedura ta jest stosowana od 2011 r. Wprowadzono ją po doświadczeniach kryzysu finansowego, który rozlał się po świecie w 2008 r., a jego skutki były bardzo bolesne dla unijnych gospodarek.
Przygotowywane przez Komisję Europejską sprawozdania, poza analizą kluczowych obszarów w poszczególnych państwach, służą również podsumowaniu programów polityki spójności oraz planów odbudowy. W przypadku tego ostatniego elementu na razie nie ma za bardzo czego podsumowywać, bo polskie KPO ledwo co zostało przez KE odblokowane.
Na podstawie przeprowadzonych analiz Komisja przedstawia propozycję zaleceń odnośnie najważniejszych wyzwań. My przyjrzeliśmy się bliżej temu, jak brukselscy urzędnicy ocenią Polskę w kontekście transformacji energetycznej.
Bruksela czeka na ambitniejszy KPEiK
– Polska poczyniła postępy w zielonej transformacji, ale potrzebne są dalsze działania dotyczące określenia polityk niezbędnych do osiągnięcia celu w zakresie wspólnego wysiłku redukcyjnego na rok 2030 – rozpoczyna swój wywód KE w energetycznej części sprawozdania.
Zwraca jednak uwagę, że we wstępnej wersji aktualizacji Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu (KPEiK), który do Brukseli trafił na przełomie lutego i marca tego roku, Polska nie nie określiła jeszcze swoich potrzeb i źródeł finansowania inwestycji, które pozwolą osiągnąć cele na 2030 r.
Zobacz więcej: Plan transformacji energetycznej Polski trafił do Brukseli
KE wskazała, że KPEiK czasami podaje jako źródło finansowania środki unijne, ale nie robi tego w sposób spójny i zbiorczy na poziomie całego dokumentu – również pod względem harmonogramu wydatkowania tych środków. Podobnie jest w przypadku wykorzystania środków prywatnych.
Z tego powodu unijni urzędnicy nie byli w stanie ocenić potencjalnych luk w finansowaniu planowanych działań. Stwierdzili też, że kompleksowe określenie potrzeb inwestycyjnych oraz źródeł ich finansowania jest kluczowe dla realizacji celów na rok 2030.
Jednocześnie KE oceniła, że przy obecnie planowanych politykach i działaniach Polska nie osiągnie swojego celu w zakresie wspólnego wysiłku redukcyjnego na rok 2030.
– Oczekuje się, że w 2022 r. emisja gazów cieplarnianych w Polsce z sektorów objętych wspólnym wysiłkiem redukcyjnym będzie o 4 proc. wyższa niż w 2005 r. Przyjmując obecną politykę, przewiduje się, że do 2030 r. Polska zmniejszy emisję w ramach wspólnego wysiłku redukcyjnego o 14 proc. w porównaniu z poziomem z 2005 r. – wskazała.
Według jej przewidywań, dodatkowe polityki zawarte w projekcie aktualizacji KPEiK zmniejszą emisje o 7 proc. w porównaniu z poziomem z 2005 r.
– To 11 punktów procentowych poniżej docelowego udziału Polski w zakresie wspólnego wysiłku redukcyjnego. Oznacza redukcję o 18 proc. w porównaniu z poziomem z 2005 r. Pokazuje to, jak ważne jest, aby Polska zaplanowała bardziej ambitne polityki i działania w ostatecznej aktualizacji KPEiK, który ma zostać przedstawiony do 30 czerwca 2024 r. – podkreśliła KE.
Emisje z transportu drogowego i budynków priorytetem
Jako obszar szczególnej troski wskazano emisje z transportu drogowego i budynków. W 2022 r. emisje z transportu drogowego były niemal dwukrotnie wyższe niż w 2005 r., a ich udział w emisjach objętych wspólnym wysiłkiem wzrósł z niespełna 20 proc. do ponad 34 proc. Natomiast emisje budynków zmniejszyły się o 15,2 proc. – znacznie poniżej unijnej średniej wynoszącej 27,6 proc.
– Opracowanie polityk i działań mających na celu ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w tych sektorach ma kluczowe znaczenie, jeśli Polska ma wypełnić lukę w ramach wspólnego wysiłku redukcyjnego na rok 2030. Biorąc pod uwagę nadchodzący system handlu uprawnieniami do emisji dla sektorów transportu drogowego i budownictwa, który ma zostać wprowadzony w 2027 r., szczególnie istotne wydają się działania skierowane do konsumentów wrażliwych – zaznaczyła KE.
Stwierdziła również, że polskie miasta należą do najbardziej zanieczyszczonych w Europie, czego przyczyną jest złej jakości węgiel spalany w przestarzałych kotłach, a także duże natężenie ruchu drogowego.
Kryzysowy remanent
W dalszej części dokumentu KE bardziej szczegółowo odnosi się do wydarzeń i perspektyw dotyczących poszczególnych obszarów związanych z energetyką i transformacją energetyczną. W sporej części bazują one na danych jeszcze za 2022 r. (np. stan wdrażania inteligentnych liczników), co zapewne wynika z wcześniejszego agregowania danych na potrzeby prac nad sprawozdaniem.
Dosyć dużą część zajmuje opis działań podjętych w celu ochrony gospodarstw domowych przez wzrostami cen energii elektrycznej, gazu oraz ogrzewania po agresji Rosji na Ukrainę.
– Wzrost rachunków za energię elektryczną dla gospodarstw domowych w drugiej połowie 2022 r. ograniczył się do niecałych 2 proc. rok do roku wobec średniej w UE wynoszącej prawie 20 proc. – podkreślono.
Dodano też, że większość bezpośredniego wsparcia kierowano w stronę gospodarstw domowych. Natomiast znacząco w minionych dwóch latach wzrosły koszty energii dla odbiorców przemysłowych, co wpływa na globalną konkurencyjność polskich firm energochłonnych.
Zobacz też: Polski przemysł lepiej zniósł kryzys energetyczny niż niemiecki
Niemniej odnosząc się do sytuacji konsumentów na rynku energii elektrycznej i gazu KE stwierdziła, że wzmacnianie ich pozycji postępuje powoli. Świadczyć ma o tym niski, 1-procentowy wskaźnik zmian dostawcy gazu w latach 2021-2022 (Orlen sfinalizował przejęcie PGNiG w lipcu 2022 r.). Z kolei średni termin 26 dni potrzebnych na zmianę dostawcy gazu był najdłuższy w UE.
– Bardziej pozytywna jest sytuacja w elektroenergetyce. Zgodnie z prawem procedury zmiany dostawcy są krótkie (16 dni), ale w praktyce są jeszcze krótsze. W 2022 r. inteligentne liczniki posiadało zaledwie 18,7 proc. gospodarstw domowych, czyli znacznie poniżej celu wynoszącego 80 proc. – wskazała KE.
Zobacz więcej: Mamy już 5 mln inteligentnych liczników
Komisja myśli, że elektrownia jądrowa będzie w Żarnowcu
Po lekturze części sprawozdania, który jest związany z energetyką konwencjonalną, na myśl może się nasuwać, że w wyniku polskiego chaosu informacyjnego również KE już trochę pogubiła się w tym, gdzie i kiedy ma powstać polska elektrownia jądrowa.
W dokumencie jako miejsce rozważanej budowy elektrowni o mocy 3 GW wskazano Żarnowiec (czyli miejsce niedokończonej inwestycji z czasów PRL), gdzie miałaby ona powstać do 2033 r. W rzeczywistości projekt o docelowej mocy 3,7 GW ma być realizowany na terenie sąsiedniej gminy Choczewo w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino.
W ciągu ostatnich dwóch miesięcy głównym aktorom politycznym udało się mniej więcej ustalić wspólną wersję, że uruchomienie pierwszego bloku jest obecnie planowane na 2035 r.
Gazowe bezpieczeństwo, węglowy nadmiar
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo gazowe KE chwali nas i wskazuje, że jego poziom jest wysoki dzięki strategicznym inwestycjom w infrastrukturę przesyłową oraz terminal LNG w Świnoujściu. Zwraca też uwagę na postępujące przygotowania do budowy pływającego terminala w Gdańsku,
Z drugiej strony podkreśla jednak, że całkowita pojemność magazynów gazu jest stosunkowo niewielka (3,8 mld m sześć.) w porównaniu z rocznym zużyciem (blisko 20 mld sześc. w 2022 r).
– Gaz odgrywa stosunkowo niewielką, ale rosnącą rolę w miksie energetycznym. Od 2016 r. łączna moc zainstalowana energetyki gazowej wzrosła w Polsce ponad trzykrotnie, osiągając 4 GW w 2023 r. Oczekuje się, że nowe bloki o mocy 1,4 GW zastąpią starą elektrownię węglową Dolna Odra w 2024 r. – wyliczają autorzy sprawozdania.
Przypominają też, że w Polska projekcie aktualizowanego KPEiK podtrzymała rok 2049 jako termin zakończenia wydobycia węgla. W dokumencie czytamy, że Polska będzie jedynym krajem UE, który podał tak odległą datę odejścia od węgla.
– Sektor ten jest w dużym stopniu uzależniony od dotacji publicznych i negatywnie wpływa na konkurencyjność i zrównoważony rozwój polskiej gospodarki. Dalej Bruksela pisze, że priorytetem powinno być przekwalifikowanie górników tak aby mogli znaleźć pracę w „zielonych” sektorach gospodarki.
Chociaż w 2023 r. nastąpił silny wzrost wytwarzania energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, co zmniejszyło udział węgla miksie energetycznym do rekordowo niskiego poziomu 61 proc., to jednak udział węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej w Polsce nadal jest najwyższy w UE – stwierdza KE.
Więcej zielonych mocy i wzmocnienie sieci
Komisja podkreśla, że fotowoltaika w Polsce nadal rośnie, ale już w wolniejszym tempie niż w minionych latach, osiągając w 2023 r. moc 15,8 GW (+30 proc. względem 2022 r.). Zwraca też uwagę, że planowana zmiana modelu rozliczania domowej fotowoltaiki wprowadza niepewność dla prosumentów.
Zobacz też: Ceny godzinowe dla prosumentów. Czy warto je wybrać?
KE odnotowała poluzowanie w 2023 r. zasad ustawy odległościowej dla elektrowni wiatrowych i osiągniecie przez sektor blisko 8 GW mocy zainstalowanej (+14 proc. rdr). Ocenia jednak, że procedury związane z wydawaniem pozwoleń administracyjnych wciąż stanowią istotną przeszkodę w rozwoju projektów.
Jako główne wąskie gardło rozwoju OZE unijni urzędnicy oczywiście wskazują na sieci elektroenergetyczne i akcentują potrzebę ich modernizacji i rozbudowy.
Zobacz więcej: Odmowy przyłączeń do sieci pobiły w 2023 roku absolutny rekord
Bruksela dostrzegła też wprowadzenie nowych przepisów dotyczących cable poolingu oraz linii bezpośrednich, które mają zwiększyć możliwość przyłączania nowych mocy odnawialnych, choć – co już wiadomo z praktyki – ich efekty są dosyć ograniczone.
Zobacz więcej: Jest megawat do produkcji czekolady. Czy będą gigawaty dla przemysłu ciężkiego?
Efektywność energetyczna do poprawki
– Polska w dalszym ciągu stoi przed poważnymi wyzwaniami w zakresie realizacji celów UE na rok 2030 dla efektywności energetycznej. W 2022 r., charakteryzującym się szczególnie wysokimi cenami energii, zużycie energii pierwotnej w Polsce było o 6,1 proc. wyższe niż w 2012 r., ale spadło o 5,3 proc. w porównaniu do 2021 r. Zużycie energii finalnej również spadło o 3,7 proc. w porównaniu do 2021 r., ale było o 12,3 proc. wyższe niż w 2012 r. – wyliczyła KE.
Dodała, że branżą, która wykazała największą redukcję, był przemysł (-7,1 proc.). Natomiast najgorsze wyniki osiągnął transport, który zwiększył końcowe zużycie energii o 2,7 proc.
Odnawialne ciepło wciąż zależne od biomasy
KE zaznaczyła, że w 2021 r. udział OZE w polskim ciepłownictwie i chłodnictwie wyniósł 22,7 proc., w czym główną zasługę miała biomasa. Z kolei wstępna wersja aktualizacji KPEiK w odniesieniu do tych sektorów jest „raczej mało ambitna” i wciąż wiąże się z uzależnieniem od biomasy jako głównego źródła ciepła odnawialnego.
Zobacz więcej: Jak uwolnić polskie ciepłownictwo od węgla, gazu i CO2?
– Dekarbonizacja ciepłownictwa jest poważnym wyzwaniem w Polsce. Aby spełnić coraz bardziej ambitne warunki dyrektywy w sprawie efektywności energetycznej, sektor będzie musiał dokonać znacznych inwestycji w nowe, czystsze, niekopalne źródła ciepła – czytamy w sprawozdaniu.
Z całym podsumowaniem europejskiego semestru dla Polski można zapoznać się na stronie Komisji Europejskiej.
Co zrobi polski rząd?
Odpowiedzią na wyzwania przedstawione w dokumencie KE ma być nowa wersja Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu, przygotowywana przez Ministerstwo Klimatu. Teoretycznie powinna być wysłana do 30 czerwca, ale jest mało prawdopodobne, aby tak się stało.
Jak twierdzą nasze źródła, w sprawie dokumentu nie ma zgody w łonie samego resortu klimatu. Odpowiedzialna za projekt KPEiK wiceminister Urszula Zielińska chce przedstawić jak najbardziej ambitny, „zielony” KPEiK, ze znacząco szybszym odejściem od węgla, ale także biomasy w ciepłownictwie. To ostatnie budzi jednak wątpliwości w resorcie – część urzędników obawia się, że projekt nie uwzględnia trudności w transformacji polskiego ciepłownictwa.
Z kolei przyspieszone odejście od węgla może wywołać spór w rządzie. Już wcześniejsza wersja z udziałem węgla w produkcji prądu na poziomie 28 proc. wywołała protesty górniczych związków zawodowych. Minister przemysłu Marzena Czarnecka uporczywie, acz nierealistycznie, podtrzymuje harmonogram odejścia od węgla obiecany przez poprzedni rząd, który wymagałby obecnie dopłat do górnictwa na poziomie 5-10 mld zł rocznie. W tym roku ma to być 7 mld zł.