Zakup kopalni „Brzeszcze” za 1 zł to zaledwie początek. Tauron będzie musiał w najbliższym czasie zainwestować w nią przynajmniej 250 mln zł, a najprawdopodobniej jeszcze szybciej zwrócić 80 mln zł pomocy publicznej. Jak zareaguje na to Komisja Europejska, która jeszcze w lutym twardo twierdziła, że każda kopalnia, która dostała pomoc publiczną, musi być zamknięta?
Po spektakularnej dymisji poprzedniego zarządu Tauronu wczorajszy komunikat spółki o uzgodnieniu warunków umowy przedwstępnej ze Spółką Restrukturyzacji Kopalń nie był niespodzianką. Cena wyniesie 1 zł. Brzeszcze zostaną kupione przez RSG, spółkę należącą w całości do Tauronu.
Transakcja ma się ziścić do 24 grudnia, po spełnieniu kilku warunków, m.in. zgody UOKiK, przeniesieniu koncesji na wydobycie węgla przez ministra środowiska oraz przekazaniu przez Kompanię Węglową 100 tys. ton węgla z liczących 600 tys. ton zwałów leżących w Brzeszczach (kopalnia poprzednio należała do Kompanii).
Od kiedy wiosną „Brzeszcze” zostały przekazane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń są utrzymywane z budżetu dzięki pomocy publicznej dla tej spółki. Według naszych informacji na tę kopalnię poszło ok. 80 mln zł.
Komunikat nic nie mówi o zwrocie tej pomocy, co było kluczowym warunkiem dla resortu skarbu. Poprzedni zarząd Tauronu nie chciał się od tego zobowiązać, bo przekazanie 80 mln zł do budżetu czyniło jego zdaniem całą transakcję bezsensowną.
Z kolei resort skarbu nalegał na zwrot bo tylko pod takim warunkiem kopalnia może dalej istnieć. Zaś jej istnienie za punkt honoru postawiła sobie premier Ewa Kopacz, bo obiecała to związkowcom. Z Brzeszcz wywodzi się przecież jej główna przeciwniczka polityczna, Beata Szydło….
Nowy zarząd zmienił jeszcze jeden warunek poprzedniego – zrezygnował z pozyskanie do RSG innych udziałowców. RSG będzie też ujęta w bilansie spółki – matki.
Tauron zostanie dokapitalizowany przez skarbu państwa kwotą 400 mln zł w akcjach spółek giełdowych. Ma to wspomóc potencjał inwestycyjny firmy. Kwota nie jest przypadkowa – ma zrekompensować spółce koszty związane z przejęciem upadającej kopalni.
Co na to wszystko powie Bruksela? Decyzja Rady UE 787/2010, która stanowi reguły pomocy publicznej dla górnictwa, nie przewiduje takiej procedury.
Jeszcze w lutym 2015 Komisja wysłała listę pytań do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Pisaliśmy o tym tutaj, ale musimy kolejny raz. Pytania są na tyle znaczące, że cytujemy je również w oryginale (tłumaczenie redakcji).
Pytanie nr 6 brzmiało:
„Please provide closure plans for the mines and mining units that are planned to close in abidance with the requirements of the Council Decision of 10.12.2010 on state aid to facilitate closure of uncompetitive coal mines 2010/787/ EU.
Prosimy o dostarczenie planów zamknięcia likwidowanych kopalń i ich części zgodnie z Decyzją Rady UE nr 787/ 2010.”
A pytanie nr 7:
„Please confirm that liquidated mines that will receive support under the above Council Decision will stop performing any mining (or other) activities?
Prosimy o potwierdzenie, że w/w kopalnie zaprzestaną wydobycia węgla i jakiejkolwiek innej aktywności.”
Nie wiadomo jakiej odpowiedzi udzielił UOKiK. Wiemy natomiast, m.in. z przekazanych dwa tygodnie temu portalowi WysokieNapiecie.pl informacji z Komisji Europejskiej, że Bruksela jest w stałym kontakcie z polskimi urzędnikami i chce rozmawiać.
Od lutego mogło się sporo zmienić, nasi urzędnicy kilkakrotnie spotkali się m.in. z wiceszefem dyrekcji ds. konkurencji Gertem Janem Koopmanem. Prawdopodobnie w końcu uzyskali od niego deklarację , że „Brzeszcze” nie będą musiały być zamknięte, jeśli pomoc zostanie zwrócona. Ale czy rząd ma coś na piśmie? Bardzo w to wątpimy.
Żeby „Brzeszcze” mogły funkcjonować, Tauron będzie musiał zainwestować w kopalnię przynajmniej 250 mln zł, chociaż w ocenie części analityków w dłuższym okresie ta kwota może być znacznie wyższa. Do tego dojdzie 80 mln zł zwrotu pomocy. Nie tylko nie ma gwarancji, że przy obecnych cenach węgla oraz nadpodaży surowca na rynku te pieniądze się zwrócą, ale jeszcze wystawia się na ryzyko, że za kilka miesięcy, gdy np. Gert Jan Koopman zapomni o swym przyrzeczeniu, bo nie będzie się lubił z następnym polskim rządem, lub np. zmieni pracę, Komisja nakaże zamknięcie kopalni.
Wychodzi na to, że ustna obietnica urzędnika unijnego średnio wysokiej rangi jest warta 300 mln zł.