Spis treści
Jest mało prawdopodobne, aby w ciągu najbliższych 10 lat eksport gazu przez Gazprom wrócił do poziomów sprzed wybuchu wojny w Ukrainie. Ma to wynikać z zewnętrznego raportu, zamówionego przez kierownictwo rosyjskiego koncernu, a ujawnionego w piątek przez „Financial Times”.
Z raportu wynika, że w ciągu najbliższych 10 lat sprzedaż w Europie będzie gdzieś pomiędzy 50 a 75 miliardów metrów sześciennych rocznie, czyli ledwo jednej trzeciej wolumenu, który Gazprom dostarczał w najlepszych latach. Kierunek chiński i nie jest żadnym zbawieniem, ponieważ ceny, jakie może tam osiągnąć Gazprom są znacznie niższe niż na lukratywnym rynku europejskim.
Poza tym prawdopodobnie nie da się tam uplasować więcej niż 80 mld m sześc. rocznie ze względu na ograniczenia infrastrukturalne. Rosja usiłuje np. dogadać się z Chińczykami w sprawie budowy drugiego gazociągu do Chin, ale nie wiadomo, czy rura będzie gotowa przed 2030 rokiem. Według informacji mediów zachodnich Chińczycy domagają się cen zbliżonych do wewnętrznych cen w Rosji, na co Rosjanie nie chcą przystać.
Ponieważ Gazprom nigdy nie miał technologii produkcji LNG, rola koncernu w światowym rynku gazu będzie już tylko maleć – konkludują autorzy raportu. Wskazują jednocześnie, że eksport dysponującego technologią skraplania Novateku będzie rosnąć.
W zeszłym roku Gazprom odnotował rekordową stratę, sięgającą 7 miliardów dolarów.
W drugiej połowie maja akcje Gazpromu zanotowały gwałtowny spadek – o 20%. Natomiast sama publikacja raportu, o dziwo, nie wywołała gwałtownej przeceny – kurs akcji spadł zaledwie o jeden rubel. Niewykluczone jednak, że ktoś kto „wyciekł” raport do FT, zagrał na innych instrumentach finansowych niż akcje.
Na Zachodzie pojawiły się opinie, że Rosjanie będą przerabiać nadwyżkę gazu na nawozy azotowe i w takiej formie odbiją sobie straty na handlu gazem. Nawozy z Rosji i Białorusi nie są objęte sankcjami, jednak to nie ta skala.
Eksport rosyjskich nawozów wzrósł o kilka proc. i według przedstawicieli branży sięgnął 38 mln ton (oficjalne statystyki są utajnione od 2022 r. w związku z sankcjami). Głównymi odbiorcami są kraje BRICS oraz USA.
Jednak z oczywistych względów przemysł chemiczny nie może wykorzystać olbrzymiej nadwyżki gazu, z którą Gazprom został po zamknięciu rynku UE.
Rosyjski gigant zarabia oczywiście na swojej drugiej nodze, czyli produkcji ropy.
JSW sięga do zaskórniaków
Zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej postanowił sięgnąć po zaskórniaki, odkładane od 2018 roku w specjalnym Funduszu Inwestycyjnym Zamkniętym (FIZ). Rada Nadzorcza musi jeszcze zatwierdzić plan, polegający na wypłacie z FIZ 200 milionów złotych, z opcją sięgnięcia po dalsze 1,3 miliarda jeszcze w tym roku. Na koniec maja, zgodnie z informacjami JSW, wartość aktywów w FIZ przekraczała 5,7 miliarda złotych.
Powód to kiepska sytuacja finansowa i konieczność utrzymania płynności finansowej. JSW wskazuje na niekorzystną koniunkturę na rynku stali i niższe wydobycie węgla koksującego, spowodowane m.in. pożarami ścian w kopalniach Pniówek i Budryk. JSW tu największy w Europie producent wykorzystywanego w hutnictwie węgla koksującego.
JSW sięgała już do FIZ w 2020 roku, spółka wypłaciła wtedy z funduszu 1,4 miliarda.
W 2022 roku JSW miała rekordowy zysk 7,6 miliarda złotych, ale w ubiegłym roku spadł on do niecałego miliarda, także z powodu obłożenia przez poprzedni rząd spółki tak zwaną składką solidarnościową, czyli dodatkowym podatkiem, który wyniósł 1,6 miliarda złotych.
Przyszły francuski atom już drożeje
Na początku tygodnia francuski EDF dostał urzędowe zezwolenie na rozpoczęcie pierwszych prac przy nowych reaktorach elektrowni Penly. Zezwolenie obejmuje karczowanie, odkrzaczanie, zmianę profilu terenu itd. Prace mają potrać 3,5 roku. To symboliczny początek nowego francuskiego programu jądrowego, obejmującego budowę sześciu reaktorów EPR 2. W Penly mają stanąć dwa pierwsze.
Tymczasem, choć pierwszy krzak nie został jeszcze wycięty, to cała impreza już zdrożała. Według francuskim mediów, jeśli na początku 2022 roku program ten rząd oceniał na 52 miliardy euro, to dziś jest to już ponad 67 miliardów, czyli o prawie 30% więcej.
Nic dziwnego, że minister gospodarki Bruno Le Maire wyjątkowo ostrożnie podchodził do tematu w czasie przesłuchania w Senacie. To gigantyczne przedsięwzięcie i niech EDF najpierw udowodni, że jest w stanie udźwignąć budowę sześciu bloków, bez większych opóźnień i przestrzeleń kosztów, to będziemy myśleć co dale – stwierdził. Zgodnie z oficjalnym programem, po sześciu pierwszych EPR 2 Francuzi mieliby zbudować jeszcze osiem. Realnie patrząc, sześć wydaje się w zasięgu francuskiego przemysłu – ocenił minister.
Dla przypomnienia, latem powinien w końcu ruszyć pierwszy EPR we Francji – w bloku Flamanville 3. Budowa opóźniła się o 12 lat, a koszt, zamiast 3,3 miliarda euro przekroczył 13 miliardów.
Komisja zgadza się na kontrakty różnicowe dla włoskich OZE
Komisja Europejska notyfikowała włoski schemat wsparcia dla energii elektrycznej z nowych instalacji OZE, których ma być w sumie prawie 4.6 GW. Schemat polega na dwustronnych kontraktach różnicowych, a zgodna obejmuje cały wachlarz technologii, uważanych jednocześnie za innowacyjne i jeszcze mało dojrzałe: geotermię, pływający offshore, pływające farmy słoneczne, instalacje wykorzystujące energię pływów i fal, ale też biogaz i biomasę.
Cena referencyjna będzie wyznaczana na podstawie cen godzinowych w strefie handlowej, w której dana instalacja się znajduje. Stref tych Włochy mają aż sześć: cztery na półwyspie Apenińskim i oddzielne dla Sycylii i Sardynii.