Spis treści
Na czele resortu aktywów państwowych w miejsce Borysa Budki stanął Jakub Jaworowski, absolwent SGH i UW. – Ciągle młody polityk i fachowiec, ekspert, chociaż mieliśmy okazję już współpracować kilkanaście lat temu – tak Donald Tusk przedstawił go podczas konferencji poświęconej.
Jaworowski w latach 2014-2015 był podsekretarzem i sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów oraz sekretarzem Rady Gospodarczej przy Premierze i Pełnomocnikiem Premiera do spraw Koordynacji Oceny Skutków Regulacji.
Po przegranych przez PO wyborach w 2015 r. pracował w firmach doradczych, co ciekawe, w Dubaju. Tam też spędził ostatnie lata, pracując w fundacji byłego brytyjskiego premiera Tony Blaira, zajmującej się polityką rozwojową.
W rządzie powinno pracować możliwie dużo ludzi, którzy nie są dedykowani wyłącznie polityce, ale których dorobek, także aspiracje, wykształcenie, dotychczasowa aktywność będzie sprzyjała bez wątpienia merytoryczności decyzji, które będą zapadały – mówił premier Tusk i dodał, że zależy mu, aby spółki Skarbu Państwa, szczególnie te o strategicznym znaczeniu, prowadziły wspólnie z rządem przemyślaną strategię na rzecz polskiej gospodarki.
Najważniejszym wyzwaniem dla ministra Jaworowskiego będzie oczywiście energetyka węglowa i górnictwo, którą zresztą zna. W 2014 r. już raz zderzył się z realiami politycznymi naszego kraju. Wysłany przez ówczesną premier Ewę Kopacz do negocjacji z górniczymi związkowcami, nie dał się im zakrzyczeć i osadził ich apelem: „Przestańcie pajacować”. Urażeni związkowcy wyszli z sali i zażądali spotkania z panią premier.
A Ewa Kopacz potulnie zgodziła się na większość ich żądań, m.in. bezsensowne z ekonomicznego punktu widzenia kupno kopalni Brzeszcze przez Tauron. W tym celu trzeba było wymienić zarząd Tauronu na ludzi o gumowym kręgosłupie.
Jaworowski rozumie więc specyfikę polskiego górnictwa i na pewno nie da sobie wciskać „kitów”, którymi przez lada mydlili oczy politykom górniczy związkowcy.
Pytanie jak ułożą się jego relacje z minister przemysłu Marzeną Czarnecką, która jest człowiekiem Borysa Budki. Związkowcom minister przemysłu obiecywała bardzo wiele, m.in. dotrzymanie terminu zamykania kopalń w 2049 r. Jeśli priorytetem dla premiera będzie rozwiązanie problemu górnictwa i energetyki to można oczekiwać radykalnej zmiany polityki, jeśli zaś rząd postawi na dalsze ugłaskiwanie związkowców żeby powstrzymać ich od protestów, to będziemy mieli to, co mamy.
Wydzielenie aktywów węglowych kiedyś nastąpi
Tymczasem na froncie wydzielenia aktywów węglowych znowu pojawiły się działania werbalne. – Skarb Państwa jest zainteresowany wydzieleniem aktywów węglowych z grup energetycznych – ogłosiła minister przemysłu Marzena Czarnecka. Minister, znana z wypowiedzi, które błyskawicznie stają się pożywką do różnych spekulacji, wyjaśniła od razu, że w tym zainteresowaniu chodzi o przejęcie tych aktywów przez państwo, ale „musi być to kompatybilne z dostawami węgla z polskich kopalń”.
Rządowe plany wobec pomysłu NABE chcieli poznać posłowie z sejmowej podkomisji ds. infrastruktury krytycznej, górnictwa i energetyki, ale nie dowiedzieli się niczego konkretnego. Na posiedzeniu podkomisji nie pojawił się nikt w randze wiceministra, byli tylko dyrektorzy z MP i MAP. Za to wiceminister aktywów Robert Kropiwnicki przysłał pismo, w którym napisał, że w MAP „trwają prace nad optymalnym modelem przedmiotowego wydzielenie” i że „kluczowy jest proces zmian kadrowych w radach nadzorczych oraz zarządach spółek energetycznych”. A na jakiekolwiek informacje posłowie mogą liczyć w drugiej połowie roku – napisał też Kropiwnicki. Co prawdopodobnie oznacza, że żadnego pomysłu na jakieś neo-NABE nie ma. A tymczasem wymienione już zarządy spółek coraz głośniej domagają się szybkiego zdjęcia z nich „węglowego garbu”, ostrzegając, że w przeciwnym wypadku stracą źródła finansowania w bankach.
Karuzela atomowych terminów
Kolejne wywołane przez minister Czarnecką zamieszanie wybuchło wokół harmonogramu rządowego programu jądrowego. Minister stwierdziła bowiem, że pierwsza elektrownia będzie gotowa w 2039 r., a może i w 2040 r. Co od razu sprowokowało lawinę spekulacji o opóźnieniach, bo przecież oficjalny harmonogram mówi o pierwszym bloku działającym w 2033 roku.
Przypomnijmy zatem, że elektrownia ma się składać z 3 bloków, uruchamianych co 2 lata, czyli teoretycznie w 2033, 2035 i 2037 roku, skąd do 2039 (a minister mówiła o „elektrowni”, a nie bloku) już nie tak daleko. Dwa lata w atomie to tyle co nic, a praktyka uczy, że w zasadzie do ostatniego momentu nie ma co się przywiązywać do jakichkolwiek terminów. Dobrym przykładem jest tu blok numer 3 we francuskiej elektrowni Flamanville. Francuski dozór jądrowy ASN wydał właśnie odpowiednie zgody i EDF zaczął ładować po raz pierwszy paliwo do pierwszego we Francji reaktora EPR. Teoretycznie blok ma zostać podłączony do sieci latem tego roku, 12 lat po pierwotnym terminie!
Kosztów całej inwestycji już chyba nikt nie liczy, według ostatnich szacunków przekroczyły 13 miliardów euro. Wychodzi po 8 milionów euro za megawat mocy zainstalowanej.
URE: rynek energii elektrycznej się dekoncentruje
Stopień koncentracji na hurtowym rynku energii elektrycznej w 2023 roku spadł, wielcy producenci stracili na nim udziały na rzecz małych wytwórców z OZE – stwierdza Prezes URE w raporcie z działalności za zeszły rok wskazuje. I tak udział PGE w produkcji prądu spadł do 37,4 z 40,7% rok wcześniej, a Enei do 14 z 16,1%. Z wielkich zyskał tylko Orlen, którego udział wzrósł z 9,3 do 10%. Natomiast grupa określana jako „mali wytwórcy” zwiększyła swój udział w wytwarzaniu z 20,8 do 26,8%. Według regulatora, wskaźnik koncentracji liczony dla energii wprowadzonej do sieci zmalał na tyle, że stopień koncentracji na rynku wytwarzania zmienił się z wysokiej na średnią.
Odwrotne, choć nie tak wyraźne zmiany zachodzą za to na rynku gazu. Tam udział podmiotów z Grupy Orlen w sprzedaży gazu do odbiorców końcowych wyniósł 90,4% dla gazu wysokometanowego. Rok wcześniej 88,7% i taki trend rosnący utrzymuje się od kilku lat. O stopniu monopolizacji rynku gazu przez Orlen (a dawniej PGNiG) jasno świadczy wyliczona przez regulatora wartość wskaźnika Herfindahla-Hirschmana (HHI). W zeszłym roku wyniosła 9528 według liczby odbiorców i 7525 według wolumenu sprzedanego gazu. W metodyce HHI przyjmuje się, że wskaźnik powyżej 5000 to już koncentracja bardzo wysoka.
Zmiana warty na TGE
Towarowa Giełda Energii będzie miała nowy zarząd. Nadzwyczajne walne należącej do warszawskiej giełdy TGE wybrał na nowego szefa dotychczasowego wiceprezesa ds. operacyjnych Piotra Listwonia. Na stanowisko wiceprezesa pozostanie na kolejną kadencję Jarosław Ziębiec, a do zarządu dołączy – jeśli dostanie zgodę KNF – Mariusz Buraczyński.
Dotychczasowy prezes Piotr Zawistowski będzie pełnił funkcję do czasu przyjęcia przez walne TGE sprawozdania finansowego za 2023 r. Z naszych informacji wynika, że nastąpi to prawdopodobnie pod koniec czerwca. Zawistowski ma jednak pozostać w orbicie giełdy energii, TGE planuje bowiem dalszą współpracę z byłym już prezesem w – jak to określono – innej formule.