Warszawa, 10.10.2017 (ISBnews/ Superfund TFI) – Chociaż poniedziałkowa sesja na rynku ropy naftowej zakończyła się delikatnymi wzrostami notowań tego surowca, to inwestorzy cały czas pozostają pod wrażeniem piątkowego gwałtownego spadku cen ropy, który dotknął zarówno ropę gatunku Brent w Europie, jak i ropę typu WTI w Stanach Zjednoczonych. Ubiegłotygodniowe tąpnięcie notowań ropy naftowej pokazało, że inwestorzy potrzebują dodatkowych bodźców, by wierzyć w dalsze jej wzrosty.
Taki scenariusz podzielają także kluczowe postaci na rynku ropy oraz wspierają go dane. Jakiś czas temu Międzynarodowa Agencja Energetyczna podała, że oczekuje znaczącego spadku globalnych zapasów ropy naftowej w 2017 roku, jednak ta tendencja może się odwrócić już w 2018 roku. W podobnym tonie wypowiedział się Sekretarz Generalny OPEC, Mohammad Barkindo. Powiedział on na branżowej konferencji, że o ile w tym roku zapasy ropy naftowej spadły za sprawą porozumienia naftowego OPEC i niektórych krajów non-OPEC, to w przyszłym roku najprawdopodobniej konieczne będą „nadzwyczajne środki”, by światowy rynek ropy naftowej utrzymał względną równowagę. Co więcej, Barkindo wezwał publicznie amerykańskich producentów ropy naftowej do tego, by wsparli oni OPEC swoimi działaniami.
Na razie odpowiedzi na to wezwanie nie było – i możliwe, że przejdzie ona Amerykanom mimo uszu, gdyż wydaje się mało prawdopodobne, by Stany Zjednoczone rozważały dołączenie do naftowego porozumienia. W kraju tym rynek ropy naftowej opiera się o licznych prywatnych producentach, którzy w swoich działaniach biznesowych kierują się rentownością wydobycia i chętnie korzystają z pojawiających się możliwości eksportowych. Tymczasem w krajach OPEC i non-OPEC, które podpisały porozumienie, często dominuje jeden duży państwowy podmiot, którego działania łatwiej kontrolować z poziomu władz danego kraju.
Paweł Grubiak – prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI
(ISBnews/ Superfund TFI)