Sektor ubezpieczeniowy może stworzyć instrumenty wspierające transformację energetyczną w Polsce, a poprawa konkurencyjności polskiej gospodarki może nastąpić poprzez wzrost inwestycji, uważa główny ekonomista Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń (PZU) Dawid Pachucki.
"Wszyscy pamiętamy wnioski z raportu Mario Draghiego dotyczące konkurencyjności europejskiej gospodarki. To jest obszerny raport; to, co przebiło się do opinii publicznej, to jest informacja – jakie dodatkowe inwestycje i w jakiej skali są potrzebne w UE, by konkurencyjność tej gospodarki utrzymywać. Mówimy o bardzo wysokich kwotach rzędu 750 – 800 mld euro rocznie dodatkowych inwestycji – tj. ok. 4,5% unijnego PKB. Koszty polskiej transformacji energetycznej w 2026-2040 szacowane są na 2,2 bln zł. Te liczby pokazują szanse dla sektora bankowego i ubezpieczeniowego do działania. To jest nasza rola, by pomóc ogromne koszty transformacji sfinansować. Wydaje mi się, że jest do tego przestrzeń w sektorze bankowym i ubezpieczeniowym, by zmobilizować się i pomóc sfinansować transformację gospodarki, by stała się bardziej innowacyjna. Rola sektora ubezpieczeniowego jest tutaj ogromna" – powiedział Pachucki podczas "Banking & Insurance Forum".
Dodał, że sektor ubezpieczeniowy jest często traktowany jako sektor wypłacający odszkodowania.
"Nie zapominajmy o ogromnej roli tego sektora w stworzeniu instrumentów do podejmowania racjonalnego ryzyka w aktywności gospodarczej, ryzyka innowacji, które procentuje wzrostem gospodarczym" – podkreślił Pachucki.
Główny ekonomista, przedstawiając globalne perspektywy makroekonomiczne uwypuklił problem postępującej deglobalizacji, która spowoduje fragmentację w światowym handlu oraz w konsekwencji silne spowolni wzrost światowego handlu.
"W światowym handlu silnie postępuje deglobalizacja. Z jednej strony, już od kilku lat światowy handel mocno zwalnia. Widać, że średnie tempo wzrostu w światowym handlu ma mocno zwolnić – już zwalnia. Co więcej, udział w światowym handlu w produkcji sprzedanej przemysłu również mocno wyhamowuje. Stąd obawy o deglobalizację dziejącą się na naszych oczach, co może być dla gospodarki światowej kosztowne" – powiedział Pachucki.
Wskazał, że dodatkowo społeczeństwa największych gospodarek świata starzeją się i są dość mocno zadłużone – zwłaszcza jeśli chodzi o sektor finansów publicznych. Dodał, że przywoływana jest jako przykład tych niekorzystnych tendencji Japonia, ale – jak wskazał – "zapominamy, że Japonia starzała się w okresie, gdy światowy handel mocno przyspieszał, gdy postępowała globalizacja światowego handlu".
"Teraz największe gospodarki będą starzeć się w trochę innych warunkach. Światowy handel ma mocno spowolnić, silnie postępuje deglobalizacja i utrwalają się czynniki, których konsekwencją będzie fragmentacja światowego handlu – to może być bardzo inflacyjne. Te wszystkie czynniki sprawiają, że potrzebujemy bardzo wysokich inwestycji, by utrzymać konkurencyjność naszych gospodarek" – powiedział Pachucki.
Podkreślił, że deglobalizacja to ryzyko dla inflacji w średnim okresie, która może przyspieszyć i nie będzie powrotu do trendu przed pandemią na świecie – tj. trendu dezinflacyjnego.
"W przyszłym roku mamy zmierzać w kierunku celów inflacyjnych głównych banków centralnych. Inflacja tych w krajach, gdzie była wysoka ma zwolnić. Spowolnienie inflacji sprawia, że powszechne jest oczekiwanie kontynuacji przez banki centralne już rozpoczęte działanie w kierunku luzowania polityki monetarnej. Generalnie rynek finansowy i jego oczekiwania pokazują, że stopy procentowe jeszcze w tym roku, ale też i w przyszłym mają spadać. Nieco podobnie ma być też w Polsce. O ile jest zgoda wśród analityków, że inflacja w najbliższym okresie będzie spadać, to w literaturze ekonomicznej pojawiają się pytania, czy to będzie trend długookresowy. Co więcej, część analityków zaczyna formułować obawy, że o ile inflacja w krótkim okresie mocno zwolni, to w średnim okresie może przyspieszyć i nie wrócimy do takiego trendu, jaki mieliśmy przed pandemią – tj. trendu dezinflacyjnego" – ocenił Pachucki.
Zwrócił ponadto uwagę, że w ostatnich latach silnie wzrosły bariery w handlu światowym.
"Bariery są bardzo duże, pojawiają się pytania, czy wzrost tych barier i spowolnienie światowego handlu nie spowoduje, że w średnim i dłuższym okresie ta inflacja zacznie przyspieszać. Wydaje mi się, że obawy o przyspieszenie inflacji w długim okresie są potwierdzane w oczekiwaniach, które formułują członkowie Komitetu Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej co do długookresowych stóp procentowych" – powiedział główny ekonomista.
"Przez wiele lat przyzwyczailiśmy się, że długookresowe stopy procentowe będą niskie i rzeczywiście na kilka lat przed pandemią oczekiwania co do długookresowej stopy procentowej w Stanach Zjednoczonych ustabilizowały się mniej więcej na poziomie ok. 2,5%. Ale w ostatnich miesiącach członkowie Komitetu Banku Rezerwy Federalnej Komitetu Otwartego Rynku te oczekiwania dosyć mocno podnieśli. Długookresowa stopa procentowa oczekiwana przez bankierów centralnych Rezerwy federalnej wzrosła do 2,9% – czyli wyraźnie powyżej 2,5%" – podsumował Pachucki.
(ISBnews)