Spis treści
Jeszcze 2-3 lata temu w przetargach na sprzedaż energii do samorządów i grup zakupowych ustawiały się kolejki oferentów, a więksi odbiorcy biznesowi mogli dyktować nietypowe warunki zakupu czy płatności. Po rynku odbiorców nie ma już dziś śladu. Warunki dyktują dziś spółki energetyczne i warto wiedzieć co można dziś „wywalczyć” wertując oferty jakie trafiają do klientów (bo na stronach internetowych oczywiście ich nie znajdziemy).
Więksi odbiorcy zrezygnowali ze stałych cen
Przede wszystkim zmienił się sam sposób wyznaczania ceny zakupu. Rzadkością są już stałe ceny na rok, dwa czy trzy lata do przodu. − W tej chwili oferty ze stałą ceną to już produkt dla gospodarstw domowych i małych firm, zużywających do 1 GWh energii elektrycznej rocznie. Oferty dla większych odbiorców bazują głównie na cenach indeksowanych do giełdy lub możliwościach zakupu w transzach, we wskazanych przez klientów momentach. Do tych cen sprzedawcy energii doliczają koszty profilu odbiorcy, kolorowe certyfikaty, gwarancje pochodzenia (jeżeli klient ich wymaga), akcyzę, koszty kredytowania i swoją marżę – tłumaczy w rozmowie z WysokieNapiecie.pl Mateusz Brandt z Instytutu Doradztwa Energetycznego.
Oferty sprzedawców różniły się 10-krotnie
− Jeszcze rok temu, w szczycie kryzysu energetycznego, oferty ze stałą ceną na ten rok opiewały na 3500 zł/MWh (3,50 zł/kWh). Zrobiliśmy wtedy dla naszego klienta przetarg na zakupy transzowe na giełdzie, w którym sprzedawcy rywalizowali jak najniższymi kosztami dodatkowymi obsługi tego kontraktu (akcyzy, kolorowych certyfikatów, kosztu profilu itd.). Najtańsza oferta opiewała na 70 zł/MWh, a najdroższa na 700 zł/MWh. W tej chwili koszty dodatków wahają się od niewiele ponad 60 zł do blisko 200 zł/MWh – wylicza Brandt.
Koszt samej energii elektrycznej na pierwszy kwartał 2024 roku to obecnie, po znaczącej przecenie z 3 października 2023 roku, ponad 610 zł/MWh, a drugi kwartał można zakontraktować po 580 zł/MWh. Jeszcze taniej, bo niewiele powyżej 450 zł/MWh, kupić dziś można kontrakty na dwa ostatnie miesiące tego roku. Klienci, którzy rok temu zakontraktowali zakupy transzowe z kosztami dodatkowymi po 70 zł, mogą zapłacić za energię zużywaną w grudniu zaledwie 520 zł netto plus koszty dystrybucji. Jednak ryzyko tej ceny musieli wziąć na siebie i samemu (zwykle po konsultacjach czy sugestiach doradcy od zakupów energii) zdecydować kiedy zamówią dostawy energii na grudzień.
Zakupy transzowe energii zyskały na popularności
Jak tłumaczy Mateusz Brandt, odbiorcy energii zwykle mogą dziś wybierać wśród trzech sposobów transowych zakupów energii 1) terminowych, gdzie odbiorcy sami decydują kiedy (przy jakiej cenie) zapewnić sobie dostawy energii na konkretny miesiąc, kwartał czy rok, 2) procentowych, gdzie odbiorcy kontraktują energię w równych paczkach (np. 10% czy 20% swojego rocznego zapotrzebowania) albo 3) megawatowych, gdzie odbiorcy sami dobierają kontrakty tak, aby jak najlepiej pokryć swój roczny, tygodniowy i dobowy profil zapotrzebowania, w zamian mogąc liczyć na niskie koszty profilu.
− To na jaki model się zdecydujemy zależy oczywiście od tego jakie znaczenie mają koszty energii elektrycznej w całkowitych kosztach naszej działalności i jakie to są łączne koszty. Przy większym zużyciu, czyli wysokich kosztach, warto na poważnie zająć się analizą rynku i dobierać zakupy odpowiednio do naszych potrzeb. Jednak w tej chwili nawet decydując się na zakupy transzowe i od razu, tego samego dnia, kupując energię na cały rok z góry, można zaoszczędzić nawet po 10-20 zł/MWh w stosunku do identycznej oferty tego samego sprzedawcy, ale z ceną gwarantowaną na cały rok – zwraca uwagę nasz rozmówca.
Uwaga na kruczki w umowach
Jak dodaje, na rynku jest dziś ok. 30 aktywnych sprzedawców energii dla odbiorców biznesowych i samorządowych. Różnice miedzy ich ofertami potrafią więc być istotne zarówno w obszarze ceny, jak i zasad rozliczania, na które odbiorcy sami często nie zwracają uwagi. – Na rynku pojawiają się na przykład oferty na sprzedaż transzową energii przez 4 lata do przodu, ale z bardzo wysokimi kosztami dodatkowymi, sięgającymi nawet 180 zł/MWh, podczas gdy zwykle te koszty można dziś zmieścić w okolicach 60 zł/MWh i mogą one jeszcze spadać, wraz ze spadkiem kosztów certyfikatów – mówi nasz rozmówca.
− Mamy też propozycje umów, zgodnie z którymi klienci mogą kupić transzę energię pod warunkiem, że na danej sesji giełdowej doszło przynajmniej do pięciu transakcji. Często niższe ceny na rynku pojawiają się w momencie, gdy transakcji jest mniej. Klient może więc stracić takie okazje – wylicza ekspert, dodając, że sposób w jaki w umowie uwzględniane są koszty kolorowych certyfikatów czy akcyzy także są istotne, bo zdarzały się już sytuacje, w których sprzedawcy energii nie chcieli obniżyć ceny pomimo, że obowiązek zakupu zielonych certyfikatów zmalał za sprawą rozporządzenia. – Ostatecznie w toku dyskusji ze sprzedawcą udało się uzyskać obniżkę ceny, ale wymagało to długiego przerzucania się argumentami – wspomina ekspert.
„Patologiczna oferta”
− Trzeba też uważać na oferty indeksowane do „rynku”, które w rzeczywistości odnoszą się do cen na Rynku Bilansującym, a to – moim zdaniem – wręcz patologiczna oferta spółki energetycznej, bo to z założenia „rynek” techniczny, na którym rozliczana powinna być jedynie niezbilansowana energia w danym momencie. Nie powinien się tam przenosić handel. Zwłaszcza, że zasady kształtowania cen na Rynku Bilansującym zależą w znacznej mierze od przepisów, które będą się zmieniać – tłumaczy Brandt.
Golenie małych odbiorców
Na ceny zakupu energii elektrycznej na 2024 rok spojrzeć powinni jednak nie tylko odbiorcy biznesowi zużywający po setki czy tysiące megawatogodzin rocznie, ale też znacznie mniejsi, którzy nie mogą być pewni „zamrożenia” cen w przyszłym roku, a tradycyjnie są „goleni” przez sprzedawców energii najmocniej. – W tej grupie odbiorców marże sprzedawców potrafią sięgać dziś 200 zł/MWh, podczas gdy do tej pory nie do pomyślenia były w tym segmencie marże powyżej 50 zł/MWh. Drobni odbiorcy biznesowi na pewno powinni przyjrzeć się swoim rachunkom i rozejrzeć za konkurencyjnymi ofertami – przekonuje Mateusz Brandt.
Od stycznia do dziś kontrakt na dostawę energii elektrycznej w całym 2024 roku potaniał o 38,5%, z 1029 zł do 632 zł/MWh. Od dwóch miesięcy utrzymuje się już jednak na niemal niezmienionym poziomie. Dziś jego kluczowymi poziomami oporu są czynniki fundamentalne − koszty emisji dwutlenku węgla (80 euro/t CO2, co przekłada się na blisko 360 zł/MWh) i zakupu samego paliwa (134 dol. za tonę węgla kamiennego w portach ARA, co przekłada się na blisko 300 zł/MWh).
Czytaj także: Co dalej z cenami prądu?