Warszawa, 06.02.2018 (ISBnews/ Superfund TFI) – Po fatalnym początku tygodnia na amerykańskiej Wall Street i po poniedziałkowych spadkach notowań „czarnego złota”, we wtorkowy poranek ceny ropy rosną. Kontrakty na Brent na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie kosztują ok. 67,20 dolarów za baryłkę, z kolei za kontrakty na baryłkę West Texas Intermediate na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku trzeba zapłacić 63,90 dolarów.
Amerykańskie indeksy giełdowe zakończyły poniedziałkową sesję znaczną przeceną akcji. Jeden z głównych indeksów nowojorskiej giełdy – Dow Jones Industrial – zanotował największą stratę punktów w historii. Zaniepokojenie skalą przeceny na Wall Street wyraził nawet Biały Dom. Na spadki w Stanach Zjednoczonych jednoznacznie zareagowały giełdy azjatyckie. Nic dziwnego, że słabe nastroje udzieliły się także inwestującym w surowce, choć we wtorek z rana obserwować możemy odreagowanie spadków na kontraktach na ropę.
Notowania ropy naftowej w dół ciągnęły także informacje odnośnie liczby odwiertów z łupków w USA. Ta wzrosła do najwyższego poziomu od 6 miesięcy – z danych firmy Baker Hughes liczba wiertni wynosi już 765 i jest najwyższa od początku sierpnia ubiegłego roku. To może sygnalizować, że produkcja ropy za oceanem będzie rosła, a już teraz wynosi ponad 10 mln baryłek dziennie – najwyżej od ponad 40 lat.
Co więcej, z danych, które w ubiegłym tygodniu opublikował amerykański Departament Energii wynika, że – po 10 kolejnych tygodniach spadków zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych – tamtejsze rezerwy wzrosły o ponad 6 mln baryłek do ponad 418 mln baryłek.
Paweł Grubiak – prezes zarządu, Doradca Inwestycyjny w Superfund TFI
(ISBnews/ Superfund TFI)