Spis treści
Nowa wersja projektu nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych – wyczekiwanej z utęsknieniem przez branżę energetyki odnawialnej – została w środę przekazana do rozpatrzenia przez Komisję Prawniczą.
Wcześniej – w poniedziałek – projekt został przyjęty przez Stały Komitet Rady Ministrów (SKRM). Prace nad nowelizacją trwają już od ponad roku, a ostatnio w końcu przyspieszyły po tym, jak projekt został przejęty od Ministerstwa Rozwoju przez resort klimatu.
Siecie przesyłowe i ochrona przyrody
W środowym piśmie Ireneusza Zyski, wiceministra klimatu i środowiska do szefa Rządowego Centrum Legislacji czytamy, że projekt został zmodyfikowany w oparciu o przyjęte uwagi zgłoszone na etapie rozpatrywania przez SKRM.
– Zgodnie z ustaleniami podjętymi na Stałym Komitecie Rady Ministrów, w zakresie uwag zgłaszanych przez Pełnomocnika Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej (Piotr Naimski – red.), w dniach 13-14 czerwca w trybie roboczym wypracowano ustalenia, zgodnie z którymi propozycje Pełnomocnika zostały uwzględnione w projekcie – wskazał Zyska.
– W toku ustaleń modyfikacji uległo jedynie zgłaszane na SKRM przez Pełnomocnika brzmienie przepisu przejściowego dotyczącego przepisów stosowanych do wszczętych i niezakończonych postępowań o wydanie pozwolenia na budowę dla elektrowni wiatrowych – przesądzono mianowicie, że w takich przypadkach nie będą stosowane regulacje nakazujące uwzględniać odległość elektrowni wiatrowej od sieci (dodawany art. 4a) – dodał.
Chodzi o infrastrukturę należącą do Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Piotr Naimski chciał, aby w przepisach uwzględnić normy, zgodnie z którymi turbiny wiatrowe będą lokalizowane w odległości równej lub większej od dwukrotności całkowitej wysokości turbiny wiatrowej lub trzykrotności średnicy wirnika, jeżeli odległość ta będzie większa.
Projekt zawiera również restrykcje dla elektrowni wiatrowych, związane z obecnością form ochrony przyrody. Poprzednia wersja projektu, nad którym pracowało jeszcze ministerstwo rozwoju, nie przewidywała żadnych regulacji w tym zakresie. O szczegółach piszemy w tekście pt. Kolejne zmiany w ustawie 10H. Część ograniczeń zostanie.
Wiatrakowy kamień milowy
W piśmie do szefa RCL wiceminister Zyska prosi też o szybkie prace nad projektem, gdyż nowelizacja tzw. ustawy odległościowej jest jednym z kamieni milowych uzgodnionych z Komisją Europejską w Krajowym Planie Odbudowy. W KPO energetyka jest natomiast jednym z kluczowych obszarów przewidzianych do wsparcia.
Zobacz więcej: Miliardy euro z KPO na energetykę bliżej, ale jeszcze nie czas otwierać szampana
– Ze względu na to, iż projekt nowelizacji stanowi realizację kamienia milowego w ramach reformy B2.2. Poprawa warunków dla rozwoju odnawialnych źródeł energii w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności, zwracam się z uprzejmą prośbą o skierowanie projektu do rozpatrzenia przez komisję prawniczą w najkrótszym możliwym terminie – podkreślił Zyska.
20 GW lądowych wiatraków do 2030 roku
We wtorek Zyska mówił dziennikarzom w kuluarach konferencji Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej w Serocku, że do końca czerwca planowane jest przekazanie projektu nowelizacji do Sejmu.
– Dzięki tej liberalizacji szacujemy, że potencjał tego sektora zwiększy się o kolejne 10 GW mocy, a dzięki temu w 2030 r. osiągniemy 20 GW – stwierdził wiceminister klimatu.
W ocenie skutków regulacji wskazano, że nowelizacja będzie skutkować budową do 2033 r. od 6 GW (scenariusz konserwatywny) do 10 GW (scenariusz rozwojowy) nowych mocy.
Z nowymi dokumentami przekazanymi Komisji Prawniczej, czyli m.in. projektem ustawy, uzasadnieniem i oceną skutków regulacji, można zapoznać się na stronach Rządowego Centrum Legislacji. Wpis dotyczący prac nad nowelizacją – z wnioskodawcą w osobie ministra klimatu – w RCL pojawił się 11 maja tego roku, ale aż do środy 15 czerwca pozostawał pusty.
Ustawa odległościowa – prawo w rękach samorządów
Ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, zwana w skrócie odległościową, antywiatrakową lub ustawą o 10H, weszła w życie w lipcu 2016 r.
Stosowanie zasady 10H, czyli 10-krotności wysokości turbiny wiatrowej w maksymalnym wzniesieniu łopaty wirnika oznacza, że dla elektrowni wiatrowej o wysokości szczytowej 150-180 m minimalna odległość od zabudowań mieszkalnych wynosi ok. 1500-1800 m.
To czyni polskie przepisy jednymi z najbardziej restrykcyjnych w Europie. Ponadto ustawa działa w obie strony, więc ogranicza też możliwości budownictwa mieszkaniowego na terenach, gdzie powstały wiatraki.
W ramach nowelizacji zasada 10H zostanie utrzymana, ale jednocześnie samorządy, które chcą na swoich terenach posadowić wiatraki, będą miały taką możliwość – po dodatkowych konsultacjach z lokalną społecznością, przeprowadzeniu oceny oddziaływania na środowisko i przy zachowaniu minimalnej odległości 500 m od zabudowań.
Utrzymana zostanie podstawowa zasada lokowania nowej elektrowni wiatrowej wyłącznie na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP).
Luka inwestycyjna
Samo znowelizowanie ustawy nie spowoduje natychmiastowego rozpoczęcia budowy nowych farm wiatrowych na terenach, które zostaną uwolnione spod rygoru zasady 10H. Tłumaczył to dla portalu WysokieNapiecie.pl Paweł Średniawa, prezes wyspecjalizowanej w tym sektorze firmy budowlanej Onde.
Jak wyjaśnił, planowanie i budowa farmy (tzw. development) trwa zazwyczaj trzy lata – od momentu wyboru lokalizacji do pozyskania pozwolenia na budowę. Jednak w 2016 r., gdy wchodziła w życie ustawa odległościowa, to część projektów była już na pewnym etapie developmentu, co pozwoli przyspieszyć ten proces dla niektórych przedsięwzięć do 1-1,5 roku.
Wyczekiwanie na nowelizację ustawy odległościowej zbiega się w czasie z ogłoszonym w marcu unijnym planem REPowerEU, który ma m.in. pozwolić UE szybciej uniezależnić się od importu paliw kopalnych z Rosji. Jednym z jego elementów jest przyspieszenie rozwoju OZE – również poprzez eliminację utrudnień administracyjnych.
Zobacz więcej: Unia potrzebuje 300 mld euro na energetyczną batalię z Rosją
Od Warszawy do Lizbony rozwój OZE utrudniony
Nowelizacyjna niemoc
Projekt zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych opublikowano na początku maja 2021 r. Początkowo odpowiadał za niego resort rozwoju, którego kierownictwo w ciągu ostatniego roku chyba najczęściej podlegało zmianom.
Do tego nie było widać, aby lądowe wiatraki były tematem, który dla polityków Zjednoczonej Prawicy stanowi priorytet, więc kolejne zapowiedzi, dotyczące przyspieszenia prac nad zmianą przepisów, można było traktować coraz mniej poważnie.
Nadzieje ponownie odżyły jednak w kwietniu 2022 r., gdy ogłoszono, że prace nad projektem nowelizacji przejmie Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Ten resort powinien bowiem wykazywać znacznie większą determinację w jednym z kluczowych dla energetyki tematów.
Od wielu miesięcy rośnie liczba głosów ze strony przedsiębiorców wzywających rząd do odblokowania wiatraków na lądzie, ponieważ jest to najtańsze źródło energii. Te głosy płyną też ze strony państwowych grup energetycznych, PKN Orlen czy energochłonnego przemysłu – na czele z KGHM Polska Miedź.
Jak już pisaliśmy wcześniej, rząd będzie starał się więc pokazać, że zrobił wszystko, by zadowolić biznes i samorządy, po czym sprezentuje projekt Sejmowi. Jedyną wątpliwością pozostaje więc tylko to, czy na ostatniej prostej w samym parlamencie – w toku różnego rodzaju politycznych przepychanek – nowelizacja nie napotka jeszcze na jakieś utrudnienia.