Debiut giełdowy gdańskiej Energi ma być największą ofertą publiczną w tym roku. Skarb państwa sprzedaje mniejszościowy pakiet akcji spółki wartej ok. 6- 7 mld zł. Na razie trwa przetarg na doradcę prywatyzacyjnego, spółka może trafić na warszawski parkiet najwcześniej w połowie roku.
Energa to dobra spółka i ma wiele atutów. Ale sprzedawanie jej w obecnych „okolicznościach przyrody” budzi wątpliwości.
Energa jest firmą wyjątkowo zależną od przepisów dotyczących odnawialnych źródeł energii. Czerpie ogromne korzyści z zbudowanych dawno temu elektrowni wodnych, zwłaszcza tamy we Włocławku. Państwo hojnie dotuje prąd z wiatru wody i biomasy, ale przepisy mogą się zmienić. Od dwóch lat niemal trwają w rządzie prace nad ustawą o odnawialnych źródłach energii. Resort gospodarki chciał mocno zmniejszyć wsparcie dla starych elektrowni wodnych, a w zamian strumień pieniędzy miał popłynąć na budowę nowej tamy na Wiśle, tzw. drugiego stopnia. Elektrownia o mocy 80 MW miała być warta 2,5 mld zł. Przeciw zaporze protestują jednak ekolodzy.
W poniedziałek minister środowiska Marcin Korolec, odpowiadając na pytanie naszego portalu stwierdził, że jest przeciwny tej inwestycji. Dodał, że nowy minister gospodarki obiecał mu, iż wsparcia dla tamy w nowej ustawie nie będzie.
Na wycenę Energi brak wsparcia zarówno dla starych elektrowni wodnych, jak i dla budowy nowej wywrze dramatyczny wpływ. Spółka może być warta mniej o jakieś 1,5 mld zł, czyli prawie 20 proc. swej wartości. Pytanie czy inwestorzy „łykną” takie ryzyko, którego w dodatku nie da się racjonalnie ocenić, bo nie sposób przewidzieć kształtu przepisów. Kiedy kilka lat temu resort skarbu po raz pierwszy chciał sprzedać Energę inwestorom prywatnym, jedno zdanie ówczesnego ministra gospodarki Waldemara Pawlaka o możliwości zmiany przepisów o wsparciu dla odnawialnych źródeł wywołało popłoch wśród potencjalnych kandydatów.
Zapewne na poczet ryzyka trzeba będzie dać inwestorom dyskonto czyli sprzedać spółkę ze zniżką Pytanie, czy to się skarbowi państwa opłaca?
Ustawy o odnawialnych źródłach energii pewnie nie da się uchwalić do chwili debiutu Energi. Ale ministrowie skarbu, gospodarki i środowiska mogliby wreszcie dogadać się chociaż w sprawie tamy na Wiśle i wydać jeden wspólny komunikat. Wielka prywatyzacja do której skarb państwa chce przyciągnąć tysiące drobnych udziałowców powinna odbywać się przejrzyście, a „czynniki ryzyka” należy – na ile to możliwe- wyeliminować.