Warszawa, 11.10.2017 (ISBnews) – Dobre nastroje na rynkach globalnych, poprawa sentymentu do regionu, a przede wszystkim powrót osłabienia dolara (zwłaszcza do euro), lekko wspierają w tym tygodniu złotego, który w poniedziałek i wtorek umocnił się do głównych walut. W środę tendencja ta może być kontynuowana. Aczkolwiek nie należy oczekiwać dużych zmian, jeżeli tylko na rynek nie dotrą nowe zaskakujące impulsy, nie ujęte w kalendarium.
O godzinie 08:24 kurs EUR/PLN znajdował się na poziomie 4,2930 zl, USD/PLN 3,6280 zł, CHF/PLN 3,7230 zł, a GBP/PLN 4,7920 zł. Zmiany te korelują z porannym wzrostem EUR/USD oraz EUR/CHF, i w kolejnych godzinach powinny być uzależnione właśnie od wahań obu tych par walutowych.
Środowe kalendarium, podobnie jak to miało miejsce w pierwszych dwóch dniach tygodnia, nie jest przesadnie bogate. Na uwagę zasługuje jedynie wieczorna (godz. 20:00 czasu polskiego) publikacja protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC, a także wystąpienia publiczne Charlesa Evansa, szefa Fed z Chicago (godz. 13:15) i Petera Preata, członka zarządu Europejskiego Banku Centralnego (godz. 20:50). Nie wydaje się jednak, żeby któreś z tych wydarzeń miało przełomowy wpływ na sytuację na rynku walutowym.
Publikacje makroekonomiczne zaczną odgrywać kluczową rolę dopiero w kolejnych dniach, gdy inflacyjne dane z USA i Polski, będą analizowane w kontekście przyszłych decyzji ws. stóp procentowych amerykańskiego Fedu i rodzimej Rady Polityki Pieniężnej. Szczególnie, że to wszystko zostanie okraszone innymi ważnymi publikacjami (m.in. sprzedaż detaliczna i zasiłki w USA, indeks Uniwersytetu Michigan, bilans handlowy Chin, produkcja przemysłowa w Strefie Euro), a także licznymi wystąpieniami bankierów centralnych. W piątek dodatkowo w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie prezydenckiej nowelizacji ustawy o wsparciu kredytobiorców znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej, co może mieć wpływ nie tylko na zachowanie sektora bankowego na GPW, ale również na notowania złotego.
Należy też pamiętać, że cały czas "uśpionym" tematem, który na nowo może wybuchnąć, pozostaje reforma podatkowa prezydenta Trumpa oraz wybór przyszłego szefa Fed. Ryzykiem dla rynków pozostaje zaś potencjalne ogłoszenie niepodległości przez Katalonię, co osłabiłoby euro, a przy okazji też złotego. Aczkolwiek wpływ tego wydarzenia będzie raczej krótkoterminowy.
Aktualnie średnioterminowe trendy na krajowym rynku walutowym niezmiennie kształtują oczekiwania co do terminu przyszłych zmian stóp procentowych w Polsce i analogicznych decyzji podejmowanych przez czołowe banki centralne. To właśnie "gołębie" nastawienie większości członków Rady Polityki Pieniężnej (stopy procentowe najwcześniej zostaną podwyższone za rok) sprawia, że teraz za euro trzeba zapłacić około 4,30 zł pomimo, że polska gospodarka doświadcza w III kwartale br. spektakularnego wzrostu gospodarczego (dynamika PKB powinna ukształtować się w okolicach 4,5 proc. R/R), co już za 1,5 tygodnia może zostać docenione przez agencję ratingową S&P. Gdyby RPP prezentowała bardziej zrównoważone stanowisko to teraz kurs EUR/PLN kształtowałby się w przedziale 4,10-4,15 zł.
Marcin Kiepas
niezależny analityk
(ISBnews)