Spis treści
45 mln € zapłacił rząd i PGE za wycofanie przez Czechów z TSUE skargi na działalność kopalni Turów. Premierzy Polski i Czech ogłosili podpisanie umowy międzyrządowej, która jakoby kończy awanturę. 35 mln € przelano z rządu do rządu, a dodatkowe 10 mln € zapłaciła Fundacja PGE na rzecz czeskiego województwa libereckiego. W zamian Czesi wycofali skargę, TSUE potwierdził, że w związku z nadesłanym z Pragi żądaniem, sprawa zostanie skreślona z wokandy.
Dokładnie tego samego dnia rzecznik generalny TSUE w niewiążącej dla Trybunału opinii do sprawy stwierdził, że Polska naruszyła prawu unijne, przedłużając o 6 lat koncesję dla Turowa.
Cała sprawa nie jest jednak definitywnie zakończona. Po pierwsze polski rząd napisał do TSUE, że w związku z ugodą, naliczane od 20 września kary – pół miliona euro dziennie – są bezprzedmiotowe. Trybunał na razie się to tego wniosku nie odniósł.
Natomiast z treści samej umowy ma wynikać, że jeżeli rozbudowana zapora przeciwko ucieczce z Czech wód gruntowych nie będzie odpowiednio skuteczna, to działalność kopalni zostanie ograniczona. Szef czeskiego rządu Petr Fiala stwierdził wręcz, że w takiej sytuacji kopalnia zostanie zamknięta. Mamy więc jeszcze jeden potencjalny problem na przyszłość.
Koncesja do 2044 roku w tarapatach
To nie koniec problemów z Turowem. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił rygor natychmiastowej wykonalności dla decyzji środowiskowej dla Turowa, wydanej przez RDOŚ we Wrocławiu spółce PGE GiEK. A to oznacza, że uchylona decyzja nie może stanowić podstawy do wydania koncesji na wydobycie węgla brunatnego do 2044 roku. Koncesja ta została wydana na podstawie przepisów zakwestionowanych przez KE i chwilę później zmienionych, zgodnie ze stanowiskiem Komisji.
Wyrok oznacza, że wydobycie może się odbywać na podstawie koncesji, przedłużonej do 2026 roku – właśnie tej, której legalność kwestionowali Czesi przed TSUE.
Ministerstwo klimatu i GDOŚ, który był stroną przez WSA na razie nabrały wody w usta, czekając na uzasadnienie wyroku. Podsumowując, może i zakończyliśmy sezon serialu „Dul Turow”, ale szykuje się następny.
Taksonomia według KE: z gazem i atomem
Komisja Europejska przyjęła projekt taksonomii Zielnego Ładu, uwzględniającej technologie produkcji energii z gazu i atomu. Parlament Europejski i Rada Europejska będą miały teraz 4 miesiące na zbadanie aktów delegowanych, składających się na taksonomię i ewentualny sprzeciw. Rada może się sprzeciwić wzmocnioną większością kwalifikowaną, a PE – większością głosów.
Zgodnie z propozycją, w finansowaniu Zielonego Ładu uwzględnione mogą być projekty gazowe i jądrowe, które przyczyniają się do osiągnięcia neutralności klimatycznej.
W przypadku gazu warunek ten oznacza, że w okresie przechodzenia na wytwarzanie OZE może on zostać przejściowo stosowany, o ile zastępuje bardziej emisyjne źródła jak węgiel.
Dla atomu taksonomia formułuje wymogi bezpieczeństwa – zarówno środowiskowe, jak i technologiczne.
Projekt w takiej formie jest zgodny z postulatami Polski. Nie podoba się za to Niemcom i Austrii – z powodu energetyki jądrowej.
EEG-Umlage do szybszej likwidacji?
Niemiecki minister finansów Christian Lindner zasugerował, że Niemcy mogłyby przyspieszyć o pół roku planowaną likwidację słynnej EEG-Umlage, czyli opłaty OZE zawartej w rachunkach za energię gospodarstw domowych. Lindner twierdzi, że mogłaby zostać zniesiona już w połowie roku, co w czasie wysokich cen energii dałoby trochę finansowego oddechu odbiorcom – rzędu 300€ rocznie na gospodarstwo domowe. EEG-Umlage wynosi obecnie 3,27 eurocenta za kWh.
Zgodnie z niemieckimi planami, wsparcie dla wytwórców OZE przejmie budżet federalny. Producenci zielonej energii i tak potrzebują coraz mniej wsparcia, bo przy wysokich cenach energii, wpływy z jej sprzedaży na rynek gwarantują im wyjście na swoje.