Spis treści
16 lipca to historyczna data dla chińskiego sektora energetycznego – uruchomienie długo wyczekiwanego krajowego systemu handlu emisjami (ETS).
Mowa o największym systemie ETS na świecie. Objął on ponad 2 tysiące elektrowni węglowych i gazowych oraz, według szacunków, 4 miliardy ton emisji CO2. To około dwa razy więcej niż rozmiar systemu handlu emisjami Unii Europejskiej. Platforma handlowa chińskiego ETS zlokalizowana jest w Szanghaju, zaś rejestr prowadzony jest w Wuhan w środkowej części kraju.
W pierwszym dniu notowań chiński ETS zadebiutował z 4,1 mln ton uprawnień do emisji o wartości ponad 27 mln euro. Jak poinformowała państwowa telewizja CCTV, cena zamknęła się na poziomie 51,23 juanów (6,74 euro) za tonę przy wzroście o 6,7% względem ceny otwarcia.
Sukces krajowego rynku emisji CO2, którego uruchomienie było już kilkakrotnie przesuwane, to kluczowy krok w kierunku ograniczenia chińskich emisji CO2. Chińska gospodarka w dużej mierze opiera się na paliwach kopalnych, przez co Państwo Środka jest największym emitentem dwutlenku węgla na świecie: szacuje się, że całkowity poziom emisji osiągnął w 2019 r. ponad 14 mld ton, czyli więcej niż łączna suma emisji Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Ten model rozwoju, którego koszty środowiskowe są coraz bardziej widoczne, spotyka się w kraju z rosnącym sceptycyzmem.
Przemawiając na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ w 2020 r., prezydent Chin Xi Jinping obiecał światu, że do 2060 r. jego kraj osiągnie neutralność klimatyczną. Zobowiązanie podjęte przez najwyższe władze wysłało w głąb kraju, w którym węgiel pozostaje głównym źródłem energii, bardzo silny sygnał dotyczący transformacji energetycznej. “Funkcjonowanie ETS będzie zaś miało kluczowe znaczenie dla osiągnięcia przez Chiny zeroemisyjności, tworząc zachęty dla przedsiębiorstw do większej efektywności energetycznej i przechodzenia na zielone technologie” – powiedział chiński minister ekologii i środowiska Huang Runqiu podczas niedawnego briefingu prasowego.
Zdaniem Huanga ETS daje skuteczne narzędzia polityczne, pozwalające sterować relacją między rozwojem gospodarczym a ograniczaniem emisji CO2. W 14. chińskim planie pięcioletnim – kluczowym dokumencie wytyczającym ścieżkę rozwoju kraju na lata 2021–25 – zrezygnowano z tradycyjnego podejścia, czyli celu wzrostu PKB. Zamiast tego przyjęto cele redukcyjne w zakresie zużycia energii, m.in. zmniejszenie energochłonności kraju o 13,5% (zużycie energii na jednostkę PKB) oraz zmniejszenie intensywności emisji CO2 o 18% (emisja CO2 na jednostkę PKB).
Dziesięć lat przygotowań
Uruchomienie chińskiego rynku emisji CO2 bazowało na udanym wdrożeniu w 2011 r. pilotażowych regionalnych programów ETS. Aby ograniczyć emisje, chińska Narodowa Komisja Rozwoju i Reform, która wcześniej odpowiadała za opracowanie całego systemu, zleciła przetestowanie go w Pekinie, Szanghaju, Tianjin, Chongqing i Shenzhen oraz w prowincjach Hubei i Guangdong. Regionalne pilotaże ETS opierały się na systemie cap-and-trade i rozpoczęły handel uprawnieniami do emisji już w 2013 r., tyle że w ograniczonym zakresie. Równolegle z projektami pilotażowymi opracowano także chiński system certyfikowanych redukcji emisji (CCER), dobrowolny mechanizm kompensacji emisji CO2.
W 2015 r., tuż przed podpisaniem porozumienia klimatycznego w Paryżu, Xi Jinping zobowiązał się wdrożyć ogólnokrajowy system handlu uprawnieniami do emisji, który miałby obejmować wszystkie główne sektory przemysłu. Od tamtej pory w centralnych resortach kraju trwały prace nad przygotowaniem ram prawnych i politycznych założeń pełnego uruchomienia ETS. Przełom nastąpił w zeszłym roku, kiedy prezydent zobowiązał się do osiągnięcia przez Chiny neutralności klimatycznej do 2060 r. – ta deklaracja dała impuls do przyspieszenia rozwoju chińskiego rynku handlu emisjami.
Przepisy regulujące krajowy system ETS weszły w życie w lutym, obejmując początkowo 2 225 spółek z chińskiego sektora energetycznego, z których każda emituje rocznie co najmniej 26 000 ton ekwiwalentu CO2. Przedsiębiorstwa mogą również korzystać z offsetu do 5% zweryfikowanych emisji z projektów CCER w zakresie energii odnawialnej, pochłaniania CO2, utylizacji metanu, itp.
Chiński sektor energetyczny, który w przeważającej większości opiera się na węglu, odpowiada za ponad 40% emisji w kraju. “Dzięki dość dobrze działającemu mechanizmowi udostępniania danych i sprawozdawczości to idealna branża, aby jako pierwsza została uwzględniona w początkowej fazie krajowego ETS” – powiedział w lipcu wysoki urzędnik Ministerstwa Ekologii i Środowiska. Celem jest stopniowe rozszerzanie ETS na siedem innych energochłonnych gałęzi przemysłu, m.in. produkcję stali i lotnictwo.
Wielu komentatorów ocenia chiński krok w kierunku zmniejszenia swojego śladu klimatycznego jako bardzo ostrożny. Kraj nie zaproponował ostatecznego limitu emisji. Zamiast tego, według obecnych przepisów limit ten jest ustalany oddolnie, jako suma całkowitych bezpłatnych uprawnień przyznanych spółkom w oparciu o wytwarzaną przez nie energię elektryczną i cieplną oraz benchmark intensywności emisji CO2, ustalony zgodnie z kluczowymi celami w zakresie łagodzenia skutków zmian klimatu.
W zależności od faktycznego poziomu emisji spółki mogą sprzedać nadwyżkę uprawnień albo nabyć większą ich ilość na rynku. Możliwości funkcjonowania aukcji uprawnień są ograniczone, chociaż chiński rząd zasygnalizował, że będzie przechodził na system aukcyjny „w odpowiednim czasie”. Inwestorzy instytucjonalni nie mogą jeszcze uczestniczyć w handlu.
Regionalne programy pilotażowe są aktualnie kontynuowane równolegle do krajowego ETS, obejmując różne gałęzie przemysłu zgodnie z lokalnymi przepisami. Pojawiło się jednak zamieszanie, bo przyjęte metodologie różnią się nawet w przypadku tego samego sektora objętego systemem na różnych rynkach. W przyszłości konieczne będzie przyjęcie bardziej szczegółowej polityki, aby uniknąć podobnych nieporozumień i umożliwić skoordynowany rozwój wielu różnych rynków emisji CO2.
Firmy nie wiedzą jak to ugryźć
Eksperci i analitycy mają wątpliwości, czy obecny mechanizm zachęci spółki energetyczne do ograniczenia emisji. Wielu z nich nie wierzy, aby młody rynek mógł stanowić szybką odpowiedź na kryzys klimatyczny.– Dopóki nie zostanie wprowadzony limit albo jakaś inna metoda przydziału uprawnień, która nie będzie „nagradzać” większej ilości energii z węgla większą liczbą pozwoleń, ten system po prostu nie będzie funkcjonować jako sposób na ustalenie ceny emisji CO2 – powiedział Lauri Myllyvirta, główny analityk Centre for Research on Energy and Clean Air w Helsinkach, w wywiadzie z szanghajskim portalem Sixth Tone.
Kolejną kwestią jest odpowiedzialność. W porównaniu z dużą bazą przemysłową kraju przepisy dotyczące sprawozdawczości i monitorowania są stosunkowo słabe. Zgodnie z obowiązującym prawem spółkom przyłapanym na fałszowaniu lub ukrywaniu danych dotyczących emisji grozi kara grzywny w wysokości od 10 000 do 30 000 juanów (od 1316,25 do 3948,64 euro), co jest raczej łagodną karą.
Po dość imponującym debiucie chiński krajowy system ETS odnotował w ciągu ostatniego miesiąca słabe wyniki, a wolumen obrotu cały czas spadał. Do 18 sierpnia przedmiotem handlu na rynku było tylko nieco ponad 7 mln ton uprawnień do emisji o wartości 46,75 mln euro.
Za niskie obroty najprawdopodobniej odpowiada nieznajomość systemu przez objęte nim spółki. Łączna liczba handlujących to 2 162 elektrownie węglowe i gazowe, czyli mniej niż we wcześniejszych zapowiedziach rządu. Podczas gdy część podmiotów wciąż dopełnia formalności rejestrowych, wiele innych pozostaje sceptycznych i niechętnych do sprzedaży uprawnień.– Wiele spółek nie brało wcześniej udziału w regionalnych programach pilotażowych. Po raz pierwszy znalazły się na rynku emisji – powiedział w rozmowie z chińskimi mediami Lai Xiaoming, przewodniczący Shanghai Environment and Energy Exchange, która jest gospodarzem platformy handlowej.– Wciąż są ostrożne w kwestii handlu na rynku.
Spekuluje się, że aktywność na rynku może wzrosnąć pod koniec września, kiedy nastąpi korekta wstępnie przydzielonych uprawnień. Lai szacuje, że krajowy wolumen obrotu przekroczy 200 mln ton rocznie.
Co z tym węglem?
To, jaką rolę chiński system ETS odegra w krajowych wysiłkach na rzecz łagodzenia skutków zmian klimatu, dopiero się okaże. Na razie Chiny nie zdecydowały się na odejście od węgla, choć udział projektów węglowych w ogólnej strukturze energetycznej spadł. W samym 2020 r., aby pobudzić gospodarkę dotkniętą koronawirusem, Chiny oddały do użytku 38,4 GW nowych elektrowni węglowych, czyli trzy razy więcej niż 11,9 zapowiedzianych w innych częściach świata. Według agencji Reutera w pierwszej połowie 2021 r. ta liczba jeszcze wzrośnie.
Pojawiły się jednak sygnały zwiastujące bardziej zdecydowane podejście względem zmian klimatu, a krajowe think tanki energetyczne coraz częściej domagają się wprowadzenia limitu emisji. W grudniu 2020 r. Chiny podniosły swój cel w ramach krajowego wkładu w redukcję emisji , obiecując do 2030 r. zwiększyć udział paliw niekopalnych w energii pierwotnej do 25% oraz zmniejszyć intensywność emisji CO2 o ponad 65% w stosunku do 2005 r. To trudniejszy cel, który wymaga bardziej rygorystycznych środków kontroli węgla.
Chiny rozważają również opracowanie dokumentu dotyczącego konkretnie polityki w zakresie zmian klimatu, precyzującego obecny plan pięcioletni (2021-2025). Eksperci nalegają, aby uwzględniał on limit emisji w sektorze energetycznym. Jeśli tak się stanie, łatwiej będzie przewidzieć możliwe kierunki przyszłego rozwoju sytuacji.
Yuan Ye jest chińską dziennikarką piszącą o energii i klimacie dla szanghajskiego portalu Sixth Tone.
tłum. Aleksandra Szkudłapska