Komisja Europejska opublikowała dane podsumowujące energetyczny rok 2019. Co z nich wynika? Po pierwsze, „siadł” popyt na prąd w całej Unii Europejskiej. W 2018 r. zużycie wyniosło 3276 TWh, w 2019 spadło niewiele, bo tylko 1 proc. Ale atak wirusa mocno powiększy ten trend.
Widać też coraz mocniejszy spadek udziału węgla, spowodowany wzrostem cen CO2 i spadającymi cenami gazu. Najbardziej ucierpiały elektrownie na węgiel kamienny – w 2018 r. wyprodukowały 300 TWh prądu, rok później już tylko 202 czyli aż o jedną trzecią mniej. Węgiel brunatny, mimo, że emituje więcej CO2, ma też jednak znacznie niższe koszty paliwa, więc spadek nie był aż tak duży. W 2018 siłownie spalające to paliwo wytworzyły 324 TWh, w 2019 o 45 TWh mniej.
Nieco mniejszy udział miały też „atomówki” – dały z siebie o 5 TWh mniej (w 2018 r. było to 829 TWh), co spowodowane było główne „epidemią” awarii elektrowni jądrowych we Francji. Kiedy nadeszła zima, zapotrzebowanie na moc wzrosło do 77 GW, a dostępne było zaledwie 40 GW. Nad Sekwaną trzeba było uruchomić bloki na węgiel, czego nie praktykowano od lat.
Kto skorzystał na mniejszej produkcji z węgla? Głównym beneficjentem są gazówki – wyprodukowały 88 TWh więcej (w 2018 r. było to 614 TWh) oraz wiatr na lądzie i morzu – więcej o 53 TWh (w 2018 r. było to 382 TWh).
Ubiegły rok był także rekordowy pod względem nowych oddanych mocy w OZE. Aż 30 GW wiatru i PV zasiliło unijny system energetyczny. Wypadło z niego 9 GW węgla oraz 2,3 GW atomówek w Niemczech i Szwecji. Dla porównania w ub. r. w Chinach oddano do użytku 26 GW farm wiatrowych, 30 GW PV, 4 GW elektrowni wodnych oraz 41 GW elektrowni konwencjonalnych.
Dokąd płynie prąd
Niemcy i Francja, choć wciąż pozostają liderami eksportu, sprzedały do krajów ościennych znacznie mniej prądu niż w 2018 r. Największy spadek dotyczy naszych zachodnich sąsiadów – ok. 15 TWh.
Z kolei wśród piątki importerów też zaszły zmiany – pojawiła się Polska, która jeszcze w 2018 r. była poza pierwszą dziesiątką. Nasz kraj idzie tu niemal łeb w łeb z Grecją, która podobnie jest uzależniona od węgla (brunatnego), ale ma jeszcze mniejszy udział OZE. Z kolei Szwecja, Litwa, Belgia i Austria zredukowały import.
Czytaj także: Rekordowy import prądu w 2019 roku: ponad 10 TWh za 2 mld zł
Coraz więcej pojawia się też magazynów energii. Liderami są dwa kraje: Wielka Brytania i Niemcy. Polski na „magazynowej” mapie Europy na razie nie widać.
Czytaj także: Magazyny energii w Polsce. Powstanie 20 potężnych akumulatorów?
Ciekawe rzeczy dzieją się też w sektorze gazu. LNG wzmacnia swoją rolę, aż 22 proc. zużycia gazu to surowiec przywożony na statkach. W 2018 r. było to 15 proc.
A skąd ten gaz przyjeżdża do UE? Pierwsze skojarzenie, czyli USA, okazuje się mylne. Największym eksporterem jest Katar (także do Polski). Drugim eksporterem jest – i tu niespodzianka – Rosja. Moskwa zwiększyła w 2019 r. eksport LNG do UE z 6,5 mld m3 do 21 mld m3. USA są dopiero na trzecim miejscu, choć wzrost w 2019 zanotowały imponujący – z 3,3 do 17,2 mld m3.
W sumie Rosjanie dostarczyli UE 46 proc. gazu. Umocnili także swoją pozycję jako główny dostawca węgla – w 2018 r. odpowiadali za 53 proc. dostaw, w 2019 to już 60 proc.
UE zmniejszyła za to bardzo swój importowy rachunek za surowce. W 2018 r. za gaz wyniósł on 98 mld euro, a rok później już tylko 68 mld ( z czego 16 mld kosztowało LNG), dzięki niższym cenom. Rachunek za importowany węgiel także spadł, z oczywistego powodu mniejszego importu – w 2018 r. wyniósł 7 mld euro, w 2019 ok. 4,7 mld euro, z czego na Polskę przypada jakieś 500 -700 mln euro.
Czytaj także: Sześć powodów dla których LNG jest popularniejszy niż rurociągi