Gaz wygrywa, węgiel jest największym przegranym wśród źródeł energii elektrycznej w UE – tak wygląda pierwsze podsumowanie ubiegłego roku w unijnym sektorze wytwarzania. O wypychaniu jednego surowca przez drugi decydują relacje cen.
Jak wynika z raportu think tanku Agora Energiewende, produkcja prądu z węgla – w tym brunatnego – w Unii Europejskiej spadła w 2016 r. o niemal 12%, czyli o 94 TWh. Taka ilość energii odpowiada mniej więcej dwóm trzecim jej rocznego zużycia w Polsce. Ubytek został wypełniony z nadwyżką przez gaz, z którego podstało o 20% energii więcej niż w 2015 r. W porównaniu z całością produkcji jest to zmiana o mniej więcej 3 punkty procentowe – dla węgla w dół, dla gazu w górę. W efekcie udział węgla w unijnym miksie energii wyniósł w 2016 r. 21,6%, a gazu – 18,6%.
Gaz jest paliwem znacznie mniej emisyjnym od węgla, więc poskutkowało to obniżeniem emisji – tylko z powodu wyparcia części energetyki węglowej przez gazową UE wyemitowała o 48 mln ton (4,5%) CO2 mniej niż w 2015 r.
Połowa całego zjawiska pochodzi z Wielkiej Brytanii. Jednak produkcja z gazu kosztem węgla wzrosła także we Włoszech, Holandii, Niemczech i Grecji. Co więcej, z gazu powstało 598 TWh energii, ale to ciągle sporo poniżej rekordu z 2010 r., kiedy elektrownie gazowe dały 766 TWh. Zdaniem Agora Energiewende, oznacza to, że dalsze wypieranie węgla przez gaz jest możliwe i to bez budowy żadnej nowej infrastruktury, po prostu przez uruchomienie niewykorzystywanych z różnych powodów mocy.
Będzie to zależało oczywiście od zmian cen surowców. O tym, że Gaz jest coraz groźniejszy dla węgla, pisaliśmy już jesienią 2016 r. Prąd z gazu był coraz bardziej atrakcyjny w relacji do tego z węgla ze względu na wzrost cen tego drugiego. Czy w 2017 r. ta tendencja będzie się utrzymywać, przesądzi głównie zapotrzebowanie na węgiel na rynkach azjatyckich. Międzynarodowa Agencja Energii w dłuższym horyzoncie oczekuje powolnego spadku popytu na węgiel w Chinach, ale surowiec ten będzie dominował w tamtejszej energetyce jeszcze przez długie lata.
Opublikowany przez autorów raportu wykres pokazuje, że coraz mniejsza jest różnica między kosztami produkcji prądu z gazu kosztami generacji z węgla, na wykresie widać nawet, że linie się przecinają. Czy tak jest rzeczywiście?
Z kolei udział OZE w unijnej produkcji energii wzrósł w 2016 r. nieznacznie – do 29,6 proc. z 29,2 proc. w roku poprzednim. Przy czym głównym powodem była pogoda – średnia jednostkowa produkcja OZE była znacznie poniżej średniej wieloletniej, podczas gdy w 2015 r. była znacznie powyżej niej. Stąd tylko nieznaczny wzrost, pomimo istotnego przyrostu mocy. Według Agora Energiewende, perspektywę na dalszy wzrost mocy OZE dają dość radykalne obniżki kosztów tych źródeł. W 2016 r. w Danii padły dwa rekordy „taniości” – aukcje dla morskich farm wiatrowych wygrała oferta poniżej 50 euro za MWh (dokładnie 49,9), a rekordowo niska oferta w fotowoltaice wynosiła 53,8 euro za MWh.
Zdaniem autorów raportu, w roku 2017 r. jest przestrzeń dla dalszego spadku udziału paliw kopalnych w produkcji energii elektrycznej, ale na razie nie da się wskazać jednoznacznie, czy dalej będzie tracił węgiel, czy gaz. Natomiast dla utrzymania trendu spadku emisji z 2016 r. konieczne jest wskazanie ścieżki odchodzenia od węgla jako źródła prądu. Najlepiej z datą. Paradoksalnie termin całkowitego końca węgla zakreśliła Wielka Brytania, która z Unii wychodzi. Z kolei rząd Niemiec, mimo nacisków z różnych stron rękami i nogami broni się przed podaniem jakiejkolwiek daty.