Pierwszy transport amerykańskiego LNG do Europy właśnie trafił do Sines w Portugalii. Wpływ na europejski rynek gazu będzie czysto symboliczny, bo w zachodniej części kontynentu trudno o miejsce bardziej oddalone i z gorszym dostępem do głównych unijnych ośrodków konsumpcji.
W Sines przybycie gazu z USA nie będzie większym wydarzeniem, jedyny portugalski terminal przyjmuje transporty LNG z wielu kierunków, od Zatoki Perskiej po Nigerię. I jak 7 hiszpańskich terminali zajmuje się w dużej mierze reeksportem LNG do miejsc, gdzie akurat można sprzedać go po dobrej cenie na rynku spot. Możliwości przesłania gazu z półwyspu przez Pireneje do Francji i dalej do Europy są bowiem dość ograniczone, istnieje tylko jeden niezbyt duży gazociąg przez Kraj Basków. Tymczasem potencjał importowy terminali na Półwyspie Iberyjskim jest wielokrotnie większy od przepustowości tej rury.
Problem ten jest znany od dawna i uwagę poświęcają mu kolejne strategie integracji unijnego rynku gazu, a także najnowsza strategia wobec LNG. Rozwiązaniem ma być budowa dużego gazociągu MedCat, łączącego Hiszpanię i Francję przez wschodnie Pireneje, wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. Jednak z dzisiejszych planów wynika, że trasa ta będzie gotowa najwcześniej w 2020 r. Zaproponowana przez KE strategia wobec LNG postuluje także budowę drugiego interkonektora między Portugalią i Hiszpanią.
Ponieważ operatorzy terminali na Półwyspie Iberyjskim zarezerwowali duże ilości LNG z Ameryki Północnej na wiele lat w przód, należy się spodziewać, że do czasu uruchomienia MedCat, większość tego gazu będzie sprzedawana na rynku spot w innych rejonach świata. Przede wszystkim chodzi o Brazylię i Argentynę, gdzie gaz obecnie jest najdroższy. Cztery z sześciu pierwszych transportów amerykańskiego LNG popłynęło właśnie tam. A brazylijski Petrobras używa terminala w Sines do przechowywania gazu, który okazyjnie udało się kupić gdzieś na świecie po niższej cenie.
Amerykański gaz powinien wywrzeć większy wpływ na europejski rynek dopiero gdy trafi do głównych centrów handlu i konsumpcji w środkowej części kontynentu. Wszystko wskazuje na to, że stanie się to już w tym roku, gdy do nowego terminala w Dunkierce trafi LNG, sprowadzony z Ameryki przez EDF. Między Dunkierką a głównymi odbiorcami gazu w Europie nie będzie już żadnych infrastrukturalnych „wąskich gardeł”.
Amerykańskich eksporterów o ból głowy mogą jednak przyprawić aktualne ceny gazu. Średnia cena z rynku spot z dostawą w maju w Japonii i Korei Płd. właśnie spadła do poziomu 150 dol. za 1000 m sześc. W ciągu roku przecena przekroczyła 40 proc. W Europie Zachodniej na początku kwietnia gaz był jeszcze tańszy, choć w ostatnich dniach podrożał do ponad 150 dol.