Przedsiębiorcy, którzy korzystali w zeszłym roku z zamrożonych cen prądu nie muszą składać oświadczeń o skorzystaniu z tej pomocy do 28 lutego. Taki obowiązek teoretycznie jest, ale zniknie. Za niezłożenie oświadczenia do końca lutego nic nie będzie grozić. Nowy termin – 30 czerwca.
Przyjęcie przepisów wydłużających termin składania oświadczeń mogło umknąć uwadze, ponieważ rząd w ostatniej chwili dopisał je do ostatniej nowelizacji ustawy o rynku mocy. Ustawa właśnie przeszła przez Senat i trafiła do prezydenta. Ale spokojnie! Przepisy zostały skonstruowane w ten sposób, że nawet jeśli wejdą w życie za kilka czy kilkanaście dni, za niezłożenie oświadczenia swojemu sprzedawcy energii na razie nic nie grozi.
Odpowiedni zapis głosi, że w przypadku niezłożenia informacji o pomocy w terminie określonym ustawą, czyli do 28 lutego, przedsiębiorca może złożyć do podmiotu udzielającego pomocy informację o pomocy w terminie do dnia 30 czerwca 2025 r. Chodzi o informację o skorzystaniu w drugiej połowie 2024 roku z pomocy w formie ceny energii elektrycznej w wysokości 693 zł za MWh na specjalnym formularzu.
W ustawie o ochronie odbiorców energii tak zmodyfikowano zapisy, że oświadczenie o skorzystaniu z pomocy jest ważne, jeśli zostało złożone w terminie z tej ustawy – czyli do 28 lutego, albo w terminie wymienionym w dopisanym właśnie paragrafie. Czyli do 30 czerwca.
W ten nieco pokrętny sposób uwzględniono też taki przypadek, kiedy przedsiębiorca złoży oświadczenie po 28 lutego, ale przed wejściem w życie nowego przepisu razem z nowelizacją ustawy o rynku mocy. Tak czy inaczej, każde oświadczenie złożone przed 30 czerwca tego roku będzie ważne i nikomu nie będą grozić konsekwencje za niedotrzymanie terminu 28 lutego.
Skąd się wzięło całe zamieszanie? Zgodnie z kolejną wersją ustawy o ochronie odbiorców energii, w drugiej połowie 2024 roku małe i średnie firmy mogły korzystać z cen energii elektrycznej na poziomie 693 zł za MWh. Ale europejskie regulacje przewidują, że aby uznać to za dozwoloną pomoc de minimis, muszą się z tego wyspowiadać – czyli złożyć odpowiednie oświadczenie swojemu sprzedawcy prądu.
Za niezłożenie grozi konieczność zwrotu pomocy, czyli różnicy między ceną sprzedaży, a 693 zł za MWh. Ustawowy termin pierwotnie wyznaczono na 28 lutego i jeszcze z początkiem miesiąca kilka ministerstw przypominało o tym obowiązku i tym terminie. Tyle, że potem rząd zorientował się, że składanie oświadczeń nie idzie najlepiej i spora liczba przedsiębiorców może ich nie złożyć w terminie.
Sygnał, że coś jest nie w porządku płynął chociażby od Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców, który zorganizował specjalny webinar dla sprzedawców prądu. Zgodnie z przedstawionymi tam danymi, na 19 lutego sytuacja wyglądała nie za ciekawie. PGE Obrót spodziewało się 100 tys. oświadczeń, a miało 40%, z czego 5% z błędami. Energa Obrót spodziewała się 89 tys. formularzy, złożonych było 27% a 10% było błędnych. Enea czekała na 52 tys., oświadczeń, a miała tylko 15%, z czego 14% z błędami. Tauron Sprzedaż oczekiwał 120 tys. formularzy, a złożony był co czwarty.
Pozostaje zagadką, dlaczego żaden kraj UE ani Komisja Europejska nie wpadły na pomysł aby udzielić zbiorowego „rozgrzeszenia” w unijnym rozporządzeniu, chociaż tyle ostatnio mówi się o zmniejszeniu papierowych obowiązków przedsiębiorców…