Spis treści
Popyt na gaz jest sezonowy. Wyższy zimą, bo sporo idzie na ogrzewanie, a niższy w cieplejszej części roku. Zazwyczaj za popytem idą ceny rynkowe, zwykle gaz na rynku z dostawą w sezonie grzewczym jest droższy, a latem – tańszy, i to wtedy się go kupuje, żeby zatłoczyć go do magazynów i zimą sprzedać drożej. Nie biorąc pod uwagę zupełnie wyjątkowego, wojenno-kryzysowego roku 2022, mechanizm ten działał przewidywalnie i bez zarzutu. Aż do tej zimy.
Dziś bowiem letnie kontrakty TTF na gaz są warte ok. 50 euro za MWh. To więcej niż w ostatnich latach. Ale co ważniejsze, rynek wycenia kontrakty na następną zimę dokładnie na tym samym poziomie. Innymi słowy zachęta: „kupię latem taniej – zmagazynuję – sprzedam zimą z zyskiem” przestaje działać.
Traderzy nie mają żadnego interesu w gromadzeniu zapasów. A te gromadzić trzeba, bo cały czas działa europejskie rozporządzenie, nakazujące krajom członkowskim (poza specyficznymi wyjątkami) zapełnić swoje magazyny w 90% w dniu 1 listopada danego roku. Regulacja ta sięga tylko listopada 2025 roku, co dalej, na razie nie wiadomo. Obowiązek zapełniania magazynów spoczywa jednak na państwach, a nie na traderach. Unijne rozporządzenie nie mówi w jaki sposób państwa mają ten obowiązek wyegzekwować.
Herr Schmidt dopłaci
Jako pierwsi zareagowali Niemcy. THE (Trading Hub Europe) – operator niemieckiego obszaru handlowego dla gazu, ujawnił, że prowadzi z ministerstwem gospodarki w Berlinie i z regulatorem BNetzA rozmowy na temat zasad ewentualnego systemu dopłat do zakupów gazu. Oczekują tego bowiem uczestnicy rynku.
Co więcej, wygląda na to, że w sezonie letnim 2025 roku gazu do magazynów będzie należało kupić wyjątkowo dużo. Obecne zapasy kurczą się bowiem w szybkim tempie. 24 stycznia europejskie magazyny zapełnione były w niecałych 58%. Dla porównania, tego samego dnia w zeszłym roku było to 73%, a w 2023 – 76%. Dodatkowo od końca października 2024 tempo opróżniania magazynów jest wysokie, wyższe niż w poprzednich latach, a w ostatnich tygodniach jeszcze przyspiesza. Powodów jest kilka, zima okazuje się chłodniejsza niż poprzednie, a na dokładkę w grudniu i w styczniu regularnie pojawiają się okresy dunkelflaute. Zużycie gazu, przede wszystkim w Niemczech gwałtownie wtedy rośnie. W efekcie gazu w magazynach jest już mniej, niż w zeszłym roku w momencie zakończenia sezonu zimowego i rozpoczęcia ponownego zatłaczania. Letnie zakupy będą więc musiały być pokaźne, ale perspektywy sprzedania z zyskiem za rok – praktycznie żadne.
Jako pierwsi zareagowali Niemcy. THE (Trading Hub Europe) – operator niemieckiego obszaru handlowego dla gazu, ujawnił, że prowadzi z ministerstwem gospodarki w Berlinie i z regulatorem BNetzA rozmowy na temat zasad ewentualnego systemu dopłat do zakupów gazu. Oczekują tego bowiem uczestnicy rynku. Niemiecki rynek udał się więc po prośbie do THE, a operator – do ministerstwa.
Czytaj także: Unijne przepisy antymetanowe uderzą w dostawy amerykańskiego LNG
Trading Hub Europe ujawnił z czym udał się do wicekanclerza i ministra Roberta Habecka. Wyzwalaczem postulowanego systemu dopłat ma być spread między aktualną ceną gazu na giełdzie EEX, a ceną na kolejny kwartał. Jeśli spadnie poniżej ustalonego poziomu, wtedy rząd ogłasza aukcję. Wyznacza w niej maksymalny poziom dopłaty, a gracze licytują w dół.
Przy czym nie ma znaczenia, w jakiem magazynie zamierzają trzymać gaz, byle by znajdował się w Niemczech.
Jeśli zgłaszane do aukcji wolumeny spowodują przekroczenie obowiązkowego poziomu zapasów, wyznaczonego na 1 listopada europejskim rozporządzeniem, to dotacje dla zwycięzców zostaną proporcjonalnie pomniejszone. Nie będzie można zatem dotować magazynowania wolumenów większych, niż to wymagane przepisami UE. Jeśli gracz, sprzeda przed 1 listopada część gazu, na który weźmie dotację, będzie musiał oddać proporcjonalną część.
THE zastrzegło, że szczegóły propozycji nie są jeszcze gotowe. Jej wprowadzenie będzie wymagało ustawy, a w Niemczech w marcu są wybory.
Gazowe domino – wszystkie kraje będą płacić
Ogłoszenie niemieckiej propozycji wywołało lekki wzrost cen gazu, ale tylko przez dwa dni. – Rynek nie wierzy w te propozycje – tłumaczy nam doświadczony trader. – Traderzy są rozleniwieni bo wiedzą, że rządy znalazły się w sytuacji bez wyjścia. Albo dopłacą do zapełniania magazynów, albo obowiązujące w unijnym rozporządzeniu cele napełniania magazynów na kolejne kwartały okażą się zupełnie papierowe.
A jeśli wejdziemy w jesień z zapełnieniem magazynów na poziomie np. 40 proc. to zacznie się panika na rynku i ceny na zimę znowu zaczną pikować. – Traderzy zacierają ręce – tak czy owak zarobią – kwituje nasz rozmówca.
Sytuację na rynku próbują też wykorzystać instytucje finansowe, które ostro spekulują na rynku.
Niemiecki pomysł ma potencjał do sprowokowania wewnątrzunijnej awantury. Nietrudno sobie wyobrazić, że rynkowi gracze, w tym i państwowi, w innych krajach, zaczną się dopytywać: dlaczego w Niemczech dopłacają, a u nas nie. Zwłaszcza, że sytuacja rynkowa jest wszędzie jest taka sama.
Czytaj także: Czy mamy problem z magazynami gazu?
Część rządów już panikuje – włoski minister energetyki Gilberto Fratin zapowiedział, że Italia zacznie w tym roku zapełnianie magazynów wcześniej niż zwykle, tak aby uniknąć spodziewanych wyższych cen. – Należy docenić niemiecką zdolność do uczynienia trudnej sytuacji jeszcze trudniejszą. To „komplette scheisseshow” – komentował Sebastian Kennedy, autor poczytnego bloga EnergyFlux.
Sprawą będzie musiała się zająć Komisja Europejska, choć wątpliwe, że zdąży w tym roku. Tym niemniej wiceminister klimatu Urszula Zielińska, przedstawiając sejmowej komisji zamierzenia na polską prezydencję, stwierdziła, że w jej czasie, czyli do połowy roku spodziewana jest rewizja rozporządzenia, która ma zmierzać „w kierunku wprowadzenia dodatkowych mechanizmów zabezpieczających zapasy gazu”.
Być może niemiecki pomysł ma też drugie dno – Bundestag w grudniu zniósł dodatkową opłatę, która obowiązywała przy opróżnianiu niemieckich magazynów gazu i sprzedaży surowca poza Niemcy. Opłata była jaskrawo sprzeczna z unijnym prawem, ale Bruksela interweniowała bardzo opieszale. – Jeśli Niemcy rzeczywiście wprowadzą dopłaty do magazynowania gazu, to logiczne byłoby żeby opłata za sprzedaż gazu poza Niemcy wróciła – mówi nasz rozmówca z rynku.
Polska – magazyny pełne, ale problem jest
Polska na tle reszty Europy wygląda w tym roku bardzo dobrze. Mrozy jakoś nas oszczędzają. Gazu w magazynach mamy 71%, z czego stosunkowo najmniej – 66% w magazynie złożowym Wierzchowice, w magazynach złożowych na Podkarpaciu – 72 proc. A to te magazyny obsługują normalny wzrost popytu, wynikający z chłodnej pory roku. Większy stopień napełnienia w całej UE mają tylko magazyny na Półwyspie Iberyjskim. Ale problem ze spreadami jest taki sam jak w reszcie Europy. W Polsce na TGE gaz z dostawą w miesiącach letnich też kosztuje mniej więcej tyle samo, co pod koniec roku. Nie mam złudzeń – mówi nam jeden z uczestników rynku. Orlen zapełni magazyny bo jako państwowa firma nie może sobie pozwolić żeby tego nie robić. Ale jeśli poniesie na tym straty, to zacznie rozmowy z rządem w sprawie rekompensat.
Jakie jest wyjście? UE mogłaby po prostu obniżyć cele magazynowania gazu, dając sygnał, że nie zamierza płacić traderom. Mogłaby też przyspieszyć ich zniesienie. Ale na to na razie się nie zanosi.