Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Odnawialne źródła energii
  4. >
  5. Polska obejmuje przewodnictwo w UE. Co chce zrobić z energią?

Polska obejmuje przewodnictwo w UE. Co chce zrobić z energią?

Priorytetem ma być bezpieczeństwo. Ale konkretów polska prezydencja nie ma zbyt wiele, za to po drodze czyhać będzie wiele politycznych pułapek
Polska obejmuje przewodnictwo w UE. Co chce zrobić z energią?

Polska po raz drugi w historii objęła sześciomiesięczne przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Nasza administracja ogłosiła niedawno swoje priorytety na nadchodzącą Prezydencję, w tym również w obszarze ochrony klimatu i energetyki.

Tego typu dokumenty są zwykle bardzo ogólne i poza politycznymi hasłami ciężko z nich wyciągnąć jakiekolwiek konkrety. Tym niemniej na podstawie programu naszej Prezydencji, pewnej dozy dedukcji, oraz w oparciu o analizę przyszłej agendy poszczególnych formacji Rady ds. Środowiska (ENVI) i Energii (TTE), można pokusić się o założenia, jakie partykularne cele klimatyczno-energetyczne Polska będzie chciała ugrać w pierwszej połowie przyszłego roku. 

Trzy priorytety: Bezpieczeństwo, konkurencyjność i … bezpieczeństwo

Zaczynając od analizy programu polskiej Prezydencji w zakresie energetyki – zresztą tak jak podczas ostatniego przewodnictwa Polski w 2011 r. – termin „bezpieczeństwo” jest w nim odmieniany przez wszystkie przypadki, począwszy od samego tytułu dokumentu: „Security Europe!”.   

Głównym priorytetem w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego będzie dla Polski próba okiełznania kosztów energii i paliw, wzmocnienia bezpieczeństwa unijnej infrastruktury energetycznej przed atakami fizycznymi i cybernetycznymi, oraz zapewnienia dostaw energii do Ukrainy zwłaszcza w nadchodzącej zimie.

Warszawa będzie także naciskać na całkowite odcięcie UE od dostaw paliw kopalnych z Rosji. Jest to także jeden z priorytetów nowego komisarza UE ds. energii – Dana Jorgensena. Ale wiadomo, że kompletne energetyczne odcięcie się od Rosji nie wydarzy się w czasie polskiej Prezydencji. Komisja Europejska przedstawi na początku przyszłego roku plan zakończenia importu rosyjskiego gazu do UE przed 2027 r., który nadal dociera do Europy w sporych ilościach, głównie w formie gazu skroplonego LNG.

Nasza Prezydencja chce wzmacniać współpracę UE ze Stanami Zjednoczonymi. Nowy Prezydent USA, Donald Trump, będzie chciał zwiększyć eksport amerykańskiego LNG, a Unia będzie konkurować o jego odbiór z państwami azjatyckimi. Nie wiadomo tylko jak przekonać niektóre kraje UE do porzucenia taniego rosyjskiego gazu na droższe paliwo z innego kierunku.

Drugim słowem kluczem w programie polskiej Prezydencji, mocno powiązanym z bezpieczeństwem energetycznym,  jest „konkurencyjność” – rozumiana przede wszystkim poprzez utrzymanie w ryzach cen energii elektrycznej dla branż przemysłowych i gospodarstw domowych. Według naszych urzędników wysokie ceny energii są najważniejszym czynnikiem ograniczającym konkurencyjność gospodarki UE. W programie, rząd nawiązuje do Clean Industrial Deal – nowej strategii dla wzmocnienia konkurencyjności unijnego przemysłu, która ma zostać przedstawiona pod koniec lutego przyszłego roku. Aspekt ograniczenia kosztów energii będzie w tej dyskusji centralny.

Pytanie za sto punktów: Jak ograniczyć ceny energii?

Nie jest jasne jak konkretnie Polska chce ograniczyć ceny energii w UE. W programie znajdują się jedynie ogólne stwierdzenia. Kolejna reforma unijnego rynku energii planowana jest dopiero w 2026 r., a więc model wyznaczania cen na rynku oparty na kosztach krańcowych pozostanie ten sam w najbliższych latach.  

Jeśli ceny gazu ziemnego na giełdzie TTE znów wyrwą się spod kontroli, w przyszłym roku może powrócić koncepcja limitów cen energii dla instalacji inframarginalnych (jak OZE, czy energia jądrowa), które były awaryjnie wprowadzane w 2022 r. Obecnie ceny gazu ziemnego znów rosną (ok. 40-50 EUR/MWh), ale jeszcze nie są nawet zbliżone do poziomów sprzed dwóch lat (250-300 EUR/MWh).

Trudno też się spodziewać jakichś interwencji ograniczających koszty paliw, czy uprawnień do emisji CO2. Może więc chodzić o ograniczenia kosztów odczuwalnych dla odbiorcy końcowego, jak opłaty przesyłowe, akcyza, czy podatki.

Rewizja dyrektywy o opodatkowaniu energetycznym w ramach pakietu „Gotowi na 55” utknęła w martwym punkcie z uwagi na wymóg jednomyślności –  obecne przepisy nie były z tego powodu zmieniane od ponad 20 lat. Pod koniec polskiej Prezydencji, w czerwcu 2025 r., planowane jest rozpatrzenie raportu z postępu prac nad rewizją tej dyrektywy.

W dyskusji ministrów UE ds. energii Warszawa będzie promować „nową architekturę bezpieczeństwa energetycznego UE”. Co to dokładnie oznacza w praktyce, na razie jeszcze trudno powiedzieć. Z pewnością rząd chce, aby na kwestię bezpieczeństwa energetycznego spojrzano szerzej, także w aspekcie przystępności cenowej energii. Być może, Polska będzie chciała stopniowo prowadzić do kolejnej rewizji istniejących rozporządzeń UE w zakresie bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej i gazu, ale otwarcia tej legislacji nie ma w planach na okres naszej Prezydencji.

Na razie wiemy, że w marcu przyszłego roku – podczas Rady UE ds. Energii – możliwa jest debata polityczna nt. Rozporządzenia UE ds. magazynów gazu ziemnego, a w czerwcu planowane jest wstępnie osiągnięcie porozumienia politycznego w tym zakresie. Na Radzie czerwcowej planowana jest także informacja naszej Prezydencji i KE w sprawie gotowości na zimę 2025-2026 i bezpieczeństwa dostaw w Unii oraz omówienie sytuacji energetycznej w Ukrainie.

Warszawa chce przyjąć na koniec swojego przewodnictwa konkluzje (wytyczne) Rady UE ds. Energii w sprawie aktualizacji i wzmocnienia europejskiej strategii bezpieczeństwa energetycznego. Być może znajdzie się w nich odniesienie do potrzeby konkretnej rewizji prawa europejskiego w tym obszarze.

Ważne jest też to czego nie ma

W programie nie ma z kolei żadnej wzmianki o procedowaniu flagowego planu Komisji Europejskiej w zakresie wyznaczenia nowego celu 90% redukcji emisji CO2 do 2040 r. (względem ich poziomu w 1990 r.).

Nie wiadomo do końca kiedy dokładnie KE przedstawi propozycję rewizji Rozporządzenia UE o Prawie Klimatycznym, z wpisaną propozycją nowego celu, ale bardzo prawdopodobne, że będzie to jeszcze podczas polskiego przewodnictwa w Radzie UE. Bruksela chce bowiem zdążyć z przyjęciem nowego celu jeszcze przed listopadem przyszłego roku, kiedy UE powinna zadeklarować formalnie swoje cele klimatyczne do 2040 r. na forum ONZ.

Można więc oczekiwać sporej presji na naszą Prezydencję ze strony Komisji Europejskiej i bardziej progresywnych klimatycznie rządów, aby te dyskusje przyspieszyć, jak już pojawi się odświeżona analiza wpływu celu 90% oraz propozycja zmiany prawa. Mówi już o tym otwarcie rząd Danii, która jako sukcesor Polski przejmie Prezydencję w drugiej połowie 2025 r. i chciałaby odnieść sukces zamykając negocjacje celu na 2040 r. najpóźniej do grudnia przyszłego roku.

Naszej administracji zależy natomiast na opóźnieniu tej dyskusji, po pierwsze z uwagi na trudności – podczas przewodniczenia całej UE – w budowaniu koalicji państw uboższych, które będą w negocjacjach chciały stosować podejście pakietowe. Najbardziej oczywistymi elementami negocjacji będą  alokacje środków  w ramach funduszy strukturalnych w nowym – negocjowanym równolegle do celu na 2040 r. – budżecie UE na lata 2028-2034, czy podniesienie wypłat dla biedniejszych krajów z mechanizmów kompensacyjnych, takich jak Fundusz Modernizacyjny w ramach EU ETS.

Na czerwcową Radę ministrów ds. środowiska, a więc już pod sam koniec polskiej Prezydencji, wpisano do kalendarza ogólną debatę polityczną w sprawie rewizji Rozporządzenia UE o Prawie Klimatycznym.

Skąd wziąć pieniądze na wsparcie przemysłu?

Warszawa będzie chciała też się upewnić, że zanim UE zgodzi się na cel 90% na 2040 r., a jest to tylko kwestią czasu, to będzie już zapewniona konkretna legislacja wspierająca krajowe branże przemysłowe w ramach Clean Industrial Deal.  W tym kontekście ważny będzie szczególnie nowy Europejski Fundusz Konkurencyjności (EFK) i zapewnienie świeżych, najlepiej bezzwrotnych, środków wsparcia przemysłu w Nowej Perspektywie Finansowej UE. W raporcie Draghiego była mowa  o potrzebie aż 800 mld EUR rocznie.

Optymalnie byłoby jeśli ewentualne nowe środki na EFK będą pochodzić z  takiej szuflady, której opróżnienie nie będzie zbyt bolesne dla Warszawy.  Szczególnie niebezpieczne dla Polski mogą być pomysły przerzucania na EFK środków z Funduszu Spójności, czy Wspólnej Polityki Rolnej, które krążyły jakiś czas temu po brukselskich korytarzach.

Na marcowej, a następnie majowej Radzie ds. Konkurencyjności planowana jest debata polityczna na temat Clean Industrial Deal – a więc już po publikacji planu przez Komisję Europejską. Dyskusja na ten temat ma być kontynuowana także w formacjach Rady ds. Energii i Środowiska w tych wymiarach tematycznych.

ETS2 i CBAM do zmiany?

W programie Prezydencji nie ma nic o potrzebie otwarcia na nowo najbardziej kontrowersyjnych i najtrudniejszych dla Polski regulacji właśnie przyjętego mega-pakietu „Gotowi na 55”. Na naszym podwórku nie brakuje deklaracji politycznych w zakresie potrzeby rewizji przepisów wdrażających system ETS 2 nakładający od 2027 r. opłaty za emisje na segmenty transportu i budynków.

Ostatnio brukselskie media pisały o koncepcji Czechów, aby szybko zrewidować dyrektywę ETS i opóźnić wejście opłat emisyjnych dla budynków i transportu do 2028 r. Nasza administracja prawdopodobnie poprze ten postulat, tym bardziej, że jego realizacja pozwoliłaby na rozdzielenie kalendarza wejścia ETS2 od wyborów parlamentarnych w Polsce w 2027 r. Polacy równolegle do opóźnienia ETS2 chcieliby wcześniejszego uruchomienia Społecznego Funduszu Klimatycznego – mechanizmu rekompensat kosztów nowego systemu dla gospodarstw domowych, finansowanego z przychodów z aukcji uprawnień do emisji.

Największa frakcja w Parlamencie Europejskim, EPP, chce otwierać dyrektywę EU ETS już w I kwartale 2025 r., jednak tylko w obszarze uwzględnienia w systemie jednostek emisji negatywnych (tzw. carbon removals). Ale w Brukseli obowiązuje zasada – „otwierasz jedno, otwierasz wszystko” i jeśli rzeczywiście dojdzie do otwarcia dyrektywy o handlu emisjami już w przyszłym roku, to pojawią się postulaty modyfikacji innych kluczowych regulacji w niej ujętych, w tym właśnie także bolącego nas ETS2.

Tyczy się to także drugiego postulatu polskiej administracji w obszarze rewizji pakietu Fit for 55,
a więc otwarcia Rozporządzenia CBAM, który wybrzmiewa na razie głównie na forum krajowym. Nasi ministrowie podnoszą potrzebę reformy tego mechanizmu opłat granicznych za emisje CO2 zanim  wejdzie on w formie docelowej już z opłatami, tzn. od 2026 r. Zmiany miałyby obejmować m.in. ochronę eksportu unijnego w formie rabatów eksportowych, czy objęcie mechanizmem także produktów wtórnych – wykonywanych z surowców objętych CBAMem (tzw. produkty downstream).

Ale dla polskiego przemysłu najważniejsza będzie kwestia przyspieszonego spadku darmowych przydziałów do emisji CO2, który ma się zacząć właśnie wraz z rozpoczęciem CBAM od 2026 r. Przydziały mają się rokrocznie kurczyć, tak aby w 2034 r. branże unijne objęte CBAMem nie miały już żadnych bezpłatnych alokacji.

Kolejnym trudnym tematem dla firm energochłonnych będzie też zapowiadane ograniczanie rekompensat z tytułu kosztów pośrednich, tj. rosnących kosztów energii. Urzędnicy unijni tłumaczą, że skoro wdrażamy mechanizm ochrony konkurencyjności branż przemysłowych w formie opłaty granicznej na importowane do UE towary, to z czasem trzeba będzie się pozbyć rekompensat. A to dziś jedna z ostatnich desek ratunku dla wielu firm energochłonnych w UE.

Nikt na dziś nie wie jak skuteczny będzie to mechanizm, wiadomo tylko tyle, że mało z globalnych partnerów UE chce go stosować – na czele z USA (zwłaszcza po ostatnich wyborach prezydenckich), Chinami, czy Indiami. CBAM może więc okazać się największym bublem pakietu Gotowi na 55 i przyspieszyć ucieczkę przemysłu poza UE, jeśli nie zostanie szybko dostosowany do bieżących realiów. 

Nie ma się co dziwić, że polska Prezydencja nie włączyła postulatów związanych z rewizją regulacji Fit for 55 do swojego programu, ale z pewnością będzie próbować przemycić swoje postulaty w ww.  obszarach korzystając z okazji, że coraz większa grupa państw widzi potrzebę korekty tego, co dopiero zostało ustalone.

Społeczeństwo UE coraz bardziej oddala się od idei Zielonego Ładu widząc w nim więcej kosztów niż korzyści. Pokazały to dobitnie wyniki letnich wyborów do Parlamentu Europejskiego. Możliwe więc, że znajdzie się przestrzeń na lekką korektę kursu w najtrudniejszych gospodarczo i społecznie regulacjach.

Atom i OZE – dwa bratanki

Na koniec, polska Prezydencja z pewnością nie odpuści walki o równouprawnienie energetyki jądrowej w unijnym prawodawstwie. Obecnie wzmacnia się koalicja państw UE przeciwko nowemu celowi wyłącznie dla źródeł odnawialnych do 2040 r. – licząc obecnie ok. 15 państw. Ustanowienie nowego celu dla OZE zostało po cichu dopisane w ostatniej chwili do misji nowego komisarza UE ds. energii.

Coraz więcej krajów pro-jądrowych chce jednak łącznego celu na OZE i atom, argumentując, że obydwie technologie są tak samo zeroemisyjne, a miks energetyczny Unii powinien w większej części składać się ze źródeł dyspozycyjnych, które są niezbędne kiedy nie wieje i nie świeci.

Według źródeł Reutersa państwa te – na czele z Francją, Szwecją i Czechami –  mogą stworzyć mniejszość blokującą w Radzie UE przeciwko celowi wyłącznie dla zielonej energii i nasza administracja będzie popierać te dążenia. Tym bardziej, że w ostatnich dniach Bruksela rozpoczęła postępowanie weryfikujące mechanizm wsparcia pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, która mogłaby w przyszłości już do takiego wspólnego celu kontrybuować.

Czytaj też: Ile zapłacimy za prąd z pierwszej polskiej elektrowni atomowej

Technologie wspiera:
Elektromobilność napędza:
Tydzień Energetyka: Ostatnie dwie dwusetki w Pątnowie zniknęły z systemu; Gaz przez Ukrainę nie płynie, Naddniestrze marznie; Co dalej z tankowcem, który zerwał kabel na Bałtyku; Energa ściga za Ostrołękę; PSE ma nowy zarząd
El. Ptnow II
Energia elektryczna na polskiej giełdzie w 2024 roku okazała się o blisko 200 zł/MWh tańsza od jej rynkowej wyceny z poprzedzającego roku i o 100 zł tańsza niż w 2023 roku. Dla niektórych może być już jednak za tania.
ceny rdn tge fixing 1 2024
Rynek energii rozwija: