Według sondażu IPSOS Prawo i Sprawiedliwość zdobędzie większość w Sejmie. To byłby pierwszy przypadek samodzielnych rządów w historii III RP. PiS ma także szansę na pierwszy od 1989 roku trzyletni okres bez jakichkolwiek wyborów. Jak to może wykorzystać w energetyce i górnictwie?
Jeżeli wyniki sondażu late poll się potwierdzą, PiS znajdzie się w bardzo komfortowej sytuacji politycznej. Najlepszej w ciągu ostatnich 25 lat.
To szansa na zmiany zwłaszcza w polskim górnictwie, które w czasach koalicji PO-PSL nie doczekało się kolejnej restrukturyzacji, chociaż w tym sektorze zmiany są potrzebne właściwie cały czas. Ostatni maraton wyborczy zupełnie pozbawił decyzyjności ustępujący rząd, czego efektem jest fatalna sytuacja sektora.
Zwycięskiej partii ciążyć będą jedynie przedwyborcze obietnice, w których kandydatka na premiera Beata Szydło zapowiadała, że każdy zamknięty przez koalicję PO-PSL zakład pracy PiS będzie otwierać na nowo. Obietnice padły na Śląsku, w gronie górników.
Należy mieć jednak nadzieję, że pragmatyzm i odpowiedzialność za gospodarkę będą priorytetem. Jeżeli tak, zamiast otwierania na nowo kopalń, w których skończył się już węgiel, rząd będzie zmuszony zamykać kolejne zakłady, które generują ogromną nadpodaż węgla na krajowym rynku. Nadpodaż, która według wyliczeń portalu WysokieNapeicie.pl będzie wynosiła 5 mln ton w produkcji i 10 mln ton w mocach wydobywczych. A do tego będzie szybko rosła, bo nowobudowane bloki energetyczne będą potrzebować znacznie mniej paliwa.
Trudno oczekiwać zmiany tego trendu, bo nowe elektrownie są nam potrzebne, a stare będą musiały być zamykane ze względu na coraz ostrzejsze normy ochrony środowiska.
Rosnąć będzie także udział energetyki odnawialnej, czemu politycy PiS są generalnie przychylni, chociaż w parlamencie nowej kadencji zapewne powróci projekt ustawy ograniczającej lokalizowanie farm wiatrowych w pobliżu domów. Do tego czasu udział energetyki wiatrowej zbliży się już jednak do tego planowanego na 2020 rok (do końca grudnia oddana do użytku zostanie rekordowo duża liczba wiatraków).
Warto zaznaczyć, że to dzięki poparciu PiS Sejm niespełna rok temu uchwalił ustawę o odnawialnych źródłach energii z poprawką przyznającą wyższe wsparcie mikroinstylacjom – m.in. panelom fotowoltaicznym. Posłowie PiS podkreślali wówczas, że wolą stawiać na generację rozproszoną (nawet droższą), kosztem dużych turbin wiatrowych na lądzie.
Trudno natomiast oczekiwać aby PiS spełnił swoje obietnice zawetowania pakietu energetyczno-klimatycznego, który jest jednym z kluczowych punktów w agendzie Unii Europejskiej. Polska do tej pory, pomimo kilku prób, nie była wstanie zbudować większej koalicji w obronie węgla. Z kolei brak realizacji unijnych celów, które zostały już sformułowane do 2030 roku, może nas narazić na utratę części środków pomocowych – największych jakie Polska kiedykolwiek otrzymała.
Bardzo ciekawe będzie stanowisko nowego rządu w sprawie rozwoju inteligentnych sieci energetycznych. To wart wiele miliardów złotych projekt, który może zmienić obraz polskiego sektora energetycznego – znacznie zwiększyć elastyczność popytu i podaży energii oraz szerzej otworzyć drzwi do rynku energii dla odbiorców (zarówno przemysł zainteresowany tzw. negawatami, jak również prosumentów, a więc małych producentów energii). Tu także Polska powinna wypełnić unijny cel – instalację inteligentnych liczników u 80% odbiorców do 2020 roku. Do tej pory nie było w rządzie zgody co do realizacji tych zobowiązań.
Ważna będzie także decyzja Prawa i Sprawiedliwości w sprawie budowy elektrowni atomowej w Polsce. W kampanii wyborczej, w której PiS mocno zabiegał o poparcie górników, zabrakło sprzeciwu wobec kontynuacji tego projektu. W poprzednim rządzie PiS projekt był natomiast wspierany. Można oczekiwać, że będzie kontynuowany przynajmniej do 2019 roku. To wówczas, zgodnie z obecnym harmonogramem, ma zapaść ostateczna decyzja o tym, czy elektrownia będzie budowana.
Nowy rząd, nie licząc przedwyborczych obietnic, będzie miał 2-3 lata dużej swobody w podejmowaniu decyzji. Ważne, aby w ich efekcie korzystała na tym całą gospodarka, a nie pojedyncze grupy interesów.