Spis treści
Za nami proces wysłuchań nowych komisarzy w Parlamencie Europejskim, którzy przez kolejne pięć lat pokierują polityką klimatyczno-energetyczną Unii. Pokazały one, że stopniowo konkretyzuje się ich strategiczne podejście do głównych wyzwań i inicjatyw legislacyjnych, z którymi instytucje UE będą się mierzyć do końca tej dekady.
Wszyscy komisarze, którzy będą kreować inicjatywy legislacyjne dla branży energetycznej – Teresa Ribera (wiceprzewodnicząca KE i szefowa ds. klimatu i konkurencji), Wopke Hoekstra (komisarz ds. klimatu), i Dan Jorgensen (komisarz ds. energii) – zostali właśnie zatwierdzeni przez europosłów.
W ramach swoich trzygodzinnych wysłuchań, cała trójka przedstawiła swoją wizję i odpowiadała na łatwe i trudne pytania – w zależności od grupy politycznej je zadającej. Proszeni o konkrety, kandydaci często unikali jasnych deklaracji lawirując wokół najbardziej kontrowersyjnych kwestii, tak żeby nie zrazić zbytnio żadnej z kluczowych frakcji głosujących nad ich zatwierdzeniem. Wiele z pytań miało charakter czysto polityczny, a każdy kandydat był najmocniej „grillowany” przez politycznych przeciwników wywodzących się z jego kraju.
Tym niemniej, poza politycznym teatrem, padło sporo precyzyjnych odpowiedzi i można z nich wyciągnąć dużo wskazówek, w którą stronę komisarze zamierzają prowadzić politykę Brukseli w obszarze realizacji Zielonego Ładu UE.
Czy Ribera zajrzy inwestorom w OZE do kieszeni?
Zaczynając od góry, nowa wiceprzewodnicząca KE, Teresa Ribera, miała najbardziej upolitycznione wysłuchanie ze wszystkich tu opisywanych i najtrudniejsze do oglądania. Przede wszystkim Ribera była brutalnie zaatakowana przez hiszpańskie partie prawicowe, które obarczały ją – jako wicepremierkę i ministrę odpowiedzialną za kwestie klimatyczne – winą za tragiczne skutki powodzi w rejonie Walencji.
Zresztą echo tej tragedii będzie się za nią ciągnęło w Brukseli, ponieważ nawet główna frakcja EPP w ramach zatwierdzenia Ribery domagała się zapisania wniosku o jej rezygnację z funkcji w Komisji Europejskiej, jeśli będą jej postawione w kraju formalne zarzuty prawne. Tym niemniej faktyczna rezygnacja Ribery jest według ekspertów mało realna w związku z zakładanym brakiem jej osobistej odpowiedzialności za wydarzenia w Walencji.
Dużo pytań dotyczyło tego jak Ribera pogodzi swoje obowiązki w obszarze ochrony klimatu z kolejnym ogromnym portfolio w postaci ochrony konkurencji – funkcje bezprecedensowo powierzone jednej osobie. Europosłowie zastanawiali się kiedy znajdzie czas na sen, ale Hiszpanka zapewniała, że sobie poradzi.
Poza kwestiami politycznymi, Ribera była dość mało konkretna i odpowiadała ogólnie na zadawane pytania. Część europosłów pytała ją, jako przyszłą szefową ds. ochrony konkurencji nadzorującą pomoc publiczną w UE, o potencjalny konflikt interesów w sprawach, które Ribera prowadziła jeszcze jako ministra w Hiszpanii. W odpowiedzi urzędniczka odpowiadała, że w przypadku takiego konfliktu interesów będzie się wycofywać z procesu oceny zgodności ostatnich inicjatyw Madrytu – jak np. reforma wsparcia odnawialnych źródeł energii – z przepisami UE.
W kwestiach pomocowych mówiła sporo o konieczności dostosowania nowych przepisów dla subsydiów do zapowiadanego przez Ursulę von del Leyen flagowego programu wsparcia przemysłu – potocznie zwanego Clean Industrial Deal.
Unikała z kolei odpowiedzi na trudne pytania dotyczące zapewnienia przewidywalności prawnej dla producentów energii w oparciu o OZE w związku z tym, że Hiszpania stosuje interwencje w ich marże poprzez wprowadzony podatek od „zysków nadmiarowych”. W grudniu 2022 r. Hiszpania nałożyła dwuletni podatek od zysków w wysokości 1,2% na firmy energetyczne o obrotach wynoszących co najmniej 1 miliard euro, aby złagodzić presję rosnących kosztów energii na odbiorcach. Niewykluczone jednak, że lewicowy rząd Hiszpanii będzie chciał dalej kontynuować tą daninę w sposób permanentny.
Europejskie koncerny energetyczne obawiają się, że jeśli ceny gazu na giełdzie TTF znów pójdą mocno do góry ciągnąc za sobą ceny energii, to Ribera może szybko zaproponować powrót do limitu przychodów dla wytwórców niskoemisyjnych (na poziomie 180 EUR/MWh lub niższym – w gestii danego kraju), który już obowiązywał w Unii zaraz po rozpoczęciu przez Rosję wojny w Ukrainie. Tym bardziej, że na pytania jakich narzędzi Ribera użyje jeśli kryzys energetyczny wróci, urzędniczka odpowiadała lakonicznie, że można się opierać na wcześniej już przyjmowanych instrumentach.
Kolejnym trudnym tematem, o który była pytana Hiszpanka, była energetyka jądrowa i kwestia zrównania jej regulacyjnego statusu z OZE oraz zapewnienia wsparcia dla nowych, dużych bloków opartych na atomie. W tej kwestii, Ribera, znana przeciwniczka energetyki jądrowej, powtarzała tylko formułkę, że każde państwo ma traktatową swobodę kształtowania własnego miksu energetycznego i ona to na pewno uszanuje. Konkretnie o atomie mówiła wyłącznie w kwestii małych reaktorów SMR, gdzie perspektywa pozyskania wsparcia unijnego jest znacznie lepsza niż dla dużych bloków – na co od lat nie zgadza się grupa państw antyjądrowych.
Wolnorynkowy Holender chce zostawić Zielony Ład w obecnej formie i dodać gazu do 2040 r.
Wysłuchanie Holendra Hoekstry było bardziej konkretne jeśli chodzi o planowane kroki legislacyjne. Na wstępie nowy komisarz ds. klimatu, który będzie współpracował z Riberą, jasno podkreślił, że nie planuje rewizji żadnego z aktów prawnych Zielonego Ładu – w tym kontrowersyjnych w Polsce przepisów o włączeniu transportu i budynków do ETS w 2027 r. (tzw. ETS2), czy wymogów w zakresie zmiany źródeł ciepła wynikających z tzw. dyrektywy budynkowej.
Komisarz stanowczo poparł cel 90% redukcji emisji do 2040 r. i podkreślił, że legislacja go ustanawiająca – poprzez rewizję Rozporządzenia o Europejskim Prawie Klimatycznym – będzie szła w parze z nowym pakietem dla poprawy kondycji przemysłu (Clean Industrial Deal – CID). Komunikat KE ws. CID ma się pojawić w pierwszych 100 dniach nowej Komisji, tj. około połowy marca 2025 r., ale konkretne propozycje legislacyjne dla wdrożenia CID oraz celu 90% będzie wg Holendra nieco później.
Nowy plan dla konkurencyjności przemysłu wygląda na mokry kapiszon
Na pytania dot. finansowania CID, Komisarz odpowiadał koncentrując się na istniejących środkach unijnych. Można się więc spodziewać, że CID raczej nie będzie uwzględniał żadnych nowych instrumentów finansowania ponad te istniejące. Zdaniem Hoekstry obecne środki są już znaczące.
CID ma więc dotyczyć uproszczenia regulacji i procedur, przyspieszenia permittingu dla inwestycji, przystępności cenowej paliw i energii, promocji zielonych technologii. Wygląda więc na to, że jeśli chodzi o nowe środki wsparcia konkurencyjności europejskich branż przemysłowych, hucznie zapowiadany przez Brukselę CID może okazać się niestety mokrym kapiszonem.
Hoekstra zapowiedział, że Komunikat KE dot. stworzenia CID będzie przedstawiony do 100 dni od rozpoczęcia prac nowej Komisji, ale przygotowanie legislacji potrwa dużo dłużej.
W kwestii ETS2, Hoekstra nie był w stanie zapewnić, że ilość finansowych rekompensat dla uboższych konsumentów w ramach Społecznego Funduszu Klimatycznego będzie zwiększona. Dziś to ok. 86 miliardów euro na lata 2026-2032, a Polska ma być głównym beneficjentem funduszu.
Wiodący europoseł niemiecki w Komisji ENVI – Peter Liese – zaproponował Holendrowi w tym kontekście umożliwienie wcześniejszych, większych wydatków z funduszu na początku funkcjonowania systemu ETS2 – w celu zwiększenia akceptacji społecznej – ale ta kwestia nie spotkała się z odpowiedzią Hoekstry.
Holender w swoich wypowiedziach podkreślał, że ma wolnorynkowe podejście do systemu EU ETS i nie planuje żadnych interwencji w postaci sufitu cen uprawnień do emisji CO2, czy ograniczenia udziału w systemie tylko do operatorów instalacji, eliminując np. instytucje finansowe. Według Hoekstry aktualna cena uprawnień (ok. 65-70 EUR/t CO2) na rynku nie jest wygórowana, a w zeszłym roku była znacznie wyższa. Spadek cen argumentuje m.in. szybkim rozwojem OZE.
Hoekstra zdaje sobie sprawę z potencjalnego problemu braku uprawnień w EU ETS w 2039 r. w związku z szybkim tempem spadku unijnej puli w okresie kiedy przemysł UE i część energetyki będzie jeszcze emitować. Ten temat będzie jego zdaniem przedmiotem rewizji dyrektywy EU ETS w 2026 r. – z możliwością włączenia do systemu jednostek negatywnych emisji CO2 (tzw. carbon removals) generowanych przez zalesianie, czy nowe technologie wychwytu CO2, które mają zapewnić dodatkową podaż uprawnień.
W kwestii kontrowersyjnego mechanizmu opłat od importu do UE wybranych towarów (tzw. CBAM – Carbon Border Adjustment Mechanism), Hoekstra zapowiedział możliwość wcześniejszej rewizji tj. do końca 2025 r. – żeby dostosować go do realiów globalnych po zakończeniu fazy przejściowej. Często wypowiadał się przede wszystkim o przemyśle produkcji stali, wskazując na niezbędność utrzymania jego konkurencyjności, w tym w zakresie produkcji zielonej stali w UE. Komisarz będzie oceniał skrupulatnie, czy kraje spoza UE dążące do odstępstwa od CBAMu mają równomierne obciążenia klimatyczne.
Duńczyk chce niskich cen energii ale bez większych reform rynku
Przesłuchanie duńskiego komisarza ds. energii – Dana Jorgensena – dotyczyło głównie cen paliw i energii. Duńczyk zdaje sobie sprawę, że choć ceny ostatnio spadały, to nadal są one dwu- lub trzykrotnie wyższym poziomie niż w USA, czy w Chinach, co jest dużym problemem szczególnie dla europejskiego przemysłu. Zgodnie z zapowiedziami, Duńczyk ma przedstawić plan działania na rzecz przystępnej cenowo energii już w pierwszych 100 dniach – łącznie z pakietem CID dla przemysłu.
W kwestii bezpieczeństwa dostaw gazu, Jorgensen wielokrotnie podkreślał konieczność pełnego wyeliminowania importu rosyjskiego LNG do UE. Aktualnie, rosyjski gaz nadal ma spory, bo liczący 18 proc. udział w całkowitym imporcie błękitnego paliwa do Unii. Nie wiadomo jednak jak zamierza zmusić kraje, które nadal importują tani rosyjski gaz do odejścia od niego. Jorgensen zapowiedział, że w pierwszych 100 dniach swojej pracy przedstawi mapę drogową mającą na celu wyeliminowanie importu z Rosji.
Podobnie jak Ribera, Jorgensen był intensywnie testowany w sprawie jego podejścia do atomu, biorąc pod uwagę jego historyczny opór wobec tej technologii jako ministra ds. klimatu Danii. Na pytanie dotyczące atomu odpowiadał podobnie jak Ribera, ale bardziej stanowczo jeśli chodzi o jego sprzeciw wobec finansowania dużych bloków jądrowych ze środków UE. Zapowiedział z kolei przedstawienie podczas swojej kadencji planu inwestycyjnego dla energetyki jądrowej w UE, który ma pokazać jakie są potrzeby inwestycyjne.
Elektryfikacja i permitting na sterydach
W kwestii nadchodzącej w 2026 r. kolejnej reformy rynku energii, komisarz zaznaczył ogólnie, że na razie należy wdrożyć tą niedawno przyjętą, która jego zdaniem zapewnia rozłączenie cen gazu od cen energii poprzez promocję kontraktów długoterminowych. Koncentrował się na kwestii dalszego przyspieszenia permittingu dla nowych inwestycji, podkreślając np. że procedury dla farm wiatrowych na lądzie nie mogą trwać aż 4 do 7 lat.
Na razie Jorgensen planuje więc tylko szybkie wdrożenie obecnych regulacji, popierając utrzymanie modelu opartego na ustalaniu cen hurtowych na kosztach krańcowych w ramach dużych stref cenowych. Zdaniem Duńczyka UE powinna się skoncentrować na zmniejszaniu cen energii zwłaszcza na poziomie odbiorcy końcowego.
Duńczyk ciekawie odpowiadał na pytania dotyczące nowych celów dla odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej na 2040 r. Poparł ten pierwszy, ale nie drugi. Może to mieć związek z jego mocnym wsparciem dla procesu elektryfikacji wybranych sektorów gospodarki. Zwrócił uwagę, że proces elektryfikacji w ostatnich latach uległ stagnacji i musi być znacznie przyspieszony, aby osiągnąć cele redukcji emisji do 2040 r. To się spodoba firmom energetycznym, które mocną cisną na zwiększeniu popytu na swój produkt w innych sektorach gospodarki.
Wreszcie w kontekście polskim, na pytanie posłanki Nykiel dotyczące obniżenia kosztów energii, Jorgensen odpowiedział, że zdaje sobie sprawę z wyzwania jakie transformacja energetyczna stanowi dla Polski i jest pod wrażeniem naszego tempa odchodzenia od węgla. W celu zmniejszenia cen energii dla przemysłu zaproponował umożliwienie inwestycji w linie bezpośrednie, najwyraźniej nie wiedząc, że takie rozwiązanie już w Polsce funkcjonuje. Proponował także modyfikację systemu taryf tak, aby tworzyć zachęty do inwestycji w nowe moce wytwórcze tam, gdzie są one najbardziej niezbędne.
To może sugerować, że KE będzie pracować nad koncepcją cen węzłowych, uwzględniających koszty przesyłu energii w różne miejsca – dziś taryfy przesyłowe są jednakowe na terenie danego kraju. Koncepcja jest znana od lat, ale budzi olbrzymie kontrowersje, wymagałaby bowiem rewolucji w podejściu odbiorców. Opłacalność produkcji przemysłowej uzależniałaby się wówczas od bliskości od źródeł OZE Niemcy powinni zatem przenieść część swego przemysłu energochłonnego z Bawarii czy Badenii na północ, gdzie jest obfitość wiatraków. Ale na taką „przeprowadzkę” chyba nikt nie jest gotowy.