Do roku 2050 UE chce osiągnąć neutralność klimatyczną. Energia z OZE ma zastąpić energię pozyskiwaną ze spalania węglowodorów. Konsekwencją takich działań ma być dominacja energii elektrycznej wykorzystywana przez obywateli oraz przedsiębiorstwa.
W przypadku przedsiębiorstw energochłonnych, które produkują stal czy cement sprawa może być jeszcze otwarta. Ale wszystko wskazuje na to, że prąd elektryczny z OZE ma stanowić od 85 do 95% energii, co zresztą wynika z przepisów unijnych.
Zapotrzebowanie na ropę, gaz czy węgiel będzie zastąpione zapotrzebowaniem na chipy. Chip to mały układ scalony (ang. integrated circuit) lub czip (ang. chip) – zminiaturyzowany układ elektroniczny mierzony w nm (1/mln mm) w technologii monolitycznej na bazie monokryształu półprzewodnikowego, zwykle jest zrobiony z krzemu. Praktycznie każde urządzenie elektryczne od pralki, lodówki, telefonu, telewizora, samochodu po komputery wymaga chipów. Tylko w samochodzie jest ich ok. 500. Zapotrzebowanie na nie z miliardów zamieni się w setki miliardów.
Obecnie produkcja chipów odbywa się głównie w USA i Azji (Tajwan, Korea Południowa, Chiny). Udział UE w produkcji chipów jest bardzo skromny. W UE są tylko 2 ośrodki (Belgia i Holandia) które się liczą na rynku, a holenderski ASML produkuje maszyny do produkcji chipów. Tak naprawdę w produkcji chipów UE praktycznie nie ma. Jest tylko „akt o chipach” (Rozporządzenie 1781/2023 roku) który próbuje zwrócić uwagę na zapóźnienia UE w tym obszarze. To oczywiście za mało.
Rozdrobniona Europa nie jest w stanie konkurować
Mario Draghi, były szef Europejskiego Banku Centralnego, zaprezentował, przygotowany na zlecenie przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, raport dotyczący stanu unijnej gospodarki. Ekspert przewiduje, że jeśli zalecenia z raportu nie zostaną wdrożone, Europę czeka pogrążenie w „powolnej agonii”.
Raport kompleksowo analizuje stan unijnej gospodarki i formułuje kluczowe rekomendacje mające na celu wzmocnienie konkurencyjności. Brak potencjału wzrostu w Europie jest szczególnie widoczny w sektorze nowoczesnych technologii. Przykładem może być sztuczna inteligencja, gdzie aż 61 proc. globalnych środków trafia do firm z USA, 17 proc. do firm chińskich, a jedynie 6 proc. do przedsiębiorstw z Unii Europejskiej. W raporcie wskazano, że przyczyną tego stanu rzeczy jest rozdrobniony rynek europejski, który nie oferuje tak dużego wsparcia finansowego, jak np. rynek amerykański.
W efekcie aż 40 spośród 147 europejskich „jednorożców” przeniosło swoją siedzibę do USA. Mario Draghi zauważył również, że od 2019 r. do dziś UE przyjęła 13 tys. aktów prawnych, podczas gdy w Stanach Zjednoczonych liczba ta wynosi około 3 tys.
Czy nadmierne zbiurokratyzowanie UE nie spowolniło rozwoju nowych technologii? Porównanie PKB USA do PKB UE może przyprawić o dreszcze (wg. Banku Światowego – 27,4 bln $ do 18,3 bln $ w 2023 roku) a jeszcze w 2010 roku UE wyprzedzała USA. Jest nas dużo więcej niż w USA i przynajmniej historycznie mamy lepszą bazę naukową ale jednak z roku na rok tracimy dystans.
Jakiś czas temu powstała mała możliwość odrabiania zapóźnień w obszarze produkcji chipów. Były prowadzone negocjacje ze strony polskiej jak i niemieckiej dot. budowy fabryki chipów (wartość ok. 30 mld $) i ośrodka badawczego z Intelem. Pod Wrocławiem miał powstać „zakładu integracji i testowania półprzewodników” (wartość zadania 4,6 mld $).
Jednak kilka dni temu Intel, który ma obecnie problemy finansowe – przegrał duży przetarg, wstrzymał prace przy budowie fabryki oraz tworzenie ośrodka badawczego pod Wrocławiem – na 2 lata. Wielu znawców tematu uważa, że ta przerwa będzie znacznie dłuższa niż 2 lata, a nawet mają wątpliwość czy te fabryki w ogóle powstaną.
Wstrzymanie tych projektów jest wielka stratą dla Niemiec jak i dla Polski. Dostęp do technologii z pogranicza „kosmosu” byłby wielką szansą. Procesy litografii wykorzystujące światło do produkcji chipów są obecnie najbardziej zaawansowaną technologią na świecie. Wyzwania związane z produkcją chipów o wymiarach 3 nm ktoś porównał do celowania laserem w piłkę golfowa znajdującą się na księżycu. Jeśli szybko nie zaczniemy uzupełnić tej luki to za chwilę znajdziemy się w ślepej uliczce. Może i będziemy mieli energię z OZE, tylko będzie nam brakować urządzeń do jej odbioru.
Piotr Chmiel – ekonomista i pracownik samorządowy, zajmuje się m.in. analizą unijnego prawa energetycznego.