Spis treści
Gruzy to wcale nie przenośnia – seria rosyjskich ataków rakietowych z wiosny i lata tego roku zrównała z ziemią najważniejsze ukraińskie elektrownie węglowe, a wśród nich te należące do Achmetowa.
W 2021 r. DTEK kontrolował 70 proc. generacji z elektrociepłowni dając jedną trzecią ogółu generacji energii elektrycznej nad Dnieprem. W rękach Achmetowa było też 90 proc. ukraińskiego wydobycia węgla kamiennego. Koncern oligarchy był też jednym z największych pracodawców Ukrainy – wchodzące w jego skład przedsiębiorstwa zatrudniały łącznie ponad 55 tys. osób.
Wojna bije po kieszeni
Rosyjski najazd na Ukrainę sprawił, że Achmetow z dnia na dzień zaczął tracić majątek i to w tempie naprawdę ekspresowym. Paradoksalnie oligarcha nie miał problemów z ukraińskim wymiarem sprawiedliwości, instytucjami antymonopolowych i antykorupcyjnymi. Likwidacją jego stanu posiadania zajął się, nieco przypadkiem, wróg.
Jak wygląda majątek spółek Achmetowa po przeszło dwóch latach pełnowymiarowej wojny?
Już latem 2022 r. próbowała go analizować ukraińska edycja Forbsa. Według jej ustaleń DTEK od lutego do lipca 2022 r. stracił 70 proc. swojej wartości. Sam Achmetow, którego aktywa w 2021 r. sięgały 13,7 mld dolarów, rok później mógł się pochwalić tylko 4,2 mld dolarów.
Największe straty odnotował achmetowowski koncern metalurgiczny Metinvest – po stracie dwóch kluczowych zakładów – Azowstali i Kombinatu im. Ilicza w Mariupolu z 11,4 mld dolarów zjechał do 3 mld dolarów.
Energetyczny DTEK co prawda uniknął jeszcze wtedy poważniejszych zniszczeń, na dzień dobry tracąc w lutym jedynie kontrolę nad Ługańską TES (jej stratę w koncernie oszacowali na 180 mln dolarów), potem do listy strat trzeba było jeszcze dopisać Zaporoską TES w zajętym przez Rosjan w marcu 2022 r. Enerhodarze.
Znacznie ważniejszym czynnikiem były wówczas wywołane wojną zmiany na rynku – z powodu mniejszego zapotrzebowania na energię (według analityków rynku było ono o 30-40 proc. mniejsze niż przed najazdem) elektrownie DTEK-u wygenerowały jej 30 proc. mniej niż rok wcześniej, a jego udział w rynku odpowiednio zmalał do 20 proc.
Nieco mniej niż by to wynikało z tych danych, bo o 20 proc. spadły przychody ze sprzedaży prądu. W rezultacie wartość wszystkich segmentów energetycznych DTEK-u według wyliczeń Forbesa z 1,92 mld dolarów w lutym 2022 r. spadła do lipca 2022 r. do zaledwie 580 mln dolarów.
Jesienią 2022 r. swoje szacunki przedstawiła „Ukraińska Prawda”. Według jej ustaleń DTEK poniósł też bardzo dotkliwe straty w zakresie energetyki odnawialnej. Na terenach okupowanych znalazły się elektrownie wiatrowe: Botijews’ka i Prymorska każda o mocy 200 MW oraz Orłowska o mocy 100 MW. Wstrzymano też wówczas budowę wiatrowej elektrowni Tylygulskiej o projektowanej mocy 36 MW.
Znacznie lepiej było z elektrowniami słonecznymi. DTEK kontrolował elektrownie Pokrowską na Donbasie o mocy 240 MW i Nikopolską w obwodzie dniepropietrowskim o mocy 200 MW, Rosjanie zajęli wówczas jedynie niewielką elektrownię Tryfoniwską o mocy 10 MW.
(Aktualnie sytuacja wygląda znacznie gorzej – rejon Nikopola jest ciągle ostrzeliwany przez Rosjan, a do Pokrowska szybkim tempem zbliża się rosyjskie natarcie.)
O ile sama infrastruktura ocalała, o tyle znacznie gorzej było z generacją z tych elektrowni, która jak zaznaczała „Ukraińska Prawda” spadła do minimalnego poziomu. W dodatku wskutek walk ucierpiał też znacznie segment sieciowy DTEK-u – głównie w obwodach donieckim, kijowskim i dniepropietrowskim.
Stabilnie pracowały jedynie spółki grupy zajmujące się wydobyciem ropy i gazu oraz kopalnie koncernu – poziom wydobycia odpowiadał w nich temu z 2021 r.
Sposób na poradzenie sobie z sytuacją widzieli u Achmetowa wówczas w eksporcie energii na rynek unijny, gdzie była ona trzy razy droższa niż nad Dnieprem. Szykowano się też do eksportowej ekspansji węgla z kopalń zagłębia lwowskiego.
Sam Achmetow sytuacją Metinvestu i DTEK-u tak bardzo był „przejęty”, że na początku 2023 r. jak gdyby nigdy nic zwodował sobie w stoczni w Bremie zaliczany do grona 10 największych tego typu jednostek na świecie luksusowy jacht wart 500 mln dolarów, ostatnio widziany w Chorwacji.
Wtedy jednak oligarcha jeszcze miał zaplecze pozwalające myśleć o powrocie do wielkiej gry. Teraz sytuacja najbogatszego człowieka Ukrainy zmieniła się radykalnie.
Ostry zjazd pod rakietami
Rozpoczęte jesienią 2022 r. zmasowane rosyjskie ataki na infrastrukturę energetyczną Ukrainy dały się we znaki także DTEK-owi. Agencja RBK szacowała, że w 2023 r. na usuwanie szkód wydał on mniej więcej 4 mld hrywien, czyli ponad 100 mln dolarów. To, jak się okazało, była jedynie przygrywka.
Prawdziwy Armageddon zaczął się wiosną tego roku.
22 marca miał miejsce pierwszy z całej serii tegorocznych rosyjskich ataków na elektrownie – zaatakowane i poważnie uszkodzone zostały wówczas m.in. trzy elektrociepłownie DTEK-u. Jednocześnie z powodu ataku pozbawione energii zostały kopalnie koncernu w obwodzie dniepropietrowskim, pod ziemią utknęło ponad tysiąc górników, wstrzymano wydobycie węgla.
Jak się okazało, energetyczny gigant nie pomyślał o rezerwowym zasilaniu dla strategicznych obiektów, jakim są kopalnie i jak wynika z oficjalnego komunikatu firmy, dopiero po ataku podjęto prace w celu zapewnienia rezerwowych dostaw prądu. 29 marca Rosjanie uderzyli w trzy obiekty firmy, a oficjalny komunikat informował o ponad 40 atakach od początku sezonu grzewczego 2023/2024. 11 kwietnia rakiety uszkodziły dwie elektrociepłownie.
27 kwietnia doszło do rosyjskiego ataku na cztery elektrociepłownie koncernu, które zostały poważnie uszkodzone. 8 maja zbombardowano trzy elektrociepłownie. 1 czerwca DTEK informował o atakach na dwie elektrociepłownie koncernu, w których „poważnie uszkodzono wyposżenie przedsiębiorstw”.
Jak zaznaczono, by to już szósty taki atak na obiekty energetyczne w ciągu 2,5 miesiąca. Od lutego 2022 r. elektrownie DTEK-u ostrzelano już wówczas ponad 180 razy, w tych atakach zginęło 3 pracowników, a kolejnych 51 zostało rannych. 20 czerwca powiadomiono o kolejnym ataku na elektrownię. 2 rannych pracownikach i poważnych uszkodzeniach.
Pod koniec czerwca DTEK informował o katastrofalnej sytuacji w należących do niego elektrowniach – wskutek ostrzałów żadna z nich nie miała całego dachu a łatane przez ekipy remontowe urządzenia stały pod gołym niebem, co zagrażało pracy bloków energetycznych szczególnie w niesprzyjających warunkach pogodowych.
Brakowało funduszy na remonty w związku z czym bloki energetyczne przykrywano po prostu arkuszami blachy, to groziło tym, że przy niskich temperaturach maszyny mogły przestać pracować, a w razie deszczu mogło dochodzić do spięć i awaryjnego wyłaczania bloków.
Potem jednak zdażyła się totalna katastrofa, przy której dotychczasowe problemy okazały się naprawdę mało istotne – po kolejnym zmasowanym rosyjskim ataku z końca 27 czerwca dyrektor wykonawczy DTEK Dmytro Sawczuk poinformował, że koncern stracił 90 proc. mocy swojej generacji. „Wkładamy wszystkie posiadane przez nas środki 4 mld hrywien, po to żeby maksymalnie szybko się odtworzyć. Ale tego niestety nie wystarczająco, bo ogólna wielkość zniszczeń to 14-18 mld hrywien niezbędnych do odbudowy”.
Największa strata, jaką poniósł Achmetow w wyniku rosyjskich ataków to elektrownia w Bursztynie – aż 2,34 GW mocy, w dodatku z lokalizacją i sieciami pozwalającymi na dogodny eksport energii do odbiorców z UE.
O tym, że została ona całkowicie zniszczona powiadomiła 28 czerwca tego roku szefowa administracji obwodu iwano-frankowskiego Switłana Onyszczuk. „Już od pewnego czasu rozumiemy, że jest nie do odbudowania po rosyjskich ostrzałach rakietowych, jest nadzwyczaj silnie zrujnowana” – relacjonowała. W sumie „perła w koronie” węglowej generacji DTEK od jesieni 2022 r. była atakowana 12 razy.
Jak to odbudować i kto za to zapłaci
Ile potrzeba na odbudowę ze zniszczeń i jak długo to potrwa – tu rozbieżności są w samym kierownictwie firmy.
O tym, że DTEK planuje jeszcze do października odbudować 60-70 proc. generacji mówił w lipcu dyrektor wykonawczy koncernu Dmytro Sawczuk. Szef prywatnej firmy żalił się przy tym, że zachodni „darczyńcy nie finansują robót ani materiałów. A to teraz 70 proc. wartości odbudowy”.
Według wyliczeń Sawczuka DTEK od początku roku na odbudowę wydał 1,3 mld hrywien a zamierza do końca roku jeszcze 4 mld hrywien. W sumie więc tegoroczne wydatki na odbudowę sięgną 5,1 mld hrywien – ok. 125 mln dolarów, przy potrzebach szacowanych na 350-400 mln dolarów. W zeszłym roku na remonty uszkodzonych 10 bloków wydano 110 mln dolarów.
W sierpniu dyrektor generalny składowej koncernu – DTEK Enerho Ildar Saliejew informował, że od lutego 2022 r. energetycy firmy 41 razy „podnosili od zera”, czyli po całkowitym awaryjnym odłączeniu od sieci, elektrownie po rosyjskich atakach. „Mamy 90 procent uszkodzonych lub zrujnowanych mocy, wielkie dziury w dachach i ścianach elektrowni” – opisywał.
Energetycy non-stop remontują uszkodzone wyposażenie a ich główny cel to odremontować maksymalnie dużo do początku sezonu grzewczego i kontynuować prace remontowe przez całą zimę. Jednak, jak przyznają w DTEK-u skala zniszczeń powoduje, że prace remontowe „to robota na lata”.
„Planujemy odtworzenie 60-70 proc. generacji, jaką mieliśmy do ostrzałów zrujnowanej w wyniku rosyjskich ataków generacji cieplnej do października tego roku – oznajmił pod koniec lipca agencji Interfax-Ukraina dyrektor wykonawczy firmy Dmytro Sacharczuk.
Zaledwie kilka dni później pod koniec lipca stanowisko DTEK było już inne – dyrektor generalny koncernu informował o „katastrofalnej sytuacji” – żadna z elektrowni DTEK-u po rosyjskich atakach nie ma całego dachu co stwarza zagrożenie dla pracy ocalałych bloków energetycznych.
Żeby ratować sytuację ocalałe maszyny ponakrywano arkuszami blachy, jednak nie chroni to ich przed szkodliwymi warunkami atmosferycznymi, kiedy zaczną się deszcze a potem mrozy niezabezpieczone właściwie oprzyrządowanie przestanie działać. A na lepsze zabezpieczenie nie ma pieniędzy.
Co się naprawdę dzieje?
Jak pogodzić ze sobą te ewidentnie sprzeczne informacje wypływające z kierownictwa DTEK-u w odstępie zaledwie kilku dni?
Analizując to co dzieje się w ukraińskiej energetyce trzeba po prostu mieć świadomość, że wszyscy tam kłamią w żywe oczy, a prawdziwej sytuacji można się tylko domyślać.
Najnowszy dowód to sytuacja z awarią na elektrowni atomowej w Jużnoukraińsku w połowie lipca tego roku. Kiedy informacja o niej wydostała się na światło dzienne minister energetyki Herman Hałuszczenko publicznie zaprzeczał by do awarii doszło, wytaczając przy tym wobec przekazujących taką informację standardowe już oskarżenia o „dezinformację” i „kremlowską narrację”.
Miał jednak pecha, bo kilka dni później w oficjalnym komunikacie tak fakt awarii, jak i jej szczegóły (spalony transformator wysokiego napięcia i awaryjne odłączenie jednego z bloków) potwierdziła i opisała Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej.
Wydaje się, że również zapowiedzi szefów DTEK-u o tym, jak to szybko odbudują elektrownie można włożyć między bajki. O tym, jakie są realne perspektywy najlepiej świadczy decyzja ukraińskiego rządu z 21 sierpnia o wydzieleniu 470 mln hrywien na zapewnienie rezerwowego ogrzewania Bursztyna oraz Dobrotworu w obwodzie lwowskim, gdzie także działała elektrownia DTEK.
Zarobicie na odbudowie
Jeśli sądzić po ruchach, jakie od pewnego czasu zaczął wykonywać DTEK Achmetow najprawdopodobniej będzie próbował pozyskać jakieś finansowanie od zachodnich instytucji finansowych w zamian za kontrakty dla zachodnich firm wykonawczych.
DTEK kusił zachodnich partnerów czerwcu tego roku podczas odbywającej się w Berlinie konferencji Ukraine Recovery Conference poświęconej odbudowie Ukrainy ze zniszczeń wojennych.
DTEK i amerykańska GE Vernova ogłosiły tam, że będą wspólnie pracować nad stworzeniem „potężniejszego i bardziej ekologicznego systemu energetycznego”. Szefowie obu firm podpisali memorandum o współpracy w zakresie „zielonej transformacji”, bezpieczeństwa energetycznego i budowy współczesnych sieci energetycznych w Ukrainie i Unii Europejskiej, a podpisywaniu papierków przyglądał się asystent sekretarza stanu USA do spraw zasobów energetycznych Geoffrey Pyatt.
Jak informował oficjalny komunikat DTEK-u Amerykanie i firma ukraińskiego oligarchy mają razem pracować nad projektami w sferze energetyki wiatrowej i związanej z nią infrastruktury sieciowej, rozwiązaniami skierowanymi na modernizację ukraińskiej sieci energetycznej, w celu zwiększenia pewności przesyłu, minimalizacji strat energii i stworzenia sieci bardziej elastycznej i odpowiadającej wymogom przyszłości, projektami z zakresu generacji energii elektrycznej dla zabezpieczenia rezerwowych mocy energetycznych, w szczególności turbinami gazowymi, a także długoterminowymi rozwiązaniami dotyczącymi generacji energii za pomocą instalacji paro-gazowych.
Na tej samej konferencji DTEK podpisał też memorandum o współpracy z amerykańską Honeywell – obie firmy mają wspólnie działać „żeby sprzyjać energetycznej niezależności Ukrainy i zabezpieczeniu automatyzacji i przejścia na odnawialne źródła energii.
Memorandum, jak pisała służba prasowa ukraińskiego koncernu, „stwarza podstawę jaka pozwoli firmom sprzyjać wzmocnieniu ukraińskiej energetyki, rozszerzeniu możliwości DTEK w zakresie magazynowania energii i wprowadzenia nowoczesnych rozwiązań w sferze przetwórstwa ropy naftowej i gazu ziemnego. Memorandum obejmuje także długoterminowe energetyczne przejście Ukrainy – z akcentem na optymalizację generacji i dekarbonizację”.
DTEK i Honeywell „będą analizować perspektywy” dla: przyspieszonej odbudowy i maksymalizacji mocy DTEK uszkodzonych podczas rosyjskich ataków, wprowadzenia systemów magazynowania energii produkcji Honeywell, wprowadzenia modułowych rozwiązań firmy Honeywell dla przetwórstwa ropy i gazu.
„Honeywell będzie wspierać DTEK w ocenie krytycznych potrzeb energetycznych Ukrainy i dawać rekomendacje co do mozliwości wprowadzenia systemu magazynowania energii (BESS) firmy Honeywell razem z istniejacymi systemami magazynowania energii DTEK. Battery Energy Storage System (BESS) Honeywell włącza w siebie kompleks technologii dla automatyzacji i kierowania magazynowaniem i dostarczaniem energii w mikrosieć albo sieć krajową.”
Na tej samej konferencji DTEK podpisał też memorandum ze Schneider Electric „w celu wprowadzenia na Ukrainie innowacyjnych rozwiązań energetycznych, koncentrując uwagę na „inteligentnej” infrastrukturze, modernizacji sieci, cyfryzacji i rozwiązaniach gałęziowych”.
.W myśl memorandum obie firmy mają skoncentrować się na „realizacji pilotażowych projektów w sektorze energetycznym, zaspokajania nagłych potrzeb DTEK dla przyspieszenia odbudowy i maksymalizacji możliwości DTEK w zakresie generacji energii, zaprojektowania i wprowadzenia systemów magazynowania energii tak na Ukrainie, jak i za granicą w celu stworzenia bardziej rozgałęzionej i stabilnej sieci energetycznej, modernizacja sieci energetycznych Ukrainy dla podwyższenia pewności dostaw, minimalizacji strat energii i stworzenia bardziej elastycznej i perspektywnej sieci, opracowania i realizacji pilotażowych/demonstracyjnych projektów, które będą wypróbowywać innowacyjne rozwiązania w celu stworzenia bardziej energoefektywnego sektora energetycznego, wyznaczenia potencjalnych rozwiązań dla finansowania projektów razem z europejskimi agencjami eksportowo-kredytowymi (ECAs) i innymi międzynarodowymi organizacji finansowymi”.
GE Vernova, Schneider, Honeywell liczą więc na lukratywne kontrakty. Nie jest jednak wcale przesądzone, czy amerykańscy i europejscy podatnicy będą chcieli zapłacić za modernizację ukraińskiej energetyki zanim wojna się zakończy. Perspektywy lukratywnych kontraktów na odbudowę są na wodzie pisane i nie widać chętnych, którzy mieliby za to zapłacić.
Trzeba zarobić za granicą
Skoro przyszłość DTEK na Ukrainie wygląda bardzo niepewnie, spółka szuka możliwości za granicą.
Pod koniec marca tego roku DTEK poinformował o kupnie przez DRI akcji „specjalnej firmy projektowej stworzonej przez polską spółkę Columbus Energy, co da jej prawo budowy systemów magazynowania energii elektrycznej o mocy 133 MW na południu Polski pod warunkiem otrzymania niezbędnych pozwoleń”.
Jak zaznacza oficjalny komunikat koncernu: „Ta umowa jest kluczowym elementem planu DTEK dotyczącego integracji ukraińskiego rynku energetycznego z globalnym rynkiem UE”, a „pogłębienie współpracy z systemem energetycznym Polski da Ukrainie możliwość w warunkach deficytu energii liczyć na dostawy energii elektrycznej z UE, szczególnie w warunkach energetycznego terroru Rosji”. „Ten projekt jest ważnym krokiem na drodze do integracji systemów energetycznych Ukrainy i Polski” – przekonywał dyrektor generalny DTEK Maksim Timczenko.
DRI planuje rozpocząć budowę jeszcze przed końcem roku i zakończyć ją na początku 2026 r.
Argumentum ad Putinum, czyli hasło o „energetycznym terrorze Rosji” jest dość poręczne, bo ucina obiekcje ewentualnych nieprzyjaciół ukraińskiego oligarchy w Polsce, którzy mogliby mu wypominać nieprzejrzystość i dawne grzechy.
Inny kierunek, na którym Achmetow próbuje jeszcze grać samodzielnie, to Rumunia.
W styczniu tego roku DTEK poinformował o rozpoczęciu realizacji projektów energetycznych na terenie UE. W tym celu ukraiński oligarcha powołał zarejestrowaną w Holandii spółkę-córkę swojego koncernu – DTEK Renewables International (DRI).
Spółka planuje wybudowanie do 2030 r. na terenie UE elektrowni wiatrowych o łącznej mocy 5 GW. Na pierwszy ogień poszła Rumunia, gdzie za 150 mln euro powstają dwa takie obiekty – elektrownia wiatrowa Ruginoasa koło Jass o mocy 60 MW z dziesięcioma turbinami Vestas V162 o mocy 6 MW każda, koszt inwestycji oszacowano na 107 mln euro oraz elektrownia słoneczna Glodeni o mocy 53 MW w okolicach Târgu Mureş. Koszt tej inwestycji to 43 mln euro. Ich budowę rozpoczęto w marcu zeszłego roku. Według szacunków DTEK mają one w sumie dawać 225 GWh rocznie.
W komunikacie informującym o tych inwestycjach koncern przekonuje, że „Rozszerzenie DRI da Ukrainie możliwość sięgnięcia po europejskie doświadczenie i potencjalnie importować „zieloną” rumuńską energię elektryczną na Ukrainę”.
Pytanie po co importować zieloną energię na Ukrainę, skoro więcej można na niej zarobić w UE?
Michał Kozak – dziennikarz ekonomiczny, Ukrainą z przerwami zajmuje się od 1991 r. Od 2008 r. mieszka na przemysłowym wschodzie Ukrainy, w latach 2011-2014 na Krymie. Był obserwatorem międzynarodowym w wyborach na prezydenta Ukrainy w 2004 r. i wyborach do ukraińskiego parlamentu w 2012 r.
Autor raportów gospodarczych i dokumentacji projektów inwestycyjnych na Ukrainie. Publikował m.in. w Rzeczpospolitej, Dzienniku Gazecie Prawnej, Gazecie Giełdy Parkiet, Gazecie Bankowej. Obecnie pisze dla Obserwatora Finansowego. Od grudnia 2021 r. rozpoczął również współpracę z portalem WysokieNapiecie.pl.