Spis treści
Oferta na 4073 zł/MW/h na Rynku Mocy Bilansujących
W niedzielę na aukcji Polskich Sieci Elektroenergetycznych na których kupuje się moce niezbędne do zbilansowania polskiego systemu ktoś złożył ofertę dostarczenia w poniedziałek wieczorem 24 MW mocy w cenie 4073 zł za megawat za godzinę.
Była to najwyższa w historii oferta na Rynku Mocy Bilansujących, uruchomionym zaledwie 14 czerwca. Wśród części energetyków wzbudziła konsternację zmieszaną z wściekłością. Oferta została jednak zaakceptowana, bo brakowało lepszych, które wypełniłyby zapotrzebowanie na moce bilansujące.
Ostatecznie jednak składający tę ofertę poinformował, że doszło do pomyłki. − Pismo o tym, że oferta na ponad 4 tys. zł za megawat mocy była oczywistą pomyłką przy składaniu propozycji trafiła do nas od razu po jej złożeniu, jeszcze w niedzielę – mówi w rozmowie z WysokieNapiecie.pl Grzegorz Onichimowski, prezes PSE.
Rynek przyjmie dziś każdą ofertę
− Rzeczywistym problemem jest jednak to, że na niektórych produktach na Rynku Mocy Bilansujących mamy oferty na mniejsze moce niż wynosi nasze zapotrzebowanie. W efekcie najdroższa oferta ustala cenę na rynku – dodaje szef operatora.
O problemie braku ofert na moce bilansujące, składanych zwłaszcza przez państwowe koncerny energetyczne − dysponujące w tej chwili niemal całością mocy na tym rynku – pisaliśmy niedawno tutaj: Elektrownie słono wyceniły moc bilansującą. Zapłacimy 7 mld zł?
To właśnie ze względu na obecną płytkość rynku, czyli brak konkurencyjnych ofert, taka oferta w cenie 4073 zł/MW/h w ogóle została zaakceptowana (i dopiero później wycofana na prośbę składającego).
Podobnie z resztą stało się w przypadku najdroższej w historii energii dostarczonej na polskim rynku, którą za 4813 zł/MWh sprzedała na Rynku Bilansującym PGE. Wówczas jednak bilans energetyczny kraju naprawdę był napięty, choć i tam doszło do drobnego błędu ludzkiego.
W tej chwili dostępność mocy bilansujących w Polsce nie jest jednak napięta. Problemem jest tylko to, że poza jedną aktywną spółką skarbu państwa, reszta nie składa ofert lub robi to w minimalnym zakresie. Może to dziwić o tyle, że nawet i bez pomyłek, ceny na Rynku Mocy Bilansujących są bardzo wysokie.
Przemysł zaniepokojony kosztami RMB
− Przemysł jest zaniepokojony poziomem tych kosztów. Jeżeli takie ceny mocy bilansujących się utrzymają i każdego dnia OSP – PSE S.A., będą zmuszone płacić polskim wytwórcom energii elektrycznej dwadzieścia kilka mln PLN, to w ciągu roku, tylko na ten cel trzeba będzie wydać około 10 mld zł, tj. około 70 zł/MWh (dotąd około 4 mld PLN), które ostatecznie powinni solidarnie zapłacić wszyscy odbiorcy końcowi – mówi Henryk Kaliś, pełnomocnik zarządu ds. zarządzania energią elektryczną w Zakładach Górniczo-Hutniczych „Bolesław” i Prezes Zarządu Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu oraz Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii.
− Z pewnością w pełnej wysokości zostaną one przeniesione na przemysłowych odbiorców energochłonnych zwiększając ich koszty produkcji, chociaż to nie przemysł te zwiększone koszty w KSE generuje. Ich powodem jest zmienne zapotrzebowanie i pogodozależna generacja. Jako odbiorcy przyłączeni do sieci KSE na napięciach 110 i 220 kV, zużywamy energię elektryczną praktycznie „pod sznurek” przez cały rok w takiej samej ilości − dodaje Henryk Kaliś.
W ocenie naszego rozmówcy wizja, że przemysł uniknie wysokich kosztów uniezależniając się w znacznej mierze od kosztów generowanych w krajowej sieci, na razie jest jeszcze daleka od realizacji. − Rozwiązaniem wysokich kosztów energii elektrycznej dla polskiego przemysłu z pewnością nie są bateryjne magazyny energii. Analizowaliśmy koszt ich budowy w celu wypłaszczenia generacji farmy fotowoltaicznej o mocy 200 MW, aby ustabilizować i ograniczyć pobór energii elektrycznej z sieci KSE, ale na razie jest on jeszcze bardzo wysoki. Apelujemy do polityków, którzy powinni zrozumieć, że bez taniej energii nie będzie przemysłu ani w Polsce, ani w Europie – dodaje prezes Kaliś.
Drogi Rynek Mocy Bilansujących zagrozi Rynkowi Mocy?
Zdaniem prezesa PSE wysoka wycena (po wycofaniu błędnych ofert, rezerwa aFRRg i tak została wyceniona na 868 zł/MW/h) może szybko przynieść negatywne konsekwencje dla samych oferentów.
− Właściciele bloków węglowych powinni zdawać sobie sprawę z tego, że rynki takie jak RMB są bacznie obserwowane przez Komisję Europejską, a jesteśmy w newralgicznym momencie. Polska stara się o przedłużenie Rynku Mocy, który ma pozwolić utrzymać starsze bloki i pomóc powstawać nowym dyspozycyjnym jednostkom.
Bruksela będzie sprawdzać czy takie wsparcie inwestycyjne jest rzeczywiście potrzebne. Istnieje ryzyko, że przy utrzymywaniu się wysokich cen na Rynku Mocy Bilansujących, który dostarcza mocy tylko na następny dzień, Polsce będzie trudniej uzyskać zgodę na Rynek Mocy, który ma zapewnić nam moce na 15 lat – mówi prezes Onichimowski.
PSE liczą na oferty od węglówek, OZE, magazynów i DSR
PSE liczą jednak, że to jedynie problemy wieku dziecięcego dwutygodniowego Rynku Mocy Bilansujących. − Mamy nadzieję, że kolejni wytwórcy i nowe podmioty, takie jak dostawcy usług DSR, operatorzy magazynów energii, czy farmy wiatrowe i fotowoltaiczne zaczną składać oferty. Dzięki większej konkurencyjności, ceny powinny systematycznie spadać, co widać było na rynkach, które rozpoczęły przetargi na moce bilansujące wcześniej niż Polska – przekonuje Grzegorz Onichimowski.
− Widzimy już rosnące zainteresowanie np. wytwórców energii w źródłach odnawialnych. Na razie żaden z nich nie przeszedł jeszcze certyfikacji, ale gdy tylko będą gotowi, jesteśmy w stanie przeprowadzić ją w ciągu tygodnia. W tej chwili nadal redukujemy moce OZE nierynkowo, wypłacając wówczas wytwórcom jedynie cenę z Rynku Bilansującego, która w godzinach nadprodukcji energii z OZE jest bliska zera. Gdyby tacy wytwórcy oferowali zaniżanie swojej generacji na Rynku Mocy Bilansujących, za samą gotowość mogliby w tej chwili zarabiać kilkaset złotych za megawat za godzinę – wylicza prezes PSE.