Spis treści
NFOŚiGW szykuje kolejny program skierowany do prosumentów. Po sukcesie programu Mój Prąd, z którego około 600 tys. osób wzięło dofinansowanie do fotowoltaiki, w drugiej połowie roku ma ruszyć „Moja elektrownia wiatrowa”.
Na koniec ubiegłego roku do sieci przyłączonych było zaledwie 57 mikroinstalacji wiatrowych o łącznej mocy 0,32 MW – infirmuje Agencja Rynku Energii. W kraju działają też instalacje off-grid, jednak tutaj nie ma żadnych danych, jak wiele ich jest.
NFOŚiGW zakłada, że efektem wprowadzenia programu „Moja elektrownia wiatrowa” będzie co najmniej 8,5 tys. mikroinstalacji wiatrowych o łącznej mocy 51 MW. NFOŚiGW chce dofinansowywać także instalacje off-grid.
Program ma oferować finansowe wsparcie dla właścicieli budynków mieszkalnych, którzy planują zakup i montaż przydomowej siłowni wiatrowej wraz z magazynem energii elektrycznej. Chcielibyśmy, aby przedmiotowe wsparcie przyczyniło się do dalszego wzrostu udziału OZE w finalnym zużyciu energii oraz pozwoliło na wzrost autokonsumpcji wytworzonej energii elektrycznej – poprzez jej magazynowanie. Planując zastosowanie mikroelektrowni wiatrowej, należy pamiętać, że mikroturbiny wiatrowe nie umożliwiają całkowitego pokrycia zapotrzebowania gospodarstwa domowego na energię elektryczną w każdej godzinie doby – dlatego też w ramach planowanego programu będzie istniała możliwość dofinansowania również przydomowego magazynu energii elektrycznej. Zastosowanie mikroturbiny wiatrowej i magazynu energii elektrycznej pozwoli na efektywne wykorzystywanie wytworzonej energii na potrzeby własne – poinformowała portal WysokieNapiecie.pl Ewelina Steczkowska z departamentu organizacyjno-prawnego NFOŚiGW.
Czytaj także: Mój prąd zakończony. Co dalej z fotowoltaiką w Polsce?
Projekt programu trafił do szybkich konsultacji od 29 stycznia do 5 lutego tego roku. Jak tłumaczy Ewelina Steczkowska, ze względu na krótkie terminy aplikowania o środki na wdrożenie programu Moja Elektrownia Wiatrowa, NFOŚiGW był zmuszony do podjęcia szybkich działań i sprawnej realizacji. Wyniki konsultacji będą opublikowane na stronie internetowej.
Ostateczna decyzja o uruchomieniu 400 mln zł na program należy do Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który musi najpierw wydać zgodę na wydanie pieniędzy z Funduszu Modernizacyjnego. – Jeżeli będzie zainteresowanie ze strony obywateli, to będziemy mieć na uwadze, by zwiększyć tę kwotę, wnioskować o kolejne środki na ten cel – mówiła podczas niedawnej konferencji prasowej minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska.
Wiatrak na działce
Według założeń, dotacja ma pokryć 50 proc. kosztów inwestycji w przydomowa turbinę wiatrową oraz opcjonalnie także w magazyn energii. Łączna moc tych instalacji przyłączonych do sieci elektroenergetycznej nie może przekraczać 50 kW, czyli granicy instalacji prosumenckiej. W dalszej części programu pojawia się jeszcze moc 20 kW dla wiatraków „służących zaspokajaniu własnych potrzeb energetycznych Wnioskodawcy”.
Program wspiera także inwestycje off-grid. Zaznaczono jednak, że dofinansowanie nie przysługuje na inwestycje realizowane na budynkach wykorzystywanych sezonowo, rekreacji indywidualnej, letniskowych, gospodarczych. Muszą to być budynki mieszkalne, przy czym do 20 proc. powierzchni takiego budynku może objąć działalność gospodarcza. Wiatrak można posadowić też na działce przylegającej do budynku mieszkalnego.
Maksymalne dofinansowanie wyniesie 5 tys. zł/kW, nie więcej niż 30 tys. zł na jedną współfinansowaną instalację wiatrową. Dotacja do magazynów energii wyniesie maksymalnie 17 tys. zł, nie więcej niż 6 tys. zł./1 kWh, przy czym akumulator musi mieć pojemność minimalną 2 kWh.
Do projektu nowego pomysłu NFOŚiGW sceptycznie odniosła się Konfederacja Lewiatan, która zaapelowała o wstrzymanie prac na programem do czasu przeprowadzenia gruntownych analiz i szerokich konsultacji z biznesem. – Uruchamianie tak ogromnego wsparcia publicznego (400 mln zł), tak hojnego (do 50 procent kosztów), przy pomocy pośpiesznych konsultacji publicznych ogłaszanych dopiero na etapie gotowego projektu programu oraz wobec innych, dużo pilniejszych potrzeb, uważamy za przedwczesne, oparte na nietransparentnych przesłankach i nieuzasadnione – wskazał Jan Ruszkowski, ekspert Konfederacji Lewiatan.
Wątpliwości wyraził też prof. Konrad Świrski na łamach portalu WysokieNapiecie.pl. Domowe instalacje wiatrowe zaskoczyły wszystkich ekspertów i mnożą się pytania. Czy wiatrak bezpośrednio na domu czy w jakiejś odległości (i w jakiej od drugiego domu), jaka technologia (widziałem kiedyś pierwsze próby wprowadzenia chińskiego sprzętu w Bricomanie, ale szybko zniknął z rynku), kto instaluje i certyfikuje i wreszcie jak będzie wyglądał maintenance i utrzymanie tych instalacji – napisał prof. Świrski
Czytaj także: 400 baniek przeminie z wiatrem
Na Helu amatorów wielu
O program dopłat do przydomowych elektrowni wiatrowych wnioskowała Rada Miasta Hel. – Przygotowałem apel do Ministerstwa Infrastruktury oraz Ministerstwa Klimatu i Środowiska – mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl przewodniczący Rady Miasta Marek Chroń.
Jak wyjaśnia, apel do ministerstw przygotował, gdy trwał boom na fotowoltaikę wspierany dopłatami z programu Mój Prąd. – Chodziło mi o małe wspólnoty mieszkaniowe, które nie zawsze miały odpowiednie warunki do inwestycji w fotowoltaikę. Natomiast tu u nas zawsze wieje wiatr, więc dopłaty do małych turbin wiatrowych mogłyby pomóc w rozwoju rozproszonej energetyki, niezależnie od nasłonecznienia – mówi Marek Chłoń.
Jak dodaje, w Polsce przydomowe turbiny wiatrowe są nadal w powijakach, ale program NFOŚiGW mógłby pomóc w rozwoju tego segmentu energetyki prosumenckiej.
Dopłaty budzą w branży nadzieje, ale i obawy. Polski producent małych turbin wiatrowych o mocy do 5 KW Ventus Energia szybko odnotował wzrost zainteresowania swoimi urządzeniami i liczne telefony od zainteresowanych klientów. Firma do tej pory sprzedawała ok. 100 turbin wiatrowych rocznie.
– Dopłaty z pewnością pomogą w rozwoju przydomowych turbin wiatrowych w Polsce, ale jest wiele niewidomych dotyczących nowego programu, na przykład jakie normy będą musiały spełniać urządzenia, czy będzie ich certyfikacja na podobnej zasadzie jak inwerterów – wymienia Izabela Wysocka, dyrektor ds. handlowych Ventus Energia.
NFOŚiGW nie miał możliwości wprowadzenia „sztywnych” zapisów wykluczających urządzenia z konkretnych rynków. Tym niemniej w treści programu Moja Elektrownia Wiatrowa znajduje się zapis, że „preferowane są urządzenia z rynku Unii Europejskiej” (pkt. 7.3 ppkt 7). Ponadto Wnioskodawca wypełniając wniosek będzie zaznaczał odpowiednie oświadczenia w tym: „Oświadczam, że mam świadomość, iż opłacalność inwestycji jest uzależniona od panujących lokalnie warunków atmosferycznych oraz położenia geograficznego turbiny wiatrowej, w tym między innymi lokalnej rzeźby terenu, zabudowy w promieniu kilku kilometrów itp. Mając powyższe na uwadze oraz na podstawie przeprowadzonej analizy (np. pomiar wietrzności) uznaję za zasadne zrealizowanie inwestycji w określonej we wniosku lokalizacji.” – wskazała Ewelina Steczkowska.
Uwaga na jakość
Turbina wiatrowa o mocy 1kW działa na dachu jednokondygnacyjnego sklepu Żabka Eko Smart przy ul. Okrzei w Łodzi, na wysokości 8 m. Jest podłączona w systemie off-grid – co oznacza, że cała energia jest magazynowana w akumulatorach, a następnie oddawana w sytuacji, kiedy jest potrzebna, np. do ładowania kolektora czy innych urządzeń. W zależności od pogody, produkcja roczna turbiny wynosi 600-1100 kWh – poinformowała nas Żabka Polska. Sklepy Żabka Eko Smart stanowią laboratorium innowacji ekologicznych wzbogaconych o rozwiązania smart optymalizujące pracę franczyzobiorców. Żabka testuje w nich przyjazne środowisku rozwiązania, pokazując kierunek, w jakim rozwijać się będzie przyszłość handlu – podała firma.
Wiedza na temat przydomowych turbin wiatrowych jest znikoma, a rynek zalewają tanie urządzenia z Chin. Są kilka razy tańsze od dobrej jakości turbin wiatrowych, co już powinno budzić podejrzenia. Przed tanimi urządzeniami z internetowych portali sprzedażowych ostrzegają eksperci.
– Na polskim rynku brakuje teraz małych i dobrej jakości turbin wiatrowych, natomiast rynek zalany jest tanimi chińskimi turbinami, które w praktyce nie będą produkowały prądu – mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl Paweł Bracha, specjalista ds. techniczno-handlowych firmy Brasit, która montowała małą turbinę wiatrową na sklepie Żabki w Łodzi. – Takie chińskie turbiny są głośne, ich łopaty są źle wyprofilowane i wykonane ze słabych materiałów. Kupując taki produkt nabywca nie znajdzie w Polsce potem ich serwisu – wylicza.
– Poszukujemy małych turbin wiatrowych w całej Europie i mamy z tym kłopot. Są to zwykle testowe instalacje, mało sprawdzone, czasem jest to tylko wizualizacja turbiny – dodaje Bracha.
Zgadzają się z nim wszyscy eksperci z rynku, z jakimi rozmawialiśmy. Wskazują na brak przepisów dotyczących certyfikacji, np. podawania prędkości wiatru, przy której moc znamionową turbiny się liczy.
– Powszechnie są dostępne proste i tanie konstrukcje chińskie, jakie można kupić przez internet, jednak trzeba wiedzieć, że takie wiatraki nie są w stanie wygenerować z wiatru energii, jaka teoretycznie byłaby możliwa. Taka turbina traci co najmniej 50 proc. możliwej do uzyskania energii, jeśli nie jest dobrze ustawiona na wiatr. Dobrze skonstruowana turbina musi być wyposażona w regulację ustawienia na wiatr i anemometr do pomiaru kierunku i prędkości wiatru. Jest to podstawa do stosowania algorytmów optymalizujących pracę turbiny. Rzeczywiste koszty stworzenia efektywnej dobrej turbiny wiatrowej są wysokie, na przykład samo urządzenie do pomiaru prędkości wiatru kosztuje około 3 tys. zł – mówi w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl prof. Zbigniew Krzemiński, prezes MMB Drives.
Skontaktowaliśmy się z jedną z polskich firm, która zajmuje się wentylacją, a od kilku miesięcy sprzedaje także własne 500-watowe wiatraki (pionowe) i poleca je do instalacji off-grid. Firma daje gwarancje na sam wiatrak, ale nie zapewnia wszystkich pozostałych części koniecznych do produkcji energii, całego osprzętu instalacji ani jej montażu. Mimo to nie narzeka na zainteresowanie swoim produktem.
Będzie drgało
Wiedza na temat przydomowych turbin wiatrowych jest bardzo mała. W projekcie programu „Moja elektrownia wiatrowa” NFOŚiGW zapisał, że wspierane będą instalacje do 30 m. W praktyce budowa takiej instalacji przy domu wymagać powinna uzyskania pozwolenia na budowę.
Brakuje przepisów prawnych dotyczące budowy przydomowych turbin wiatrowych. Zgodnie z prawem budowlanym, instalacje masztów, w tym antenowych i instalacji radiotelekomunikacyjnych, można prowadzić bez pozwolenia na budowę i zgłoszenia do 3 m ich wysokości. Na ten przepis powołują się więc wszyscy, którzy inwestują w przydomową turbinę wiatrową.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii przygotowało zmianę przepisów prawa budowlanego. Instalacja na budynku wiatraka o mocy do 50 kW i wysokości do 3 m nie będzie wymagała ani pozwolenie na budowę ani zgłoszenia. Nnatomiast wiatraki od 3 m do 12 m trzeba będzie zgłosić. Ponadto taka inwestycja będzie wymagała projektu architektoniczno-budowlanego, technicznego i kierownika budowy. Projekt zmiany prawa jest dopiero w konsultacjach.
Mała jest też wiedza na temat drgań powodowanych przez przydomowe turbiny. – Decydując się na przydomową turbinę wiatrową trzeba mieć świadomość, że urządzenie to powoduje duże drgania, dlatego odradzamy montaż turbin wiatrowych na dachach domów. Taką turbinę należy posadowić na wieży o wysokości co najmniej 10-12 metrów. Zgodnie z obecnym prawem można to zrobić bez pozwolenia do wysokości nie większej niż 3 m powyżej kalenicy domu – mówi Paweł Bracha.
Czytaj także: Baltic Power wybiera największe turbiny wiatrowe offshore od Vestas
Wspaniałe projekty mierzą się z trudnymi realiami
Projekty małych turbin wiatrowych przygotowanych w Polsce zbierają nagrody, co nie przekłada się jednak na komercjalizację projektów. W 2021 roku Narodowe Centrum Badań i Rozwoju zainicjowało konkurs na przydomową turbinę wiatrową „Wielkie Wyzwanie: Energia”, w którym główną nagrodą była kwota miliona złotych z funduszy unijnych.
– Wygraliśmy jako zespół osób fizycznych MMBTeam konkurs NCBiR na projekt przydomowej turbiny wiatrowej. Nagroda w konkursie „Wielkie wyzwanie – energia” nie przełożyła się jednak na dalsze prace nad komercjalizacją tej turbiny. Potrzebne są duże nakłady, by turbina produkowała założoną ilość energii i w efekcie, końcowa cena przydomowej turbiny wiatrowej, produkowanej przez naszą firmę MMB Drives, byłaby tak wysoka, że zwrot inwestycji dla nabywcy wynosiłby ponad 10 lat. Teraz, kiedy zapowiedziano wprowadzenie dopłat do przydomowych turbin wiatrowych, zaczęliśmy się bliżej przyglądać możliwościom wprowadzenia naszej turbiny wiatrowej na rynek. Wymagałoby to pewnej jej modyfikacji – mówi prof. Zbigniew Krzemiński, prezes MMB Drives.
Jak dodaje, konstrukcje poziome nie powodują takich drgań jak pionowe, więc można takie wiatraki umocować na dachu domu. Ograniczeniem są jednak przepisy budowlane. – Przy prędkości wiatru 11 m/s z 1 m2 można uzyskać ok. 400 watów, co przy ograniczeniu wysokości konstrukcji do 3 m powyżej kalenicy domu daje około 1200 watów – wylicza.
Nagrodę dostał też projekt pionowej przydomowej turbiny wiatrowej przygotowany przez zespół Silesian Wind Generator na Politechnice Śląskiej.
– Projekty małych turbin wiatrowych przygotowane na polskich uczelniach wymagają długiego okresu na ich wdrożenie, co wynika z konieczności testów i potrwać może to kilka lat – uważa Paweł Bracha.
Instytut Maszyn Przepływowych Politechniki Łódzkiej prowadził i prowadzi badania w zakresie turbin wiatrowych o mocach rzędu kilku kilowatów. Obecnie realizowany jest projekt badawczy NINLIL, polegający na integracji istniejącej turbiny wiatrowej o pionowej osi z innymi systemami OZE. – Zakładamy wdrożenie omawianej turbiny do portfolio firmy Ergos, ale horyzont czasowy na ten moment to kilka miesięcy – poinformował nas dr Michał Lipian z Politechniki łódzkiej. – Badaliśmy też zmodyfikowany model turbiny Savoniusa, który jest także opatentowany. Tutaj trudno powiedzieć o perspektywach komercjalizacji, ponieważ nie udało się znaleźć zainteresowania rynkowego – dodał.
Jak wyjaśnił, w ramach koła naukowego działa także projekt studencki GUST. Mimo że w toku projektu powstało już kilka prototypów turbin na potrzeby międzynarodowych konkursów, na obecnym etapie nie jest planowane ich wdrożenie. Rolą tego projektu jest przede wszystkim testowanie nowych technologii w tematyce małych turbin i rozwijanie kompetencji studentów.