Spis treści
Przedstawiamy tematy, które zainteresowały naszą redakcję w minionym tygodniu w zagranicznych mediach opiniotwórczych.
Tania chińska fotowoltaika pomaga europejskiej energetyce
– Tętniący życiem sektor energetyki słonecznej stał się nieoczekiwanym promykiem nadziei dla borykającej się odcięciem dostaw rosyjskiego gazu Europy. Jednak wśród okrzyków zachwytu niektórzy wołają o pomoc – pisze „The Economist”.
Chodzi o balansujących na krawędzi upadku nielicznych już producentów fotowoltaiki w UE. Ponad 95 proc. instalowanych w Unii paneli PV to tani import z Chin, który dzięki niskim cenom zachęca do inwestowania w fotowoltaikę.
W przeszłości, w 2010 r., unijne władze wprowadziły ograniczenia importowe wobec Państwa Środka, co zadowoliło europejskich dostawców, ale spowolniło inwestycje, gdyż to cena technologii jest kluczowa dla jej wdrażania. Instalacje nowych mocy odżyły, gdy ograniczenia importowe zostały zniesione.
Obecnie europejscy producenci fotowoltaiki ponownie lobbują za ograniczeniami importowymi lub przynajmniej dotacjami, aby móc utrzymać się na rynku. Jednak biorąc pod uwagę to, że chińskie panele są tańsze o około połowę o tych wytwarzanych w UE, takie wsparcie musiałaby być niezwykle hojne.
Z drugiej strony pojawiają się argumenty polityczne, wskazujące na ryzyko uzależnienia się UE od dostaw z innego autokratycznego reżimu. Chiny również mogłyby kiedyś odciąć dostawy fotowoltaiki do Europy tak, jak Rosja zrobiła to z gazem.
Bruegel – brukselski think-tank – wskazuje jednak, że nawet gdyby taki scenariusz zaistniał, to zamontowane dotychczas panele i tak będą dalej produkować energię. Aktualnie w europejskich magazynach znajdują zapasy chińskiej PV, które mogą wystarczyć na ponad rok.
Ponadto znacznie więcej miejsc pracy w Europie energetyka słoneczna generuje w sektorze instalacyjnym niż produkcyjnym. Dlatego wspieranie nielicznych unijnych producentów wraz z ograniczaniem importu mogłoby skutkować spowolnieniem inwestycji w OZE i ubytkiem znacznie większej liczby miejsc pracy wśród instalatorów.
Net Zero Industry Act, opracowany przez Komisję Europejską, zakłada, że do 2030 r. UE ma posiadać zdolność do zaspokojenia 40 proc. dostaw w kluczowych zielonych technologiach. „The Economist” podkreśla, że nikt wie jak w ciągu zaledwie kilku lat odtworzyć w Unii rentowny przemysł fotowoltaicznych bez silnego protekcjonizmu.
W tej sytuacji w kontekście bezpieczeństwa łańcuchów dostaw rozsądniejszym działaniem byłby więc nacisk na dywersyfikację dostaw paneli z innych tanich rynków, np. z Indii. Natomiast szansą dla Europy może być skupienie nad badaniach i rozwoju technologii fotowoltaicznych nowszych generacji, dzięki którym mogłaby zyskać przewagę konkurencyjną w przyszłości.
Zobacz także: Kiedy wejdzie rozliczanie godzinowe, prosument wirtualny i taryfy dynamiczne? Będą zmiany
Centra danych coraz większym ciężarem dla sieci
– Irlandia, Niemcy, USA, Chiny, Holandia i Singapur to przykłady państw, które zaostrzają kontrolę planów budowy nowych centrów przetwarzania danych. Powodem jest duże zapotrzebowanie na energię tego typu obiektów oraz ich wpływ na stabilność sieci elektroenergetycznych – donosi „Financial Times”.
Najbardziej pod górkę mają nowe projekty w Irlandii, gdzie znajdują sie ogromne centra takich firm jak Google czy Microsoft. Irlandzki rząd w minionych latach przyciągał koncerny technologiczne niskimi podatkami i łatwym dostępem do podmorskich kabli o dużej przepustowości danych, przez który przepływa globalny ruch internetowy.
Centra danych odpowiadają już za ok. 20 proc. zapotrzebowania na energię w Irlandii, a według niedawnych prognoz Międzynarodowej Agencji Energetycznej w 2026 r. ten udział będzie wynosił aż 32 proc. Na całym świecie obecnie znajduje się ponad 8 tys. centrów danych i ich rosnące zapotrzebowanie na energię jest mocno widoczne również w USA, na które przypada 1/3 istniejących obiektów, czy też w mających 10-procentowy udział w rynku Chinach.
Najwięksi w tej branży, czyli m.in. Microsoft, Google czy Amazon, inwestują w energetykę wiatrową i słoneczną, aby osiągnąć odpowiednie wskaźniki w zakresie zrównoważonego rozwoju. Microsoft zapowiedział nawet, że zakupi dla jednego swoich amerykańskich centrów energię jądrową na wypadek niedoborów energii z OZE.
MAE spodziewa się, że globalne zużycie energii na potrzeby centrów danych, sztucznej inteligencji i kryptowalut może podwoić się w latach 2022–2026. Natomiast analitycy banku Morgan Stanley przewidują, że generatywna sztuczna inteligencja będzie odpowiadać za ponad 3/4 zapotrzebowania na energię w centrach przetwarzania danych w 2027 r.
Google pilotażowo testuje już w USA sposoby na ograniczenie zużycia energii w swoich obiektach, gdy system elektroenergetyczny zmaga się z dużymi obciążeniami, np. podczas fal upalnej lub mroźnej pogody. Wśród tych rozwiązań jest m.in. opóźnianie najmniej pilnych zadań obliczeniowych lub aktualizacji słownictwa w serwisie Tłumacz Google, czy też przekazywanie zadań centrom w innych lokalizacjach.
Zobacz też: Energochłonne centra danych mogą pomóc nas ogrzać
Europa przyspiesza z ładowaniem baterii
– Do 2030 r. moc bateryjnych magazynów energii w Europie może zwiększyć się siedmiokrotnie, co pomoże w bilansowaniu rosnących mocy odnawialnych – pisze Bloomberg.
Agencja przytacza prognozy firmy doradczej Aurora Energy Research, która szacuje do końca tej dekady osiągnięcie 51 GW bateryjnych mocy w europejskich magazynach. Prym będą wiodły Wielka Brytania, Włochy oraz Irlandia. Natomiast w perspektywie 2050 r. Aurora prognozuje 98 GW mocy, które powstaną kosztem ok. 78 mld euro.
Europejskie Stowarzyszenia Magazynowania Energii zwraca uwagę, że pod względem rozwoju sektora wyróżnia się Wielka Brytania, która wprowadziła szereg mechanizmów mocowych i systemowych, co zapewniło magazynom wiele źródeł przychodów. To natomiast zachęca inwestorów do rozwijania nowych projektów.
Dzięki temu nie tylko rosną możliwości bilansowania OZE, ale też bezpieczeństwo systemu elektroenergetycznego. Przykład to sytuacja z grudnia 2023 r., gdy awarii uległ kabel łączący Wielką Brytanię z Francją. Magazyny pozwoliły wtedy pokryć ok. 40 proc. niedoboru mocy.
Jeśli chodzi o państwa Unii Europejskiej, to według BloombergNEF wydały one w ubiegłym roku na wdrażanie czystych technologii ok. 341 mld dolarów – o 35 proc. więcej niż rok wcześniej. Z tej kwoty na magazynowanie energii przypadło 8,4 mld dolarów, co oznaczało wzrost o 64 proc.
Jednocześnie unijna Agencja ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER) podkreśla, że magazynowanie energii nie jest jasno uregulowane w prawodawstwie Wspólnoty, co prowadzi do niepotrzebnych kosztów, nadmiernej biurokracji i niepewnego otoczenia inwestycyjnego. Ponadto poszczególne państwa mają odmienne przepisy dotyczące magazynów, co oznacza, że inwestorom jest trudno przenosić modele biznesowe pomiędzy krajami UE.
Z kolei poszczególne systemy wsparcia muszą być akceptowane na poziomie Brukseli. Do najbardziej wyróżniających się w ostatnim czasie jest ten przygotowany przez Włochy, który został zatwierdzony przez KE pod koniec minionego roku. Jego wartość to prawie 18 mld euro i ma on pozwolić na powstanie 9 GW magazynów.
Zobacz również: Rynek mocy wystrzelił magazynami energii i przyciągnął Czechów
OZE rosną mocami, ale nie przejęciami
– Choć rozwój energetyki odnawialnej przyspiesza, to w 2023 r. po raz pierwszy od pięciu lat spadła wartość fuzji i przejęć (M&A) w sektorze OZE – podkreśla Energy Monitor.
Portal przeanalizował dane serwisu Global Data, z których wynika, że wartość ubiegłorocznych transakcji M&A w tym sektorze wyniosła 559 mld dolarów. Dla porównania w 2022 r. było to rekordowe 771 mld dolarów. Spadek był widoczny we wszystkich regionach świata oraz w niemal wszystkich technologiach – wyjątek stanowiła geotermia, gdzie zanotowano delikatny wzrost.
Liczba transakcji w Azji spadła z 2647 do 1623, Europie z 2125 do 1659, a Ameryce Północnej z 1580 do 1225. Globalnie liczba transakcji w sektorze fotowoltaicznym spadła z 2366 do 1545, a wiatrowym z 1692 do 1176.
W ocenie firmy konsultingowej McKinsey w minionych latach liczba firm działających w branży OZE dynamicznie rosła, co wykorzystywali deweloperzy źródeł odnawialnych oraz grupy energetyczne chcące zwiększać skalę działalności i wchodzić na nowe rynki.
Ponadto energetyką odnawialną mocniej zainteresowali sie nowi gracze, czyli szykujące się do transformacji koncerny naftowe, a także firmy zarządzające aktywami, poszukujące atrakcyjnych okazji do lokowania kapitału.
W 2023 r. doszło jednak do zmiany klimatu inwestycyjnego dla M&A w sektorze OZE z powodu wysokich stóp procentowych i słabszej koniunktury gospodarczej. Do bardziej spektakularny fuzji i przejęć dochodziło natomiast w sektorach ropy i gazu, które urosły na fali zawirowań związanych m.in. z agresją Rosji na Ukrainę.
Pavan Vyakaranam, analityk GlobalData, cytowany przez Energy Monitor, ocenił, że jednoczesny spadek wartości transakcji oraz szybki wzrost inwestycji w nowe źródła odnawialne świadczy o większym zaangażowaniu firm w rozwój organiczny. Łącznie wydatki na nowe źródła OZE mogły w 2023 r. sięgnąć prawie 500 mld dolarów.
Natomiast z wyliczeń BloombergNEF wynika, że w ubiegłym roku łączna wartość wszystkich inwestycji związanych z transformacją energetyczną osiągnęła rekordowy poziom 1,8 bln dolarów – o 17 proc. więcej niż w 2022 r.
Zobacz też: Cenowa huśtawka na rynku gwarancji pochodzenia