Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. Energetyka konwencjonalna
  4. >
  5. Gaz
  6. >
  7. Jak kraj na „P” myślał, że będzie bezpieczny dzięki LNG

Jak kraj na „P” myślał, że będzie bezpieczny dzięki LNG

Każdy handlujący czymkolwiek w pewnym momencie staje przed dylematem: wywiązać się z kontraktu, czy puścić klienta kantem i zarobić na boku więcej? Nie inaczej jest na rynku gazu. Pokusa olbrzymich dla zysków paliwowych gigantów sprawiła, że w dużym kraju fabryki stanęły, a miliony ludzi musiały siedzieć przy świeczkach.
Statek z LNG
fot. Depositphotos

Amerykańskie instalacje wysłały w świat w zeszłym roku 92 mln ton LNG, a USA stały się tym samym największym eksporterem skroplonego gazu na świecie, wyprzedzając Katar i Australię. Największymi eksporterami okazali się Cheniere, Freeport LNG i Venture Global. I to ta ostatnia firma stała się adresatem najpierw szeregu pretensji, a potem i pozwów do arbitrażu ze strony odbiorców. 

Zarzucają oni amerykańskie firmie bardzo, ale to bardzo nieładne praktyki z wykorzystaniem force majeure, czyli siły wyższej. To nie pierwszy taki przypadek w historii handlu LNG i aby lepiej go opisać, cofniemy się do 2021 roku. Rosja, zabezpieczając sobie – we własnym mniemaniu – tyły przed napaścią na Ukrainę i prąc do uruchomienia Nord Stream 2, zaczęła dostarczać gaz europejskim odbiorcom nie z rurociągów, ale z magazynów zlokalizowanych w UE. Pozornie wszystko było w porządku, wolumen dostaw się zgadzał, ale manewr był czytelny – zimą Europa miała zależeć od bieżących dostaw, a nie od gromadzonych zapasów.

W rezultacie ceny na rynku zaczęły rosnąć, a wiele państw zaczęło poszukiwać dodatkowych dostaw LNG na już, czyli na rynku spot. Skroplony gaz stał się towarem, za który odbiorcy byli gotowi płacić niemal dowolną cenę ze względu na rosnące ryzyko wojny na Ukrainie. Znaleźli się więc tacy, co postanowili na tym dodatkowo zarobić. 

Jesień średniowiecza w Pakistanie

Taką właśnie historię opisał kilka tygodni temu po długim dziennikarskim śledztwie Bloomberg. Otóż w 2021 roku szefostwo jednego z czołowych światowych traderów – firmy Gunvor poleciło szukać okazji. Po przeglądzie kontraktów Gunvor znalazł ofiarę na tyle słabą, by nie spodziewać się z jej strony jakichś większych problemów. Padło na Pakistan, kraj biedny, niestabilny, o niskiej wiarygodności finansowej, będący jednocześnie sporym, acz niezbyt znaczącym odbiorcą LNG (ale spokojnie, o drugim kraju na „P” – Polsce – piszemy nieco dalej).

Tak się składało, że pakistańska gospodarka jest mocno uzależniona od gazu. To największe źródło energii pierwotnej, paliwo do elektrowni i dla przemysłu, a jako CNG najpopularniejszy napęd pojazdów. Budowa dwóch terminali i import LNG pozwoliło w ubiegłej dekadzie nieco rozruszać pakistańską gospodarkę.

pakistan
Pakistańczycy nie będą dobrze wspominać 2022 r. Permanentne wyłączenia prądu i gazu zdezorganizowały życie kraju. Zdjęcie z telewizji mmnews.tv

Gunvor miał jednak stwierdzić, że kontraktowa ochrona odbiorcy jest na tyle słaba, iż gra jest warta świeczki, czyli dodatkowej gotówki. W efekcie, kiedy w lutym 2022 roku wojna rzeczywiście wybuchła, a ceny gazu wystrzeliły, Gunvor zerwał kontrakt, twierdząc, że Pakistan nie zapłacił całości należności.

Pięć ładunków dla Islamabadu poszło na spocie. Według Bloomberga, cena kontraktowa dla Pakistanu wynosiła około 200 mln dolarów, a Gunvor na spocie dostał za ten gaz 600 mln. I być może nawet zapłacił Pakistańczykom jakąś umowną karę. Gunvor za 2021 rok zaraportował 726 mln dolarów czystego zysku, twierdząc, że to głównie dzięki handlowi LNG. A w 2022 – kwota wzrosła do 2,36 miliarda. 

Traderska firma oczywiście zaprzecza, tłumacząc się po prostu awariami terminali LNG. Tyle, że nie jest w stanie wykazać, że gaz z tych terminali miał trafić do Pakistanu.  

Tropy wiodą także do włoskiego ENI, które także nie dostarczyło Pakistanowi gazu. I także zaprzecza, że postanowiło zarobić na boku kosztem słabego i biednego.

Pakistan pozwał obie firmy do arbitrażu w Londynie, nie zmienia to jednak faktu, że decyzje traderów zepchnęły 240-milionowy kraj praktycznie z powrotem do przysłowiowego średniowiecza. Co prawda import LNG jedynie domykał popyt na gaz w Pakistanie, ale wystarczyło  to by stanęły fabryki, cieszących się renomą na świecie, tekstyliów, a momentami i gazowe elektrownie. Brakowało prądu i paliwa (CNG!) do samochodów i autobusów. O nawozach nie wspominając. 

Pakistan miał kontrakt z Qatargasem, i podpisał z Katarczykami kolejny. Katar  wywiązywał się ze swoich zobowiązań, ale gazu cały czas brakowało i brakuje. Przez 2023 rok władze w Islamabadzie desperacko próbowały dokupić LNG, rozpisując przetargi. Po czym je anuluowały, bo nie zgłaszał się nikt chętny. Gazu cały czas brakuje, fabryki stoją zamknięte.

Zyski wabią Amerykanów 

Wiele wskazuje, że na podobny pomysł co traderzy z Gunvora wpadli Amerykanie z firmy Venture Global – w zeszłym roku trzeciego co do wielkości eksportera LNG z USA. Pod koniec marca 2023 roku VG ogłosiło force majeure dla kończonego terminala skraplającego Calcasieu Pass. Na czym siła wyższa miała polegać? Na opóźnieniu w oddaniu terminala do eksploatacji z powodu jakichś tam problemów z zasilającą go elektrownią. Terminal miał ruszyć najpierw w 2021, potem w 2022, a w końcu w I kwartale 2023. Force majeure zwiększało opóźnienie o rok. Mało tego, we wrześniu VG ogłosiło kolejną siłę wyższą, trwającą do końca 2024! Firma miała całą masę długoterminowych kontraktów z wieloma klientami. Problem w tym, że były zawierane parę lat wcześniej i ceny w nich z pewnością nie odzwierciedlały obecnej sytuacji. 

Pierwszy nie wytrzymał włoski Edison, już w maju 2023 składając pozew do arbitrażu przeciwko VG. Włosi zarzucili amerykańskiej firmie, że pod płaszczykiem siły wyższej wobec długoterminowych kontraktów, leje gaz do tankowców i sprzedaje go na spocie z sowitym przebiciem. Edison uruchomił lawinę, bo w ślady Włochów poszli inni duzi klienci: Shell, BP, Repsol czy Sinopec. Jesienią zeszłego roku posypały się pozwy do arbitrażów oraz skargi do Komisji Europejskiej i amerykańskiego regulatora FERC. 

Co ciekawe, z danych amerykańskiego Departamentu Energii ma wynikać, że z Calcasieu Pass w świat popłynęła całą masa skroplonego gazu. W 2022 roku były to 103 metanowce, wiozące ponad 6 mln ton LNG, a do połowy 2023 – kolejnych 78 z 4,75 mln ton. Całkiem nieźle jak na instalację, która oficjalnie jeszcze nie działa, a jest w fazie rozruchu. Biorąc pod uwagę ceny spot, można oszacować, że ekstra zarobek na jednym metanowcu przekraczał 30 mln dolarów!

I tutaj pojawia się polski ślad w całej historii. Otóż w 2023 roku ruszyć miały dostawy gazu od VG dla PGNiG, czyli dziś Orlenu. I nie ruszyły. Orlen oficjalnie nadal milczy, ale nieoficjalnie wiadomo, że koncern także poszedł do arbitrażu, bo Venture Global nie dostarczyło mu 20 ładunków LNG. Co ciekawe, mimo, że pogłoski o zachowaniu VG musiały już obiegać rynek, amerykańska firma zyskiwała następnych klientów, w tym niemieckie SEFE, czyli znacjonalizowany Gazprom Germania.

Moduł działa albo nie działa

Venture Global najpierw przyjęło taktykę, którą można określić „przygadał kocioł garnkowi”. Amerykańska firma w odpowiedzi na zarzuty Shella ogłosiła, że koncern ten sam zalega i będzie zalegać swoim klientom z dostawami, a do 2026 roku zaległości te pójdą w setki ładunków, co zrujnuje reputację szacownej firmy.

Potem zaś firma zaczęła się tłumaczyć nieco bardziej merytorycznie, zarzucając kontrahentom, że wysyłają w świat nieprawdziwe komunikaty. W liście do KE Amerykanie „uprzejmie donieśli”, że Shell kupił u nich 7 ładunków, po czym 3 sprzedał komu innemu, kierując się zyskiem. W efekcie gaz nie dotarł do złaknionej go Europy. A BP kupiło 6 i sprzedało poza Europą 2. Argument oczywiście jest bałamutny, bo kontrakty miały formułę FOB i odbiorca mógł z gazem zrobić co mu się żywnie podobało. 

Calcasieu Pass docelowo ma się składać z 18 linii skraplających w 9 zespołach, zdolnych rocznie produkować 11,25 miliona ton LNG. Venture Global twierdzi, że terminal ma tak nowoczesną i modułową konstrukcję, że może jakby i działać, i nie działać jednocześnie. Tłumacząc się FERC firma stwierdziła, że terminal nie spełnia jeszcze wszystkich niezbędnych wymagań, aby móc ogłosić jego otwarcie i zacząć realizować kontrakty. A że część instalacji działa, skrapla, ładuje metanowce i wysyła je w świat… no cóż, to zasługa innowacyjnej, modułowej budowy. 

„Jedynym wyznacznikiem jest zysk”

Venture Global to największy pojedynczy amerykański dostawca LNG dla PGNiG, czyli Orlenu. Przynajmniej na papierze. Amerykanie powinni zacząć słać gaz do Świnoujścia rok temu, ale, jak już pisaliśmy, zalegają z 20  transportami. Kto wie, może Orlen ten sam gaz kupił na spocie i sprowadził do terminala w Świnoujściu?

W portfelu kontaktów dawnego PGNiG 2023 rok miał być przełomowy, jeśli chodzi o umowy z USA. Pierwszy duży kontrakt polska spółka podpisała z firmą Cheniere, a zaraz za nim poszły długoterminowego umowy z Venture Global i Semprą. Cheniere zaczęło dostarczać pierwsze ładunki już w 2019 r., ale większe ilości miały popłynąć od 2022 r. I firma z kontraktu się wywiązuje. Podobnie miało być z Venture Global, ale skoro w 2022 r. terminal Calcasieu Pass nie ruszył, to i dostaw nie było. A w 2023 także próżno wyglądaliśmy metanowców od VG.

LNG Venture Global  001

Zabawne, że że dwa lata wcześniej ówczesne PGNiG zerwało kontrakty z Semprą z powodu opóźnień w projekcie terminala Port Arthur i przerzuciło je na …. Venture Global. W rezultacie właśnie ta amerykańska firma miała stać się z czasem dostawcą 1/3 gazu zużywanego w Polsce, o czym z dumą informował ówczesny prezes PGNiG Paweł Majewski. Dodając, że „mamy do czynienia z biznesem prywatnym, kierującym się zupełnie innymi zasadami niż Gazprom. Jedynym wyznacznikiem prowadzonego biznesu jest zysk” – mówił wtedy Majewski.

Jeśli praktyki VG miałyby się potwierdzić, to miał zupełną rację. Tyle, że to polska firma, co prawda w dobrym towarzystwie, ale jednak, padła ofiarą żądzy zysku wielkiego biznesu z Ameryki. 

Dywersyfikacja to nie zmiana koszyka, w którym trzymamy wszystkie jajka

A już na początku 2023 roku historia zatoczyła kółko, i Orlen, już po przejęciu PGNiG, podpisał następny kontrakt z… Semprą. Na dostawy z terminala … Port Arthur. Co prawda od 2027 roku, bo dopiero wtedy powstanie, ale szef Sempry cieszył się, ze kontrakt z Orlenem pozwolił dopiąć projekt i zdobyć dla niego finansowanie. 

Czy brak dostaw od Venture Global w 2023 roku zagroził jakimiś komplikacjami w kraju? Raczej nie, bo mimo, że zima nie rozpieszcza, gazu nie brakuje. Kontrakty PGNiG z VG w całości mają formułę FOB, co oznacza, że odbiorca – dziś Orlen – mógł ten gaz przywieźć do Polski, albo sprzedać komukolwiek, jeśli akurat by mu się to opłacało. Tyle, że gazu nie dostał, więc i nie zarobił. Sytuacja może jednak stać się nieprzyjemna w tym roku, jeśli VG dalej nie będzie przysyłać gazu. Skuteczna dywersyfikacja, jak widać, nie polega na przełożeniu zbyt wielu jajek do jednego amerykańskiego koszyczka.

Zagraniczna prasówka energetyczna: UE potrzebuje debaty o polityce przemysłowej dla energochłonnych; Świat może przeholować z inwestycjami w LNG; Cenowy paradoks elektrycznych samochodów; "Szara flota" rośnie szybciej niż zielona; Jak śmiercionośne są wiatraki dla ptaków?
Liquified natural gas LNG tanks in port
Skala rozwijanych projektów LNG może być ryzykowna zarówno dla inwestorów, jak i dla rządów. Fot. Depositphotos
Na inwestycje w sieci elektroenergetyczne w najbliższych latach popłyną miliardy złotych w formie dotacji. Kto dostanie te fundusze?
Modernizacyjny-progr
Fundusz Modernizacyjny - programy ogłoszone przez NFOŚGW.
Technologie wspiera:
W lutym ruszy drugi nabór do aktualnego programu pomocy dla przedsiębiorstw energochłonnych. Nie wiadomo jeszcze, czy zostanie ogłoszony nowy program wsparcia na 2024 r., ale wykorzystanie dotychczasowych budżetów pomocowych pozostaje mniejsze od oczekiwań.
Industrial steel factory, iron works. Metallurgical plant. steel
Operatorem programu jest NFOŚGW, a jego twórcą i dysponentem środków Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Na zdjęciu huta ArcelorMittal w Dąbrowie Górniczej Fot. Depositphotos