Menu
Patronat honorowy Patronage
  1. Główna
  2. >
  3. E-mobilność
  4. >
  5. Samochody elektryczne
  6. >
  7. Europie trudno o bateryjną niezależność, a CCS budzi obawy biedniejszych

Europie trudno o bateryjną niezależność, a CCS budzi obawy biedniejszych

Zagraniczna prasówka energetyczna: Złe i dobre informacje dla klimatu i transformacji, o których mniej się mówi; Europie słabo idzie bateryjne uniezależnianie od Chin; Dominacja Północy w CCS budzi obawy reszty Europy.
Zielony przemysł transformacja fabryka CO2 fot. SPC
KE chce osiągnięcia do 2030 r. w UE operacyjnej mocy zatłaczania CO2 na poziomie 50 mln ton rocznie. Fot. Depositphotos

Przedstawiamy tematy, które zainteresowały naszą redakcję w minionym tygodniu w zagranicznych mediach opiniotwórczych.

Klimatyczne negatywy, o których mówiło się mniej

W 2023 r. Chiny oddały do użytku najwięcej nowych elektrowni węglowych w historii, produkcja ropy naftowej w USA osiągnęła rekordowe poziomy, a rynek skroplonego gazu ziemnego (LNG) rósł jak szalony. Do tego szczyt klimatyczny ONZ w Dubaju przyniósł konkluzje, z których mogą być zadowoleni producenci ropy i gazu.

David Fickling, publicysta Bloomberga, zwraca jednak uwagę, że w cieniu tych wydarzeń pozostały trzy inne, istotne zjawiska, o negatywnym znaczeniu dla ochrony klimatu oraz transformacji energetycznej.

Pierwsze z nich to projekty kompensacji emisji CO2. Rosnący sektor tzw. niebieskiego dwutlenku węgla (ang. blue carbon) polega na równoważeniu emisji przemysłowych czy energetycznych np. poprzez sadzenie lasów lub ochronę terenów zagrożonych wylesianiem.

Do najbardziej aktywnych firm tej branży należy podmiot, który powstał zaledwie kilkanaście miesięcy temu, a mianowicie spółka Blue Carbon ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, której założycielem i prezesem szejk Ahmed Dalmook al-Maktoum, członek rodziny królewskiej. Firma ta wykupuje ogromne połacie terenów w Liberii, Zimbabwe, Tanzanii, Kenii czy Zambii, co budzi obawy o przejrzystość tych transakcji oraz prawa ludności zamieszkujących te tereny.

Natomiast wartość klimatyczna tych projektów jest poddawana pod wątpliwość z uwagi na ograniczoną transparentność. Z niektórych badań wynikało, że większość z dotychczasowych „kredytów węglowych” mogła być fałszywa, a ich celem było uniknięcie realnych i bardziej kosztownych działań na rzecz redukcji emisji.

Drugi z niepokojących trendów to niespełniający oczekiwań rozwój odnawialnych źródeł energii w Indiach, które w 2023 r. zdetronizowały Chiny na pozycji najludniejszego państwa świata. Zazwyczaj najwięcej o zbyt wolnym rozwoju OZE mówi się w Europie, ale to jednak sytuacja w Indiach może mieć większy wpływ na globalne emisje.

Według firmy doradczej Mercom India Research roczne tempo instalacji źródeł odnawialnych w Indiach to 10-15 GW wobec ok. 40 GW, które są potrzebne do realizacji celu wynoszącego 500 GW nowych mocy do 2030 r. Mocno kuleje też rozbudowa indyjskich sieci elektroenergetycznych.

Natomiast trzecim z niepokojących zjawisk, które wymienia publicysta Bloomberga, są potwierdzone przez naukowców spadające możliwości absorpcji CO2 przez morza i oceany. Jeśli to zjawisko będzie narastać, to nawet ograniczanie emisji CO2 przez człowieka może nie wystarczyć, aby zahamować wzrost globalnych temperatur.

Zobacz też: Szykuje się rynek na niebieski dwutlenek węgla

Pozytywy dla klimatu i transformacji, które zasłużyły na więcej uwagi

Nie chcąc popadać w zbyt pesymistyczne tony David Fickling przygotował też artykuł opisujący trzy pozytywne trendy dotyczące transformacji, którym być może za mało poświęcono uwagi w 2023 r.

Po pierwsze publicysta Bloomberga wskazuje na prawdopodobny szczyt globalnego zapotrzebowania na węgiel, które według wyliczeń Międzynarodowej Agencji Energetycznej wzrosło w 2023 r. o 1,4 proc. – do 8,54 mld ton. Za ten wzrost odpowiadały głównie Indie i Chiny, ale już w 2024 r. MAE spodziewa się spadku zapotrzebowania na węgiel ze strony chińskiej gospodarki.

Europa przejściowo zwiększyła zużycie węgla z powodu wywołanego przez Rosję kryzysu energetycznego. Sytuacja na rynkach energii się jednak ustabilizowała, przez co europejski popyt na węgiel wrócił do trendu spadkowego. Systematycznie spada też zapotrzebowanie w USA – dzięki eksploatacji gazu łupkowego oraz rozwojowi energetyki odnawialnej.

Drugie pozytywne zjawisko dotyczy łańcuchów dostaw dla energetyki wiatrowej, która w minionych dwóch latach mierzyła się z dużym wzrostem kosztów. W połączeniu z wysokimi stopami procentowymi, a także brakiem waloryzacji mechanizmów wsparcia, doprowadziło to nie tylko do opóźnień wielu projektów, ale też do zawieszenia lub rezygnacji z realizacji części z nich.

Ostatnie miesiące pokazują jednak stabilizację kosztów i poprawę wyników producentów turbin wiatrowych. Pierwsze pozytywne sygnały zaczęły płynąć z duńskiego koncernu Vestas. W efekcie giełdowa kapitalizacja grupy, która na początku października zanotowała najniższy w 2023 r. poziom, do końca roku zanotowała wzrost o blisko 60 proc.

Trzecim z pozytywów odnotowanych przez Davida Ficklinga jest spadek cen baterii do samochodów elektrycznych. Zwłaszcza, że również w tym przypadku skutki pandemii COVID-19 oraz agresji Rosji na Ukrainę przyniosły duży wzrost kosztów oraz obawy związane z dostępność do kluczowych surowców potrzebnych do produkcji baterii. Sama bateria odpowiada natomiast za ok. 1/3 ceny całego samochodu elektrycznego.

Wzrost kosztów budził więc obawy, że elektrykom będzie jeszcze trudniej konkurować z pojazdami spalinowymi. Zawirowania w przypadku surowców bateryjnych okazały się jednak równie przejściowe jak miało to miejsce w paliwach kopalnych. Przykładowo ceny wodorotlenku litu w 2023 r. zaliczyły spadek o ok. 80 proc.

Rozwój elektromobilności nie wydaje się więc być zagrożony. Dla przykładu na największym, chińskim rynku, samochody elektryczne do 2026 r. mają osiągnąć 50 proc. udziału w sprzedaży nowych pojazdów. Rozwój technologii i konkurencja między producentami przekładają się natomiast na spadek cen elektryków, np. w USA potaniały one w 2022 r. o 1/5.

Zobacz również: Przemysł podtrzymuje popyt na energetykę węglową

Europie słabo idzie bateryjne uniezależnianie od Chin

Jeśli chodzi o baterie, to „Financial Times” wskazuje, że europejskie plany stworzenia niezależnego od Chin łańcucha dostaw w tym sektorze wciąż trudno przekuć w realne efekty. Tego typu inwestycje wciąż szerokim strumieniem płyną do USA, gdyż tam zasady dotyczące subsydiowania zielonych technologii, zapisane w ustawie Inflation Reduction Act, są prostsze niż w Europie.

Dlatego to właśnie po drugiej stronie Atlantyku, a nie na Starym Kontynencie, swoje inwestycje zamierza skoncentrować chociażby australijska firma Novonix. Akcjonariuszami tego producenta grafitu do baterii są południowokoreański LG Energy Solutions oraz amerykański Phillips 66.

Chris Burns, szef Novonix, w rozmowie z „Financial Times” wprost przyznał, że europejskie plany rozbudowy mocy produkcyjnych nie były konkurencyjne w zestawieniu z możliwościami dostępnymi w USA.

W praktyce na Europę, która chce zmniejszyć bateryjną zależność od Chin, łaskawiej patrzą chińscy producenci, którym kłody pod nogi rzuca amerykański rząd. Wśród nich są chociażby takie podmioty zaopatrujące w surowce przemysł bateryjny jak Shanghai Putailai, który ogłosił w Szwecji budowę fabryki za 1,3 mld dolarów. Podobne przedsięwzięcie w Finlandii planuje Ningbo Shanshan.

Z kolei kanadyjska spółka SRG Mining nawiązała współpracę z chińską grupą technologiczną C-One w celu budowy fabryki nawet 0,5 mld dolarów, który będzie zaopatrywał Europę. Powstanie ona jednak „po sąsiedzku”, bo w Maroku.

Zobacz też: Chińczycy chcą uporządkować recykling baterii

Dominacja Północy w CCS budzi obawy reszty Europy

Wychwytywanie i składowanie CO2 (CCS) należy do kluczowych elementów dekarbonizacji przemysłu w Unii Europejskiej. Portal Politico zwraca jednak uwagę, że jak na razie najwięcej projektów dotyczących miejsc składowania jest rozwijanych na obszarze Morza Północnego, co budzi obawy o nasilenie dezindustrializacji niektórych regionów Europy, zwłaszcza biedniejszego południa.

Artykuł podaje przykład firmy Salonit Anhovo – największego producenta cementu w Słowenii. Sektor cementowy należy do tych sektorów przemysłu, dla których CCS jest konieczny, aby uporać się z niemożliwymi do uniknięcia emisjami procesowymi. Również przemysł stalowy czy chemiczny chcą korzystać CCS.

Przedstawiciele Salonit Anhovo wskazują, że spółka jest gotowa zainwestować w instalacje do wychwytu CO2, ale ekonomiczne uzasadnione byłoby wysyłanie go do miejsc składowania na pobliskich morzach – Śródziemnym lub Czarnym. Wysyłka na Morze Północne oznacza kosztowny transport morski dookoła Europy, biorąc też pod uwagę brak rurociągowej infrastruktury do przesyłu CO2.

Unijny akt w sprawie przemysłu neutralnego emisyjnie przewiduje uproszczenie otoczenia regulacyjnego inwestycji w CCS i wyznacza roczny cel dla działających miejsc trwałego składowania CO2, tj. osiągnięcie do 2030 r. operacyjnej mocy zatłaczania CO2 na poziomie 50 mln ton rocznie. Plany są ambitne, a Morze Północne ma najlepsze warunki do tworzenia składowisk dzięki licznym szczerpanym złożom ropy i gazu.

Komisja Europejska zapowiada, że przygotuje plany równomiernego rozmieszczenia składowisk w całej UE, a także potrzebnej infrastruktury przesyłowej.

Jak wskazuje Politico, obecna dominacja krajów skupionych wokół Morza Północnego już budzi obawy decydentów i przemysłowych w innych regionach Europy. Nie zachęca to również do inwestowania w CCS w sytuacji, jeśli te inwestycje nie będą miały szansy się zwrócić z uwagi na konkurencję – nie tylko ze strony importu tańszych produktów spoza UE, ale też przez lepszą pozycję producentów z bogatszej unijnej Północy.

Zobacz też: Infrastruktura do transportu CO2 pochłonie miliardy

Technologie wspiera:
Elektromobilność napędza:
Partner działu Klimat:
Zielone technologie rozwijają:
Tydzień Energetyka: Czy zarząd Enei odpowie za budowę węglowej Ostrołęki; Orlen pozywa Amerykanów za niedostarczony gaz; Amerykanie nakładają nowe sankcje na rosyjski LNG; Reaktor z amerykańskiej budowy ma jechać na Ukrainę; Hiszpania żegna się z atomem;
prawo, przepisy
Pomimo podwyżek płac, wysokich premii, zwiększenia zatrudnienia i najwyższych cen sprzedaży węgla w historii, wydobycie w polskich kopalniach spadło w 2023 roku do poziomu sprzed I wojny światowej. Tylko w 2024 roku przeciętna polska rodzina ma dopłacić do górnictwa po 500 zł, o ile koszty nie wzrosną bardziej, bo związkowcy domagają się od stycznia sporych podwyżek.
Wydobycie węgla w Polsce spada od 1979 roku i w 2023 roku osiągnęło poziom zbliżony do produkcji przed I wojną światową
Wydobycie węgla w Polsce spada od 1979 roku i w 2023 roku osiągnęło poziom zbliżony do produkcji przed I wojną światową
We wschodniej części Morza Śródziemnego znajdują się potencjalnie olbrzymie złoża gazu. Część z nich eksploatują już Izraelczycy i Egipcjanie, ale wydobycie  planowali także Palestyńczycy.
gaz
Partner działu Klimat: